Gdy Kubuś Puchatek z Prosiaczkiem zawędrowali do bardzo ciemnego lasu, postanowili wrócić do domu. W tym celu ruszyli drogą, która prowadziła do niego. Po dłuższym czasie jednak, do domu nie zaszli tylko nadal byli w lesie. Pobłądzili.
Niezrażeni. Znów wybrali drogę do domu i znów nią ruszyli. Po kilku
próbach zakończonych tym samym wynikiem, Miś o bardzo małym rozumku
zaproponował:
- Skoro, idąc drogą do domu, trafiamy ciągle do lasu, to może idźmy w przeciwną stronę?
Jak zaproponował tak zrobili. I w ten sposób dwaj przyjaciele dotarli wreszcie do domu.
Sytuacja społeczeństwa polskiego przypomina do pewnego stopnia, oczywiście, sytuację bohaterów tej bajki. Przypomina ją w taki sposób, że podobnie jak mali bohaterowie, ci wielcy i prawdziwi, próbują znaleźć "drogę do domu". Drogę do lepszej rzeczywistości.
Próbują tę rzeczywistość zmienić, poprzez wybieranie swojego najlepszego kandydata. Tylko pewnie wybierają źle, bo rzeczywistość w zasadzie się nie poprawia, to znaczy - jesteśmy tam gdzie byliśmy. No może nie wszyscy, bo wielu po prostu wyjechało.
Gdy się tak staramy i próbujemy i rezultaty są raczej marne, na myśl nam nie przyjdzie zmienić naszych postaw, sposobów i prób. Wiemy, że musimy "jeszcze mocniej" się starać, jeszcze bardziej "zwolennikować", zrobić wszystko aby wygrał "ten właściwy".
Nie jest to proste, takie właśnie realizowanie i uczestnictwo w procedurach wyborczych. Wymaga naszego wysiłku i zaangażowania emocjonalnego. A jednak - czy wyszliśmy z lasu?
Dlatego chcę zaproponować metodę Kubusia Puchatka. Oto ona:
Życzę z całego serca Grzegorzowi Braunowi, żeby został prezydentem RP. Z pewnością będzie ciekawie!
Życzę z całego serca Andrzejowi Dudzie, aby został prezydentem RP. Zasługuje na to i ma wiele cennych kwalifikacji.
Życzę sobie, aby prezydentem RP został Adam Jarubas. Młody, niegłupi, przystojny.
Chciałbym, aby prezydentem RP został Bronisław Komorowski. Nabrał już sporo ważnych doświadczeń.
Będę się cieszył, gdy prezydentem RP zostanie Janusz Korwin Mikke. To prawdziwy facet z tzw. jajami!
Doskonałym prezydentem RP byłby Marian Kowalski. Zupełnie nowy człowiek. Nowa perspektywa. Bez uwikłania w bieżącą politykę.
Zupełnie fantastycznie byłoby gdyby wygrał Paweł Kukiz. Porwałby naród i ma szczere intencje.
Najpiękniej byłoby jednak, gdyby wygrała Magdalena Ogórek. Ciągle bym oglądał jej wystąpienia!
Na stanowisko prezydenta RP, świetnie nadaje się też Jacek Wilk. Choć młody to stateczny. Trzeźwo myśli. Będzie dobrze.
Paweł Tanajno, byłby super na stanowisku prezydenta RP. To zupełnie oczywiste. Demokracja bezpośrednia może wiele poprawić.
Tak więc będę się cieszył, gdy którykolwiek z wymienionych kandydatów zostanie prezydentem mojego kraju. Ja wiem, że powinienem kochać jednego i nienawidzieć, albo bać się, innych. Wiem, że redaktorowie w odbiorniku i partyjni wieszcze z mównicy ogłaszają, oszalałemu od mediów narodowi, konieczność jakichś kolejnych wojen, bo dopust boży jak wygra przeciwnik.
Tym bardziej każden jest patriotyczny i tym bardziej doniosły im bardziej obrzydzi sobie wszystkich poza jakimś wybrańcem. Wszystkie wysiłki i pomysły prowadzą ku temu, żeby ten wybraniec wybrał albo, broń boże, nie wygrał kto inny, bo tragedia, rozpacz, upadek, hekatomba, katakumba, makumba i wydziobią kruki i wrony.
Ponieważ intensyfikowanie usiłowań, opartych o wszechmocny zapał, wielkie obietnice i oczekiwania, nie prowadzi donikąd, to może tak spróbujmy sposobu Misia o bardzo małym rozumku. Wiem, że to droga w drugą stronę od tej, co się nam wydaje właściwa. Wiem, że żeby taką drogę (tą w przeciwnym kierunku) wybrać, trzeba mieć bardzo mały rozumek. Ale wiem też, że mój rozum mnie zawodził wiele razy, a Kubuś... Po prostu, jest twórczym małym misiem. No i sympatycznym. A może w tej małości rozumku jest jakaś mądrość?