Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Ile to jest "daleko"?

Niektóre z tzw. kontrowersji wokół dronów polegają na tym, że w przeciwieństwie do tradycyjnych środków walki, osoby kierujące siedzą daleko więc są ponoć odseparowane od skutków swojego działania. To podejście obrazuje niski stopień rozumienia stosowania współczesnych środków walki.

Ile to jest "daleko"?
źródło: geographicalimaginations.com

Jeśli przejrzymy współczesne uzbrojenie, to zauważymy pokaźną ilość broni (i amunicji) zdalnie sterowanej oraz takiej w której operatorzy są odseparowani od skutków swojego działania. W jaki sposób odbywa się walka pomiędzy okrętami? Ogólnie rzecz biorąc wystrzeliwują one w siebie rakiety i to bynajmniej nie na podstawie obserwacji wzrokowej, ale na podstawie wskazań radarów. Co więcej, po strzale rakietą np. Exocet, kieruje się ona na cel w zasadzie sama, a w ostatniej fazie sama się naprowadza korzystając z organicznego radaru. Innymi słowy przeciwnik jest plamką na ekranie radaru i w nią właśnie strzelamy zdalnie sterowaną rakietą. Możemy też strzelić w statek, niekoniecznie w okręt.

Okręty podwodne zwalczane są przy użyciu bomb głębinowych i torped, na podstawie wychwyconego dźwięku, aktywnych sonarów i czujników anomalii magnetycznych. Po trafieniu okrętu podwodnego, na powierzchni ukazuje się trochę części albo nawet nic się nie pokazuje. W powietrzu samoloty bojowe z daleka okładają się rakietami na podstawie wskazań radarów, ale piloci chodzą w glorii walczących bezpośrednio. Bomby zrzucane są na podstawie kilku linijek danych przekazanych z ziemi. Nikomu natomiast nie przychodzi do głowy mówienie o odseparowaniu pilotów od skutków swojego działania, pomimo oczywistego strzelania do plamek na radarze lub zrzutu bomby na komendę.

Na ziemi także nietrudno o przykłady broni której operator jest odseparowany od skutków własnego działania. Najdobitniejszym przykładem jest artyleria – Bóg Wojny. Czyż bowiem ten który wystrzelił, jest tym samym który widzi cel? Nie. On tylko poustawiał pokrętła na podstawie ciągu cyferek jaki otrzymał. Truizmem byłoby wspominać o pociskach rakietowych, taktycznych, balistycznych i pozostałych.

W bezzałogowcach człowiek jest bezpośrednio i mocno związany ze swoimi decyzjami i co ważniejsze, z ich skutkami. Podczas gdy pilot robi swoje, operator widzi cel na ekranie. Widzi go jasno i wyraźnie. Charakter służby wymaga, żeby obraz był jak najdokładniejszy, ponieważ cel musi być jednoznacznie zidentyfikowany. Trzeba do niego „podejść” kamerą jak najbliżej. W skrócie – strzelamy jak zobaczymy białka oczu. Co więcej... Kamera towarzyszy celowi przez pewien czas. W tym czasie żyjemy jego życiem. Towarzyszymy mu jak wychodzi z domu, wsiada do samochodu, idzie na spacer, przytula dzieci, bawi się z nimi, poznajemy jego rodzinę i znajomych, widzimy jego gesty gdy jest smutny, zły, zadowolony, energiczny lub apatyczny. Wiemy ile pali papierosów na balkonie, patrzymy jak kłóci się z robotnikami remontującymi jego dom, widzimy rodzinne przyjęcia, ....itp. Nasze hasło "Znamy Cię tylko z widzenia", nie wzięło się znikąd.

Wszystko obserwujemy mając świadomość, że gdy tylko padnie rozkaz - jednym przyciskiem przerwiemy ten ciąg. Jesteśmy ludźmi o których się mówi „był z nim w ostatnich chwilach jego życia”, jakkolwiek groteskowo by to nie zabrzmiało. Widzimy ostatnie sekundy życia i dokładnie znamy czas jaki pozostał do jego przerwania. A kiedy opadnie dym jesteśmy pierwsi na miejscu. Widzimy ludzi biegnących na pomoc, służby ratownicze, rozrzucone szczątki ludzkie…. Musimy obejrzeć je dokładnie, ponieważ wymagane jest potwierdzenie skuteczności uderzenia. Najlepiej na dużym zbliżeniu.

Myślenie, że siedząc daleko – jesteśmy daleko, jest najpłytszym sposobem rozumienia działania bezzałogowych statków powietrznych. Jesteśmy bliżej skutków własnych decyzji niż piloci bombowców z lat II Wojny Światowej. U nich naciskało się przycisk, bomby poszły. A jedyny kontakt z celem to celownik bombardierski w którym widzieli pokaźny kwartał miasta.

Cała historia rozwoju broni pokazuje, że strony walczące starają się od siebie odsunąć, tak aby móc razić przeciwnika, samemu rażonym nie będąc. Z biegiem lat zwiększa się zasięg środków rażenia, od łuku i kuszy, przez pierwsze karabiny, następnie doskonalsze karabiny, rakiety itd. Wraz ze zwiększeniem zasięgów zwiększały się potrzeby w zakresie sterowania i celowania. W taki sposób doszliśmy do zastosowania w walce zdalnie sterowanych robotów latających, nazywanych w Polsce bezzałogowymi statkami powietrznymi.

Data:
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.