Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Świąteczne cebulaki

Na początek wesołego Alleluja! Chrystus zmartwychwstał, radujmy się, tańczmy, skaczmy, jedzmy, pijmy itp. Wszystko w ramach radości z największego chrześcijańskiego wydarzenia roku: Wielkanocy. Czym jest właściwie święto? To obecne, jak i każde inne? Czy sama nazwa nie sugeruje metody obchodzenia owego czasu? Dzisiaj będzie trochę prywaty, ale tak od Święta chyba wypada ;)

Świąteczne cebulaki
źródło: leniuch.blox.pl


Gdy dziś rano po przebudzenia wyjrzałem za okno, zobaczyłem szare, puste ulice. Brak jakiegokolwiek ruchu na drodze czy na chodniku. Miasto zamarło, co najmniej tak, jak podczas inauguracji Euro 2012 (swoją drogą było to też święto, tyle, że footballu, bardziej przyziemne). Niby wszystko ok, przecież 7 rano, dzień wolny od pracy. Problem w tym, że ta smutna szarość wraz z biegiem dnia nie zmieniła się ani trochę. Pojawiło się tylko trochę dostojnie przejeżdżających aut i spacerujących rodzin w ubraniach nadających się na pogrzeb, a nie na zmartwychwstanie. Czyżby Wielki Piątek, który jest dniem smutnym, tak mocno odbił się na psychice ludzi? Skądże znowu, to nasza mentalność. Mentalność społeczeństwa skrzywdzonego, kojarzącego wszelkiego rodzaju święta z zadumą i smutkiem. Niektórzy chodzą z takimi grymasami na twarzy jakby przed chwilą się biczowali. Chociaż i biczowany by się uśmiechał po przetrwaniu takiej "seryjki" w podzięce do Boga, że to już koniec.

Pojechałem do rodziny, zabrałem ekipę do kościoła, w kościele też jakoś smutno. Atmosferę próbował podkręcać ksiądz, wtórowały mu dzieci, jednak również wyraźnie przytłoczone nastrojem rodziców i dziadków. Znowu miałem wrażenie, że wszyscy nadal przeżywają Wielki Piątek i ubolewają nad Jezusem powieszonym na krzyżu zamiast radować się i zgłębiać największą tajemnicę naszej wiary jaką jest zmartwychwstanie. Czarę goryczy dolała sąsiadka już po moim powrocie do domu. Kiedy wyszedłem z kotem na klatkę schodową wyrzucić śmieci (ot takie jedyne kiwnięcie palcem podczas święta) zostawiłem oczywiście otwarte drzwi, a tam z głośników dość donośnie leciała bardzo żywa i radosna muzyka ska-punk (kto słyszał ten wie, polecam). Sąsiadka zwróciła mi uwagę, że mógłbym to wyłączyć albo ściszyć, bo mamy święto. Nie wytrzymałem i wygłosiłem sąsiadce krótki wykład na temat obchodzenia świąt przez Polaków i że Wielkanoc jest świętem najradośniejszym z radosnych i powinna zatańczyć w bikini taniec hula z tego powodu, a nie mi tu kazać wyłączać muzykę w poważnym tonie. No dobra, z tym hula to może ciut przesadziłem, musiałbym dużo wypić by to stało się apetyczne. Nie... nie ma takiej ilości alkoholu. Sąsiadka wyraźnie zdegustowana uciekła do windy, ale dzięki temu mam wenę na artykuł. Przyjrzyjmy się kilku najważniejszym świętom w ciągu roku, zarówno kościelnym, jak i państwowym. Zacznijmy dogłębniej właśnie od święta Wielkiej Nocy lub jak kto woli święta Paschy (achh Żydzi):

Wielkanoc poprzedza Wielki Post. Jest to czas 40 dni faktycznie bez zabaw, uciech itp itd. To się w Polsce szanuje, Polacy czują się naprawdę jak ryby w wodzie, zamartwianie się mamy we krwi, brak radości mamy we krwi. Dobrze, że chociaż wciąż płynie w nas życzliwość i poszanowanie bliźniego. Chociaż, gdy się wyjedzie do krajów południa Europy blask naszej gościnności, życzliwości itp. wyraźnie gaśnie na tle miejscowych. No, ale nie można być najlepszym, tutaj powiedzmy sobie szczerze, że jest z nami dobrze. Faktycznie wesel czy innych imprez w czasie Wielkiego Postu raczej nie organizujemy, a innych zabaw jest również jak na lekarstwo, za to kolejki do McDrive'a w każdy piątek Wielkiego Postu sięgają sąsiedniej przecznicy. Wynika z tego, że nastrój nam pasuje, ale inne zasady już nie. I tak aż do Wielkiego Piątku, w który zwykle zamawiamy już przynajmniej pizze wegetariańską. Nażreć się w Wielki Piątek też trzeba, a jakże! No dobra, sam zeżarłem pop-corn tego dnia, ale bardziej z zapominalstwa niż z premedytacją. W Wielką Sobotę co 15 minut pojawia się w kościołach tyle ludzi ile w każdą niedzielę zwykłą widzimy łącznie w trakcie dwóch następujących po sobie Mszy Św. No przecież, jutro Wielkanoc, kiełbasa i jajeczko musi pachnieć kropidłem, rodzina przyjedzie, jak wytłumaczymy się z tego, że koszyczek nie istnieje? Ciekawe by się mogły okazać wyniki badań ilu Polaków odwiedza kościół tylko raz w roku idąc z koszyczkiem do święcenia pokarmów, zgaduję, 60%? Swoją drogą parada koszyczków akurat mi się podoba, coś radosnego i kolorowego.

Wielkanoc sama w sobie jest rodzinna, miła i przyjemna, ale smutna, ponura, nie ma żadnych zabaw, parad, festynów, pieśni itd. Zobaczcie jak się to świętuje w krajach Ameryki Południowej! Gdybyśmy okazali w te 2 dni chociaż 1/10 ich radości to te święta wyglądałyby zdecydowanie korzystniej, a tak? Dzieci chociaż mają frajdę w drugi dzień świąt, bo będą mogły porzucać się śnieżkami. Pannom przypominam, że oblanie wodą przez mężczyznę było niegdyś wyrazem jego zainteresowania i dostrzeżeniem urody owej niewiasty. Także narzeczono moja, jeśli to czytasz, strzeż się jutra! ;)

Rozpisałem się i kalendarz musimy nieco przyspieszyć, taka mała hibernacja na lato (nie lubię gorąca) i lądujemy w listopadzie. Tutaj wypada Dzień Wszystkich Świętych oraz Święto Narodowe 11 listopada. Dla mało rozgarniętych przypominam, że jest to data formalnego odzyskania przez Polskę niepodległości, świętujemy wydarzenia z 1918 roku czyli z zakończenia pierwszej wojny światowej. Zresztą... jeśli tego nie wiedziałaś/eś proszę, nie czytaj dalej.

1 Listopada to wizyty na grobach, czemu nie 2? Tego nikt nie wie. Święto zmarłych jest przecież dzień później, tak się utarło, no trudno. Co ciekawe owe święto jest również radosne (pisałem, już wcześniej, że sama nazwa "święto" zobowiązuje). Czcimy świętych, którzy żyli w ciągu wieków i zostali docenieni w swej świętości przez Kościół Katolicki. Powinniśmy się cieszyć z ich obecności w niebie i z samego ich niegdysiejszego istnienia. My natomiast chodzimy na cmentarz by w zadumie i smutku przeżywać jeszcze raz śmierć naszych bliskich. Ok dajmy na to, że 2 listopada jest już faktycznie święto wszystkich zmarłych, ale nadal powinniśmy się cieszyć. Ja rozumiem, że czasem ciężko, bo tęsknimy za bliskimi, ale przynajmniej mi wtedy pomaga obraz jaki wykreowałem sobie w dzieciństwie. Przedstawiał on wielką balangę w niebie - aniołki, diabełki (tak, głupie dziecko), jacyś herosi, Zeus ciskający piorunami (wtedy wszystko mi się jeszcze mieszało), a między nimi mój dziadek spijający nektar Bogów, jakiś pyszny napój ze złotego kielicha w towarzystwie niebrzydkich, skąpo ubranych pań. Jeśli każdy z nas będzie potrafił wykreować sobie w myślach taki oto obraz od razu łatwiej będzie nam przeżywać ten dzień w taki sposób jak powinniśmy. Przyznaję jednak, że tutaj trochę miejsca na zadumę i rozpamiętywanie musi być, więc w ten dzień rozumiem brak hucznych imprez i zakłócania spokoju tym rozmyślającym. Znowu ulubione święto Polaków.

Święto Niepodległości przebiega zwykle neutralnie, Polacy zajmują się tym, czym zajmują się normalnie w wolny dzień od pracy. Przynajmniej zwykli, szarzy Polacy. Uważam to za błąd. Jak wyglądają obchody podobnych dni w krajach o wyższym poczuciu dumy narodowej? Spójrzmy na tych, którym robimy laskę, pfu łaskę - Stany Zjednoczone. Tam 4 lipca jest dniem niepodległości. Mamy festyny, parady z półnagimi cheerleaderkami, branża burdelowa przeżywa wzrost dochodów, oraz wszędzie latają fajerwerki. Dodatkowo zawsze kolejka NFL. W Japonii i Chinach w trakcie podobnych świąt po ulicach biegają smoki i inne godzille, fajerwerki również wskazane. Na Jamajce wszyscy palą jointy ;) Jak to wygląda u nas? Defilada wojsk przed grobem. Tak! grobem nieznanego żołnierza w Warszawie, honorowe uroczystości z udziałem prezydenta. Wszyscy na poważnie, pod krawatem, a społeczeństwo patrzy tylko na to i wszystkim się udziela. Atmosfera dorocznie podobna jak w trakcie pogrzebu prezydenta w 2010 roku, jedyna różnica polega na tym, że nikt nie płacze. Ludzie...

I wreszcie Boże Narodzenie. Tu jest trochę radośniej, zachodnia kultura mocno do nas przywędrowała. Mamy też swoje bardzo dobre tradycje, dlatego nie rozpisuję się. Chociaż dalej utrzymuję, że sąsiadka w Boże Narodzenie również zwróciłaby mi uwagę na głośną muzykę. Polacy nawet kolędy często śpiewają tak jakby uczestniczyli w marszu pogrzebowym, a nie świętowali narodziny Pana, także jeszcze jest sporo do poprawy. Cóż, taka mentalność. Polaki-Cebulaki-Ponuraki?

Kuba Rutkowski

Blink - https://www.mpolska24.pl/blog/blink1

O wydarzeniach w kraju i na świecie - subiektywne spojrzenie na niektóre sprawy wymagające komentarza. Czasem też bujanie w obłokach.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.