Jak pisaliśmy wczoraj, polityczne zabójstwo na zlecenie to robota dla dużej zorganizowanej grupy. Izraelczycy w 2010 roku w Dubaju mieli na miejscu 33 osoby, o ile nie więcej. Złapanie kilku Czeczenów ewentualnie powiązanych z zamachem na Niemcowa nie rzuca światła na zleceniodawców i organizatorów zamachu. Z reguły taka akcja ma kilka poziomów decyzyjnych i szeregowcy wiedzą kogo mają zlikwidowac, ale nie wiedzą dla kogo i dlaczego.
Oczywiscie nikt nie wierzy, że kilku sfrustrowanych Czeczenów mieszkających w Moskwie miało precyzyjne informacje wywiadowcze o przylocie z Kijowa do Moskwy ukraińskiego "kotika" Anny Durickiej, która odegrała kluczową rolę w odstrzeleniu Niemcowa na moście pod murami Kremla.
Czeczenia jest krajem rozdartym i spolaryzowanym: z jednej strony rządy Kadyrowa w Groznym a z drugiej strony opozycja, kierowana przez generała Achmieda Zakajewa, przebywającego na uchodztwie w Londynie:
pl.wikipedia.org/wiki/Achmied_Zakajew
Generał Zakajew odwiedził Polskę w 2010 roku, kiedy w Pułtusku odbył się "Swiatowy Kongres Czeczenów" (zdjęcie). Nakladało się to czasowo z pobytem na placówce w Moskwie polskiego oficera i dyplomaty, którego znany niemiecki dziennikarz śledczy od tygodnia wiąże z zamachem na Niemcowa:
monsieurb.neon24.pl/post/119967,niemcow-przecieki-po-akcji
Bezsprzecznie, podłożenie świni Putinowi pod samymi murami Kremla byłoby satysfakcją dla członkow organizacji podziemnej generała Zakajewa. Ale załóżmy, że w grę wchodzą także pieniądze. Jeżeli na samym udostępnieniu willi w Starych Kiejkutach można zarobić 15 milionów dolarów w kartonach, to ile można by zarobić na udziale w międzynarodowej operacji podłożenia świni złowrogiemu Putinowi, w środku konfliktu ukrainskiego?
Generał Zakajew na Kongresie Czeczenów w Pułtusku (rok 2010)
20 osób zginęło w ataku na stolicę Czeczenii, Grozny (4.12.14)