Zabijanie w celach politycznych nie jest zabawą dla amatorów. Kiedy izraelskie służby zabiły w 2010 roku w Dubaju lidera Hamasu, Palestyńczyka Mahmouda Al-Mabhouha, w akcji na miejscu uczestniczyły 33 osoby, prawdopodobnie było ich więcej. Po zabójstwie zatrzymano dwie osoby, z palestyńskimi paszportami:
en.wikipedia.org/wiki/Assassination_of_Mahmoud_Al-Mabhouh
Historia kołem się toczy, po zabójstwie Borysa Niemcowa w Moskwie zatrzymano właśnie dwie podejrzane osoby, pochodzące podobno z północnego Kaukazu.
Ale prawdziwa bomba wybuchła wcześniej w Niemczech, które jak wiemy nie są zadowolone z kampanii jaką USA rozpętały na Ukrainie, przy pomocy żydowskich oligarchów (tzw. "majdańska rewolucja").
Pewien znany niemiecki dziennikarz śledczy puścił w niedzielę 1 marca informację o tym, że w zamach na Niemcowa jest wplątany "polski oficer i dyplomata".
Informacja zostala przyjęta z niedowierzaniem w Polsce, chociaż akurat nam na myśl przychodzi od razu pewien bardzo doświadczony oficer służb PRL i III RP, który spędził wiele lat w Ambasadzie Polski w Moskwie. Ten oficer został bez problemu zweryfikowany w III RP, pomimo swojej agenturalnej działalności za granicą w czasach PRL. W 1984 roku ten oficer mógł napotkać na swojej drodze, w pewnym pięknym mieście, naszego męża stanu Radka Sikorskiego. Od kilku lat o tym oficerze i byłym dyplomacie zrobiło się cicho.
Niemiecki przeciek musiał wywołać duże zaniedowolenie. Dwa dni po rewelacjach niemieckiego dziennikarza, we wtorek 3 marca, w budowanej właśnie siedzibie niemieckiego wywiadu BND dokonano sabotażu, nieznani sprawcy ukradli krany i spodowodali duży wyciek wody, uszkadzający infrastrukturę budowli. Przeciek - ostrzeżenie - wyciek. Niemieccy eksperci oficjalnie mówią już o sabotażu:
www.n-tv.de/politik/Experten-vermuten-Sabotage-beim-BND-article14642126.html
Następnego dnia, w środę 4 marca, Ośrodek Studiów Wschodnich, który realizuje analizy dla polskich służb, opublikował raport wskazujący na winnych zabójstwa Niemcowa w otoczeniu złowrogiego Putina (cytat): "Za najbardziej prawdopodobną należy uznać wersję, iż wykonawcami zabójstwa byli funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych lub osoby przez nie wynajęte, zabójstwa dokonano zaś na zlecenie osoby lub grupy osób z najwyższego kierownictwa państwowego":
Popatrzyliśmy, kto napisał ten raport. Autor raportu Marek Menkiszak (zdjęcia poniżej) odwiedził dwa lata temu Luksemburg aby uczestniczyć w konferencji na temat Rosji. Zaraz po przylocie Menkiszak spotkał się w hotelu z Bartoszem Jałowieckim, protegowanym Radka Sikorskiego, którego Radek umieścił w ambasadzie RP w Luksemburgu.
Menkiszak udzielał się też w wywiadach i na konferencjach z pracownikami ukraińskich oligarchów oraz z naszym walecznym posłem Pawłem Kowalem, który cytując Stanisława Michalkiewicza: "sprawia wrażenie, że gdyby tylko mógł, to natychmiast ruszyłby na Moskwę. Naturalnie na taką samowolkę nie pozwoliłby mu oficer prowadzący - ale właśnie dlatego pan Kowal tak się wyrywa".
W międzyczasie ukraiński "kotik" Anna Duricka, która towarzyszyła Niemcowowi na moście, schowała się pod ochronę ukraińskiej bezpieki SBU, bo podobno "grożono jej śmiercią". Ale skoro zabójca Niemcowa wpakował w niego cztery kule a Durickiej nawet nie zadrasnął, to kto miałby jej teraz "grozić śmiercią"?
Czy wszystko tutaj gra i koliduje?
Menkiszak i Siwiec, pracownik ukraińskiego oligarchy Pinczuka
Menkiszak i nasz waleczny poseł Paweł Kowal