Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wolność i własność

Nie – nie będzie to omówienie znanego dzieła jednego z najważniejszych teoretyków XX-wiecznego liberalizmu Ludwiga von Misesa. Ale zapożyczony tytuł jest jak najbardziej na miejscu. Rzecz będzie bowiem o wolności i własności – tyle, że w kontekście niewielkiej kartki papieru. A konkretnie – kartki wyborczej.

Otóż małżonkowie z zachodniopomorskiego zostali oskarżeni o przestępstwo przeciwko wyborom z art. 248 kk, który głosi, że „kto w związku z wyborami (...) niszczy, uszkadza (...) protokoły lub inne dokumenty wyborcze (...) podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. A chodziło o ostatnie wybory europejskie z maja 2014 roku.

Myślą Państwo, że małżonkowie ci spalili w lokalu wyborczym urnę z wrzuconymi do niej kartami wybiorczymi? Albo, gdy głosy były już policzone, napadli na komisję, ukradli protokół, a następnie go zniszczyli?

Nic z tych rzeczy. Małżonkowie ci – jak przystało na świadomych swych praw obywateli – udali się do lokalu wyborczego, wylegitymowali się, odebrali swoje karty wyborcze, po czym kart tych ... nie wrzucili do urny. Po prostu z nimi wyszli. I poszli do domu.

Ktoś z komisji czujnym okiem to zauważył. Zapomniał pewnie o tym, że w urnie może być mniej kart, niż ich wydano. Nie może być ich tam więcej. I doniósł policji. Policja – jakby w zachodniopomorskim nie było prawdziwych przestępców – przesłuchała małżonków. A gdy dowiedziała się od nich, iż zabrane karty małżonkowie spalili, przekazała sprawę prokuraturze. A tak skierowała akt oskarżenia do sądu, bo „kto w związku z wyborami itd. itd. ..”

Można by tę sprawę zbyć śmiechem, bo poziom absurdu jaki jej towarzyszy jest naprawdę niesłychany. Ale mam też wrażenie, że mimo iż jest to sprawa drobna, to dotyka ona fundamentalnych wartości – wolności i własności właśnie. Wolności – bo każe zapytać, gdzie polski ustawodawca kreśli jej granice. Moja wolność do protestowania przeciw wyborom czy partiom politycznym nie może rzecz jasna posuwać się do tego, że będę uniemożliwiał udział w głosowaniu przez innych. Ale nikt i nic nie może mi zabrać wolności do świadomego samo-pozbawienia się możliwości oddania głosu. Ale rzecz dotyczy też własności. Otóż karty wyborcze, które w lokalu wyborczym czekają na wyborców nie są własnością tych ostatnich. Ich właścicielem jest państwo. Ale karta wydana wyborcy jest już wyłącznie jego własnością. Demokratyczne państwo musi uznać, iż wyborca ma prawo z tą kartą zrobić, co mu się żywnie podoba. Nawet brzydkie rzeczy. Może na niej napisać niecenzuralny tekst i następnie wrzucić ją do urny. Może też zabrać ją do domu i umieścić na wieczną rzeczy pamiątkę w klaserze obok znaczków pocztowych. I może też ją spalić. A państwu, jego urzędnikom i organom ścigania – nic do tego.

Mam nadzieję, że sąd, który ma w tej sprawie rozstrzygać, podzieli ten punkt widzenia.

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Paweł Piskorski

Paweł Piskorski - https://www.mpolska24.pl/blog/pawel-piskorski

Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego. Historyk. Poseł do Parlamentu Europejskiego (2004-2009), Wiceprzewodniczący (2001-2003) i Sekretarz Generalny (2003-2004) Platformy Obywatelskiej, Poseł na Sejm RP (1991-1993 i 1997-2004), Prezydent m.st. Warszawy (1999-2001), od 1987 roku działacz a w latach 1990-1991 Przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.