W środę, w południe, kulejących i wyczerpani żołnierze dotarli na ukraińską stronę linii frontu. Przekazali oni wstrząsający opis swoich doświadczeń z odwrotu, który podjęto niespodziewanie, w nocy, po godzinie 1 rano.
Inni mówili, że przynajmniej większości żołnierzy, którzy wyruszyli z
miasta w kolumnie około 100 samochodów ciężarowych udało się uciec
okrążenia. Wielu z nich uciekało pieszo po tym jak ich pojazdy zostały
wysadzone.
Decyzja o wycofaniu była trzymane w tajemnicy aż do ostatniej chwili, a
żołnierzy poinformowano aby przygotowali się do odwrotu w ciagu10
minut i załadowali się na środki transportowe, mówi Albert Sardaryen,
22-letni lekarz, któremu udało się wydostać z kotła i przeżyć podróż .
Samochody sformowano w kolumnę na obrzeżach miasta, powiedział pan
Sardaryen, podczas gdy czołgów i pojazdów gąsienicowych jechały po obu
stronach konwóju ciężarówek starając się chronić żołnierzy. Kolumna
pojechała przez pola, by nie korzystać z głównej drogi, która została
zaminowana, i samochody jechały bez włączonych świateł aby utrudnić ich
wykrycie.
Kolumna została zaatakowana niemal natychmiast, powiedział, i ciężarówki
ulegały uszkodzeniu i zderzały się ze sobą w ciemności. O świcie
kolumna była już na otwartym polu i dostała się pod ogień ze wszystkich
stron. " Strzelali z czołgów, granatników rakietowych i
karabinów snajperskich", ostrzeliwano kolumnę rakietami, powiedział.
Zabitych i rannych żołnierzy pozostawione na zaśnieżonym polu, ponieważ
było ich zbyt wielu do transportu po tym jak samochody zostały
trafione.
"Stabilizowaliśmy ich stosując opaski uciskowe, dawaliśmy im środki przeciwbólowych i staraliśmy się pozostawić ich w jak najlepszym w miarę bezpiecznym miejscu" - mówił o rannych Sardaryen Później ukraińskie jednostki z poza okrążenia pojechały usiłując pozbierać rannych, powiedział.
Pan Sardaryen powiedział, że ostatnie kilka kilometrów uciekał na piechotę. Wielu żołnierzy, szło również pieszo, choć niektórym samochodom udało się przebrnąć całą drogę, opowiadał.
Ołeksandr I. Bogunov, żołnierz, powiedział, że rozkaz mówił aby zabrać ze sobą tylko sprzęt przydatny do walki podczas odwrotu i pozostawić wszystko inne, broń i amunicję też.
Putin , przebywający na Węgrzech, powiedział że Poroszenko rozkaz o wycofaniu wydał dopiero po tym jak we wtorek separatyści przejęli kontrolę nad miastem, zamiast wcześniej przyznać się do porażki z rak niedocenianego przeciwnika.
"Życie to życie, idzie dalej, i nie trzeba się z tym pogodzić" - stwierdził Putin.
Andrij Łysenko, rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony potwierdził relacje o wycofaniu się z Debaltseva, na popołudniowym briefingu w Kijowie. Powiedział, że wycofywanie zostało prawie ukończone.
"Dziś siły zbrojne Ukrainy przeprowadziły zorganizowane, planowane wycofanie jednostek sił operacji antyterrorystycznej z miasta Debaltseve," powiedział pan Lysenko. "W tej chwili, prawie 80 % jednostek ukraińskich wycofało się z tego sektora i operacja będzie wkrótce zakończona."
Tak to widać oczami biurokraty, propagandzisty. Jego opinia wydaje się różnić od tego co mówili żołnierze ryzykujący swoje życie w walce. Nie było słychać ani jednego dobrego słowa z ust pana rzecznika na ich temat. Ani słowa uznania za odwagę i bohaterstwo. Bo to nie oni byli winni tego co się stało a nieudolne, nieodpowiedzialne dowództwo.
Nikt nie rozumie dlaczego w Mińsku gdzie wynegocjowano układ o zawieszeniu broni w czwartek odłożono jego wprowadzenie w życie o około 60 godzin. Efekty zobaczyliśmy we środę.
Cóż można do tego dodać. Można tylko strawestować pewną pełna żalu piosenkę.
"Prawdziwego pokoju wciąż nie ma ,
masz na zimę ciepły szal,
tylko ludzi, tylko ludzi, tylko ludzi, tylko ludzi żal...."