Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Emil Szostak. Rolnik szuka ... stabilności.

Rozmowa z jednym z tych protestujących rolników panem Emilem Szostakiem. O sytuacji w rolnictwie, postulatach protestujących, jak rolnicy widzą politykę, politykę rolną Unii i Polski. Tak widzi problem przynajmniej część protestujących rolników.

Emil Szostak. Rolnik szuka ... stabilności.
plakat z Parczewia na Lubelszczyźnie. Blokada rolników na skrzyżowaniu dróg 815 i 813. Minister Sawicki na taczce.
źródło: przysłane przez jednego z protestująacych rolników

Mariusz Gierej: Panie Emilu skąd Pan jest, jakie ma Pan gospodarstwo, czym się Pan zajmuje?

Emil Szos: Jestem młodym 30-letnim rolnikiem. Przejąłem teraz gospodarstwo po ojcu pod Zgierzem koło Łodzi. Połowę ziemi mam swojej, połowę dzierżawię. Produkujemy głównie zboża, mieszanki zbożowe i sprzedajemy na pasze.

Mariusz Gierej: Jak duże jest to gospodarstwo?

Emil Szos: Mam około 32 hektarów, ale będę zwiększał jak będzie koniunktura. Chciałem zwiększyć ale w tej chwili muszę zostać przy tym co jest.

10a01a80fcb110c535a253d2b60c16b7.jpeg

Mariusz Gierej: Należy Pan do jakieś partii politycznej? Związku?

Emil Szos: Nie, nie. Ja jestem niezrzeszony, do żadnej partii nie należę. Chcieli, żebym się zapisał od momentu jak pokazałem się w telewizjach. Mam do czynienia z różnymi opcjami politycznymi, ale na razie nie chcę nigdzie należeć, chcę indywidualnie walczyć o nasze sprawy.

Mariusz Gierej: Jaki jest w Pana gospodarstwie próg opłacalności ceny jednej tony zboża?

Emil Szos: Ostatnio o tym mówiłem. 500 złotych mój tata dostawał za tonę zboża 10 lat temu za tyle sprzedawał na skupie. Po 10 latach ja dokładnie za te same pieniądze jestem zmuszony sprzedawać swoją tonę zboża. To jest nieopłacalne. Za naszymi plecami podobno na nieprawdopodobną skalę jakiej jeszcze nie było, państwo nasze ściąga z Ukrainy zboże, jak nie kukurydzę to pszenicę. Wie Pan, tam mają bardzo tanie zboża, bo mają bardzo dobre gleby. Chyba najlepsze w Europie i załamują rynek. Podobno jest ściągane bez żadnej kontroli, państwo nie ma nawet żadnego podatku, bo to jest bez cła, bez niczego. 

Mariusz Gierej: Skąd ma Pan te informacje?

Emil Szos: Tu mi mówią związkowcy, którzy wszystko sprawdzają, siedzą w tym głęboko. Mają takie informacje, że dziennie jest ściągane nawet do 1000 ton. To jest bardzo dużo, zalewa to rynek, psuje cenę. Prawdopodobnie o to im chodzi. Wie Pan, oni to robią, a ja teraz nie mam gdzie sprzedać swojego zboża, albo sprzedaję je po 500 złotych, a to jest poniżej poziomu opłacalności.

Mariusz Gierej: Niech Pan mi powie, czy pobiera Pan dotacje?

Emil Szos: Tak.

Mariusz Gierej: Ile to jest na hektar rocznie?

Emil Szos: 1000 złotych na hektar rocznie, co też chcę wyjaśnić, bo w TV mówią: "Wy bierzecie na to dopłaty itd." Jest tyle pracy na polu od czasu zebrania do czasu posiania, musimy wiele razy wyjść traktorami na pola, musimy dawać mnóstwo nawozów, środków ochrony i ponosimy koszty paliwa tak duże, że te 1000 złotych jest wchłaniane w 120% czyli to nie wystarcza, a więc musimy jeszcze dodatkowo sami dołożyć 200 złotych, żeby obsiać ten jeden hektar wg jak to się mówi norm. Mi zboże gwarantuje zysk kiedy jest w granicach 700 złotych netto do ręki za tonę. Tyle powinienem dostać, żeby mi się to opłacało.

Mariusz Gierej: Liczył Pan kiedykolwiek koszty na 1 hektar jakie Pan ponosi? Wszystkie w tym KRUS, podatki itd.?

Emil Szos: Myślę, że jest to około 1500 złotych na hektar. 

Mariusz Gierej: Bez liczenia kosztów własnej pracy i rodziny?

Emil Szos: Bez liczenia własnych kosztów pracy. 

Mariusz Gierej: Jaki jest zbiór z hektara?

Emil Szos: Zbiór z hektara na naszych ziemiach… jeżeli się zbierze 3,5 do 4 ton z hektara to są wszystkie pieniądze, za które musimy przeżyć już cały rok. Jak jest dobra ziemia jak na Ukrainie to tam zbierają ok. 6 ton pszenicy z hektara.

Mariusz Gierej: Tam ziemia jest wydajniejsza. A to prawda, jak to się lekko ludziom mówi, że rolnicy w zimie nic nie pracują, że mają wolne?

Emil Szos: Nie, nie. Tak jak ja producent zbóż w zimie wiadomo robię serwis maszyn i konserwacje, ale Ci co mają bydło, trzodę to tam jest non stop praca. Dzień w dzień, dzień i noc można powiedzieć. Muszą podawać paszę, produkować ją. Producenci zbóż mają tak naprawdę 2 miesiące tego wolniejszego czasu, ale to znowu się spędza czas przy maszynach. A to trzeba wymienić coś w silniku w traktorach, cały czas coś jest do roboty. I wydawanie pieniędzy. O tym się nie mówi, ale te pieniądze to rolnik wydaje na sprzęt. Maszynę musi kupić, traktor naprawić to wszystko kosztuje grube tysiące. 

Mariusz Gierej: A jak wygląda sprawa poza dopłatami ...

Emil Szos: Właśnie chciałem powiedzieć, że 1000 złotych dostaje rolnik polski, 1600 dostają rolnicy na Zachodzie, gdzie mamy podobno równouprawnienie, a ja w tej chwili się czuję rolnikiem 2 kategorii. 600 złotych na hektarze to jest bardzo dużo pieniędzy.

Mariusz Gierej: A niech Pan mi powie jak wygląd oprócz dopłat, kwestia cen na Zachodzie? Czy oni mają gwarantowane te ceny, czy Wy nie możecie tam pojechać i sprzedać towaru?

Emil Szos: Nie możemy tam sprzedać, ponieważ oni mają go tyle, że sami nie wiedzą co z nim zrobić. Tylko, że widzi Pan, tam państwo doskonale się przygotowało na kryzys. Tam nie wyjeżdżają traktory i ciągniki. Tam już są w każdym państwie utworzone fundusze i wypłacają rolnikom rekompensaty. Nie muszą się pytać Unii tak jak nasz minister mówi, że on musi się iść zapytać czy Unia na to zezwoli, by nam rekompensaty wypłacić. No to ja się pytam, to my już nic nie mamy swojego państwa, swojego zdania? Minister się musi o wszystko pytać?

Mariusz Gierej: No dobrze tylko oni są odrobinę bogatsi. Pytanie skąd my byśmy mieli brać pieniądze? 

Emil Szos: Tyle tych pieniędzy, tyle tych miliardów jest, że wie Pan bez przesady ja tych miliardów w rolnictwie nie widzę. Rolnictwo polskie było zacofane 20 lat. Trochę dostali pieniędzy, miliardy rzeczywiście się wpakowało, ale to tylko tyle żeby dorównać w jakiejś części Zachodowi. My i tak im nie dorównujemy w żadnym wypadku. Byłem tam w ich oborach niemieckich i tam już krowy obsługują roboty. To co my tu mamy to też jest fajnie za wszystko co mamy bardzo dziękujemy, tylko że oni są do przodu jeszcze 20 lat. My kupujemy te złomy od nich, z których rezygnują. 

Mariusz Gierej: Proszę mi powiedzieć. Zakładamy hipotetycznie czy uważa Pan, że polski rolnik gdyby zlikwidować wszelkie dopłaty w Unii Europejskiej poradziłby sobie z zachodnią konkurencją? Czy nie?

Emil Szos: Wszelkie dopłaty w Unii musiałby być też zlikwidowane.

Mariusz Gierej: Tak. Wszystkie państwa unijne likwidują wszelkie formy dotowania rolnictwa i gramy na równych zasadach, gra wolny rynek. Czy rolnicy polscy baliby się takiej czystej konkurencji? Bo ja rozumiem, że tam są dopłaty i państwa tam wspierają swoich mocniej niż nasze państwo naszych no to ...

Emil Szos: Musieliby wtedy zlikwidować wszelkie dopłaty wszędzie, w USA. Proszę pamiętać, że oni też dotują swoje rolnictwo. Inaczej niż u nas, ale w Australii też jest to samo. Musiałoby to zniknąć na całym świecie, bo inaczej konkurencja będzie bardzo nierówna. Nie da się tego inaczej zrobić, jeżeli są już dopłaty to już muszą być wszędzie.

Mariusz Gierej: Ma Pan zaciągnięty jakiś kredyt?

Emil Szos: Oczywiście, chciałem właśnie Panu powiedzieć. Każdy rolnik, żeby się rozwijać, żeby myśleć o czymkolwiek do przodu musi wziąć jakiś kredyt. Mniejszy lub większy. Ja mam na szczęście mniejszy, ale też się boję. Stoję teraz przed dylematem czy mam obsiewać pola czy nie obsiewać, bo ja nie jestem niczego pewien. Ceny nie ma. Wszystko się zaczęło od embarga. Nasze państwo, nasz rząd zniszczył nasz najlepszy rynek zbytu jaki jest. My nie będziemy mieli nigdy lepszego rynku i niech nie oszukują, że znajdą gdzieś inny, bo tu się liczą koszty transportu. Inne kraje, pani Merkel, pan Hollande już się dogadują z Putinem, oni prawdopodobnie będą mieli pierwszeństwo w dostawie swojej żywności, zabiorą Polakom klientów, których nasi przedsiębiorcy bardzo długo szukali. Ci klienci zostaną teraz przechwyceni przez Francuzów, Holendrów, Niemców, a Polacy nie mają o czym tam rozmawiać. Putin mówi, że dopiero za 3 lata wróci do rozmów z Polską o handlu. W tej chwili ja jestem na kolanach. 

Mariusz Gierej: W mediach mówi się, że główny postulat rolników to są rekompensaty za szkody wyrządzone przez dziki, że chodzi o świńską górkę, kwoty mleczne...

Emil Szos: Tak zgadzam się z tymi postulatami, to są zaniedbane sprawy przez rząd. Związkowcy o tym wszystkim od wielu lat mówili i mówili. Rząd teraz mówi, że powinniście przy stole usiąść, a oni to mówili przy stole. Rząd lekceważył to. Myślał, że to są postulaty nie wiadomo, z nieba wzięte. Rolnikom kazali się rozwijać, kredyty brać. Rolnicy się rozwinęli, kredyty wzięli, obory wybudowali teraz za nadprodukcję muszą płacić. To jest chory kraj jakiś. Ja nie wiem gdzie tak jest na świecie. Wie Pan, ja teraz stoję przed dylematem czy mam iść do pracy tutaj do pobliskich fabryk za 1300 złotych, gdzie moi koledzy i koleżanki robią, a jeszcze ich szef szantażuje, że jak za 1300 się nie podoba, to teraz do mojego kolegi powiedział: "Furtka jest nasmarowana." Proszę Pana za 1300 złotych?! Niemcy mają 6000 najniższej krajowej, i tam można tyle dać Niemcowi i Polakowi?

Mariusz Gierej: Proszę mi powiedzieć, podobno jak się jedzie za granicę do pracy do rolnika niemieckiego to on właśnie ma taka minimalną stawkę 6000 złotych. Jak Pan myśli w jaki sposób jest stać na to rolnika niemieckiego?

Emil Szos: To jest dbanie państwa o własnego rolnika. My rolnicy czujemy, że państwo o nas w ogóle nie dba, ani minister, ani państwo. To jest jakiś antyrząd. Tam się dba. Byłem tam, byłem świadkiem tego, więc wiem co mówię. Tam rolnikowi się wszystko opłaca, tam państwo o niego dba, dotuje w odpowiedni sposób, tutaj bez dotacji ...

Mariusz Gierej: Krótko mówiąc Państwo podnosicie jedną rzecz, że dotacje jakie są na Zachodzie powodują, że polskie rolnictwo no nie jest w stanie konkurować? Tak należy to rozumieć?

Emil Szos: Nie do końca. Dotacje muszą się wyrównać w całej Unii Europejskiej, bo w tej chwili nie są równe. Tak jak mówię 1600 złotych mają oni, my 1000 złotych, paliwo mamy w tej samej cenie, nawozy mamy w tej samej cenie, czyli już jesteśmy mniej konkurencyjni od nich. Na samych dopłatach. Oni mają bardziej wydajną produkcję ze względu, że nakupowali takiego sprzętu, że to już powoduje większą wydajność gospodarstw od naszych i to też robi cenę konkurencyjną. I u nich inaczej wygląda sprawa wywozu swoich towarów za granicę. Tam jest to znacznie lepiej zorganizowane. Państwo to zrobiło już dawno i się z tym uporało. U nas - radźcie sobie sami.

Mariusz Gierej: Jak robiłem wywiad z ministrem Sawickim, właśnie powiedział, że rolnicy są frajerami między innymi dlatego, że się nie zrzeszają. Nie współpracują ze sobą, nie tworzą grup producenckich.

Emil Szos: Oczywiście ale wie Pan dobrze, że to musi być przywódca, który będzie takie grupy robił. To musi być odgórnie powiedziane. To musi minister zrobić. Od tego jest, za to bierze pieniądze. Tak to rolnicy nic nie zrobią. Wiem to po sobie, jak organizowałem głupi strajk rolników, wyjazd na ulicę, to się w porę otrząsnąłem, bo bym zapłacił 50 tysięcy kary, bo bez żadnych zezwoleń w ostatniej chwili chciałem robić. Ja wiem jak tutaj jest, jeden jest za tym, drugi nie jest za tym, jak będą mieli przywódcę, to będą. To samo w rządzie.

Mariusz Gierej: A proszę mi powiedzieć jak wygląda kwestia przetwarzania swoich płodów rolnych?

Emil Szos: W Polsce jest tak, że żywność ma dużo pośredników. 2-3 musi jeszcze na danym towarze zarobić. Tak jak ja jeszcze mam kawałek plantacji truskawek to jak wiozę na skup to jeszcze 2 pośredników ta truskawka ma. To też jest chore. Polski rząd na to pozwala. Nie ma regulacji, nie ma nic. Wszystko jest do naprawy, tylko nie ma chęci. Przedwczoraj rozmawiałem z moim kolegą i on mówi: Wiesz ja będę płacił podatki w Anglii, ZUS, wszystko, bo w Polsce mi się nie opłaca. No rzeczywiście, jego kolega 420 złotych miesięcznie płaci w Anglii, na podatek, ZUS i ma opiekę medyczną pierwszego stopnia. A u nas jest 1100 złotych rząd zamiast tutaj szukać, gdzie miliardy mu wypływają, a szuka w rolnictwie.

Mariusz Gierej: Ale wie Pan u nas mówi się, że KRUS też wynosi parę złotych na kwartał.

Emil Szos: No tak, ale teraz tata właśnie dostaje emeryturę z KRUS 780 złotych. Coś za coś. To gdyby nie ja ...

Mariusz Gierej: A ile Pan płaci KRUS-u kwartalnie?

Emil Szos: Kwartalnie ok. 1000 złotych, a jak zachoruję to dostaję 100 złotych na miesiąc. No to wie Pan to jest coś za coś. Na to nie ma co patrzeć, ja bym wolał ZUS opłacać, ale nie 1000 złotych miesięcznie, bo to jest chore, ale te 500 złotych przecież to by uruchomiło całą polską gospodarkę od nowa. 

Mariusz Gierej: Coś jeszcze chciałbym Pan dodać?

Emil Szos: Chciałbym, żeby to dotarło do jak największej liczby osób co się w tym kraju dzieje.

Mariusz Gierej: Niektórzy twierdzą, że rząd i opozycja rolników rozgrywa politycznie. Inni, że to całe dopłacanie jest z kieszeni innych Polaków?

Emil Szos: Proszę Pana chcę to wyprostować. Rolnictwo tworzy najwięcej miejsc pracy. Wiem, bo widzę to po prostu. Jakby mi ktoś to powiedział, to też może bym w to nie uwierzył. Jeżeli ja wyprodukuję przykładowo kapustę. To trzeba ją zapakować, wysłać więc muszą powstać firmy, które to zrobią. Rolnictwo tworzy najwięcej miejsc pracy i nigdy nie uwierzę w to, że państwo dopłaca do rolnictwa. To tak samo jak i do górnictwa mówią, że dopłacają. To też nie jest prawda. Widzi Pan, jeden dzień przestoju w JSW mówią, że kosztuje 30 mln złotych. No to jeżeli 30 milionów złotych potrafi zarobić kopalnia w jeden dzień to uwierzy Pan, że ktoś do niej dopłaca? Ja właśnie przeliczyłem 30 tysięcy osób zatrudnia JSW. Nawet niech ten górnik 200 złotych zarobi na dzień, to 30.000 razy 200 to jest 6 milionów złotych, a 30 milionów mają zysków. To samo jest z rolnictwem. Tyle miejsc pracy wytwarza, tyle ZUS-ów, tyle KRUS-ów, że niech nikt takiej ciemnoty nie wciska, że dopłaca do rolnictwa. 

Mariusz Gierej: Uważa Pan, że jest duża determinacja w tej chwili rolników?

Emil Szos: Bardzo duża. Nie odpuszczą, ponieważ rolnicy za chwilę tak jak ja, jeżeli nie będzie ceny to zapuka do mnie komornik, no i zabierze mi którąś z maszyn. To samo mają inni rolnicy. Do tej pory byli wypłacalni, bo produkcja się opłacała. Płacili kredyty, i nie było, że komuś tam komornik coś zabrał. Przez nasze państwo, przez złą politykę na wschodzie przede wszystkim z Rosjanami i jeszcze podsycanie tej nienawiści, zahamowanie nam największego rynku zbytu, postawiono rolników przed faktem, że za moment na kolanach będą, niektórzy już są na kolanach. Te traktory, które tam jadą co je widać to za chwilę będą pozabierane. Tydzień temu mojemu koledze komornik zablokował przyczepę.

Mariusz Gierej: Te huśtawki cenowe są związane z urodzajem czy na to wpływają jeszcze inne czynniki, oprócz politycznych?

Emil Szos: To jest dobre pytanie, bo moim zdaniem największe czynniki były polityczne. Urodzaj. Wie Pan, inne kraje mają nieurodzaj i tu rynek sam się powinien zrównoważyć. To wszystko spekulanci destabilizują i na tym zarabiają. Niestety. Nasz rynek w Polsce nie jest przez nikogo kontrolowany, u nas się dzieje co chce. 

Mariusz Gierej: Myśli Pan, że to są jakieś zmowy cenowe?

Emil Szos: Oczywiście to na 100%. Jeżeli jest w Polsce pięć firm największych, które skupują przykładowo zboże, to co to dla nich wykonać telefon prezes do prezesa i się zmówić. Żaden problem i takie coś robią tylko to jest nie do udowodnienia. Znaczy się, wszystko jest do udowodnienia tylko trzeba chcieć to zrobić. Musi być zdeterminowana osoba. To musi być minister, który chce naprawdę zmian w polskim rolnictwie, i w związanym z tym rolnictwem przemyśle. 

Mariusz Gierej: Ten protest jest polityczny czy nie?

Emil Szos: W połowie uważam, że jest polityczny, a w połowie niestety bieda rolników już zaczęła dosięgać. I jest uzasadniony. Wiadomo będą chcieli ludzie ugrywać jakieś tam swoje osobiste sprawy. To nie ulega wątpliwości, to wszędzie. W górnictwie czy tutaj, tego się nie da uniknąć. Tam już są na pewno z polityki ludzie, którzy się dołączyli do tego. Dlatego ja będę na razie niezrzeszony, bo już mógłbym się dawno przyłączyć czy do Samoobrony, czy do PiS-u. Nie chcę, bo nie chcę by ktoś kontrolował co mówię.

Mariusz Gierej: A do PO by się Pan przyłączył?

Emil Szos: Szczerze, na ten moment do nikogo bym się nie przyłączył, a Platforma Obywatelska z PSL-em to są najgorsze rządy. Ja za nich, i mówię to po sobie patrząc, mam ciągle jakieś problemy w rolnictwie. Zawsze jakieś skoki cenowe, nie ma stabilności, że ja wiem, że wyprodukuję i mam spokój. Wiem, że to sprzedam, mogę sobie planować dalej rozwój. A jak oni rządzą, ja mam ciągle niepokój. My musimy strzelać, co będzie w tym roku dobre, a co nie. Oni są nieprzewidywalni. Nie wychwalam, żadnego rządu, bo dla mnie oni wszyscy są do zdjęcia. Ludzie powinni głosować na inne partie, bo ciągle się mówi, że te partie teraz wygrają znowu i tak ludziom mącą w głowach. 

Wywiad przygotował i prowadził: Mariusz Gierej

Twitter: https://twitter.com/MariuszGierej
Facebook: https://www.facebook.com/GierejMariusz
Blog: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl/ 
Więcej wywiadów: http://www.wywiadownia.mpolska24.pl
Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.