Od kiedy Radek przestał zajmować się problemami światowej dyplomacji a zajął się problemami swoich poselskich kilometrówek świat zrobił się spokojniejszy. Twitter też. No ale nasi sojusznicy, którzy zainwestowali dużo w Radka, niepokoją się wartością swojej inwestycji i próbują na siłę napompować ponownie Radka. Chyba myślą, że świecka wiara czyni cuda.
Radek jest teraz nominalnie Marszałkiem Sejmu RP ale wcale nie przestał fruwać po świecie i złorzeczyć Putinowi. W październiku był w Londynie, wystawiony na konferencji "The Economist", gdzie pracują jego nazwijmy to przyjaciele. W grudniu był z kolei nie wiadomo po co na jakieś sesji ONZ i w Harvardzie. A w międzyczasie zdążył jeszcze odwiedzić Świętego Mikołaja w Finlandii:
http://monsieurb.neon24.pl/post/116371,rozga-dla-radka
Długo Radek spokojnie w pracy nie posiedział, w zeszłym tygodniu znowu rzucił Sejm RP w diabły i poleciał do Waszyngtonu złorzeczyć gromko czekiście Putinowi. Ze spiżową miną Radek wezwał USA do "większego przywództwa w Europie". Mamy nadzieje, że prezydent Obama zdążył wszystko zanotować.
MS @sikorskiradek na konf. w Radzie Atlantyckiej apelował o większe przywództwo USA w Europie
Wystawianie Radka na pokaz jest z pewnością zbożnym celem, tylko dlaczego polscy podatnicy (Kancelaria Sejmu RP) mają za tą obwoźną szopkę płacić? Skoro stare kiejkuty dostały 15 milionów $ w kartonach za przetrzymanie jakiegoś islamskiego szejka w Szymanach, to czy nam nie należy się coś za wystawianie Radka po całym świecie? Radek jest chyba warty więcej niż jakiś szejk w dżelabie? Same garnitury Radka ile są warte, a buty, a zegarek? A kilometrówki?
Coś trzeba z tym zrobić, bo skoro mamy męża stanu w leasingu to dlaczego to my mamy płacić wszystkie raty? Mało nam już problemu z frankowiczami?
Jaki system polityczny, taki mąż stanu