No i właśnie tego, co działo się z Petko Sertowem, najważniejszym Bułgarem ostatnich tygodni, pewnie się nie dowiemy, bo będą tego strzegli jak oka w głowie jego następcy. Były szef bułgarskiego SANS, intytucji, która ilością uprawnień przewyższa m.in. najlepsze wywiady świata – no może poza izraelskim Mossadem i amerykańską CIA, nie miał ostatnio lekkiego życia. Bułgaria generalnie rzecz biorąc podziękowała mu za współpracę – wieloletnią, bo w służbach specjalnych robił karierę już od lat 80. ubiegłego wieku. Petko Sertow współtworzył i rządził Państwową Agencją Bezpieczeństwa Narodowego, która zajmuje się wywiadem, kontrwywiadem, działalnością antyterrorystyczną, wywiadem finansowym i analizą bezpieczeństwa nardowego i międzynarodowego. Dział techniczny, ponoć jeden z lepszych w świecie, który zajmuje się zakładaniem podsłuchów jest tylko dodatkiem do wszystkich uprawnień agencji. Wcześniej Setkow zajmował się zwalczniem przestępczości zorganizowanej, przemytu narkotyków i terroryzmu. Kiedy odwołano go z agencji - nawiasem mówiąc w związku z aferą dotyczącą podsłuchiwania dziennikarzy pracujących na terenie Bułgarii – został wicedyrektorem Biura ds Walki z Korupcją przy Radzie Ministrów. Wiedza, którą pozyskał przestraszyła premiera Bułgarii Bojka Borysowa i Sertow stanowisko stracił. Razem z nim również szansę na jakąkolwiek pracę w administracji publicznej.
Już jako prywatny konsultant jednej z firm elektroenergetycznych negocjował między spółką a rządem greckim i tamtejszym wymiarem sprawiedliwości 15 mln euro kary za postępowanie nie do końca zgodne z zasadami, które Grecy uznali za swoje prawo.
Tak, czy inaczej ze zrozumiałych powodów zniknięcie Sertowa poruszyło wszystkie środowiska Bułgarii – od kręgów rządowych, przez biznes po przemytników i handlarzy narkotyków. Szukały go służby Bułgarii i krajów ościennych, policje z całej Europy oraz – w skali świata – Interpol, listem gończym. List wciąż w Interpolu wisi – ale, jak zapewnia bułgarski rząd, na dniach znajdzie się w instytucji wniosek o jego wycofnie.