Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Socjał ery kapitału – herezja?

Na portalu ekonomiaspoleczna.pl, który generalnie nie sprzyja ideom rynkowym, a na którym większość publikowanego materiału dotyczy gospodarki społecznej jako alternatywy dla rynku, ukazał się artykuł Krzysztofa Wittelsa

Socjał ery kapitału – herezja?

pt. Socjal ery kapitału. Zapomniany dorobek warszawskich przedsiębiorstw 1864-1939. Już wstęp artykułu zachęca do dalszego czytania: „Brzmi jak herezja. A jednak. Osiedla robotnicze, kasy pożyczkowe i emerytalne, przyzakładowe żłobki i szkoły, domy ludowe, kluby sportowe, czytelnie i kółka teatralne miały swoje początki w erze „dzikiego kapitalizmu” sprzed I wojny światowej i w okresie XX-lecia międzywojennego”.  Kiedy przeczytałem ten artykuł to pomyślałem: Mój Boże, jacy oni są niedouczeni, jacy zaślepiani, jacy naiwni?  Dla nich kapitalizm zawsze jest pazerny, krwiożerczy, nieludzki. Kiedy im (nazywam ich ‘wrażliwymi społecznie’) tłumaczy się, że kapitalizm ma przede wszystkim ludzką twarz, że jedyną ‚społeczną odpowiedzialnością biznesu jest tworzenie zysku’, że rynek (symbol kapitalizmu) jest najbardziej pokojową instytucja jaką wymyślił człowiek, to nie wierzą i powiadają, że to kłamstwa i herezje. Dobrze, że powoli zmienia się mentalność tych wrażliwych społecznie aktywistów i publikują u siebie te odkrywcze dla nich prawdy. Dla nas zwolenników rynku (‚wolnego rynku’) i prawdziwego kapitalizmu rynkowego to nic nowego. Ci aktywiści nazywają to herezją, brzmi to podobnie jak nazywanie ‚cudem gospodarczym’ tego co stało się po 1948 roku w Niemczech po reformach i wprowadzeniu rynku przez Ludwiga Erharda. A to przecież żaden cud czy herezja, toż to naturalna reakcja ludzi (przedsiębiorców i konsumentów) na funkcjonowanie zdrowych mechanizmów rynkowych.

Po przeczytaniu artykułu Krzysztofa Wittelsa może nasunąć się pytanie: Dlaczego współcześni Norblinowie, Wedlowie, Granzowie, Natansonowie, Szlenkierowie, Gerlachowie nie wykazują się tego typu aktywnością prospołeczną i dbałością o pracowników? Nie jest do końca prawdą, że nie obserwujemy tego typu działalności wśród współczesnych przedsiębiorców i kapitalistów. Powoli odżywa idea firm rodzinnych, także w Polsce i w takich firmach jest miejsce na tego typu działalność (polecam portal Inicjatywa Firm Rodzinnych, gdzie jest dużo informacji odnoszących się do ścisłych więzi właścicieli z pracownikami ich firm). Wydaje się, że dwa czynniki nie sprzyjają współcześnie pełnemu rozkwitowi aktywności przedsiębiorców i kapitalistów w ‘kwestii pracowniczej’. Po pierwsze w większości firm (zwłaszcza dużych) nie ma jasno określonego właściciela, dominuje obecnie tzw. rozmyta forma własności. Nazwa firmy nie jest związana z jego właścicielem. Po drugie, w XX wieku państwo (rządy) coraz częściej przejmowało tę sferę aktywności pomocy pracownikom i twierdziło, że zrobi to lepiej niż właściciele firm. Naturalnie po to by realizować te cele rządy musiały nakładać na przedsiębiorców coraz to większe daniny (w Polsce, jak się szacuje, do każdego tysiąca złotych wypłacanego pracownikowi, firma musi dodatkowo wyłożyć ok. 800 zł, wypłacanych w postaci różnorakich danin instytucjom państwowym). Nie dziwi zatem to, że przy tych ogromnych obciążeniach fiskalnych przedsiębiorcy nie wykazują się już tak dużą aktywnością w tej sferze. Dlatego raczej podziwiać należy to, że wielu przedsiębiorców prywatnych nadal wspiera (w różnorakiej formie) swoich pracowników.

Od wielu lat utrzymuję kontakty z ludźmi zaangażowanymi w rozwój tzw. ekonomii społecznej (gospodarkę społeczną), działalności organizacji pozarządowych, innowacji społecznych, itp. Bardzo sobie cenię te kontakty i bardzo przyjazny stosunek tego środowiska do moich, niekiedy bardzo radykalnych, poglądów prorynkowych. To są z bardzo mili i zaangażowani ludzie, ludzie ‘których się jeszcze chce coś robić’. Kilka miesięcy temu poproszono mnie o udział w konferencji nt. innowacji społecznych, wykorzystałem tę okazję do pokazania, że wiele tzw. innowacji społecznych powstało tylko dzięki rynkowi w systemie, który tak często krytykują, w kapitalizmie. W artykule, który zawarty został w pracach konferencyjnych, napisałem: „Jedną z ważniejszych innowacji społecznych XIX wieku była idea spółdzielczości. Przykład spółdzielczości wydaje się być dobrym dla zilustrowania tego jak powstawały innowacje społeczne w XIX wieku, w otoczeniu rynkowym. Warto podkreślić, że spółdzielczość jest wynikiem oddolnej aktywności ludzi, myślących w kategoriach własnego interesu, a pierwsze z sukcesem działające spółdzielnie rozwijały się w kapitalistycznej Anglii bez wsparcia jakiejkolwiek instytucji państwowej. Powszechnie uznaje się, że pierwsza z sukcesem funkcjonująca spółdzielnia powstała w 1844 roku w angielskiej miejscowości Rochdale, kiedy to Rochdale Society of Equitable Pioneersustaliła zasady funkcjonowania spółdzielni (Rochdale Principles), które w przyszłości traktowane były jako swego rodzaju wzorzec organizowania innych spółdzielni. Rochdale Society of Equitable Pioneers utworzona została przez 28 osób, z których około połowa było tkaczami z Rochdale (Lancashire w Anglii). Efektem wprowadzanych innowacji w przemyśle tekstylnym i jego mechanizacji, sytuacja wykwalifikowanych robotników stawała się coraz gorsza. Często nie było ich stać na zakup żywności. Ta grupa 28 osób postanowili otworzyć własny sklep sprzedający produkty żywnościowe. Po spisaniu porozumienia, z pewnym trudem zebrali początkowy kapitał 28 ówczesnych funtów (po jednym funcie, jako udział każdego spółdzielcy) i 21 grudnia 1844 roku otworzyli swój sklep z bardzo skromnym wyborem masła, cukru, mąki, płatki owsiane i świec. W ciągu następnych trzech miesięcy rozszerzyli asortyment (np. o herbatę, tytoń). Dbając o dobrą jakość sprzedawanych towarów, stali się szybko znani jako solidni sprzedawcy. Ich inicjatywa okazała się na tyle skuteczne, że w ciągu następnych dziesięciu lat w Wielkiej Brytanii powstało prawie 1000 spółdzielni.

Spółdzielnia w Rochdale miała swoich prekursorów, jednakże większość z nich upadała w krótkim okresie. Przykładowo za pierwszą udokumentowaną spółdzielnię konsumencką uznaje się założoną przez lokalnych tkaczy w 1769 roku w Fenwick, East Ayrshire. Powstałe w 1761 roku Towarzystwo Tkaczy (Fenwick Weavers’ Society) miało na celu promowanie wysokich standardów w zakresie rzemiosła tkackiego, jednakże po kilku latach rozszerzono zakres działalności o zbiorowy zakup produktów spożywczych luzem oraz zakup książek (efektem tej aktywności było stworzeniem Biblioteki Fenwick w 1808).

W połowie XIX wieku, równolegle ze spółdzielniami produkcyjnymi czy rolniczymi, w całej Europie rozwijały się związki (spółdzielnie) kredytowe. Jednymi z najbardziej znanych były działające na obszarach wiejskich Kasy Raiffeisena. Finansowe związki kredytowe zostały wymyślone w 1852 przez Franza Hermanna Schulze-Delitzsch i działały początkowo w miastach. Ze składek członków spółdzielni finansowano niskooprocentowane kredyty, którymi z kolei można było zaliczkować działalność produkcyjną czy usługową. Warto zauważyć, że Schulze-Delitzsch nazwał te spółdzielnie „spółkami zarobkowymi”. Jednakże większy sukces odniosły kasy założone dwanaście lat później przez Friedrich Wilhelm Raiffeisen i one powszechnie uznawana są za inicjatorów kredytowego ruchu spółdzielczego.

Animatorami wczesnych form spółdzielczości byli w wielu krajach (Wielka Brytania, Belgia, Skandynawia) socjaliści, którzy budowanie gospodarki spółdzielczej uważali za metodę zbudowania alternatywy dla kapitalizmu. Warto jednak podkreślić, że idę spółdzielczości należy uznać za element gospodarki rynkowej. Wbrew pewnym mitom, działalność spółdzielni też była zorientowana na zysk (do podziału pomiędzy członków spółdzielni). Bez swobody gospodarowania jaką daję kapitalizm, spółdzielnie nie funkcjonowałyby tak dobrze (wystarczy sobie jedynie przypomnieć jakim rachitycznym tworem były spółdzielnie w PRLu i w innych krajach tzw. demokracji ludowej w XX wieku).”

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #kapitalizm #socjal

Witold Kwaśnicki

Własność, Wolność, Odpowiedzialność, Zaufanie - https://www.mpolska24.pl/blog/kwasnicki

Prof. Witold Kwaśnicki pracuje w Instytucie Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego (jest kierownikiem Zakładu Ogólnej Teorii Ekonomii). Obecnie jest prezesem Oddziału Wrocławskiego Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Jest inżynierem i ekonomistą z wykształcenia oraz liberałem i ‘wolnorynkowcem’ z przekonania.
Autor kilkudziesięciu artykułów i trzech książek (Knowledge, Innovation, and Economy. An Evolutionary Exploration, Historia myśli liberalnej. Wolność, własność, odpowiedzialność. Zasady ekonomii rynkowej).

„Wszystko więc, cobyście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”
Ewangelia św. Mateusza 7.12

„Postępuj według takiej tylko zasady, którą mógłbyś chcieć uczynić prawem powszechnym.”
Immanuel Kant, Grundlegung zur Metaphysik der Sitten, II, paragr. 31 (1785)

„Doubt is the beginning, not the end of wisdom.”
(George Iles)

Komentarze 1 skomentuj »

Prof. Witoldzie,
Szanuję Pańskie zdanie, jednakże po przeczytaniu Pańskiego wpisu na blogu odnoszę wrażenie, że wierzy Pan w Świat idealny. Chciałbym również na wstępie przeprosić, także i za mój protensjonalny ton wypowiedzi, który jest małym rewanżem za niektóre stwierdzenia użyte przez Pana:)

Mówi Pan, że jest zwolennikiem idei wolności gospodarczej, jednak jak Pan zapewne wie żaden naród tego stanu nie osiągnął, nie osiąga i nie osiągnie. Wolność można jedynie zdobywać, zwiększać jej zakres, ale się jej nie osiąga. Dlatego też, słusznej bądź co bądź idei wolności gospodarczej, zawsze będzie towarzyszyć niedoskonałość - najbardziej wyraźnymi dowodami są wspomiane przez Pana nieetyczne praktyki w firmach. Nie oszukujmy się są takie przypadki, chyba nad tym nie dyskutujemy. Proszę np. obejżeć film "Dzień Kobiet" reż. Marii Sadowskiej, który uwidacznia tego typu problemy. Nie jest to film science fiction, tylko film bazujący na historiach setek ludzi zmagających się z taką rzeczywistością każdego dnia.
Czuję że muszę to podkreślić, że Swiat nie wygląda tak jak by Pan chciał żeby wyglądał. Nie wygląda również tak jak uważa Pan że wygląda. Być może obraca się Pan w kręgu naukowców i przedsiębiorców dlatego pański Świat tworzą doświadczenia zbierane z tego typu kręgu. Tak samo moja słowa wypływają z moich doświadczeń, dlatego też mogę się mylić, ja to przyznaję - Pan niestety nie.
"Mój Boże, jacy oni są niedouczeni, jacy zaślepiani, jacy naiwni?"
Świat wygląda tak jak odczucia wszystkich ludzi razem wzięte plus to nie jesteśmy świadomi jako ludzie. Stąd posługiwanie sie jakąkolwiek ideologią wymaga dużej wrażliwości na to co mogą myśleć inni, jakie doświadczenia zbudowały ich Świat.

Ludzie z kręgu ekonomii społecznej nie przeczą idei wolności gospodarczej, wręcz przeciwnie chcą na niej opierać swoje działania, jednakże wartościując człowieka powyżej zysku, który może być tuż za nim. Czy nie uważa Pan, że człowiek który całe życie myślał tylko o zwiększaniu swojego zysku to tak naprawdę po ludzku biedny człowiek? Bp ja tak. Co np. robi obecnie Bill Gates? Czy dalej zależy mu jedynie na zysku? Czy może zauważył, że w życiu liczy się też to, jak wpływasz na swoje otoczenie, a nie tylko swój prywatny los? Gdyby wiedział, że wiekszymi zyskami swojej firmy zbawi Świat to zabewnie dlaej myslałby o tym jak z 65mld zrobić 120mld $.

Dowodów na to że nie każdy zysk jest dobry i nie powienien byc on na pierwszym miejscu jest wiele. Weżmy choćby niektóre z praktyk branży finansowej, najbardziej narażonej na wypaczenia etyczne ze względu na stawkę o jaką tam toczy się walka. W tym miejscu zachęcam do zapoznania się z filmami: "Władca wszechświata" Marca Baudera, czy "Inside Job" Charlesa Fergusona (być może już Pan oglądał). Na pewno przytoczone ekranizacje nie są idealne, ale pokazują optyke jak wygląda ten świat od wewnątrz.

Moim zdaniem, świat nie jest idealny i w tej rzeczywistości ludzkiej na ziemi nigdy nie będzie.
To oczywiscie nie powód do mankontelstwa - trzeba pracować i starać się żeby ten Świat stawał się jak najlepszy, ale potrzebana jest refleksja nad tym, że wolny rynek nie załatwi wszystkich ważnych spraw. Jako mechanizm gospodarczy jak najbardziej, jednak nie jest to pełnia tego co możemy osiągnąc tu na Ziemi. Ekonomia społeczna stara się wprowadzić dyskusję na ten temat, co dołożyć do tego wolnego rynku, a nie przenieść Polskę do ery PRlu. Często dla uproszczenia stosuje się takie proste skróty myslowe.

Podsumowywując, chciałbym aby tak pochopnie nie krytykowano dążeń ludzi, którzy nie są szczęśliwi z zastałej przez nich rzeczywistości i pragną ją zmieniać. Jest to odwieczne pragnienie nowych pokoleń, aby zmienać Świat na lepsze, stojące często w konflikcie z osobami, którym jest dobrze, którzy okopali się na swoich dogodnych pozycjach i teraz czerpią z nich korzyć.
Na pocieszenie dodam, że po nas także przyjdzie następne pokolenie:)
Pozdrawiam!

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.