Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Antybohater roku: Bruno Leproux.

O tym, skąd się wzięła tzw. „sprawa Yves Rocher”, w której o oszustwa na szkodę firmy-córki Yves Rocher w Rosji – „Yves Rocher Wschód” – zostali oskarżeni i skazani bracia Nawalny: Aleksiej i Oleg. O tym jak w Rosji działa system sądowniczy. O tym jak sprawę sfabrykował Komitet Śledczy Rosyjskiej Federacji. O człowieku, któremu zabrakło odwagi cywilnej powiedzieć prawdę. O Rosji – ciepłej i okrutnej.

Antybohater roku: Bruno Leproux.

Źródło: http://openrussia.org/post/view/1834/

O Autorce:

Zoja Swietowa – urodzona 17 marca 1959 r. w Moskwie rosyjska dziennikarka, publicystka, producent, obrońca praw człowieka. Od grudnia 2009 r. komentator The New Times.

 

Antybohater roku: Bruno Leproux

 

„Mając wiedzę o wszystkich faktach, wspomnianych w pytaniu, o których zdaniem śledztwa przedstawiciel „Poczta Rosja” nie poinformował pracownika „Yves Rocher”, odmówiłbym podpisania kontraktu ze spółką „Glavnoje podpisnoje agentstwo” – tak w dniu 26 lipca 2013 roku zeznawał podczas jedynego przesłuchania Bruno Leproux, były dyrektor generalny firmy „Yves Rocher Vostok”. W każdym razie w aktach sprawy nr 201/460711-12 nie ma wzmianki o innych przesłuchaniach Leproux. Protokół tego przesłuchania został odczytany na ostatnim posiedzeniu Zamoskworeckiego Sądu w „sprawie Yves Rocher” w dniu 19 grudnia 2014 roku.

Tego dnia były dyrektor generalny „Yves Rocher Vostok” był oczekiwany w sądzie – posłano po niego do domu, ale urzędnicy sądowi go nie zastali. Wysyłano mu wezwania. Nie pojawiał się. Dlaczego sam nie przyszedł na rozprawę? Czego się bał? I dlaczego w ogóle dwa lata temu napisał pismo do Komitetu Śledczego z prośbą o przeprowadzenie dochodzenia w sprawie „prawdopodobnych nadużyć” wobec „Yves Rocher” ze strony przedstawicieli spółki „Glavnoje podpisnoje agentstwo”?

Sam Leproux podczas tego przesłuchania wyjaśnia, że pismo napisał po tym, jak go Komitet Śledczy poinformował o „faktach wskazujących na prawdopodobne nadużycia  kosztem „Yves Rocher””.

Co było dalej dobrze wiemy. Bruno Leproux pismo do Komitetu Śledczego napisał 10 grudnia, a już 13 grudnia wszczęto dochodzenie w sprawie karnej.

Mało kto zwraca uwagę na fakt, że pismo Leproux adresowane do Bastrykina pojawiło się po tym, jak przeszukano biura „Yves Rocher” w związku ze „sprawą karną Kirowlesu”. Zdziwienie wywołuje fakt, że pracowników „Yves Rocher” przesłuchiwano w „sprawie Kirowlesu”! Wszystkie te przesłuchania i przeszukania odbyły się jeszcze w połowie listopada. Dlatego zarówno adwokaci Aleksieja Nawalnego, jak i on sam, nie raz mówili, że najprawdopodobniej dyrektor generalny „Yves Rocher Vostok” Bruno Leproux napisał to pismo „nie z własnej woli”, a pod wpływem nacisku ze strony śledczych i prawdopodobnie pracowników FSB.

Kilka miesięcy po wszczęciu dochodzenia dyrektor administracyjno-finansowy „Yves Rocher” Krystian Mielnik przeprowadził audyt wewnętrzny, który wykazał, że spółka „Yves Rocher Vostok” nie poniosła strat lub nie uzyskała korzyści w wyniku współpracy ze spółką „Gławpodpiska” w latach 2008-2012.

Okazało się, że firma sama, bez pomocy Komitetu Śledczego, wyjaśniła kwestie prawdopodobnych nadużyć. Nie znalazła ich. To oznacza, że Komitet Śledczy wprowadził dyrektora generalnego „Yves Rocher Vostok” w błąd i powinien on był o tym publicznie oświadczyć.

Nie oświadczył. Nie oświadczył także wtedy, kiedy dyrektor administracyjno-finansowy Krystian Mielnik zeznał w sądzie, że współpraca z „Gławpodpiską” nie spowodowała strat dla „Yves Rocher Vostok” oraz że gdyby istniała taka możliwość, to ponieważ miał takie same uprawnienia jak Bruno Leproux do podpisywania wszystkich dokumentów w imieniu „Yves Rocher Vostok”, ponownie zawarł by umowę z „Gławpodpiską”.

Co zatem stało się z Bruno Leproux? Czego się tak przestraszył i nie odważył pojawić się w sądzie i potwierdzić swoje pretensje do braci Nawalnych i ich firmy, jeśli nadal je miał po przeprowadzeniu wewnętrznego audytu.

Spróbuję wyjaśnić.

Bardzo długo szukałam byłego dyrektora generalnego „Yves Rocher Vostok” Bruno Leproux. Najpierw mówiono mi, że go zwolniono z firmy i wyjechał do Francji. Potem jeden z pracujących w Moskwie Francuzów powiedział mi w wielkim sekrecie, że pan Leproux jest w Moskwie, ale nie chce spotykać się z żadnymi dziennikarzami.

Przeczytałam jego życiorys. Ma 48 lat. Skończył jedną z prestiżowych szkół wojskowych – Akademię Wojskową Saint-Cyr.

Absolwenci tej instytucji zazwyczaj robią oszałamiającą karierę we francuskim wojsku. Bruno Leproux wybrał jednak karierę top-managera, kończąc jeszcze dwa fakultety – DEA Relations internationales i HEC MBA Management.

W lutym 1996 roku przyjeżdża do Rosji jako top-manager firmy Andersen Consulting, spotyka swoją przyszłą rosyjską żonę i na długo wiąże swoje losy z Rosją. Jednym z jego stałych klientów biznesowych jest firma „Yves Rocher Vostok”: zbliżył się do jej kierownictwa i w 2004 r. dostał propozycję objęcia stanowiska w Yves Rocher w Paryżu. Leproux wyjeżdża, a już w 2007 r. wraca do Moskwy w nowej roli – dyrektora generalnego „Yves Rocher Vostok”.

Chętnie udziela wywiadów, z zadowoleniem opowiada o sukcesach „Yves Rocher Vostok”, zawsze podkreślając, że w Rosji da się robić biznes i żyć długo i szczęśliwie.

Tymczasem ludzie posiadający wiedzę o tym jak zachodni biznes pracuje w Rosji, szczególnie biznes związany z kosmetyką, z pewnością czytając takie pełne zachwytu wywiady Bruno Leproux uśmiechali się z politowaniem. Słyszałam od zachodnich audytorów, że mało kto chce współpracować z firmami kosmetycznymi w Rosji. Według nich firmy te mogą zajmować się praniem pieniędzy.

Prosząc o zachowanie anonimowości pracownicy „Yves Rocher Vostok” twierdzili, że Bruno Leproux mógł zostać poproszony o napisanie pisma przeciwko firmie braci Nawalnych będąc szantażowany możliwymi problemami. Wiadomo, że biznes „Yves Rocher” jest silnie związany z urzędem celnym: część towarów jest przywożona z Francji, część z Chin. Kosmetyka to produkcja zawierająca alkohol i celnicy z łatwością mogą stwierdzić złamanie jakichś przepisów. Oprócz tego firma ma fabrykę w St. Petersburgu. Również tam łatwo jest narobić problemów: posłać strażaków, zorganizować inne kontrole, cokolwiek.

Tego jak łatwo jest narobić problemów takiemu biznesowi nie trzeba było wyjaśniać Bruno Leproux: w Rosji nie jest on nowicjuszem.

Dlatego chciałam, by mi uczciwie odpowiedział, czy wywierano na niego nacisk, czy też w rzeczy samej uwierzył śledczemu Nesterowowi lub komuś z wyższych urzędników Komitetu Śledczego, którzy przekonali go, że Oleg Nawalny, dyrektor departamentu przesyłek wewnętrznych „Poczty Rosji”, celowo ograniczył przepustowość Jarosławskiej sortowni, żeby zmusić „Yves Rocher” do podpisania umowy z jego firmą na dostawy paczek z kosmetykami do Moskwy.

Znalazłam adres mailowy Bruno Leproux i 7 listopada poprosiłam go o spotkanie. Ku mojemu zdziwieniu zgodził się na korespondowanie i odpowiadał mi aż do 19 grudnia, tego samego rokowego dnia, kiedy miał pojawić się w sądzie, kiedy prokuratorki zażądały dla Aleksieja Nawalnego 10 lat pozbawienia wolności, a dla Olega 8 lat.

Jak tylko dowiedziałam się, czego żąda prokuratura natychmiast posłałam Bruno Leproux pytanie: jak będzie żyć, wiedząc, że z powodu jego pisma posadzą na wiele lat ludzi, działalność których nie wyrządziła żadnych szkód jego firmie, interesów której tak zażarcie bronił w trakcie dochodzenia.

Nie odpowiedział. Wtedy poczułam się zwolniona z obietnicy zachowania w tajemnicy naszej korespondencji i naszego spotkania.

Rozumiem, że łamię dziennikarską etykę. I dlatego, z powodu obaw, że złamię daną mu obietnicę, nie mogłam przez tak długi okres czasu opublikować tego tekstu.

Ale nie chcę być człowiekiem, który wzrok ma skierowany w blat stołu. Nie chcę być człowiekiem, który dał się wykorzystać. Tak jak dał się wykorzystać Bruno Leproux.

Zaproponował mi spotkanie wcześnie rano w jednej z moskiewskich kawiarni, sam nie wie czemu mi ufa i chce mi wszystko wyjaśnić. A naprawdę niczego mi nie wyjaśnił. Ponownie, jak podczas przesłuchania w Komitecie Śledczym, mówił o „konflikcie interesów”, o tym, że Oleg Nawalny oszukał „Yves Rocher”, rekomendując własną firmę, będąc jednocześnie urzędnikiem poczty. Leproux mówił, że dla „każdej międzynarodowej firmy „nadużycie zaufania” to kwestia pryncypialna”.

Kiedy go zapytałam, co sądzi o tym, że Nawalni są sądzeni nie za „nadużycie zaufania”, a za „oszustwo”, przy czym za takie, jakiemu przeczą dokumenty „Yves Rocher” to pominął moje pytanie i podkreślał swoje: we Francji za „nadużycie zaufania” dają wyroki.

Rozmawiając z Leproux niestety nie wiedziałam tego, o czym dowiedziałam się później od Olega Nawalnego: z prośbą, żeby znaleźć firmę przesyłkową zwróciła się do niego manager „Yves Rocher” Żanna Batowa (też się zresztą nie pojawiła w sądzie).

Oleg powiedział jej, że będzie zajmować się przesyłaniem towarów. Czyli Batowa wiedziała, że to firma Olega Nawalnego i nie wywołało to u niej żadnych wątpliwości. Oprócz tego najważniejsze: kiedy Oleg Nawalny podpisywał kontrakt z „Yves Rocher Vostok” nikt go nie prosił o dane beneficjentów „Gławpodpiski”.

Wychodzi na to, że jeśli by firma dbała o to, by nie było „konfliktu interesów”, to mogła sama temu zapobiec.

Dlaczego nie zapobiegła?

„Grozili mi, mało co nie oskarżyli o pedofilię, byłem zmuszony wywieźć rodzinę z Rosji” – na koniec naszej rozmowy przyznaje Bruno Leproux. A ja mam wrażenie, że stara się zrobić z siebie ofiarę braci Nawalnych i w jakiś sposób usprawiedliwić się przede mną.

Spotkanie z Leproux mnie rozczarowało. Albo nie umiałam mu zadać właściwych pytań, albo on zawsze unikał odpowiedzi. Miałam przed sobą człowieka, którego rozumiałam i nie rozumiałam.

Typowy expat, któremu bardzo się podoba prowadzić biznes w Rosji, któremu podoba się rosyjska władza i nie bardzo podoba się francuska. W Rosji żyje mu się komfortowo, chociaż wiadomo, że on wszystko w tym kraju rozumie, rozumie jakie tu jest sądownictwo, jaka tu jest korupcja. Leproux szczególnie podkreślał, że pochodzi z rodziny katolickiej i wiara wiele znaczy w jego życiu. Zatem nie może godzić się na nieuczciwość.

Po powrocie do domu napisałam mu, że rozumiem dlaczego, jak sam się wyraził, „uciekał przed dziennikarzami jak przed dżumą”: oni by nigdy nie uwierzyli, że na niego nie naciskano. I że nie rozumiem, dlaczego chciał się ze mną spotkać.

Leproux odpowiedział: „To kłamstwo: żadnego nacisku na mnie nie wywierano, a z panią spotkałem się, bo pani tego chciała”.

Zapewnił mnie, że sumienie go nie męczy: „Moja dusza jest spokojna”. A już zupełnie zgubiłam sens, kiedy napisał to łacińskie zdanie: „Omne quod movetur ab alio movetur”. W tłumaczeniu to oznacza: „Wszystko, co jest w ruchu, poruszane jest przez coś innego”. Wielki katolicki święty Tomasz z Akwinu przywodził tę myśl Arystotelesa jako dowód na istnienie Boga.

Prawdopodobnie Bruno Leproux chciał mi wyjaśnić, że on nie ma z tym nic wspólnego, a wszystko co się dzieje, dzieje się z woli Pana Boga. Innymi słowy umył ręce.

Jak ta cała historia ma się do chrześcijaństwa, to ja do teraz nie rozumiem. Wygląda na zwykłą obłudę, a w podtekście obawa przed stratą pracy w Rosji.

Kiedy spytałam, czy go zwolnili z „Yves Rocher Vostok”, zaczął wyjaśniać, że po prostu nie przedłużyli kontraktu. Lecz i w to, mając wiedzę jak pracują zachodnie firmy w Rosji ceniące odnoszących sukcesy menedżerów, trudno jest mi uwierzyć. Tak samo trudno jest mi uwierzyć w pozostałe tłumaczenia Leproux.

Kiedy zapytałam, gdzie teraz pracuje, skurczył się jakoś i powiedział: „W jednej firmie kosmetycznej”. Po dwóch godzinach dowiedziałam się, że w lipcu 2014 r., czyli w rok po słynnym przesłuchaniu w Komitecie Śledczym, zatrudnił się w firmie „Île de Beauté”, cały rok spędzając na poszukiwaniu pracy. (…)

Ogólnie rzecz biorąc myślę, że Bruno Leproux dokonał prawidłowego wyboru: na sąd nie poszedł, gdyż w jego nowej firmie by go nie zrozumiano.

Można zapytać, co by to zmieniło, gdyby się pojawił w sądzie, powtórzył swoje zeznania ze śledztwa?

Wiele by to zmieniło.

Stało by się jasne dla wszystkich, że były dyrektor generalny „Yves Rocher Vostok” Bruno Leproux, który pisał pismo o konflikcie interesów, oskarża braci Nawalnych wyłącznie o konflikt interesów, a nie o oszustwa i pranie pieniędzy. (…)

Sceptycy powiedzą: myślał by kto, Bruno Leproux by to oświadczył w sądzie, a sędzia Korobczenko i tak byłaby po stronie prokuratury.

Możliwe, że i tak by było.

Ale co on będzie mówić swoim w 50% rosyjskim dzieciom, kiedy go zapytają: „Tato, czemu nie pojawiłeś się w sądzie? Czemu sędzi nie dałeś „wędki”? Czemu gapiłeś się w blat stołu?”

Data:
Kategoria: Świat

rosyjskieklimaty

Rosyjskie Klimaty - https://www.mpolska24.pl/blog/rosyjskie-klimaty1

Czasem o Rosji, Ukrainie, czasem o Polsce i pozostałym świecie, zawsze o ciekawym.
©Copyright by Rosyjskie Klimaty. All rights reserved.
Twitter: https://twitter.com/RussianClimates
Facebook: https://www.facebook.com/RosyjskieKlimaty

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.