Los jest bezlitosny dla naszej Polski. Tragedia smoleńska, zamiast ocucić państwo z oparów komuny, dała początek Kabaretowi pod Lewatywą. Komorowski zalicza wpadkę za wpadką. Po podsiadaniu Merkel i trzymaniu Sarkozy'ego na deszczu, przyszła pora na prezydenta Estonii, Toomasa Hendrika Ilvesa, któremu oficjalny fotograf Pałacu Prezydenckiego wstawił butelkę przed krocze (zdjęcie poniżej).

Polskie państwo istnieje tylko formalnie, Państwowa Komisja Wyborcza nie działa a obronność kraju jest na poziomie operetkowym (mamy za to nadmiar generałów). Kancelaria Prezydenta, która kosztuje nas fortunę, jest pełna ludzi którzy pamiętają jeszcze towarzysza Wiesława (Gomułkę).
W pewnym momencie obywatele którzy myślą jeszcze samodzielnie, muszą zadać sobie pytanie: co musi zrobić Polska aby stać się państwem poważnym? Zamiast obżerać się na kredyt i wymachiwać szabelką, jak kraj Trzeciego Świata.
Ruskiej Budzie daleko jest do Mount Vernon lub do Monticello. Ze stratą dla nas...
Polsce potrzebne są neurony a nie nadwaga
