Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wiezień "polityczny" Marek W.

Głośnym echem w ostatnim czasie, łącznie z wizytą TVN24 w Gliwicach, odbiła się sprawa niejakiego Marka W. radnego z list PiS w Gliwicach. Media społecznościowe zelektryzowała wiadomość rozsyłana przez samego Marka W. jak i jego przyjaciół o skandalu. Skandalem miało być więzienie za jazdę na rowerze. No cóż, poziom manipulacji w celu osiągnięcia celu jakim jest zainteresowanie mediów stał się wręcz karykaturalny. Tak jaskrawego przykładu manipulacji faktami i kreowania „ofiary” systemu dawno nie widziałem.

Wiezień "polityczny" Marek W.

Zaczęło się niewinnym tekstem na FB, w którym autor wskazuje siebie jako ofiarę, że rzekomo nie dano mu obronić swoich praw i za to został skazany, co w konsekwencji spowodowało otrzymaniem przez niego nakazu stawienia się w areszcie śledczym.

”Idę siedzieć! Sąd skazał mnie na dzień odsiadki za przejechanie rowerem tunelu pod dworcem.” brzmi nad wyraz tragikomicznie … tak zaczął swoją wypowiedź rzeczony radny z listy PiS. W dalszym ciągu wywodu wskazuje, że Sąd wydał wyrok bez jego wiedzy, bo Sąd zamienił grzywnę na areszt itd. Tekst nad wyraz płaczliwy i mający jeden cel, poderwać media by się zainteresowały ofiarą systemu, która idzie siedzieć, bo nie zapłaciła mandatu 30,00 zł.
(https://www.facebook.com/marek.waniewski/posts/835650386485335?comment_id=837076963009344&notif_t=like).

Generalnie można na pierwszy rzut oka przyznać rację i powiedzieć…biedny Pan W., straszny system prawny zmieszał z błotem niewinnego za 30 zł. grzywny….no ale fakty i prawo mówią zupełnie co innego.

Analizując szczegółowo tę sprawę nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to sam radny wywołał „aferę” by pokazać się w mediach i zrobić z siebie „ofiarę” zgniłego systemu i sędziego działającego na polityczne zlecenie. Po kolei.

Sam radny stwierdza, że jechał na rowerze w tunelu dla pieszych pod dworcem w Gliwicach, w którym na rowerze jeździć nie wolno ze względu na bezpieczeństwo pieszych. Czyli jednym słowem złamał prawo, za co Policja chciała go ukarać mandatem. Pan radny odmówił przyjęcia mandatu i sprawa trafiła do Sądu. Sąd zgodnie z procedurą wydał wyrok nakazowy, który został wysłany do Pana radnego. Pan radny po otrzymaniu wyroku nakazowego mógł wnieść sprzeciw i sprawa trafiłaby na wokandę, gdzie mógłby on sam wywodzić, że prawa nie złamał. Stało się jednak inaczej, albowiem Pan W twierdzi, że wyroku nie otrzymał. No cóż, nawet jeśli to prawda to kolejny list polecony Pan radny otrzymał po uprawomocnieniu się wyroku wobec nie wniesienia sprzeciwu. Pismem tym było wezwanie do zapłaty grzywny określonej w wyroku na kwotę 30,00 zł. Miał Pan radny dwa wyjścia, albo zapłacić 30 zł. albo też, przy założeniu, że wyroku nie otrzymał, wnieść o przywrócenie terminu do wniesienia sprzeciwu. Oczywiście Pan radny wymyślił trzeci wariant, czyli zignorowanie wezwania z Sądu. Warto zwrócić uwagę, że wyrok nakazowy był z 2012 roku…. Minęło kilkanaście miesięcy i Sąd wyznacza termin… zawiadamia listem poleconym o terminie posiedzenia. Nie wiem czy Pan się stawił czy nie, faktem jest, że Sąd wydał postanowienie o zamianie grzywny na areszt. Oczywiście radny mógł złożyć wniosek, jak nie stać go było na te 30 zł. grzywny, by Sąd zamienił mu grzywnę na pracę społecznie użyteczną ale widocznie radnemu obce są takie prace. Ostatecznie radny nie złożył zażalenia na to postanowienia ani też, co istotne, bo to kolejny raz kiedy system daje szansę zapłaty, nie zapłacił tych 30,00 zł. No i przyszedł w końcu nakaz stawienia się w areszcie… i rozpoczyna się "martyrologia" radnego i pomstowanie na system. System, który w tym wypadku zadziałał nad wyraz prawidłowo, choć zdecydowanie w sposób bardzo opieszały. Od wyroku nakazowego prawomocnego minęło w końcu prawie dwa lata.

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że cała ta sprawa miała jeden cel, a mianowicie promowanie osoby radnego jako "ofiary", jako tego niesłusznie skazanego i tego, którego zamyka się w areszcie na jeden dzień za jazdę rowerem w tunelu. Oceniam takie zachowania jako żenujące i nie przystające do osoby publicznej. W końcu sprawy dawno by nie było, gdyby radny zapłacił te 30,00 zł… nie jednak sprawa być musi, bo media to kupią.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Zarzuty, że nie było komornika. Moim zdaniem Sąd prawidłowo zinterpretował przepisy o niecelowości egzekucji w sytuacji, kiedy koszty postępowania przewyższają kilka razy samą grzywnę. W sumie najtaniej okazało się zamienić grzywnę na areszt. Podatnik zapłacił za ten dzień pobytu radnego ok. 60,00 zł.

Reasumując, radny startujący z list PiS dał żenujący pokaz ignorowania Sądu i polskiego prawa. Mam nadzieję, że nagłośnienie medialne przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego przez radnego i de facto strąci go na margines zapomnienia. Dura lex sed lex.

Data:
Komentarze 1 skomentuj »

Mam nadzieję że sądy w Polsce zmądrzeją. Zmądrzeją i takiego cfaniaka będą obciążać kosztami sądowymi, w razie niestawienia się, tak jak we wszystkich państwach gdzie sądy dbają o swój autorytet doprowadzać żartownisia w kajdankach przy pomocy policji i zamiast sadzać do więzienia - wysyłać komornika. Ponadto wyczyny powinny być odnotowane w historii kredytowej bowiem świadczą one o braku wiarygodności osobnika.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.