Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Śmierć pod dywanem

Na chodniku przy wejściu do budynku Rządowego Centrum Legislacji(RCL) zasłabł człowiek. Ktoś z przechodniów udzielił pierwszej pomocy. Na ratunek ruszyli także ochroniarze i przynieśli defibrylator. Reanimacja nie powiodła się, ale za próbę pomocy dwaj pracownicy ochrony Rządowego Centrum Legislacji stracili stanowiska.

Śmierć pod dywanem

W sumie nic nadzwyczajnego – ostatnio z tej instytucji wyleciało lub pożegnało się ze stanowiskiem sporo osób.  Warto jednak się nad tym faktem zatrzymać: panowie z ochrony zostali ukarani, bo … podporządkowali się prawu? Takie decyzje nie pierwszy raz podejmuje się w instytucji, której misją jest dbanie o  spójność systemu polskiego prawa. Kto podjął tę decyzję personalnie – nie udało się ustalić. Bezpośredni przełożeni agentów ochrony stoją murem za swoimi pracownikami, a ratowanie życia ludzkiego uważają za priorytet. Zmiany na stanowisku ochroniarzy wykonywali na polecenie RCL. Rządowe Centrum Legislacji tradycyjnie wymijająco odpowiedziało na zapytanie prasowe o wskazanie osoby odpowiedzialnej pisząc: 

„RCL nie jest pracodawcą osób pełniących służbę ochrony w siedzibie Centrum.”  


Udzielenie pierwszej pomocy jest oczywistym moralnym obowiązkiem.

Na wszelki wypadek temat precyzuje Kodeks Karny w art. 162:


§ 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.


Niedawno podobna sytuacja zdarzyła się w Rzeszowie. Joanna Mendrala, kierowca autobusu reanimowała pasażera, który stracił przytomność. Ratownicy medyczni przyznają, że bez tej reanimacji mężczyzny nie udałoby się uratować. W nagrodę – zamiast gratulacji – dostała upomnienie od przełożonego.

Udzielając pierwszej pomocy nikt nie zastanawia się nad gratyfikacją. Ale jeśli kolejne przypadki będą układać się w obrazek: nie wychylaj się, bo dostaniesz po łapach, niedługo nikt nie ośmieli się zaryzykować.

Żeby dostać laurkę, tam gdzie inni dostają upomnienia, trzeba być na świeczniku. Panią premier udzielającą pomocy czy też jeżdżącą po kraju z misją edukacyjną stawia się za wzór.

Kopacz zawsze ma przy sobie zestaw do udzielania pierwszej pomocy. Zdarzyło się już, że kazała zatrzymać marszałkowską limuzynę i ratowała życie leżącemu w rowie rowerzyście oraz ofiarom wypadków samochodowych – tygodnik Polityka.

Abstrahując od wykształcenia lekarskiego, minister zdrowia Ewa Kopacz daje wszystkim obywatelom wzorowy przykład postawy świadka zdarzenia. Nie zważając na swoje obowiązki, pełnione stanowisko, pani minister widząc starszą kobietę w potrzebie, od razu podjęła decyzję o udzieleniu jej pierwszej pomocy i wezwaniu karetki pogotowia -  ratowniczy.net

Ewa Kopacz pokazuje spacerowiczom w Gdańsku Brzeźnie jak udzielić pierwszej pomocy. Wraz z ratownikami przekonuje jak ważne jest, aby nie przechodzić wobec drugiego człowieka obojętnie – naszemiasto.pl

Miejmy nadzieję, że i obok tej sprawy pani premier nie przejdzie obojętnie. I tym razem zważając na swoje obowiązki i pełnione stanowisko reanimuje chore urzędy oczyszczając je z osób, dla których ani prawo moralne, ani regulacje nie stanowią żadnej wykładni. I stanie w obronie tych, którzy niosą pomoc poza światłem kamer i mediów.

Anna Raciniewska/mpolska24.pl
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.