Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Czy J. Kaczyński i L. Miller to postkomuna?!

J. Kaczyński i L. Miller połączeni w centralistycznej wizji organizacji państwa.

Po 25 latach polskiej demokracji wraca niestety dawne myślenie o centralistycznym porządkowaniu organizacji państwa. Wspólne wystąpienie J. Kaczyńskiego i L. Millera wpisuje się w schemat, w ramach którego politycy szczebla centralnego mogliby z sobie znanych, "słusznych" powodów rozwiązywać organy władzy, wybrane przez społeczności lokalne. Mogliby również wyręczać niezwisłe sądy w orzekaniu czy wybory są ważne, czy nieważne. 
Jeden z nich ma interes aby uciekać przed odpowiedzialnością za klęskę wyborczą w SLD i szuka ratunku w zrzucaniu winy na organizatorów wyborów. Drugi kwestionuje system i organizację państwa, dążąc do budowania IV RP. Pierwszy, gdy był premierem doprowadził do centralizacji ustrojowej Warszawy (likwidacja samodzielnych gmin), zmniejszenia liczby radnych w Polsce oraz bezpośrednich wyborów organu wykonawczego (bez ograniczenia liczby dopuszczalnych kadencji), co doprowadziło do niesłychanych patologii lokalnych, w ramach których często zamiast dobrych gospodarzy - wójtów mamy nieodwoływalne królewięta, które zbudowały wokół siebie poparcie grup interesu, lokalnego biznesu, rozdając synekury, etaty i tworząc niewzruszone układy paternalistyczno-klientelistyczne. 
Drugi, gdy był premierem dał się poznać jako ten, który wprowadził prawo veta dla wojewodów. W imieniu premiera mogli oni, w bliżej nieokreślonych, "niepokojących" sytuacjach, zablokować inwestycje, które realizowały samorządy województw. Ponadto doprowadził do przedziwnego tworu w wyborach samorządowych w 2006 roku jakim było tzw. blokowanie list, dające możliwość zdobycia m.in. przez PiS i jego koalicjantów znacznie większej liczby mandatów radnych niż wynikało to z liczby głosów oddanych na tę formację. 
Obydwaj panowie mają centralistyczne zapędy i samorządność lokalna w ich życiorysie politycznym nie raz została sponiewierana. Teraz zapragnęli wspólnie rozmontować system. Wykorzystali moment, że PKW popełniła poważny błąd w zakresie obsługi informatycznej, ale w istocie błędy informatyczne nie są wystarczającym powodem aby unieważnić  głosy, które przecież można policzyć w formie papierowej. Dlatego liderom opozycji bardziej na rękę jest odnieść się do rzekomych fałszerstw. Chcą skrócenia kadencji samorządów wrzucając wszystkie samorządy do jednego "worka".
Krótko mówiąc, nie baczą na to, w jakim okręgu i w przypadku jakiego kandydata pojawiły się nieprawidłowości, czy podejrzana liczba głosów nieważnych. 
Wybory powtórzyć chcą wszędzie! 
I nie poczekają na wyroki sądów w sprawie protestów wyborczych. Dlaczego nie stać ich na odpowiedzialną,konstruktywną krytykę? Chcą teraz zająć się kwestiami rozstrzygania ważności wyborów, ale to przecież jest zadanie sądów a nie polityków! A może warto pomyśleć o wprowadzeniu zmian ustawowych, polegających na tym, aby powtarzać (pod specjalnym nadzorem PKW) wybory jedynie w tych okręgach i w odniesieniu do tych organów, przy wyborze których było np powyżej 7 proc. głosów nieważnych? Na to nie wpadli, bo ich centralistyczne, postkomunistyczne myślenie dąży do porządkowania i podporządkowania wszystkich i wszędzie, nawet tam, gdzie praworządny porządek jest oddolnie zachowany.
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.