Na podstawie wstępnych i sondażowych wyników wyborów samorządowych
2015, możemy zauważyć pewne zjawiska, ocenić je i wyciągnąć wnioski na
przyszłość. Każda ocena bez podania punktu odniesienia bywa mylna,
dlatego należy, dla racjonalności rozumowania, odnieść aktualne wyniki
do poprzednich. Oto analiza i wnioski:
1. PiS
PiS w wyborach samorządowych w 2010 roku uzykał: 23,05% w wyborach parlamentarnych, w 2011 roku uzyskał wynik: 29,89%. W wyborach do Europarlamentu w 2014 roku, PiS uzyskał 31,78% zaś Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro: 3,98%. Biorąc oba podmioty razem, bo razem obecnie startowały w wyborach otrzymujemy następującą sekwencję wyników:
- 2010: 23,05%
- 2011: 29,89%
- 2014: 35,76%
- 2014: 31,50%
Czy mają rację, zatem, zwolennicy i politycy PiS wyrażając radość z "dużego sukcesu"?
Otóż nie mają jej. Cały sekret, kryje się w punkcie odniesienia. Za
punkt odniesienia przyjmują oni wynik PO. Ponieważ wynik PO jest
wreszcie gorszy od PiS, to dla PiS jest to duży sukces. Niestety, PiS stracił w stosunku do ostatnich wyborów do PE aż 4,2 punktu procentowego, a to znaczy, że w stosunku do wyborów do PE utracił (jako PiS+SP) ponad 10% swojego elektoratu. Nie ma żadnej "premii za jedność". Politycy SP poddali się zdecydowanie za wcześnie. PiS połknął ich, nie odnosząc żadnych korzyści, poza pozbyciem się konkurencji.
Z
dużą dozą prawdopodobieństwa można przewidywać, że w 2015 roku, gdzie
odbędą się najważniejsze wybory, PiS osiągnie wynik podobny do bieżącego
czyli na poziomie 31-33%.
2. PO
- 2010: 30,89%
- 2011: 39,18%
- 2014: 32,13%
- 2014: 27,30%
Wszystko
wskazuje na to, że PO "zmęczona rządzeniem" znajduje sie na "równi
pochyłej". Stały spadek wyniku, może zostać powstrzymany przez
"elektorat bazowy", ale to może być złudna nadzieja. Proces spadku
notowań partii rządzącej jest w demokracjach przedstawicielskich
naturalny. Trzeba nie lada umiejętności i samozaparcia by taki proces
zatrzymać. Czy tych przymiotów starczy PO by tendencję odwrócić bądź
zatrzymać? Wydaje się to możliwe ale mało prawdopodobne.
PO, w wyborach samorządowych, osiąga często wynik znacznie niższy niż w wyborach do Sejmu.
Dzieje się tak dlatego, że w wyborach samorządowych w wielkich miastach często startują komitety prezydentów "niezależnych".
Wyborcy tych "prezydenckich komitetów" są w wyborach parlamentarnych,
znacznie częściej wyborcami PO niż innych partii, także dlatego, że
wielokrotnie PO popiera jakiegoś "niezależnego" prezydenta ubiegającego
się o kolejną kadencję. Korygując zatem przewidywania o tę prawidłowość
należy się spodziewać wyniku na poziomie 31-34%.
3. PSL
- 2010: 16,30%
- 2011: 8,36%
- 2014: 6,80%
- 2014: 17,00%
PSL
uzyskuje, odwrotnie niż PO, "zawyżone" w stosunku do wyborów
parlamentarnych, wyniki w wyborach samorządowych. Wynik jest podobny do
wyniku sprzed czterech lat. Nie można mówić o żadnym oszałamiającym
sukcesie. Należy przewidywać wynik w 2015 roku na poziomie 7%.
4. SLD.
- 2010: 15,20%
- 2011: 8,24%
- 2014: 9,44%
- 2014: 8,8%
SLD
balansuje na zasobie "twardego elektoratu". Partia ta nie potrafi wyjść
poza niskie poparcie, pozwalające jej na bycie mniej znaczącą opozycją
parlamentarną. Co ciekawe, bez żadnego wpływu okazało się zniknięcie
"Twojego Ruchu" Janusza Palikota. Przewidywany wynik w 2015 roku: 8-10%.
5. Pozostałe partie.
Solidarna Polska zawaliła sprawę z włączeniem się w PiS. Zabrakło jej politykom wytrwałości i tzw. hartu
ducha. Okazali się nowoczesnymi politykami, dla których najważniejsza
jest obecność w polityce i wynikające z tej obecności profity.
Twój Ruch Janusza Palikota definitywnie wykonał proroctwo Leszka Milera, który po wyborach 2011 roku powiedział: "Dziś partia Janusza Palikota jest gwiazdą wyborów. W następnej kadencji będzie już tylko czarną dziurą."
Nowa Prawica JKM
osiągnęła wynik mierny, poniżej progu parlamentarnego. Czynnik nowości i
kontestacji UE zniknął. Partia ma ma szanse na przekroczenie progu
wyborczego w przyszłym roku. Szanse te nie są jednak duże, zaś
maksymalny wynik będzie mniejszy od osiągniętego w wyborach do PE, czyli
od 3-6%.
Ruch Narodowy to przykład spektakularnego szaleństwa. Definicję szaleństwa podał, ponoć, Einstein: Powtarzanie takiego samego postępowania i jednoczesne liczenie na inny wynik.
Ludzie tworzący RN nie rozumieją polityki w ogóle. Żyją w świecie
fantazji i zamierzchłych mechanizmów, których już nie ma. Pisałem o tym w tej notce. Przewidywany wynik w 2015: 1 -2%.
Podsumowując:
Wybory
samorządowe nie przyniosły znaczących zmian sympatii elektoratu w
stosunku do istniejących partii wyborczych. Społeczeństwo Polskie, jawi
się w lustrze wyborów, jako społeczeństwo stosunkowo przewidywalne, nie
kierujące się nagłymi odruchami.
Bardzo ciekawy w tym
kontekście jest przykład Lublina. Lublin, centrum Polski wschodniej był
od zawsze niemal po stronie PiS. Jeśli prezydenci z PO wygrywali w
Lublinie to działo się to w drugiej turze, w której wszyscy pozostali
przekazywali swoje głosy komuś, kto nie jest z PiS. Wybory do rady
miasta Lublin, wygrywał zawsze PiS. Tym razem, prezydent z PO, Krzysztof
Żuk, uzyskał 60% głosów. To do niego powinny się teraz odbywać pielgrzymki tych działaczy PO, którzy chcą poprawić wyniki swojego ugrupowania.
Dlaczego Żuk z PO dostał w mieście o sympatiach pro PiS 60%? Otóż dlatego, że startował z hasłem "Skutecznie zmieniam Lublin" i faktycznie, namacalnie, te zmiany wprowadzał. Okazało się, że dla mieszkańców Lublina, mniej istotne są kwestie ideologiczne, a liczą się dla nich efekty.
To
bardzo pozytywny sygnał dla polskiego społeczeństwa, które wydaje się
zaczynać myśleć w kategorii efektów prowadzonej polityki, a nie w
kategorii haseł ideologicznych. Przestaje być ważna powoli,
przynależność partyjna, liczą się skutki sprawowania władzy. I to nie te
medialne i haslowe, brzmiące w przemówieniach polityków zagrzewających
do boju, tylko skutki które ODCZUĆ może przeciętny wyborca.
W obszarze światopoglądowym, wybory wskazują jednoznacznie na konserwatywny charakter polskiego społeczeństwa.
Szermowanie hasłami "postępu" obyczajowego, nie prowadzi w tym
społeczeństwie do sukcesu. Polacy to ludzie o umiarkowanych poglądach,
ale raczej niechętni nachalnej, czasami, propagandzie zmian obyczajowych. Jedynie SLD jest partią jednoznacznie popierającą liberalizację obyczajów,
PO popiera ją częściowo. Pozostałe partie to partie zdecydowanie i
jednoznacznie konserwatywne i to one uzyskały większość poparcia
społecznego.
Polakom należy pogratulować. Wzięcia udziału w
głosowaniu. Należy im także życzyć, żeby przez przykład Lublina i dalsze
tego typu postawy, dyscyplinowali polityków, niezależnie od barw
partyjnych. Aby dyscyplinowali ich przez udzielanie poparcia tym, co
zmieniają na lepsze ich realne życie i cofanie tego poparcia, gdy władza
sprowadza się do pustych haseł.
------------------------------------------
Moja książka o Polsce.