Ostatni wielki skandal korupcyjny mieliśmy w Polsce siedem lat temu kiedy to pełnomocniczka ds. korupcji Julia Pitera odkryła z szokiem, że wiceminister w rządzie PiS zapłacił 8,16 PLN służbową kartą za prywatnego dorsza. Na szczęście, po objęciu władzy przez Donalda, Mira, Rycha i Zdzicha korupcja znikła z polskiej sceny politycznej i nawet sama pani pełnomocnik ds. korupcji straciła swoja posadę.
Platformerska polityka zera tolerancji wobec defraudacji publicznych pieniędzy okazała się jak wiemy błogosławieństwem dla kilku luksusowych warszawskich restauracji takich jak "Sowa i Przyjaciele" czy też "Amber Room".
Ale w odróżnieniu od urzędników państwowych, posłowie na Sejm RP nie mają służbowych kart płatniczych i dostępu do wypasionych funduszy reprezentacyjnych. A przecież poseł to też człowiek, który chce by żyło się lepiej.
Posłowie Sejmu RP musieli więc radzić sobie sami, chałupniczymi metodami. Poseł SLD Andrzej Pęczak poszedł ścieżką Mercedesa z firankami od lobbysty Marka Dochnala, posłanka Beata Sawicka wolała raczej gotówkę w kopercie. Każdy orze jak może.
W międzyczasie jakaś perfidna dusza otworzyła w pobliżu Sejmu RP sklep z drogimi szwajcarskimi zegarkami Ulysse Nardin. Zegarki wpadły w oko Sławka Nowaka, co zmusiło jego całą rodzinę do oszczędzania przez dwa lata pieniędzy na zakup zegarka na 35 urodziny Sławka. Oczywiście rodzinie było trochę wstyd machać się do Warszawy z plastikową torbą pełną gotówki, więc zadania podjął się po koleżeńsku młody zdolny Piotr Wawrzynowicz, powiązany z jednym z bohaterów afery hazardowej.
35 urodziny Adama Hofmana odbędą się za rok, widać więc że poseł wraz z żoną już rozpoczeli zbieranie kasy na tradycyjny szwajcarski urodzinowy zegarek. Skoro poseł Nowak ma się dobrze, zasiada spoko w sejmowej ławie i pobiera pensję posła to czego miałby się bać poseł Hofman? Zasady przecież wciąż zobowiązują ...
"Czy się stoi czy się leży, …" czyli sejmowe życie jak w Madrycie