Przyczynę tej sytuacji wolontariusze upatrują w kilku rzeczach. Na pewno odgrywa tu rolę zubożenie społeczeństwa ukraińskiego i ogólne zmęczenie wojną. Ale nie mniejszą przyczyną zdaniem woluntariuszy jest postawa władz, które wysyłają na co dzień uspakajające komunikaty na temat funkcjonującego rozejmu. Poza tym władze wprowadziły czasową obowiązkową wojenną zbiórkę w postaci 1,5% od dochodu od osób fizycznych. Stąd ludzie płacący ten podatek wojenny nie widzą potrzeby dodatkowego wspierania armii. Zdaniem wolontariuszy, mimo tej zbiórki, władza nie radzi sobie z pomocą dla wojska co potwierdzają niestety liczne przykłady. Niedawno TV pokazała skandaliczne warunki w jakich przebywają bohaterowie obrony lotniska z 93 brygady zmechanizowanej, przebywający na rotacji w rodzimym garnizonie. Żołnierze śpią w słabo ogrzewanych namiotach, na starych poniszczonych materacach, gdzie niejednokrotnie brakuje pościeli czy koców. Dobrze obrazuje to ten film
Władze wielokrotnie spotykały się z wolontariuszami i deklarowały współpracę w zakresie dystrybucji środków potrzebnych dla armii, ale jak do tej pory na deklaracjach się skończyło - mówi Tatiana aktywistka grupy "Wróć żywym"
Były spotkania w Ministerstwie Obrony, obiecywano przelać środki ale do tej pory nikt żadnych pieniędzy nie widział.
Dużym problemem są też liczne oszustwa dokonywane pod pozorem zbierania pieniędzy dla żołnierzy. We Lwowie na każdej głównej ulicy można znaleźć różnego rodzaju grupy wolontariuszy prowadzących zbiórkę. Nikt w zasadzie tego nie kontroluje i nie sprawdza, a cały ruch wolontariuszy opiera się li tylko na zaufaniu. Jak podaje rzecznik prasowy MSW we Lwowie, ludzie ci mają zarejestrowaną oficjalnie taką działalność i zgodnie z prawem nie można im nic zrobić. Ale już sprawdzić ile realnie wydali zebranych funduszy na pomoc armii, już jest niemożliwe. Zdarzają się tylko pojedyncze wypadki złapania i osądzenia tego typu oszustów. Jednak jak podkreśla wolontariusz Andriej Saluk - tego typu zjawiska nie są masowe.
Spadek wsparcia ludzi dla potrzeb wojska obserwowany jest w całej Ukrainie. Jak zauważa Tatiana ludzie uaktywniają się gdy tylko ktoś ze znajomych lub bliskich poniesie śmierć lub media zaczynają wspominać o trudnej sytuacji żołnierzy. Media jak i społeczeństwo w ostatnim czasie bardziej skupiło się na wyborach i tworzeniu rządu nie na wydarzeniach na froncie - podkreśla. Jak podkreślają wolontariusze główną przyczyną spadku wsparcia społecznego jest po prostu zubożenie ludzi, jak też wycieńczenie małego i średniego biznesu. Na Ukrainie powoli zaczyna się kryzys gospodarczy i przedsiębiorstwa same potrzebują pomocy. Zaś oligarchowie nie spieszą się z pomocą, w takiej wielkości w jakiej stać ich naprawdę.
Organizacje wolontariatu uważają, że Państwo powinno temat pomocy wojsku nagłaśniać w mediach, zaś część pieniędzy zebranych z podatków wojennych przeznaczać na choćby wybrane i sprawdzone organizacje wspomagające żołnierzy na froncie, gdyż one posiadają nie tylko zaplecze organizacyjne ale przede wszystkim doskonale się orientują w potrzebach konkretnych pododdziałów na pierwszej linii frontu.