Te najbliższe wybory, wybory parlamentarne, PiS musi wygrać. Wygrać
to znaczy objąć rząd i tekę premiera. Wygrana, która nie pozwoli na
samodzielne lub koalicyjne sformułowanie rządu będzie oznaczać koniec
tej formacji.
Już obecnie, poziom frustracji, powodowany
nieustannymi porażkami, pomimo dobrych prognoz, wywołuje w zwolennikach
PiS pewien rodzaj emocjonalnej psychozy, która skutkuje zachowaniami
para religijnymi. Marsze przebudzenia Polski, marsze z pochodniami,
misja, Jarosław Polskę zbaw i tak dalej.
Racjonalną argumentację, zastąpiło w PiS eskalowanie emocji i myślenie para-mistyczne. Polityka stała się religią, w której zbawieniem jest objęcie rządów przez umiłowanego przywódcę, zaś głównym oponentem dobra, jest demoniczny Tusk - uosobienie zła.
Oczywiście,
wszystkie te kalki percepcyjne i strategie reagowania dotyczą
elektoratu PiS, a nie aparatu tworzącego tę partię. Ten aparat to zgrana
ekipa rozsądnych ludzi, którzy używają, po prostu, frazeologii
religijno-politycznej do utrzymania w swoich zasobach tysięcy głosów,
niezbędnych do prywatnego dobrego życia i funkcjonowania partii.
Odejście
Donalda Tuska z polskiej polityki, stanowi dla tej frazeologii PiS
poważne wyzwanie. Główną osią emocjonalną bowiem, jednoczącą elektorat i
kształtującą postrzeganie rzeczywistości i swoich w niej powinności,
było do tej pory poczucie skrzywdzenia i nienawiść. Nienawiść do zła,
które niszczy Polskę. Nienawiść do tych co zdradzili i zamordowali Lecha
Kaczyńskiego. Nienawiść do tych co niszczą Polskę albo ich popierają.
Personifikacją tego zła był Donald Tusk. "Dla takich ludzi, nie ma
miejsca w polskiej polityce" - oświadczał Jarosław Kaczyński i odmawiał
udziału w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.
Wystąpienie dr. Kopacz i reakcję, w odpowiedzi na nie, Jarosława Kaczyńskiego, różnie oceniać będą sympatycy obu stron. Wydaje się jednak, że zwycięzcą w tym wypadku była Polska.
Nie PO, nie PiS ale Polska, na co mało kto zwracał uwagę. Bo też nie o
Polskę zaognionym grupom chodzi, ale o rządy w Polsce ich partii.
Rację miała pani premier Kopacz,
zwracając się do Kaczyńskiego o ów gest. Rację miał Kaczyński go
wykonując. Pogrzebał jednak w ten sposób, oś wokół której organizował
emocje swego elektoratu. To jak to? To Tusk nie zamordował Lecha
Kaczyńskiego? To już nie jest zdrajcą? Nigdy nim nie był? Nie zniszczył
Polski? Nie stworzył kondominium? Można mu ot tak podać rękę i
uśmiechnąć się? To po co był ten cyrk z unikaniem posiedzeń RBN?
Te
przeprosiny były potrzebne. Zwłaszcza na samej górze. Zabrakło jednakże
innych przeprosin. Nie ma się co oszukiwać. PiS został oblany przez
zwolenników PO, równie cuchnącą breją pomówień, pogardy i nienawiści.
"Dożynanie watahy" Sikorskiego, "bydło" "profesora" Bartoszewskiego, to
były oczywiście polityczne figury retoryczne. Nie pozostały one jednak
bez wpływu na reakcje i postawy społeczne. Zabrakło mi więc "przepraszamy", ze strony PO.
PiS
straci więc część energii mobilizującej swój elektorat. Energii
negatywnej, ale skutecznej. Będzie musiał przejść z pozycji mistycznych
na pragmatyczne. Będzie musiał konkurować rozwiązaniami, a nie
negatywizmem. Jeśli wygra na tej płaszczyźnie, to będzie dobrze dla
Polski. Jeśli na tej płaszczyźnie przegra, to też będzie dobrze dla
Polski.
Jednak jeśli przegra - nie obejmie rządów, to będzie już ostatni bój Jarosława Kaczyńskiego.
Ponieważ PiS nie jest partią demokratyczną, to po upadku władcy,
rozpadnie się. Co może i dobrze. Powstaną w jego miejsce nowe,
skuteczniejsze w dochodzeniu swych postulatów, podmioty. Może to mieć ozdrowieńcze konsekwencje dla Polski.
Jednym
słowem, pani premier Ewa Kopacz, może zakopać
karierę jednego z najważniejszych i najbardziej błyskotliwych polityków
Polski. Kobiecą troską. Próbą wyjścia z negatywnych wzorców, może
otworzyć nową jakość. Jakość, w której zwyciężyć może już każdy, ale tym
razem nie po to, aby pognębić przeciwnika, tylko po to, by dać ludziom
to czego oczekują.
DOBRZE że w tytule jest znak zapytania.Aby pani Kopacz mogła zakopać karierę Kaczyńskiego musiała by odciąć się całkowicie od bajzu jaki wraz z TUSKIEM narobiła w tym kraju a PIS jako partia już na pewno nie pozwoli na to by ludzie dali sowie wcisnąć kit że partia KOPACZ to inna, lepsza partia niż partia TUSKA.Gdyby autor tekstu zrezygnował ze słowa nienawiść kosztem słowa niemoc w przeszkodzeniu tym co niszczą Polskę,wydżwięk tekstu byłby pozytywny.Jestem pewny że pani Kopacz,zwracając się do Kaczyńskiego nie miała zielonego pojęcia że zrobi akurat ten gest czy jakikolwiek gest.O ELEKTORAT PIS-u może się pan nie martwić,przegramy kolejne wybory to tylko żle dla Polski,co nas nie zabije to nas wzmocni.Pewne jest jedno, jak wygra PO ,wjedzie kolejne 2 miliony młodych i zdolnych,splajtuje wiele małych i średnich firm o bezrobotnych już nie wspomnę ,zostanie gediatryk ,ponad pół miliona administracji państwowej i cudowny rząd PO ,oby ze swoim elektoratem Kto na nich będzie płacił podatki?Swoją drogą jak PIS mógł w ostatnich 7-miu latach konkurować rozwiązaniami będąc w opozycji do nieuczciwego ,wrednego i bezwzględnego PIJARU rządów PO?
"co nas nie zabije to nas wzmocni"
Mam nadzieję. I w dodatku wzmocni pozytywnie. Będziecie bardziej optymistyczni, przedsiębiorczy, uśmiechnięci i zadowoleni. Bardziej twórczy i efektywni. Jeśli tak - to okej.