Jak tłumaczy nam często Stanisław Michalkiewicz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kiedy zmienia się punkt siedzenia, zmienia się też punkt widzenia. Tą starą mądrość przerobił na swojej skórze ukraiński oligarcha Wiktor Pinczuk, zięć byłego prezydenta kleptokraty Leonida Kuczmy i płatnik naszego Saszy Kwaśniewskiego (1).
Dopóki płynęła strumieniem kasa z biznesów zagarniętych w złodziejskich prywatyzacjach, Pinczuk robił za światowca i filantropa z pałacem w Londynie, kolekcją sztuki i kolekcją zachodnich lobbystów. Jedna z fundacji Pinczuka o nazwie "Yalta European Strategy" (YES) urządzała od 10 lat wystawne imprezy w pałacach na Krymie, na które zjeżdżali się ochoczo przedstawiciele kawiorowej lewicy - od Billa Clintona po Saszę Kwaśniewskiego (2).
Niestety, Pinczuk został wywalony z Krymu, tak jak jego koledzy ukraińscy oligarchowie, więc w tym roku impreza Pinczuka odbyła się między 11 i 13 września w dużo skromniejszych warunkach, w odmalowanym nieco na okazję Arsenale w Kijowie, któremu jednak nijak do luksusu jałtańskich pałaców (zdjęcia).
Nic dziwnego, że uczestnikom tegorocznej imprezy humory nie dopisywały. Tylko nasz Sasza Kwaśniewski śpiewał wesoło hymny narodowe Rosji i ZSRR, ale jak wiemy Sasza Kwaśniewski zawsze wpada w dobry humor kiedy jest na Ukrainie, nawet na cmentarzu.
Zjechało się trochę byłych polityków z Zachodu ale nie wiadomo właściwie o czym mieli mówić, skoro zamiast nowego wspaniałego świata na (wschodniej) Ukrainie toczy się krwawa wojna domowa. A do tego jeszcze nastrój ochłodził były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn, mówiąc Ukraińcom spod znaku czekolady, że żaden Europejczyk nie chce umierać za Ukrainę a nawet nie chce za nią zapłacić. Strauss-Kahn radził nawet zawrzeć trwały rozejm i ratować to co się jeszcze da z ukraińskiej gospodarki.
Taka nieeuropejska postawa Strauss-Kahna musiała z pewnością oburzyć obecnego na imprezie w Kijowie naszego Pawła Kowala, o którym Stanisław Michalkiewicz pisze, że: "sprawia wrażenie, że gdyby tylko mógł, to natychmiast ruszyłby na Moskwę. Naturalnie na taką samowolkę nie pozwoliłby mu oficer prowadzący - ale właśnie dlatego pan Kowal tak się wyrywa".
Ale Pinczuk jako praktyczny biznesmen, który dorobił się na złodziejskich prywatyzacjach za prezydentury swojego teścia Kuczmy, już ruszył ze swoim planem B. Podczas kiedy Kuczma jest już wysłannikiem czekoladowej Ukrainy na rozmowy z separatystami w Mińsku (3), jego zięć Pinczuk dołączył zaraz po imprezie w Kijowie do grona osobistości, które zebrały się 14 września w Genewie aby próbować paktować z Rosjanami:
http://www3.weforum.org/docs/WEF_GenevaUkraineInitiative_Participants_2014.pdf
http://www3.weforum.org/docs/WEF_GenevaUkraineInitiative_CommonPrinciples_2014.pdf
Skąd takie szybkie odejście Pinczuka od "europejskości"? Punkt widzenia zależy jak wiemy od punktu siedzenia, a aktualnie Pinczuk siedzi na ulicy, tak jak jego dystyngowani goście w zeszły weekend w Kijowie.
(1) http://monsieurb.neon24.pl/post/102136,krach-kasjera-kwacha
(2) http://monsieurb.neon24.pl/post/112668,kuczma-dobrze-sie-ma
(3) http://monsieurb.neon24.pl/post/106400,platnik-pinczuk
Na krawężniku historii czyli Solana i Krawczuk u Pinczuka w Kijowie ...
... którym jakiś dowcipniś dophotoshopował markotnego Keanu Reeves'a