Mariusz Gierej: Wkrótce 11 listopada, Ruch Narodowy przypomni o sobie organizując zapewne kolejny Marsz Niepodległości. Prezydent, KNP i PiS organizują swoje oddzielnie. Spodziewacie się sukcesu, czy jednak będzie mniejszy niż poprzednie?
Krzysztof Bosak: Spodziewamy się sukcesu. Marsz Niepodległości na stałe wpisał się w kalendarz największych wydarzeń ulicznych i patriotycznych. Nie widzę powodu dlaczego miałby być mniejszy. Inicjatywa Prezydenta jest dla nas zupełnie niekonkurencyjna w tym sensie, że przyciąga ona wąską grupę osób związaną z politycznym establishmentem z poprawnym politycznie nastawieniem. Kongres Nowej Prawicy organizuje swoją manifestację w zupełnie innym terminie, więc to nie koliduje. Wszystkich sympatyków KNP serdecznie zapraszamy, tak jak i członków innych patriotycznych partii. Partii, które stoją na gruncie uznania polskiej tradycji i niepodległości. Warto też zwrócić uwagę, że już w zeszłym roku PiS oficjalnie „pojechał do Krakowa”, robiąc tam swoje patriotyczne uroczystości. Taki podział, że szefostwo PiS jedzie do Krakowa, a warszawscy sympatycy PiS gromadzą się na Marszu jest bardzo dobry.
Mariusz Gierej: Po Marszu Niepodległości ogłosiliście powstanie Ruchu Narodowego … z zaskoczenia i „sprywatyzowaliście” tę ideę, co odstręczyło część środowisk. Z perspektywy czasu było warto „zbrukać” go tak wprost polityką?
Krzysztof Bosak: Nie wydaje mi się aby te słowa były w jakikolwiek sposób adekwatne do sytuacji. Ogłosiliśmy zamiar organizacji Ruchu Narodowego. Od początku każdy kto pomagał w organizacji Marszu zdawał sobie sprawę, że za organizacją Marszu stoją organizacje narodowe. To była nasza inicjatywa aby te manifestacje w tej formule organizować, założyć specjalne stowarzyszenie aby pokrywać wszystkie koszty. Brać na siebie wszystkie ryzyka związane z pertraktacjami z władzą, co do charakteru manifestacji oraz koszty wizerunkowe ewentualnych niepokojów towarzyszące co roku Marszom Niepodległości. Tu się nic nie zmienia. Organizacje narodowe organizujące marsz wyartykułowały swoje ambicje polityczne już dwa lata temu. W tym roku nic się, więc nie zmienia. Znaczy to, że sympatycy różnych organizacji politycznych, którzy są patriotami, którzy chcą świętować rocznicę niepodległości na Marszu Niepodległości są mile widziani. Obowiązuje tu od początku zasada zakazu eksponowania znaków partyjnych, niezależnie jakie to są partie. Wszystkie organizacje konserwatywne i patriotyczne są mile widziane na marszu, a także jako darczyńcy Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, dzięki czemu będzie można sfinansować to co się na Marszu dzieje.
Mariusz Gierej: Do wyborów europarlamentarnych startowaliście Wy i Korwin-Mikke w zasadzie z tego samego poziomu. Co się stało, że Korwin-Mikke Was połknął, przejął w dużej mierze Wasz elektorat. Z czego to wynikło? Bardziej wyrazisty lider?
Krzysztof Bosak: Nie zgodzę się, że startowaliśmy z tego samego poziomu. Dla KNP to nie była pierwsza kampania wyborcza. KNP jest partią polityczną, my startując do wyborów byliśmy organizacją nieformalną, która zarejestrowała komitet wyborczy wyborców. Nasza ordynacja wyborcza na poziomie procedur uprzywilejowuje komitety partyjne, które mogą wykorzystywać środki finansowe zakumulowane wcześniej na kontach. Komitet Wyborczy Wyborców może wydawać tylko te środki, które zebrał w czasie kampanii. KNP wydało na kampanię w sumie kilka razy więcej niż my. Ale główną różnicą był lider, który jest obecny w polskiej polityce od lat 30-tu, a nasi liderzy od lat kilku. Nie ma co popadać w przesadny krytycyzm. Traktujemy te wybory jako pierwsze polityczne przetarcie dla mnóstwa młodych działaczy, którzy dopiero zaczynają swoją działalność. Wykazaliśmy zdolność organizacyjną, ponieważ zarejestrowaliśmy się we wszystkich okręgach, co nie wszystkim komitetom się udało. Pokazaliśmy zdolność do przeprowadzenia kampanii za bardzo skromne środki i uzyskaliśmy w zamian poparcie 100 000 wyborców, czyli grupy znacznie przewyższającej naszych działaczy i ich rodziny. Traktujemy to jako pierwszy krok do długiego marszu.
Mariusz Gierej: Z KNP mówicie w wielu sprawach tym samym językiem. Bunt, antyestabishmentowość, teraz stosunek do konfliktu ukraińskiego. Jesteście jak dwa koła tego samego roweru. Nie czas połączyć siły? Prawica parlamentarna się jednoczy… A Wy?
Krzysztof Bosak: Nie zgodzę się, że mówimy tym samym językiem. Oczywiście część naszych postulatów jest zbieżna. Gdyby nie była zbieżna to Unii Polityki Realnej, czyli macierzystej partii lidera KNP Korwina-Mikkego, nie było by w Ruchu Narodowym. Jesteśmy w wielu sprawach konserwatywni, uniosceptyczni, jesteśmy przeciwni wszystkim chyba wynalazkom kulturowym nowej lewicy, mamy tych samych wrogów. Ale to jeszcze nie sprawia, że mówimy tym samym językiem. W KNP często jest głoszony język liberalny. Jest to liberalizm klasyczny, niekiedy zabarwiony konserwatywnie, ale to ciągle liberalizm. U nas dominuje język konserwatywno-narodowy, endecki i odwołanie do Katolickiej Nauki Społecznej, niekiedy wręcz nawiązania do myśli reakcyjnej, tradycjonalistycznej, konserwatywnej rewolucji i przede wszystkim do różnych nurtów nacjonalizmu. U nas postawy polityczne wynikają z myślenia wspólnotowego, myślenia narodowego, a nie tylko z ideologii anty-socjalizmu. To są inne źródła, inne tradycje polityczne. Przypomnijmy, że ruch narodowy jest oryginalną polską tradycją polityczną o ponad stuletnim bagażu doświadczeń, a liberalizm w Polsce był albo to formacją marginalna, jak przed wojną, albo to formacją z ideologicznego importu, która występując pod własnym szyldem – jak np. KLD - odnosiła dotychczas porażki.
Mariusz Gierej: Co was i KNP odróżnia, czemu wyborcy mieliby wybrać was, a nie KNP? W innych krajach narodowcy odnieśli sukces, a u nas Ruch Narodowy jest utożsamiany z Korwin-Mikke, w czym tkwi problem?
Krzysztof Bosak: Państwa, w których narodowcy odnieśli sukces to jest zdecydowana mniejszość państw Unii Europejskiej.
Mariusz Gierej: Ale jednak odniosły sukces.
Krzysztof Bosak: Jest to zdecydowana mniejszość. Co więcej te partie, które odniosły ten sukces to są niestety w zdecydowanej większości partie, które przeszły w dużej mierze na pozycje w różnych sprawach, poprawne politycznie. Dla przykładu Front Narodowy, który odniósł sukces we Francji jest w tej chwili w wielu sprawach partią bardziej umiarkowaną, niż polskie Prawo i Sprawiedliwość, nie mówiąc już o nas czy o KNP. Część partii narodowych, która dostała się do Europarlamentu boi się współpracować z Korwin-Mikkem, bo jest dla nich zbyt ekstremistyczny. Partie, które odniosły sukces, tak zwane partie narodowe, w Austrii czy w Dani zdobywając poparcie na poziomie powyżej 20%, to są partie w dużej mierze liberalne, np. w kwestiach obyczajowych nie różnią się niczym od naszej Platformy, bo w PO też jest jakaś tam frakcja konserwatywna. Jedyną właściwie partią, która jest rzeczywiście niepoprawna politycznie, radykalna, antyunijna i zarazem w dużej mierze konserwatywna obyczajowo oraz odniosła sukces, to węgierski Jobbik, tak nielubiany i krytykowany przez wielu przedstawicieli polskiej prawicy. Tak naprawdę takich pozytywnych sukcesów narodowców w Europie nie ma zbyt wiele. Sądzę, że z tego wynika prosty wniosek. My musimy iść swoją własną drogą, my nie możemy się oglądać na to co się dzieje w innych państwach. Polacy są narodem odmiennym kulturowo, o odmiennym doświadczeniu historycznym, więc albo my znajdziemy klucz do serc i umysłów Polaków i uzyskamy poparcie, albo będziemy próbowali kopiować jakieś wzorce z zagranicy, a to się skończy porażką.
Mariusz Gierej: Pan jeden z najmłodszych posłów prawicy, podobno pracowity. Został Pan twarzą Ruchu Narodowego. Nie ma Pan poczucia marnotrawienia swojego potencjału w organizacji, która wydaje się, że ugrzęzła na marginesie polityki?
Krzysztof Bosak: Nie, nie mam takiego poczucia. Moja decyzja o zaangażowaniu się w działalność Ruchu Narodowego była poprzedzona prawie pięcioma pełnymi latami politycznego urlopu. Oczywiście byłem blisko środowisk społeczno–politycznych wywodzących się z Młodzieży Wszechpolskiej czy kręgu ludzi tworzących Fundacje Republikańską. Politycznie jednak byłem nieaktywny przez te 5 lat, nie kandydowałem w żadnych wyborach, nie reprezentowałem żadnej partii. Moja decyzja o powrocie wynikała z potrzeby zaangażowania się w organizację formacji, która będzie reprezentowała moje poglądy. Druga sprawa: mam poczucie, że pracuje z ludźmi, z którymi warto pracować, z którymi łączą mnie poglądy i którzy mają duży potencjał. Ten potencjał jest moim zdaniem w dużej mierze jeszcze niedostrzegany przez opinię publiczną, ale uważam, że Ruch Narodowy przyciąga wielu zdolnych, dynamicznych ludzi, którzy zaistnieją mocno nie tylko na szczeblu lokalnym ale i ogólnopolskim. Trzecia sprawa: obecna nasza pozycja polityczna, tzn. niskie poparcie w sondażach i marginalizacja w debacie, jest przejściowa. Czekają nas duże zmiany pokoleniowe w polskiej polityce i to jest tylko kwestia czasu, kiedy ludzie tworzący Ruch Narodowy zaczną zajmować drugoplanowe, a potem pierwszoplanowe pozycje.
Mariusz Gierej: Liderzy Ruchu Narodowego to w większości młodzi konserwatyści jednak w stanie wolnym, bezdzietni, za to szermujący hasłami konserwatywnymi, epatujący wartościami rodzinnymi, mówiący o wychowaniu dzieci i młodzieży, sami będą młodymi. Czy Ruch Narodowy nie ma problemów z wiarygodnością? W myśl zasady: Ty mi ojciec nie mów jak mam żyć, Ty żyj jak mówisz. Czy liderzy nie powinni najpierw założyć rodziny, mieć dzieci, utrzymać rodzinę i z tym bagażem doświadczenia i mądrości życiowej wejść do polityki?
Krzysztof Bosak: To co Pan powtórzył, jest powieleniem pewnego stereotypu medialnego na nasz temat, które w dużej mierze media same wykreowały. Ten stereotyp wynika z tego, że podczas ulicznych manifestacji widoczna jest głównie młodzież oraz z tego, że na plan pierwszy w Ruchu Narodowym i w jego organizacji wyszli dwudziestokilkuletni czy niespełna trzydziestoletni liderzy. To oni pozbierali wszystkie środowiska, które zabrały się za organizację Marszu Niepodległości. Jeżeli zajrzymy jednak za kulisy, to gdybyśmy byli samą młodzieżą bez doświadczenia życiowego, naprawdę nie zdołalibyśmy zorganizować wydarzeń, o budżetach idących w tej chwili w dziesiątki tysięcy złotych. Nie bylibyśmy w stanie prowadzić całego szeregu organizacji pozarządowych, które systematycznie działają od wielu lat, czy wystawić ogólnopolskiego komitetu wyborczego. Nie bylibyśmy zdolni wygrywać kolejnych spraw w sądach czy skutecznie negocjować z policją. To byłoby po prostu niemożliwe. Ponadto przyjrzyjmy się składowi Rady Decyzyjnej Ruchu Narodowego. Połowa jej składu to ludzie poniżej trzydziestki, ja jestem powyżej trzydziestki, a reszta to ludzie powyżej czterdziestki. Gdy chodzi o kwestie rodzinne, to Sylwester Chruszcz od lat w związku małżeńskim kilkoro dzieci, członek zarządu stowarzyszenia prowadzącego niesamorządową szkołę publiczną, a więc zaangażowany nie tylko we własne życie rodzinne, ale też w ruch edukacyjny. Marian Kowalski w związku małżeńskim, pięćdziesiąt lat na karku, Artur Zawisza rodzina z co najmniej trójką dzieci, Bartosz Józwiak podobnie i tak dalej i tak dalej.
Mariusz Gierej: Ale twarzą jest Pan.
Krzysztof Bosak: Fakt, że większość z młodszych, którzy to ciągną na poziomie
krajowym jest kawalerami nie wynika z tego, że narodowcy się nie żenią
(śmiech). Tu natrafiamy na ciekawy problem społeczny, na który chcę zwrócić
uwagę. To nie wynika z tego, że ludzie w Ruchu Narodowym, młodzi narodowcy
wyczerpują ten stereotyp późnego wejścia w związki małżeńskie. Jest przeciwnie:
z moich roczników z ludźmi z którymi działałem w Młodzieży Wszechpolskiej
sprzed dziesięciu lat prawie wszyscy w tej chwili są w związkach małżeńskich,
mają dwójkę, trójkę dzieci. Problem jest taki, że jedynymi ludźmi, którzy mogą w
pełnym wymiarze ciągnąć tego typu inicjatywę, jak Ruch Narodowy są Ci, którzy
tych rodzin nie założyli, więc to jest rodzaj selekcji do ról liderów. Praca,
którą wykonujemy jest czasami tak angażująca i tak trudna, że mamy cały szereg
kolegów, którzy mają do tego kompetencje ale są na etapie wychowania
pierwszego, drugiego, trzeciego małego dziecka, spłacania kredytu za mieszkanie
czy próby wybudowania swojego domu, wyzwań związanych z pracą zawodową, a
zaangażowanie się na poziomie lidera nowej rodzącej się inicjatywy politycznej
wymaga po prostu braku posiadania zobowiązań. Wymaga możliwości pozwolenia
sobie na sytuację nieprzewidywalnych bądź zerowych zarobków przez jakiś czas.
Inaczej się tego nie da zrobić, więc to jest typ selekcji do ról przywódczych.
Nie mamy w Polsce niestety, tego co miał Ruch Narodowy przed II wojną światową,
czyli grupy przemysłowców i ziemian, którzy byliby gotowi zapewnić stabilność finansową tym, którzy
biorą na siebie ciężar ciągnięcia inicjatyw politycznych. Bo przed wojną Ruch
Narodowy miał zamożnych sponsorów.
Mariusz Gierej: Ale ich liderom przydałoby się doświadczenie życiowe.
Krzysztof Bosak: Doświadczenia życiowego mamy aż nadto. Sądzę, że często znacznie więcej niż inni w naszym wieku.
Mariusz Gierej: Rozmawiałem z Leszkiem Milerem, rozmawiałem z Jarosławem Gowinem, obserwuję pozostałe byty polityczne. Dostrzegam jeden wspólny mianownik. Młodzi liderzy polityczni, którzy są w organizacjach partyjnych oni są na garnuszku partii. I często ich poziom rozumienia rzeczywistości nie ma porównania z kimś ktoś musiał zarobić samodzielnie na swoje utrzymanie.
Krzysztof Bosak: Przypominam, że po pierwsze nie mamy partii, a po drugie 99% naszych działaczy nigdy nie zetknęło się z takim zjawiskiem jak pieniądze z subwencji dla partii politycznych. My nie mamy tego problemu, jak przyzwyczajenie ludzi do życia z partyjnych pieniędzy.
Mariusz Gierej: Odczytałem taką tęsknotę …
Krzysztof Bosak: Jest u mnie przekonanie, że polityka musi być jakoś finansowana żeby była profesjonalna i skuteczna, żeby ludzie mający zobowiązania życiowe np. zakładający rodziny, muszący utrzymać kilkoro dzieci, byli gotowi się w nią angażować. Moim zdaniem bariera finansowa, eliminująca ludzi z rozważań o zaangażowaniu politycznym, jest bardzo poważnym argumentem odstraszającym. Są oczywiście ciężary związane z samym staniem się osobą publiczną, z tym, że ktoś może krzywo patrzeć czy chcieć zaszkodzić na polu zawodowym czy jakimś innym, natomiast po prostu polityka jest bardzo kosztownym hobby, do której się przez większość życia dokłada, wbrew przekonaniu ludzi o tym, że na polityce można się wzbogacić. Moim zdaniem te czasy minęły.
Mariusz Gierej: Donald Tusk teraz nie może narzekać.
Krzysztof Bosak: Ale Donald Tusk jest jeden, a formację polityczną tworzą zawsze tysiące ludzi. I to na co statystycznie mogą oni liczyć, to z reguły wcale niepewna dieta radnego. Ogromna większość ludzi, która tworzy Ruch Narodowy jest dokładnie w tej samej pozycji życiowej co wszyscy inni w Polsce na rynku pracy, czy to młodzi czy w średnim wieku. A różnica pomiędzy nimi, a statystycznym Polakiem jest taka, że oni dodatkowo z tych niezbyt dużych pieniędzy, które zarabiają potrafią wysupłać jeszcze kilka czy kilkanaście procent, które przeznaczają na własną działalność społeczno-polityczną w swoim czasie wolnym. Moim zdaniem trzeba tu podkreślić tę tytaniczną pracę, często zupełnie niedostrzeganą i całkowicie lekceważoną. To jest kwintesencja dobrej postawy obywatelskiej, jeżeli ktoś prowadzi za własne pieniądze działalność wynikającą z własnych głębokich przekonań ideowych, bez nadziei na szybkie czy jakiekolwiek rekompensaty.
Mariusz Gierej: Startował Pan w wyborach uzupełniających do Senatu. Ciężkie jest życie poza Parlamentem? Czy idzie się przyzwyczaić? Pytam, bo Pan jako człowiek doświadczony może to powiedzieć. Wkrótce wybory i część obecnych parlamentarzystów stanie przed podobnym problemem. Może jakieś rady?
Krzysztof Bosak: Wszystko zależy od nastawienia. Jeżeli ktoś
uwierzył w to, że jest predestynowany do trwałego pełnienia roli posła to może
zaliczyć twarde lądowanie. Dla zdecydowanej większości Polaków obecnych w
polityce parlamentarnej, utrata mandatu wiąże się z obniżeniem standardu
życiowego. Po prostu tak jest. Większość ludzi, którzy angażują się w politykę
i zostają posłami to nie są ludzie zamożni. Wiąże się to też ze spadkiem
zainteresowania nimi ze strony mediów i otoczenia politycznego. Człowiek dość
szybko przyzwyczaja się do takiego stanu, że jest przez innych traktowany jako
punkt odniesienia i gdy to znika coś się wyraźnie zmienia, skala tej zmiany
zależy od tego kto był na ile wpływowym politykiem. Są posłowie z tylnych ław,
którymi nikt się specjalnie nie interesuje i oni mogą zupełnie tego nie odczuć
jeżeli emocjonalnie przesadnie w tę rolę nie weszli. Natomiast co do mnie, to
myślę, że sobie poradziłem nie najgorzej z utratą mandatu poselskiego. To
wynikało z tego, że ja nie przerwałem aktywności społeczno-politycznej. Wręcz
przeciwnie: nasiliłem ją. W momencie gdy odpadły mi obowiązki parlamentarne
nasiliłem aktywność w samym środowisku narodowym, prowadziłem z przyjaciółmi z
MW tutaj w Warszawie klub o profilu ideowym, aż do roku 2011 roku, w którym
organizowaliśmy mnóstwo różnych wydarzeń. Założyłem fundację, potem
stowarzyszenie Marsz Niepodległości, związałem się z Fundacją Republikańską,
potem zaczęliśmy organizować Ruch Narodowy. Mi te lata upłynęły bardzo
intensywnie dużo też jeździłem po kraju, nie mając już przecież bezpłatnych
przejazdów i przelotów, ale korzystając z czasu, który odzyskałem.
Życie poza parlamentem jest trudne w jednym aspekcie. Ciężko jest być
politykiem poza Parlamentem, ponieważ wyborcy wiedzą tyle o politykach co się
dowiedzą przez media, a media w bardzo nikłym stopniu interesują się tym co się
dzieje z ludźmi, którzy nie są w Parlamencie. Można mieć najmądrzejsze rzeczy
do powiedzenia. Z tym walczyliśmy tworząc zespół ekspercki Fundacji
Republikańskiej. Można mieć świetnych ekspertów, ale jeżeli nie jest się związanym
z jakąś dużą partią polityczną, to ich wprowadzanie do mediów jest orką na
ugorze. Można mieć kompetentnych komentatorów, lecz jeżeli nie mają oni tytułu
posła ani szyldu ważnej redakcji, to po prostu mało kto chce ich zaprosić do
dyskusji, i to jest poważny problem. Jak się popatrzy na statystyki zaproszeń,
nasi ludzie nawet najlepsi polemiści, są w tej statystyce zaproszeń dużo dalej
niż najbardziej przewidywalni posłowie PiS-u i PO. Myślę, że jest tu też rola
mediów publicznych, które nie czują się w obowiązku reprezentować społeczeństwu
pełnego spektrum różnych sił politycznych i uważają, że to naturalna sytuacja
gdy skupiają się tylko na ludziach będących w Parlamencie.
Mariusz Gierej: Z ostatniego 25-lecia, którego z polityków uznałby Pan za najwybitniejszego w czysto politycznych kategoriach? Którego z polityków można uznać za najbardziej skutecznego?
Krzysztof Bosak: Skutecznym można być w różnych sprawach, można być skutecznym w utrzymywaniu władzy jak Donald Tusk ale nie realizować swoich idei czy je zupełnie porzucić dla jakichś celów.
Mariusz Gierej: Najwybitniejszym z nich według tego kryterium… w Polsce, w ostatnim 25-leciu jest…?
Krzysztof Bosak: Trudne pytanie, bo trudno jest znaleźć kogoś inspirującego pozytywnie. Moim zdaniem są politycy, którzy w poszczególnych dyscyplinach się wybijali, ale nie znajduję żadnego polityka, który zasługuje na całościową laurkę. Moim zdaniem pozytywnie wybijają się, jeśli chodzi o zdolności komunikacyjne i zdolność utrzymywania poparcia Aleksander Kwaśniewski i Donald Tusk. Politycy narodowo-konserwatywnej prawicy absolutnie mogą im zazdrościć umiejętności komunikacyjnych, wyczucia nastrojów społecznych. W dużej mierze jest to ich osobisty talent, a nie żadnego zaplecza doradców i PR-owców, którzy są w Polsce przeceniani w mojej opinii. Ci politycy którzy odnieśli sukces, dali się wybrać na drugą kadencję jak Kwaśniewski, czy utrzymali funkcję premiera przez dwie kadencje jak Tusk, zawdzięczają to jakiemuś osobistemu fenomenowi. Oczywiście prawica konserwatywna i narodowa nimi pogardza, ale warto się na tym ich talencie skupić. Są politykami w dużej mierze bezideowymi i oportunistycznymi ale to jest zupełnie inna sprawa od tego, że mają jednak pewne talenty, które pozwoliły im osiągać sukcesy, nie ukrywajmy przy aktywnym wsparciu mediów. Potrafili zbudować poparcie i je utrzymać, jeżeli zaś chodzi o profesjonalizm w sprawowaniu władzy, pełnieniu funkcji… Ciekawą i niedocenianą postacią jest moim zdaniem Marek Biernacki. Po pierwsze ze względu na utworzenie CBŚ, za kompetentną pracę w obszarze bezpieczeństwa państwa, dlatego pewnie nie został ministrem spraw wewnętrznych w pierwszym rządzie Platformy. Wtedy żadna zdolna postać z przygotowaniem nie została ministrem w swoim obszarze zainteresowań. To był chyba klucz w jakim Tusk konstruował rząd. W tej chwili został Ministrem Sprawiedliwości, a tak naprawdę powinien być od początku Ministrem Spraw Wewnętrznych. Może coś by zrobił w przeciwieństwie do Dorna, Schetyny czy Sienkiewicza. Poradziłby sobie znacznie lepiej. W tej chwili widać, że woli pozostawać na drugim planie. Myślę, że to roztropna strategia przetrwania w tym cyrku politycznym jakim jest obecna polityka parlamentarna i rządowa, a Platforma Obywatelska w szczególności.
Mariusz Gierej: Jakby Pan ocenił Polskę ostatnich 25 lat. Czy to pasmo porażek czy jednak coś się dobrego udało zrobić?
Krzysztof Bosak : Oczywiście że się udało, cała masa rzeczy się udała. Ci co przedstawiają wyłącznie negatywną ocenę kierują się zwykłymi publicystycznymi potrzebami i nie mają one charakteru dojrzałych ocen historycznych czy rzetelnych analiz. Jeżeli chcemy spojrzeć na Polskę, polską historię ostatnich dwudziestu kilku lat z obiektywnego punktu widzenia, to moim zdaniem mamy do czynienia z takim fascynującym splotem procesów zarówno negatywnych jak i pozytywnych. Oczywiście pozytywne procesy to jest odbudowywanie się społeczeństwa na przeróżnych poziomach, stopniowe i bardzo niekonsekwentne wychodzenie z postkomunizmu, zmiany zachodzące w różnym tempie w różnych instytucjach, na poziomie organizacji społecznych, które budowały się często od zera i jakoś okrzepły, inicjatyw ideowych, religijnych, politycznych, które odnosiły sukcesy, bankrutowały. To jest po prostu nieprawdopodobne bogactwo procesów, których nikt nie opisał szczegółowo. Przeglądałem dwie czy trzy książki napisane o najnowszej historii politycznej Polski. One są niestety siłą rzeczy dość ogólne... Na przykład w historii politycznej napisanej przez Antoniego Dudka zupełnie znikają różnice na prawicy pomiędzy siłami prounijnymi, a eurosceptycznymi. To wszystko jest wrzucone do jednego worka. Taka historia: prawica walczyła z lewicą. A przecież w historii krajowych partii politycznych tyle się działo, nikt tego jakoś szczegółowo chyba nie opisał.
Mariusz Gierej: Czyli nie wrzucamy tego ostatniego 25-lecia do jednego wora pod tytułem: śmietnik – bankrut?
Krzysztof Bosak : Nie, nie! Zdecydowanie ja bym tego nie zrobił, natomiast oczywiście w takiej establishmentowej propagandzie sukcesu trzeba przeciwstawić diagnozę krytyczną. Krytyczną diagnozę polskiej transformacji ustrojowej, polskiej transformacji gospodarczej i pozycji międzynarodowej Polski jaka została zbudowana. Tu oczywiście krytycyzm jest bardzo gorzki, który uważam za uprawniony gdyż niezbędny by dokonać korekty oficjalnej systemowej propagandy, że wszystko wyszło super. Trzeba to sprowadzić do poziomu pewnego realizmu. Mimo ogromnego wysiłku społeczeństwa przez ostatnie dwadzieścia kilka lat, jesteśmy ciągle w państwie głęboko nieefektywnym i źle zbudowanym w wielu obszarach, które na bardzo wielu poziomach ma różne postkomunistyczne patologie. Jesteśmy społeczeństwem zdewastowanym kulturowo w wielu obszarach.
Mariusz Gierej: Co chcecie jako Ruch Narodowy dać Polakom zamiast ciepłej wody w kranie? Czym chcecie ich porwać?
Krzysztof Bosak : Powinniśmy porwać Polaków wizją, tym co było zawsze znakiem firmowym Ruchu Narodowego czyli umiejętność pogodzenia dumy narodowej, własnej tradycji, ambicji do politycznej odrębności jednocześnie z nowoczesnością rozumianą jako zdolność odnalezienia się we współczesnym świecie. Zajęciem w polityce i gospodarce pozycji konkurencyjnej wobec innych narodów. Pozycji umożliwiającej zabezpieczenie swoich własnych interesów . W Polsce mało kto dotychczas próbował i potrafił łączyć te dwie ambicje. Do zachowania polityczno-kulturowej odrębności od tego co przychodzi z zagranicy, z ambicja do zachowania wyraźnej silnej pozycji konkurencyjnej.
Mariusz Gierej: No dobrze, ale to są deklaracje na poziomie idei, czym chcecie uwieść ludzi?
Krzysztof Bosak : Tym, że to jest możliwe. W tej chwili znaczna część Polaków przez wieloletnią propagandę tzw. powrotu do Europy, włączenia się z powrotem w struktury Zachodu i takiej jak to się mówi „pedagogiki wstydu”, czy też propagandy narodowej mikromanii uważa, że jesteśmy skazani na słabość państwowa, straciła wiarę, że to jest w ogóle możliwe. Utożsamiono nowoczesność i tę polską konkurencyjność z podporządkowaniem się strukturom unijnym lub międzynarodowym. Moim zdaniem po prostu to trzeba odwrócić, bo to ma dewastującą rolę dla polskiej kultury, która w tym sensie staje się zupełnie wtórna i zatraca swoją oryginalność.
Mariusz Gierej: To jest dla ludzi niezrozumiałe czym miałoby to być? To odwrócenie się od tego, co to da przeciętnemu Kowalskiemu ?
Krzysztof Bosak : Wolność, którą coraz bardziej chce tłamsić Unia Europejska w imię lewacki aberracji unijnej klasy politycznej. Myślę, że to jest coś zrozumiałego dla Polaków. Polacy mają naturalne dążenie do wolności i coraz szerzej dociera do Polaków, że struktury międzynarodowe tę wolność są gotowe nam odbierać, po to żeby nas dopasować do swoich wzorców. Po drugie da to poczucie siły, także w wymiarze obronnym czy międzynarodowym. Chodzi o to by Polska zaczęła grać bardziej podmiotowo, a nie być funkcją polityki niemieckiej, amerykańskiej czy jakieś innej.
Mariusz Gierej: Z naszym potencjałem?
Krzysztof Bosak : Tak z naszym potencjałem, całkowicie uważam to za możliwe. Oczywiście, nie mówię o pełnieniu przez nas roli jakiegoś regionalnego mocarstwa, bo to przesada. Mówię tu o asertywnym realizowaniu własnej agendy politycznej, może być skromna ale niech będzie nasza, a nie nieustannie unijna, czy jak to niektórzy proponują niemiecka. Trzecia sprawa to duma narodowa wynikająca z docenienia własnej kultury. Wydaje mi się, że to jest coś co wiele osób będzie gotowe docenić, jeśli tylko będzie miała okazje to poznać i zrozumieć. Czwarta sprawa nie mnie istotna niż trzy poprzednie to siła gospodarcza. Do ludzi powoli dociera to, że najsilniejsze i najbogatsze narody bardzo szeroko posługują się nacjonalizmem gospodarczym, często pod przykrywką liberalizacji handlu realizują swoje gospodarcze interesy. Jeżeli my sami nie nauczymy się posługiwać naszym polskim nacjonalizmem gospodarczym, który da nam bogactwo, dobrobyt i stabilność ekonomiczną, to po prostu będziemy narodem pariasów. W tej chwili ta wielka fala emigracji, która uciekła zagranicę jest takim krzyczącym wezwaniem do zmiany sposobu myślenia o gospodarce i budowaniu dobrobytu Polaków.
Mariusz Gierej: Czyli protekcjonizm?
Krzysztof Bosak : Nacjonalizm gospodarczy można realizować na wiele różnych sposobów, protekcjonizm rozumiany jako: ustanawianie barier celnych, to tylko jedno z wielu narzędzi, w tej chwili bardzo ograniczone, ponieważ wspólną politykę handlową w imieniu Polski prowadzi Komisja Europejska. Musimy szukać nieco innych narzędzi.Facebook: https://www.facebook.com/GierejMariusz
Blog: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl/