Bezbronni aktywiści na Majdanie wywalczyli kijami baseballowymi nowy rodzaj demokracji jakiej świat jeszcze nie widział. Prezydentem jest oligarcha, premierem jest człowiek pięknej kleptokratki Julii a w Mińsku Ukrainę przy stole negocjacyjnym reprezentuje były prezydent kleptokrata Leonid Kuczma (wielki przyjaciel naszego Saszy Kwaśniewskiego).
Leonida Kuczmę można przedstawić w jednym zdaniu zasięgając informacji w samym centrum zła czyli u złodzieja oligarchy Ihora Kolomoyskiego (ksywa "Koszerny Rzeźnik z Odessy"), który trzęsie teraz okręgiem dniepropetrowskim, jako samozwańczy gubernator. Kilka miesięcy temu Kolomoyski powiedział w skrócie: "Kuczma jest oligarchą, jego zięć Wiktor Pinczuk jest tylko słupem". Wierzymy Kolomoyskiemu na slowo, bo zna on złodziejski biznes jak nikt inny.
Tak jak Janukowicz kradł "na syna", Kuczma kradł wcześniej "na zięcia". Pinczuk stał się więc jednym z najbogatszych oligarchów i szczęśliwym pracodawcą naszego męża stanu Saszy Kwaśniewskiego:
http://monsieurb.neon24.pl/post/102136,krach-kasjera-kwacha
Co prawda Kuczma był oskarżony o zlecenie w 2000 roku morderstwa dziennikarza Gregorija Gogadzego, ale niezawisły wymiar sprawiedliwości na Ukrainie poszedł śladem naszego niezawisłego wymiaru sprawiedliwości, który już od 16 lat dzielnie szuka zabójcy generała Marka Papały.
Reaktywacja Leonida Kuczmy na męża stanu pokazuje jak krótka jest ławka tych, którzy trzęsą Ukrainą, to kilkanaście osób plus ich osoby towarzyszące. To za prezydentury Kuczmy premier klaptokrata Pavlo Lazarenko wraz z piękną Julią podzielili skórę na ukraińskim niedźwiedziu, robiąc m.in. z Ihora Kolomoyskiego oligarchę miliardera:
http://monsieurb.neon24.pl/post/106448,julia-i-jej-polska-pralnia
Jak na razie kilka tysięcy osób zginęło na Ukrainie po to aby jedna klika mogła rozprawić się z drugą kliką. A pomyśleć, że kiedy Al Capone zastrzelił kilka osób w Chicago w bandyckich porachunkach to zaraz zrobiono z tego aferę...