Jedni rodzice odetchnęli z ulgą, bo mieć dziecko prawie dwa miesiące w domu przez 24 godziny to nie tylko wysiłek logistyczny ( jak zapewnić opiekę, kiedy jesteśmy w pracy), finansowy ( skąd wziąc pieniądze na obóz, kolonię, wyjazd do rodziny na wieś), ale także psychiczny ( duży odpoczynek dla nerwów, kiedy przez kilka godzin dziennie ktos inny musi się zajmować naszym dzieckiem).
Takiej ulgi nie poczuła część rodziców sześciolatków, przeciwnych puszczeniu do szkoły swoich pociech rok wcześniej, niż miało to miejsce przez dziesięciolecia. Ci, którym udało się wydrzeć od psychologów zaświadczenie pozwalające przetrzymać dziecko jeszcze rok poza podstawówką, mogą spać spokojnie.
Sprawa pójścia sześciolatków do szkoły i nowy, bezpłatny elementarz skutecznie wyparły z publicznego dyskursu sprawy znacznie ważniejsze, czyli bezpieczeństwo w szkole, do której posyłamy nasze dziecko.
W 2013 r. policja zanotowała 120 tysięcy przestępstw, popełnionych przez dzieci do 15 lat na terenie szkoły. Jak wynika z raportu Ośrodka Rozwoju Edukacji co czwarty uczeń polskiej szkoły podstawowej był co najmniej raz pobity, a co dziesiąty regularnie doświadcza przemocy.
W raporcie NIK-u (2013 r.) o zapobieganiu narkomanii czytamy, że większość dyretkorów szkół nie podejmuje żadnych kroków, by chronić uczniów przed narkotykami. Z przeprowadzonych przez inspektorów NIK 11,5 tyciąca ankiet wynika, że 31 % uczniów było świadkiem zażywania narkotyków na terenie szkoły ; 17% – było świadkiem sprzedaży tam narkotyków. A 28% nauczycieli przyznaje, że w ich szkołach istnieje problem zażywania narkotyków przez uczniów.
Osobną sprawą pozostaje przemoc uczniów wobec nauczycieli – coraz częściej pedagodzy bywają bezsilni wobec agresji dzieci i młodzieży, a drastyczne jej przypadki w większości ukrywane są w murach szkół z uwagi na dobro placówki.
Reformatorskie zapędy kolejnych ministrów edukacji, wprowadzające jedynie zamieszanie w programach nauczania, zły system sprawdzania wiedzy uczniów poprzez ciągłe testy i egzaminy, już nie tylko maturalne, ale praktycznie na każdym szczeblunauczania, coraz gorszy poziom wiedzy ogólnej absolwentów polskich szkół – to wszystko napawa smutkiem i jest powodem niepokoju tych wszystkich rodziców, którzy są skazani na publiczne placówki, bowiem nie stać ich na posłanie dziecka do elitarnych, prywatnych szkół.
Bezpieczna szkoła, dobre programy nauczania, nauczyciele, którzy nie są wyłącznie niewolnikami dydaktyki, ale także wychowawcami i wreszcie obniżenie kosztów kształcenia, jakie ponoszą rodzice – tego potrzeba polskiej oświacie.
I kiedy już zadźwięczał 1 września szkolny dzwonek, obwieszczając początek roku szkolnego, to natychmiast potem powinien był zabrzamieć dzwon jeszcze nie bijący na trwogę, ale ostrzegający przed tym wszystkim, o czym napisałam wyżej i mobilizujący do działania.
Dzwon zamiast dzwonka
Jednak 1 września dzieci poszły do szkoły, choć kilka miesięcy wcześniej politycy straszyli, że może się to nie udać.