Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

(Nie)zastąpiony?

Nie zamierzam potępiać Donalda Tuska za to, że rezygnuje ze stanowiska premiera i staje na czele Rady Europejskiej. Nie ustawię się w jednym rzędzie z tymi, którzy biadają, że Tusk – decydując się na europejski awans w takim momencie - naraża Polskę i Platformę na Bóg wie jakie niebezpieczeństwa oraz oczyszcza pole Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego partii.

Donald Tusk jest jedynym - jak dotąd - polskim premierem, który przerywa urzędowanie nie dlatego, że musi, ale dlatego, że awansuje. Nie zmienią tego żadne komentarze, które mają ten awans umniejszyć. Przede wszystkim - te złośliwostki wygłaszają politycy, którym nikt nigdy podobnej propozycji nie złoży, więc ich wiarygodność choćby przez to jest dość słaba.

Oczywiście, Donald Tusk jako premier ma konkretne obowiązki, a przede wszystkim jest związany słowami przysięgi, które nakazują mu mieć zawsze na względzie „dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli”. Śmiem twierdzić, że przyjmując stanowisko szefa RE Tusk pozostaje w zgodzie ze słowami tej przysięgi. Unijny awans Polaka jest bowiem fantastycznym symbolem drogi, jaką przeszedł nasz kraj przez dekadę swojej obecności we wspólnocie. Daje nam inny, mocniejszy mandat do mówienia na unijnym forum i sprawia, że nasz głos może być bardziej słyszalny. To awans dla premiera kraju położonego w, nazwijmy to, Europie B i kraju spoza strefy euro. Niech nikt mi nie mówi, że to nie jest dowartościowanie regionu, a przede wszystkim Polski. Natomiast od indywidualnych zdolności Donalda Tuska będzie zależało, jak tę szansę wykorzysta. Po bezbarwnym Van Rompuyu nie powinno być tak trudno zaistnieć.

Ale patrzę na to także jak na indywidualną drogę człowieka, który w krajowej polityce osiągnął wszystko. Jako pierwszy wygrał wybory dwa razy z rzędu. Ktoś zaraz powie, że trzecie by przegrał. Może tak, może nie. Ci, którzy ogłaszają sukces na ponad rok przed decydującymi wyborami, już są w ogródku i witają się z gąską - mogą jej tam nie zastać. Niczego w tej kwestii nie przesądzając uważam po prostu, że Tusk ma prawo – używając języka korporacyjnego – wybrać dla siebie taką właśnie ścieżkę kariery.

Mam natomiast do niego pretensję o coś zupełnie innego. O to, że nie wychował sobie następcy. Przeciwnie, zrobił wszystko, żeby godnego następcy nie mieć. Wykosił, zabił politycznie wszystkich, którzy mogli mu jakoś zagrozić. Nad Grzegorzem Schetyną nie chcę się za bardzo znęcać, Tusk robił to wystarczająco długo, a my wszyscy patrzyliśmy na konsekwentne osłabianie byłego wicesamca alfa (jak sam Schetyna kiedyś się określił). Mnie osobiście legendarne zdolności obecnego szefa komisji spraw zagranicznych wydają się nieco przereklamowane, a gdyby pojawiające się czasem tu i ówdzie jego porównania do Franka Underwooda miały sens, to nie byłby Schetyna tam, gdzie teraz jest.

W każdym razie po tym, jak unicestwił wicesamca alfa, otoczył się premier samicami: pozbawioną zaplecza politycznego technokratką Elżbietą Bieńkowską i wiernym, lojalnym żołnierzem Ewą Kopacz. Ale tak naprawdę został sam.

Tak przy okazji – pamięta ktoś jeszcze, jak wszyscy byli zdumieni, że do drugiego rządu nie wszedł świetnie oceniany minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski? Tłumacząc wtedy brak jego nominacji premier sugerował między wierszami, że szykuje go do znacznie ważniejszych stanowisk, może nawet do szefowania Platformie. Gdzie dziś jest Kwiatkowski? Pełni ważną, umocowaną konstytucyjnie funkcję, ale przecież bez partyjnej legitymacji.

Wpada więc teraz Tusk we własną pułapkę – jak być jednocześnie w Brukseli, organizując prace Rady i w Warszawie, by nie stracić partii. Trochę trudne, gdy nie posiada się daru bilokacji. I tak naprawdę teraz wszystko zdarzyć się może. Platforma bez Tuska – tu, na miejscu - jest kolosem na glinianych nogach. To, co łączy jej ludzi i frakcje, to głównie pragnienie władzy. Raczej słabe spoiwo w trudnych czasach. Niewątpliwie Platforma stoi więc przed największą dotychczasową próbą – czy przetrwa i w jakiej formie. Dopuszczam jako bardzo możliwy podział schedy między szarpanych ambicjami baronów. Podgryzanie już się zresztą zaczęło. 

Donald Tusk, wyrastając o kilka głów ponad poziom uprawianej w Polsce polityki, zgrzeszył jednocześnie wieloma jej wadami. Powycinał konkurentów, został sam na placu boju, a swoje zadanie jako premiera wykonał na pół, jeśli nie na ćwierć gwizdka. Skupiony na partyjnych walkach i zakulisowych grach ograniczył się do roli sprawnego administratora i PR-wca. Wydatnie pomogli mu mało wymagający polscy wyborcy, którzy przy urnie nie mówią politykom „sprawdzam”. Na liście niezrealizowanych zadań zostają KRUS, przywileje emerytalne, fatalny system podatkowy, przedziwna polityka socjalna, wzrost biurokracji, brak oferty dla młodych i jeszcze parę rzeczy. W reformach ten rząd zatrzymał się w połowie, nie ryzykując bardziej, niż to było w danym momencie konieczne.

Moja osobista pretensja do premiera jest taka, że nie skorzystał z wielkiej szansy otwarcia na świat głów Polaków. Nie zrobił nic, by zmienić świadomość społeczeństwa zduszonego latami komuny i nauczonego myśleć „odtąd – dotąd”. A miał gigantyczną szansę, by to zrobić. Tymczasem żegna się z nami wrzutką tematu zastępczego z komisją ds. WSI , zostawiając odłogiem np. kwestie równościowe.

Krótko mówiąc, wysyłamy do Europy człowieka, którzy przez siedem lat rządzenia nie załatwił rzeczy oczywistych dla każdego cywilizowanego Europejczyka, jak związki partnerskie czy konwencja o przeciwdziałaniu przemocy. Ten, który w Polsce nie chciał robić „salonowych rewolucji”, teraz trafia w centrum europejskich salonów. 

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Agnieszka Gozdyra

Agnieszka Gozdyra - https://www.mpolska24.pl/blog/agnieszkagozdyra

Dziennikarka Polsat News. Warszawianka. Lubię: konkret, koty, kryminały. Prowadzić auto. Być w drodze. Wracać do Wawy. Nie lubię tłumu. Nie znoszę głupoty.

Komentarze 9 skomentuj »

Oby następne miejsce pracy tego pana wyglądało tak:
http://images40.fotosik.pl/93/90e0403982d7a50d.jpg
Należy mu się za stan polskiej armii, okradanie emerytów, podwyższanie podatków i notoryczne kłamstwa.

Tusk gdyby zrealizował choć połowę tego co postulował w 2005 i 2007, mógłby być dziś ikoną rozwoju gospodarczego Polski po wejściu do UE. Niestety wybrał drogę politycznego konformisty, priorytetami nie były liberalne reformy zawarte w programie, tylko utrzymanie władzy.

Prawie 7 lat władzy, wejście do UE stwarzały naprawdę niebywałe możliwości. Żaden premier od tego czasu nie wykorzystał szansy. Tusk miał ich najwięcej. Trudno nie zadawać mi sobie pytania: dlaczego po polskich ulicach i czasami torach (pozdrawiam Wrocław) jeżdżą czeskie samochody i tramwaje? Dlaczego Czesi mają wyższe PKB per capita i jak osiągnęli jedną z najniższych stóp bezrobocia w całej Unii? Dlaczego my zawiedliśmy?

Może teraz Polska zasługuje w końcu na lidera - reformatora z prawdziwego zdarzenia. Z obecnego obozu władzy najbliższa temu wyobrażeniu jest dla mnie pani Bieńkowska. Czy jednak będzie pasowała bezideowym panom z partii?

Jak można pisać takie rzeczy o największym kłamcy RP?

To już jest parodia.
Jak można cieszyć się z wyboru gościa, który wybrany został dlatego, że:
1. Jego wybór będzie na złość Putinowi, bo innych narzędzi nie ma.
2.Jest to karierowicz. Sprzeda Polskę dla niecnych celów wąskiej grupy ludzi.

Donald Tusk jest kłamcą, który 7 lat temu wygrał wybory obiecując ludziom gruszki na wierzbie. Przez lata nie spełnił swoich obietnic wyborczych. Kłamał nawet jeszcze dni przed wyborem na prezydenta Unii.

Zapytam, czy Belgia jest dzisiaj lepszym krajem, bo jej obywatel był prezydentem Uni ? Czy oczekujecie, że Polska będzie lepszym krajem ?

Tak samo, jak setki tysięcy (jak nie miliony) Polaków zasiada przed TV oglądając gwiazdy, czytając pudelka, lub kupując produkt, bo reklamuje go gwiazda z filmu lub serialu, tak samo wszyscy wychwalający ten wybór cieszą się z wyboru Polaka na nic praktycznie nie znaczące stanowisko.

Wolałbym 1000 razy bardziej, żeby w końcu Tusk spełnił swoje obietnice wyborcze. Niech dostanie za to pensję 5krotnie większą, niż za prezydenturę w Uni - wisi mi to.

Pozostawia kraj z jeszcze większym długiem publicznym. Nagle wszyscy o tym zapomną. Zostawia kraj z ministrem finansów, który chce jeszcze bardziej zwiększyć możliwość karania firm. Zostawia kraj z kolejkami do lekarza lub na badanie po wiele miesięcy lub nawet lat.

Opamiętajcie się.

Jego wybór to nic innego jak ucieczka z tonącego okrętu i mam nadzieję, że w książkach o historii znajdzie się w negatywnym świetle.

Pani Agnieszka żyje niestety w jakiejś innej równoległej rzeczywistości. Może przebywanie na salonach powoduje takie zaślepienie na życie normalnych Polaków. Moi przedmówcy doskonale ujęli "osiągniecia" Tuska dla Polski. Nie oszukujmy się Tusk jest Wasalem Angeli i nie zrobi nic wbrew jej planom.

Nawet gdyby przyjąć, że Tusk jako przewodniczący RE to „mocniejszy mandat do mówienia na unijnym forum i sprawia, że nasz głos może być bardziej słyszalny” (w co wątpię) to trzeba by się zastanowić co Tusk tym mocnym głosem miałby do powiedzenia. Na temat jego dokonań w roli premiera pani Agnieszka nie ma złudzeń pisząc: „Skupiony na partyjnych walkach i zakulisowych grach ograniczył się do roli sprawnego administratora i PR-wca.” Na temat tego sprawnego administrowania można by jeszcze mieć zdanie odrębne mając w pamięci chociażby wzrost zadłużenia czy też brak jakiejkolwiek skutecznej i pozytywnie ocenianej reformy systemowej. Jeśli w takim razie nie sprawny administrator to pozostałby nam już tylko skupiony na partyjnych walkach sprawny PR-owiec. Cóż więc taki miałby do powiedzenia mocnym głosem w polskich sprawach?!
Poczekamy, zobaczymy...

...jak to nie wychował następcy...wręcz wyhodował, przecież pani Kopaczka będzie następcą, ta co przekopała Sewierne na metr w głąb i starannie przesiała ziemię :))...da se radę, kłamie jak Donek, a może nawet lepiej niż sam "miszcz"...
...no cóż nie spodziewam się po dziennikarce "polsat njus" jakich głębszych przemyśleń...musi tańczyć tak jak naczelny gra :))...pozdrawiam niepoprawnie

...aha ...cytuję "Krótko mówiąc, wysyłamy do Europy człowieka, którzy przez siedem lat rządzenia nie załatwił rzeczy oczywistych dla każdego cywilizowanego Europejczyka, jak związki partnerskie czy konwencja o przeciwdziałaniu przemocy."

...to zdaniem szanownej dziennikarki, żeby być cywilizowanym europejczykiem, to trzeba pedałować he he he???...Tak tylko pytam z czystej ciekawości :))))

Trybeus - Związki partnerskie dotyczą przede wszystkim osób heteroseksualnych biorąc pod uwagę, że jedna piąta dzieci w Polsce rodzi się właśniie ludziom, którzy nie zawarli ślubu. Zatem nie, nie musi pan "pedałować". Chyba że pan chce. To wolny kraj. Mam nadzieję, że zaspokoiłam ciekawość.

hmm...to ciekawe, co też Donek miał załatwiać w kwestii większej zawieralności małżeństw, przecież, jak ktoś traktuje poważnie związek i osobę, którą kocha to ślub zawrze, tylko tu jest inny problem, problem rozwiązłości, ponieważ po dwóch, trzech latach, gdy przyjdzie "zmęczenie materiału" "partnerzy" (fuj co za brzydkie słowo:)) po prostu się rozchodzą i dzieci nie mają tatusiów i mamuś, albo mają dwóch tatausiów, dwie mamy , albo tatausia i wujka, który śpi z mamusią...he he...
...teraz jak nigdy załatwienie śluby jest arcyboleśnie proste (jak by stwierdził pewien gajowy)...idzie się do proboszcza a wszystko inne leci "z automatu" łącznie z formalnościami cywilnymi...
..ja jednak dalej twierdzę, że to załatwienie związków partnerskich, które szanowna Autorka raczyła wspomnieć raczej dotyczą związków "egzotycznych", czyli jednopłciowych...jest silne lobby, aby to przeforsować, mało tego oni chcą wychowywać (deprawować) dzieci...jak silne to lobby, to chyba można zauważyć po tej szmirastej tęczy w Autorki miasteczku, której normalni ludzie nie mogą spalić...
...proszę mi wierzyć, słowo "pedałowanie" przeszło mi z trudem, na samą myśl czuję obrzydzenie...:))))... ja po prostu uwielbiam swoją żonkę...:)))pozdrawiam niepoprawnie
ps. tu nie ma nic do załatwiania, Donek poszedł, przyjdą następni szmaciarze szkoda, że nie został rozliczony z obiecanek cacanek, których tyle obiecał...Trybunał byłby odpowiedni :)))pozdrawiam trybeus

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.