Skąd w demokratycznej Polsce po 25 latach „wolności” takie „standardy”?
Przypomnijmy, na polskich drogach początek roku był fatalny. Seria wypadków w tym koszmar z Kamienia Pomorskiego, potężna awantura w mediach, reakcja polityków, premier żąda od MSWiA radykalnych działań. Sienkiewicz jak to ma w swoim zwyczaju, ratując swoją zachwianą pozycję PR-ową oświadcza: KIEROWCY IDZIEMY PO WAS. No i w Polskę ruszyli. Pamiętacie Państwo to słynne powiedzenie: „Dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie”. W myśl tej zasady Sienkiewicz wespół w zespół z ministrem Biernackim kazali policjantom - interpretować przepisy. Nie pojawiła się bowiem w tym czasie, żadna nowa ustawa, która by dawała jakieś nadzwyczajne uprawnienia do odbierania praw jazdy. I tak oto pod płaszczykiem walki z piractwem i to jest dla nas wszystkich fatalna wiadomość - WPROWADZONO PO RAZ PIERWSZY mechanizm interpretowania przepisów, kompletną ich uznaniowość. Pan Policjant może wyinterpretować sobie, że zabiera nam prawo jazdy, za moment być może zrobi to urzędnik bankowy, że może podnieść nam odsetki, a urzędnik skarbowy, że może nas wsadzić do więzienia! I w przypadku skarbówki już to się dzieje. Bo tak ma działać w tym modelu państwo! Pan Władza już nie jest Władzą jest BOGIEM. No to ja nie chcę żyć w kraju Bogów w mundurach! Ja chce żyć w kraju prawa, a pan Sienkiewicz mnie tego prawa pozbawia, ja się na to nie godzę. Spora część społeczeństwa też się na takie państwo nie godzi i między innymi dlatego emigruje!
Do czego my zmierzamy? Do permanentnego państwa policyjnego, w którym to Pan policjant będzie decydował o życiu i śmierci? Po co nam w takim razie system punktów? Nie dajemy już szans ludziom na poprawę tylko skazujemy ich na łaskę i niełaskę panów w mundurach, którzy radośnie wpisali się w PR-ową hucpę Pana Sienkiewicza? Padają nawet pomysły, że co prawda parlamentarzysty zatrzymać nie mogą, ale samochód to już mu mogą zaaresztować, bo samochodu immunitet nie obowiązuje. To jest paskudne psucie państwa. Sienkiewicz i spółka budują nam V RP? Jeżeli tak ma ona wyglądać, to ja chcę żyć w IV RP! Ona przynajmniej była nastawiona na ściganie przestępców, teraz idziemy dalej, przy nowym modelu państwa jakie się nam funduje to IV RP to były wyspy Bahama, relaks.
Panom w mundurach i ich przełożonym, chyba się zupełnie role poplątały. Policja ma dbać o bezpieczeństwo i pełnić w stosunku do obywateli rolę służebną! Ma pomagać, nie stanowić li tylko aparatu opresji. Policja ma reagować na rzeczywiste zagrożenia bezpieczeństwa na drodze, nie tylko polować na kierowców. Ileż razy widzimy jak policja poluje z „suszarką”, a opodal jest stłuczka powodująca wielki korek i potęgujący się syndrom „Mad Maxa” (wściekłości) kierowców. Ileż razy obserwujemy radiowóz przejeżdżający przez skrzyżowanie z zepsutymi światłami i zamiast reakcji widzimy obojętność, a korek sięga po horyzont. Zdumiewa narzekanie policji na złe oznaczenia, a z drugiej strony jeżdżąc po kraju nie robi nic, żeby zracjonalizować oznaczenia na polskich drogach. Mogliby po prostu zbierać te dane i ubrać je w zestawienie co należy zmienić. Ta obojętność poraża i irytuje zwykłych obywateli, którzy mają dość łożenia na służbę, która zajmuje się głównie polowaniem na nich samych. Tak etosu państwa i szacunku do funkcjonariuszy nie zbudujemy. Nigdy.
Ale dla ministra Sienkiewicza, dla rządu i dla nas mam jeszcze dwie złe wiadomości.
Zmiany w prawie o ruchu drogowym i szkoleniu kierowców jakie
proceduje rząd … nie uratują WORD-ów i znajomych królika, bo o to tylko w nich
głównie chodzi, poza PR-em ministra Sienkiewicza. Raz, że zmieniła się moda i
młodzi nie uznają prawa jazdy za rzecz konieczną do życia, nie wykorzystacie
ich. Dwa, że demografia jest nieubłagana. Młodzieży będzie coraz mniej, a
widząc jak się traktuje ich jako potencjalnych kierowców nie chce im się kopać
z systemem, a nie wiem ile musielibyście zabrać praw jazdy i zmusić rzesze
kierowców do nowych egzaminów, żeby podtrzymać życie tych wampirzych
organizacji, które z bezpieczeństwem mają tyle wspólnego co krzesło elektryczne
z siedzeniem.
I druga zła wiadomość to taka, że te nieodpowiedzialne działania powodują
wielkie szkody w gospodarce. Zniechęcając i prześladując kierowców
powodujecie, że młodzi nie robią prawa jazdy, nie kupują samochodów, sprzedawać
będziemy mniej paliw, będziemy mniej produkować części, i pracy będzie coraz
mniej w tym sektorze. Ja rozumiem ideę konserwacji miejsc pracy dla tych co ją
mają. Ale jak wytworzymy modę na nieposiadanie prawa jazdy, to potem będzie jak
z demografią. Trzeba będzie teraz wiele wysiłku włożyć, w odkręcenie mody na
nieposiadanie dzieci. Zapewniam, to będzie trudne, bolesne i bardzo kosztowne,
bo nie wiem jak Państwu, ale mi przemknęła przez głowę taka oto myśl: Kto będzie
nas woził za jakiś czas autobusami?
Jak to mawiają krytykować każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej ale jeżeli nie to co wyprawia minister Sienkiewicz. To co? Do znudzenia będę powtarzał receptą jest edukacja i pozytywne rozwiązania, bez oglądania się na grupę misiów z WORD-ów i szkół jazdy. Ja wiem, że nie są to rozwiązania przaśne, medialne, natychmiastowe. Ale na chodzeniu na skróty nie jeden już się przejechał. A te sposoby, które w tej chwili się stosuje to są to takie „proste rozwiązania”, bo to jest takie „proste myślenie” z gułagów aparatów opresji, które polega na tym, że należy nałożyć kajdany, i katować obywateli. Aż „zrozumi”. Nikt nie mówi o działaniu prawdziwym sensownym jak poprawić tę sytuację. Panaceum jest tylko nikt nie chce po nie sięgnąć! Zezwolenie na 3 letnie terminowanie np. u własnego rodzica, który jeżdżąc z dzieckiem wpoi mu zasady i ostrożność. Rodzic obserwując, będzie w stanie ocenić jak się dzieciak zachowuje, przestrzec a jak trzeba będzie to jest w stanie zatrzymać wysadzić i mniej lub bardziej dosadnie wytłumaczyć mu, że tak się nie robi. I liczy się autorytet rodzica, a nie jakiegoś gościa bez autorytetu z WORD-u. Takie podejście na pewno tworzy lepszego kierowcę zaprawionego w różnych warunkach atmosferycznych i są na to dowody! Po tych zmianach na zachodzie zanotowano rzeczywisty spadek liczby wypadków, bo młodzi nie są już zainteresowani dorwaniem się do jeżdżenia, i odreagowania. Psychologicznie to zmienia ich profil zachowania na drodze i mają już w sposób bezpieczny wyrobioną wyobraźnię na drodze.
Zachęcam Państwa do samodzielnego przeanalizowania czy nie mam racji. Mało tego zachęcam Państwa do obywatelskiej aktywności, żeby w końcu grupa cwaniaków nie dyktowała nam co i jak mamy robić, bo na prawach jazdy uwłaszczyła się banda cwaniaków. Uwłaszczyła się na prawie, placach ćwiczeń itd. Zachęcam do walki o nasze prawa, bo dlaczego mamy nie robić tak, że na prywatnym placu ktoś wymaluje linie, przejścia, łuki i pozwoli za 20 zł ćwiczyć młodym ludziom, adeptom na kierowców na ich prywatnych samochodach! Daję gotowy pomysł na biznes, który pewnie za chwilę znajdzie swoje reperkusje w prawie. Zabronią, bo tak ma działać to państwo, tak ma działać ten system! Nie można na to pozwolić. Musimy być aktywni, nie możemy się dać wgnieść polityce Pana Sienkiewicza, którego przodek pisał ku pokrzepieniu serc, a teraz jego potomek tworzy takie rozwiązania nie wiem, ku pokrzepieniu chyba własnego EGO!
O kwestię "Kto będzie nas woził za jakiś czas autobusami?" bym się tak nie martwił - jak wzrośnie liczba osób bez prawka, automatycznie wzrośnie też popyt na usługi transportowe. A od chyba już kilkunastu lat jest tak że kolejne linie autobusowe są skracane lub likwidowane całkowicie. W miejscowości z której pochodzę w niedzielę ostatni autobus do sąsiedniego miasta odjeżdża o godz. 13 i wraca z powrotem o 14. Ktoś kto chce np. pojechać w odwiedziny do rodziny czy znajomych w niedzielę musi sobie zorganizować inny sposób na powrót wieczorem. To tego od ok. roku kursy wspomnianej linii autobusowej w niedzielę zostały skrócone o kilka przystanków - w moim przypadku oznacza to niemożliwość skorzystania z przystanku który jest niedaleko domu, trzeba iść prawie kilometr na inny. Jak jest ciepło to jeszcze pół biedy, gorzej jak jest strasznie zimno albo leje deszcz. Dlatego moda na nieposiadanie prawka by tu pomogła, przewoźnicy zaczęliby wydłużać linie i przywracać kursy zlikwidowane przed laty.
To jest kwestia myślenia. Postrzegania rzeczywistości. Urzędnicy na każdym kroku udowadniają obywatelowi, że jest nikim. Więc jak tu postrzegać ich, jako tych, co mają służyć obywatelowi? Jak zmienić tą relację?
Są takie pojęcia jak „coaching”, „szkolenia trenerów”, itp.
Zgadzam się z Panem, że jednym z kluczy do bezpieczeństwa na drogach jest właściwe wyszkolenie kierowców. Idąc tropem tej myśli dochodzimy do wniosku, że trzeba rozpocząć od wyszkolenia szkolących. A więc stworzyć od podstaw nowy system szkolenia i egzaminowania instruktorów nauki jazdy. Psychologowie i będący w stanie spoczynku wojskowi specjaliści od szkolenia grup specjalnych znaleźli by tam z pewnością zatrudnienie. Sposobu przekazywania wiedzy i doświadczeń w sposób wzbudzający posłuch i poważanie można nauczyć. Następnie należałoby idąc w dół reformować kolejne szczeble systemu. Jak to zrobić? Obawiam się, że inaczej niż mocą odgórnej decyzji nie da się. Kto miałby taką decyzję podjąć i przeprowadzić? Min. Sienkiewicz? Ktoś inny na jego miejscu? Wolne żarty! Skądinąd wiemy przecież, jak wszelkie próby reformatorskie (Palikot, Gowin...) rozbijają się o rafę „Polski resortowej”.
Innym pomysłem na poprawę jakości szkolenia mogłoby być wprowadzenie współodpowiedzialności za wypadki powodowane przez wyszkolonych kierowców. Np. jakiś system punktów karnych, których przekroczenie zmuszałoby instruktora do ponownego odbycia szkolenia. Mogłoby to być osobne rozwiązanie lub istnieć tylko jako fragment opisanego powyżej. Da się to zrobić? - znów trafimy na „Polskę resortową”...
Po paru latach właściwego funkcjonowania systemu szkoleń można by pomyśleć o obniżeniu wieku dopuszczającego do samodzielnego kierowania. A po jeszcze kilku dodatkowych, gdy przybędzie dobrze wyszkolonych kierowców można by dopuścić do alternatywnego szkolenia przez rodziców.
Miejsce Policji w tym wszystkim? - jednak represja. Nie prewencja, nie pomoc. Po prostu karanie tam, gdzie nastąpiło przekroczenie WŁAŚCIWIE skonstruowanego prawa. Po to jest Policja.
Szkolenie kierowców to początek. – zarząd dróg, sądownictwo, policja - w tych dziedzinach należałoby równolegle i w sposób skoordynowany przeprowadzić odpowiednie zmiany.
Dałoby się to zrobić? Znów rozbijemy się o „Polskę resortową”...
Nie chcę przez to powiedzieć, że należy zaniechać działań usprawniających gdy nadarzy się do nich okazja. Zawsze warto zrobić coś dobrego. Jestem jednak pesymistą gdy chodzi o możliwość dokonania na tej drodze zmian znaczących. Kojarzy mi się to raczej z próbami budowy socjalizmu z ludzką twarzą... Pochylając się nad jakąkolwiek dziedziną (tutaj jest to ruch drogowy) musimy dojść do wniosku, że do poprawy jej działania potrzeba zmian wielu ustaw, a więc wymaga woli politycznej. A takiej nie ma. I przy obecnym układzie w sejmie nie będzie. A bez zmiany ordynacji wyborczej, która zamyka scenę polityczną i impregnuje ją przed wpływem wyborców może nigdy nie być. Świadomość tej beznadziei staje się coraz powszechniejsza stąd coraz większa uwaga poświęcana ludziom głoszącym potrzebę zrobienia rewolucji systemowej (np. Korwin z jego hasłem likwidacji koryta). I tak od szkolenia kierowców doszliśmy do polityki i potrzeby zmian systemu. Słowem, jakby się człowiek nie obrócił to zawsze d... z tyłu ;)
No nie zgodzę się z tym, że Policja to tylko represja. W takich przypadkach ma służyć pomocniczością jak opisałem, usunąć przyczynę korka, pokierować kierowcami na skrzyżowaniu itd...
"Droga koleżanko, taka pobłażliwość wobec studentów jest niedopuszczalna. Gotowi pomyśleć, że my tu jesteśmy dla nich!"
Jeszcze chwila i dojdzie do sytuacji, że straci się PJ za wyjechanie samochodem na drogę ... Nie uważam, żeby zabieranie PJ było najlepszym, albo chociaż dobrym, sposobem na poprawienie sytuacji na drogach. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka - bezpiecznej jazdy, odpowiedzialności, zachowania w różnych warunkach atmo. i jeszcze wiele więcej. Ale to dopiero przed nami, trzeba dojrzeć aby dyskutować, tu: nauczać, a nie lać pałą, tu: zabierać PJ.
Kto będzie nas woził za jakiś czas autobusami? Nikt. Będą bezzałogowe jak metro w Vancouver czy kolej na Heatrow. A będą nawet lepsze niż kierowcy bo nie będą strajkować robić przerw chodzić na zwolnienia urlopy pobierać wynagrodzeń itd.