Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wszyscy jesteśmy sponsorami

„Przed wyborami się obiecuje, a nie daje” napisałam (z pełną świadomością cynizmu tego stwierdzenia) na jednym z portali społecznościowych tuż po usłyszeniu, iż premier Tusk, przejęty cierpieniem stojących w korkach podczas sierpniowego weekendowego exodusu nad morze, zamierza stać się sponsorem wszystkich kierowców, którzy do końca wakacji wybiorą się w podróż autostradą A1 od piatku do niedzieli.


De facto sponsorem będzie całe społeczeństwo, a dokładniej – ci wszyscy, którzy w różnych formach zasilają budżet państwa, bowiem owe 20 milionów, które ma kosztować gest premiera, nie pochodzi z jego wygranej w Lotto ani z rozbicia banku w kasynie, czy choćby ciułania drobniaków, sypiących się z „jednorękich bandytów”, ale z rezerwy celowej budżetu, czyli naszych, podatników, pieniędzy.
Kiedy wicepremier Bieńkowska powiedziała zimą w trakcie paraliżu polskich kolei „sorry, taki mamy klimat” poza burzą medialną nic się nie stało. Donald Tusk nie ogłosił, że do końca tej pory roku wszyscy pasażerowie np. PKP będą jeździć za darmo, aż mrozy miną i szyny przestaną pękać, a trakcje ulegać oblodzeniu.
Elżbieta Bieńkowska zamilkła wówczas na długo, ale w końcu, jak to prawdziwa kobieta, nie wytrzymała i znowu postanowiła podzielić się ze społeczeństwem nie tyle mądrością ludową, ile własnymi przemyśleniami, oznajmiając marudzącym na autostradowe wielogodzinne zatory – „tam, gdzie są bramki, tam są korki”.
Tym razem premier uległ żelaznej logice swej zastępczyni, a ponieważ bramek usunąć nie może ( sorry, takie się podpisało umowy), postanowił ufundować spieszącym nad morze rodakom bezpłatny przez owe bramki przejazd. Może gdyby chodziło o wyjazdy na południe kraju nie byłby taki hojny, no ale cóż, syn Kaszub rozumie ten zew morza, niczym syreni śpiew wabiący Polaków nad Bałtyk.
Już zawiązują się komitety protestacyjne podróżnych z lipca i pierwszego tygodnia sierpnia, którzy będą żądali rekompensaty za poniesione wydatki na bramkach, wówczas jeszcze nie sponsorowanych. Rozważana jest okupacja Sejmu, ale w związku z urlopami posłów ten pomysł nie zyskał aprobaty.
I pomyśleć, że 11 lat temu pomysł wprowadzenia winiet „uwalił” w Sejmie PSL, który jak zwykle był wtedy jednocześnie i w koalicji, i opozycji. Przypłacił to co prawda wywaleniem przez Millera z rządu, no ale mleko się rozlało. Faktem jest, że płacenie 200 zł rocznie za coś, czego nie było, a kiedy powstanie, nikt nie wiedział, budziło sprzeciw nie tylko ówczesnej opozycji, ale także wielu Polaków.
Dzisiaj premier Tusk właśnie tak się tłumaczy- głosował, jak cala Platforma przeciw, bo był to – w związku z brakiem wówczas autostrad – rodzaj dodatkowego podatku, ale dlaczego ich nie wprowadzono jak już te autostrady zaczęto budować – na ten temat  dzisiaj milczy.
W związku z tym wszystkim, co opisałam powyżej, mam jeden postulat – żeby wicepremier Bieńkowska milczała aż do wyborów w listopadzie. Z korzyścią dla budżetu i podatników.

Data:
Komentarze 1 skomentuj »

Najbliższe weeekendy badą rekordowe pod względem korków. Co prawda bramek nie będzie ale za to za darmo więc \tłok na autostrach, na wjazdach, wyjazdach, korki z powodu wypadków itp. Wtedy gdy jest najwiekszy popyt należy podnieść ceny za przejazd a za to pozwolić jeżdzić za darmo w nocy.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.