Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Samozatrudnienie pracowników...szansa na rozwój polskiej przedsiębiorczości...

Tytuł postu jest przewrotny, ale dlaczego taki, wyjaśnię poniżej...

Samozatrudnienie pracowników...szansa na rozwój polskiej przedsiębiorczości...
Byłem pracownikiem, a teraz jestem pracodawcą...mam ogólne rozeznanie jak wyglądają relacje obydwóch stron, nie zawsze są to miłe relacje, bo nie zawsze można stworzyć taki pracowniczy super team, jaki w swoim przedsiębiorstwie stworzył Roman Kluska...link
Teraz widzę, że w relacjach tych dwóch stron może przeszkadzać (i faktycznie przeszkadza) tzw. "opiekuńczość państwa", gdzie pracownik ma prawa, które często nadużywa, ale i z drugiej strony też są nadużycia...jak można to zmienić?
Można bardzo prosto...zawsze uważałem, że zlecając komuś wykonanie pracy lepiej jest zawrzeć umowę, którą ja nazwałbym umową dżentelmeńską, która to z klasyczną umową o pracę nie ma nic wspólnego. Umowa dżentelmeńska polega na tym, że każdy etap pracy można spiąć odpowiednią umową, w której zawarte są wszystkie warunki, które satysfakcjonują obydwie strony...przykładowo, zlecam komuś skoszenie trawy w ogrodzie i podpisuję z potencjalnym wykonawcą umowę na tą usługę...usługa tak jak towar, może być przedmiotem transakcji...gość, wykonawca kosi trawę, ja sprawdzam, jestem zadowolony, więc płacę wedle zawartej umowy, jeśli jestem niezadowolony z wykonanej pracy część wynagrodzenia mogę zatrzymać, oczywiście po uargumentowaniu reklamacji, co oczywiście warto było zaznaczyć w chwili podpisywania umowy.
A teraz wyobraźmy sobie, że do koszenia trawy zatrudniamy pracownika, dajemy mu kosiarkę, która może się zepsuć przez złe użytkowanie pracownika (oczywiście pracownik musi być przeszkolony w zakresie użytkowania kosiarki), ale mała waga odpowiedzialności powoduje, że pracownik nie przejmuje się i dochodzi do zepsucia sprzętu i niewykonania pracy do końca...pracodawca musi zapłacić pracownikowi za wykonaną pracę, choć nie jest do końca wykonana, a czas wykonania się wydłużył, a także nie może zatrzymać mu też wynagrodzenia za zniszczony sprzęt...dochodzą jeszcze inne czynniki, które przytoczę w następnym przykładzie. Chcę to napisać prostym językiem i poprzeć przykładami, bo wiem, że to trafi do większego grona czytelników...bardzo nie znoszę tej urzędniczej, szamańskiej nowomowy finansistów, którzy tworzą przepisy prawne tylko po to, aby jak najbardziej zamotać przedsiębiorców, aby oni z kolei chodzili po porady do innych szamanów finansowych i płacili za to...to taki "efekt szklarza", czyli szklarza i jego pomocnika, pomocnik wybija szyby we wsi, a szklarz potem chodzi i świadczy usługi dla ludności...
Temat zatytułowałem świadomie... "samozatrudnienie pracowników", ponieważ uważam, że socjalistyczne zjawisko o nazwie "pracownik" powinno zniknąć z powierzchni ziemi wraz z otoczką towarzyszącą, czyli wtrącaniem się państwa w umowy dwóch podmiotów. Teraz powinno funkcjonować pojęcie umowy pomiędzy dwoma świadomymi podmiotami, bez udziału osób trzecich... umowy, która mogłaby być objęta nawet tajemnicą handlową.
Samozatrudnionym jest przede wszystkim osoba, która podjęła decyzję, by zamiast pracować na etacie i działać na rynku w cudzym imieniu, na cudzy rachunek i cudze ryzyko gospodarcze, podejmować działania we własnym imieniu, na własny rachunek i na własne ryzyko...czyli jest poprostu jednoosobową firmą, zalety samozatrudnienia są korzystne dla obydwóch stron (zlecający-wykonujący), dobra a teraz przykład...
Pewnie już poznaliście przy temacie emerytur mojego przykładowego modela, którym się posługuję, mianowicie Ziutka Kowalskiego...link
Ziutek Kowalski jest przedsiębiorczy i zakłada firmę, która będzie produkowała podeszwy do butów...kupuje dwie maszyny i wstawia je do swojego zakładu, ale ze względu na to, że musi zająć się rozprowadzaniem podeszw wśród obuwników i nie ma czasu na obsługę maszyn, postanawia rozglądnąć się za operatorami maszyn...ma dwóch kandydatów, Teofila Nowaka i Anatola Wiśniewskiego. Ma też wybór, albo zatrudni ich jako pracowników na umowę o pracę na czas nieokreślony, albo zaproponuje panom, aby założyli sobie jednoosobowe firmy, które będą świadczyły usługi dla niego, czyli firmy Ziutka Kowalskiego wedle umowy, którą zawrą obydwie strony, zgadzając się obopólnie na warunki w niej zawarte...Ziutek wybiera opcje drugą, więc za zgodą już zarejestrowanych dwóch firm, czyli Firmy "Teofil", oraz Firmy "Anatol" zawiązuje umowę na świadczenie usług dla Firmy "Ziutek".
Teraz zobaczmy jakie korzyści wypływają dla panów Teofila, oraz Anatola z ich samozatrudnienia...po pierwsze więcej zarabiają, wynika to z prostego wyliczenia... przykładowo :
1. Umowa o pracę
Koszt pracodawcy: 6030,50 zł
Brutto: 5000 zł
Netto: 3550,19 zł "na rękę"
2. Samozatrudnienie
Koszt pracodawcy: 6030,50 zł
Koszty samozatrudnionego: 1026,98 zł (ZUS) + ok. 700 zł (*podatek dochodowy) = 1726,98 zł
Netto: 4303,52 zł zysku "na rękę"
*Podatek dochodowy można dodatkowo obniżyć generując koszty uzyskania przychodu, tj. zakupy „na firmę”.
Oczywiście, mówimy tutaj o „dużym ZUS-ie”. A można także płacić „mały ZUS” przez dwa lata, który jeszcze zwiększa przewagę samozatrudnienia.
Jakie w takim razie korzyści ma firma Ziutka Kowalskiego ?...Proszę Państwa, kolosalne...przede wszystkim odpadają Ziutkowi takie rzeczy jak:
-kierowanie pracownika na okresowe (co trzy lata) badania lekarskie (ok 100 pln na jednego pracownika), oczywiście w godzinach pracy, czyli płatne (brak aktualnych badań... mandat z PIP)...
-odpadają szkolenia BHP, które pracodawca musi pokryć z własnej kieszeni, a które trwają także w ramach czasu pracy...(koszt jakieś 300-500 pln na każdego pracownika na koszt firmy)
-odpadają urlopy pracownicze, oraz świadczenia urlopowe, które pracodawca musi wywalić ze swojej kieszeni...wyglądałoby to tak, że Ziutek musiałby zapieprzać przy dwóch maszynach, (o dystrybucji podeszw nie ma mowy) a Teofil i Anatol ma urlop i świadczenia na urlop i spokojnie, bezstresowo wypoczywają sobie na mazurach...(!!!)
-pracodawca nie musi myśleć i pilnować terminu 15-tego każdego miesiąca, aby zanieść "w zębach" odpowiednią daninę do ZUS-u...jeśliby się spóźnił, sankcje w postaci nie wypłacenia przez ZUS ewentualnego świadczenia chorobowego spada, jak klątwa także na pracowników.
-przedsiębiorca, nie musi przyjmować tych bizantyjskich orszaków kontrolerów, których ja nazywam "kolędnikami", czyli kolędników z Państwowej Inspekcji Pracy, z ZUS-u, z Sanepidu...czyli totalna wolność od urzędniczych "opiekunów"....bezcenne !!!
- i co najważniejsze, kiedy firma nie ma zamówień, może bestrosko zrobić sobie wolne bez zbędnych kosztów...gdyby miała pracowników, niestety składkę zusowską musi odprowadzić każdego 15-tego dnia miesiąca...dla mnie jest to totalny debilizm, wszak tzw. "składka zusowska" nie jest składką (stricte)...jest następnym haraczem pobieranym przez instytucję, która utylizuje pieniądze podatników...debilizmem jest to, że pomimo, że firma nie ma dochodu w danym miesiącu składkę trzeba odprowadzić...ja się pytam... z czego, jeśli nie ma dochodu ???...Przecież z pustego i Salomon k*rwa nie naleje...polski przedsiebiorca ...musi (!!!)
Oczywiście urzędy mają bardzo dużo pracowników...i tu jest pole do popisu, chętnie zabrałbym się za tzw. magistraty i szeroko rozumiane urzędy...przecież, sprzątaczka pani Hela mogłaby też się samozatrudnić i świadczyć usługi sprzątające dla magistratu, czy urzędu jako Firma "Hela"...pracownik urzędu pan Anastazy, który cały dzień adresuje i klei znaczki na koperty i wysyła do podmiotów, też może się samozatrudnić jako pełniący usługi ślinienia znaczków i adresowania kopert i działać jako Firma "Anastazy"...i co najważniejsze, taki urzędnik, gryzipiór dostając na rękę kwotę brutto, musi ją "ozusowić", czyli prostym językiem ...musi prawie połowę dochodu odprowadzić do Zakładu Utylizacji Składek... myślę, że jak by zobaczył kwotę brutto na swojej ręce, to na pewno mocno ścisnęło by mu pośladkami z żalu, że połowę swojej krwawoty odda ZUS-owi...dlatego uważam, że samozatrudnienie pracowników byłoby godne i sprawiedliwe...

literatura:

http://www.infakt.pl/blog/samozatrudnienie-plusy/

Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 5 skomentuj »

To są plusy pracodawcy i nie podlegają one dyskusji.
Problemem są raczej plusy dla pracownika w takim układzie - większość ludzi woli żeby państwo zabrało mu połowę pensji (chociaż pewnie nie są tego świadomi), ale w zamian chcą pracować na etat, mieć możliwość urlopu wypoczynkowego, zdrowotnego, macierzyńskiego, czy wychowawczego.

..zauważ, że koszt pracodawcy (6030,50) jest taki sam, więc finansowo pracodawca nie zyskuje wiele, zyskuje tylko pewien komfort psychiczny...natomisat jak piszesz "że pracownicy nie są świadomi", to powinni sobie już w końcu uświadomić, że tzw. składki emerytalne to mżonki i fałszywe poczucie bezpieczeństwa na starość...w zasadzie przy wypłacie widzą ile dostają na rękę, a ile "pochłania" otoczka...
...pracownik jest "do przodu" około 750 zł na miesiąc to daje ok 9000 pln, więc urlop co roku może być "wypasiony"...:))
...jeśli chodzi o zdrowotne, macierzyńskie i wychowawcze to przecież przedsiębiorca tak samo korzysta z tych świadczeń, nie musi być pracownikiem...pozdrawiam

Ja widzę zalety, od ponad 4 lat prowadzę jednoosobową firmę i na etat nie wrócę ;)

Dlatego uważam, że powinno być jak najwięcej informacji o plusach dla pracownika i informowania w jaki złodziejski sposób opodatkowana jest jego pensja. Pokazywanie plusów dla pracodawcy jest jak najbardziej słuszne, ale to nie zmieni postawy pracowników.

Plusy dla pracownika:

+ możliwość odliczenia kosztów i zmniejszenia podatku (myślę, że przy samozatrudnieniu bez wysiłku można zejść do poziomu 10-12% w skali roku)
+ preferencyjne składki ZUS przez 2 lata
+ niższe składki ZUS po okresie 2 lat (w porównaniu do etatu)
+ niezależność (można trzasnąć drzwiami w każdej chwili, jak się trafo na szefa debila)
+ motywacja do rozwoju
+ świadomość, ze pracujesz na siebie, a nie na kogoś

A co do stwierdzenia poniżej niezupełnie się zgodzę.

"...pracownik jest "do przodu" około 750 zł na miesiąc to daje ok 9000 pln, więc urlop co roku może być "wypasiony"...:))"

Zakładając, że mamy 6000 brutto miesięcznie i zaoszczędzimy 9 tys. rocznie, to idąc na urlop pozbywamy się jednej pensji (6 tys) i zostaje nam 3 tys. oszczędności na wakacje, czyli zysk (w porównaniu do etatu) już nie jest taki duży jak by się wydawało na początku.

...zgadza się, ale który przedsiębiorca urlopuje się cały miesiąc, z reguły jest to max dwa tygodnie, więc zostaje 6 tys...osiągamy consensus :))..pozdrawiam

...ps w zasadzie plusy dla pracownika (samozatrudnionego) jak przytoczyłeś są ogromne...wystarczy tylko kreatywnie myśleć, a nie zamykać się w ciasnym matrixie stereotypu o nazwie "pracownik"...

Ja przeszłam na samozatrudnienie 2 lata temu. Moim zdaniem do pewnego poziomu dochodów to się nie opłaca, ale z czasem jest coraz bardziej korzystne. A druga sprawa to warunki jakie oferuje pracodawca. Poza tym moja księgowa też wykonała dobrą pracę optymalizując wszystkie koszty i warunki umowy. <a href='https://www.ifirma.pl/uslugi-ksiegowe/program-magazynowy'>Dowiesz się więcej</a> pod tym linkiem.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.