Takim ważnym ostatnio wydarzeniem była publikacja rozmów dwóch gentlemanów z Oksfordu i Westminsteru, Radka Sikorskiego i Jacka Rostowskiego. Jak wiemy Radek opluł zarówno Brytyjczyków jak i ich amerykańskich kuzynów (w żargonie szpiegowskim "cousins"), o czym dowiedział się z szokiem cały świat.
Korona Brytyjska troszczyła się przez lata o Radka jak o kurę która znosi złote jajka: studia w Oksfordzie, staż pracowniczy pod przykrywką żurnalisty w Afganistanie, kilkuletni kontrakt w Waszyngtonie, uprzejme media na telefon (i na kolanach), były brytyjski ambasador piszący Radkowi przemówienia i czego tam jeszcze dusza nie zapragnie.
A tutaj proszę taki skandal na cały świat, wskazujący na brak odpowiedniego nadzoru nad cennym aktywem, który pod nieuwagę zerwał się ze smyczy.
Londyn to nie Warszawa, tam nie ma cackania się i chowania głowy w piasek, czekając aż sprawa przycichnie. Wielka Brytania to państwo poważne.
Odpowiedzialność po brytyjsku czyli szef MI6 odchodzi ze stanowiska