Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Patriotyczna gra Belki

Załamanie gospodarcze i walka z banksterami o polską suwerenność monetarną.

Patriotyczna gra Belki

W każdym normalnym państwie rozmowa Sienkiewicza i Belki powinna odbyć się. Powinna być ściśle tajna. Tematem rozmowy nie był pozbawiany stołka Rostowski, a bezpieczeństwo finansowe państwa w obliczu załamania gospodarczego. Dziennikarzy tygodnika Wprost użyto w walce przeciwko odzyskaniu przez Polskę pełnej suwerenności monetarnej. Stali się narzędziem obrony zysków osiąganych na emisji złotego przez zagranicznych bankierów kosztem Polaków. Rostowski nie był ofiarą. Był przeszkodą w realizacji planu uniezależnienia NBP od zagranicznej finansjery.

Narodowy Bank Polski emituje złotego. W uproszczeniu emisja złotego polega na udostępnianiu go w zamian za zagraniczne obligacje. W tym celu nasz bank centralny skupuje od rządu obcą walutę, wydając złotego na rachunek bankowy rządu. Obecnie rząd otrzymuje walutę z Unii Europejskiej (środki pomocowe) i ze sprzedaży za granicą polskich obligacji. Wcześniej waluta wpływała głównie z prywatyzacji dla podmiotów zagranicznych. Skupiona waluta jest inwestowana przez NBP w zagraniczne papiery wartościowe (głównie obligacje amerykańskie i niemieckie). Te zakupy tworzą oficjalne rezerwy walutowe Polski. Na koniec maja 2014 r. sięgnęły one 103 mld dolarów. Rezerwy wielokrotnie przekraczają poziom zapewniający płynność rozliczeń polskiego handlu zagranicznego.

Miliardy dolarów wypływają z Polski za granicę. Finansują obce rządy. Na pośrednictwie w tym procederze zarabiają zagraniczni bankierzy. Nie zawsze tak było. Do 1997 r. NBP emitował złotego kupując od rządu polskie obligacje skarbowe. Transakcje przeprowadzano w Polsce, bez udziału zagranicznych bankierów, bez zapewniania im zysku. Konstytucja Kwaśniewskiego z 1997 r. zakazała finansowania przez bank centralny deficytu budżetu państwa. Odtąd zagraniczni bankierzy mają swoje dolce vita.

Straty Polski na utrzymywaniu wysokich rezerw dewizowych przez NBP to temat tabu. W 2011 r. czasie konferencji w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim ówczesna członkini Rady Polityki Pieniężnej Zyta Gilowska w obecności innego członka RPP Andrzeja Kaźmierczaka przerwała publiczną debatę o tym problemie (kliknij tutaj).

Jak donosi Wprost w lipcu 2013 r. Minister Spraw Wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz spotkał się w restauracji z Markiem Belką. Sienkiewicz zarysował Belce scenariusz załamania finansowego Państwa do 2015 r. (kliknij tutaj). Jako lekarstwo rozmówcy rozważali niestandardowe działanie – skup przez NBP polskich obligacji skarbowych.

Do krachu miałoby dojść na skutek opóźnienia napływu środków na inwestycje publiczne w nowej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej na lata 2014-2020: „wpływy są opóźnione, wiemy, że jest buch, mniej pieniędzy niż  tam nie wiem w 2015 pod koniec, ale na razie nie bucha, są sygnały, że idzie ku lepszemu, brakuje pieniędzy w budżecie, cięcia są niewystarczające”. Konsekwencją tego jest pogorszenie ocen przyszłości przez konsumentów i przedsiębiorców i spowolnienie gospodarcze. Spowolnienie oznacza mniejsze wpływy do budżetu, który jest pod kontrolą Unii z uwagi na nadmierny deficyt. Finanse państwa rozjeżdżają się. Wybory wygrywa PiS co zdaniem Sienkiewicza: „oznacza ucieczkę inwestorów, pogorszenie się warunków finansowych”. Minister zadaje pytanie: „Czy jest to moment na uruchomienie tego rodzaju rozwiązania, czy nie? Bo ja mam takie poczucie, że to jest wariant ok., ale on nie jest kompletnie hipotetyczny.”. Belka odpowiada: „Dobrze. Podoba mi się ten sposób stawiania sprawy. Bo on dotyczy Polski, a nie tylko tak zwanej gospodarki, czy jakiegoś tam...”. Belka podsumowuje: „Mówiąc po prostu  jeśli w drugim półroczu gospodarka się zdecydowanie nie przyspieszy to będzie problem. To będzie być może konieczne tego rodzaju niestandardowe działanie. A wtedy trzeba serdecznie ze wszystkimi, jakby to powiedzieć, możliwymi tymi różnymi lanserami podziękować hrabiemu von Rothfeld-Rostowskiemu i powołać technicznego niepolitycznego ministra finansów, który znajdzie w banku centralnym pełne wsparcie.” Dyrektor Gabinetu Prezesa NBP Sławomir Cytrycki podkreśla „z takim patriotycznym zacięciem.” Belka przytakuje.

Sienkiewicz podkreśla, że „na to wszystko kolega Rostowski mówił:  „w życiu!”. W życiu bo to nam zdewastuje opinie, bo to jest niewykonalne, bo tego nie wolno robić. Ja już w to nie chcę wchodzić dlaczego tak powie, bo to oddzielna sprawa, ale ...”. Belka zdecydowanie odpowiada: „Dobrze... Po pierwsze ja bym chciał mieć partnera, który się nazywa Prezes Rady Ministrów, a nie Minister Finansów. Ja bym wtedy ... bo to oczywiście oznacza... bardzo istotną zmianę w statusie nie moim osobistym, bo ja to tam w ogóle wiesz... tylko tej instytucji co patronuje. I ja wtedy mówię premierowi: „bardzo dużo jest możliwe””.

Finał ujawnionej przez Wprost części rozmowy podkreśla, że przedmiotem dyskusji była zmiana ustawy o NBP, a nie stołek Rostowskiego.

Cytrycki: Dlatego powinieneś wcześniej zrobić zmianę w ustawie o NBP.

Belka: Tak, bardzo ważna sprawa.

Cytrycki: Rostowski tego nie zrobi...

Belka: Mogę to zrobić tylko z Tuskiem.

W sierpniu 2013 r. Ministerstwo Finansów ujawniło projekt założeń do zmiany ustawy o NBP (kliknij tutaj). W projekcie znajduje się niepozorne zdanie: „Proponuje się stworzenie możliwości sprzedaży i kupna dłużnych papierów wartościowych przez NBP także poza operacjami rynku otwartego.” Zdanie to ma charakter rewolucyjny. To postulat umożliwienia bankowi centralnemu nabywania polskich obligacji skarbowych w celu emisji złotego i zapewnienia płynności rynkowi polskich papierów skarbowych na wzór operacji luzowania ilościowego Rezerwy Federalnej w Stanach Zjednoczonych.

Mimo, że zdanie ma charakter rewolucyjny, w projekcie w ogóle (!) go nie uzasadniono. Co więcej schowano je w błędnym miejscu założeń. Znalazłem je w proponowanych zmianach innych ustaw. Tymczasem powinno znaleźć się w części założeń opisujących zmiany w ustawie o NBP. W uwagach do projektu pierwszy zastępca prezesa NBP zasygnalizował „błąd” legislacyjny proponując przesunięcie zmiany do właściwej części założeń oraz sugerując jej związek z pracami nad projektem ustawy o nadzorze makroostrożnościowym nad systemem finansowym (kliknij tutaj). Komisję Nadzoru Finansowego (kliknij tutaj) oraz Giełdę Papierów Wartościowych (kliknij tutaj) zaskoczyła nieprecyzyjność propozycji.

Związek Banków Polskich uznał (kliknij tutaj), że „proponowane zmiany […] powinny mieć charakter umożliwienie działań niestandardowych podejmowanych przez Narodowy Bank Polski w nadzwyczajnej sytuacji budżetowej”. ZBP zaproponował ograniczenie takiej możliwości do 2-4 lat od wejścia w życie nowelizacji. To sensacyjne stanowisko. Wynika z niego, że w ZBP nie wyklucza załamania budżetowego w latach 2015-2019. Potwierdza to realność krytycznego scenariusza omawianego na spotkaniu Sienkiewicza i Belki w lipcu 2013 r. Wygląda na to, że rząd wie. NBP wie. Bankowcy wiedzą. Tylko nas „zapomniano” poinformować o możliwym głębokim kryzysie w roku wyborów prezydenckich i parlamentarnych.

W listopadzie 2013 r. stanowisko wicepremiera i ministra finansów traci Rostowski. W tym samym czasie powstaje nowy projekt założeń zmiany ustawy o NBP (kliknij tutaj). Możliwość nabywania przez NBP polskich obligacji skarbowych przesunięto do właściwej części dokumentu. Pojawia się obszerne uzasadnienie. W uzasadnieniu podkreślono zakaz nabywania przez banki centralne obligacji państwowych bezpośrednio od państw Unii Europejskiej. Zakaz ten wprowadzono Traktatem Lizbońskim, ale nie obejmuje on operacji na rynku wtórnym. Bank centralny może nabyć dług własnego państwa, byle nie wprost od tego państwa. Delikatność rozwiązania podkreśla następujące zdanie nowej wersji założeń: „stosowanie tego przepisu nie może być wykorzystane do obejścia zakazu sformułowanego w art. 123 TFUE, a w konsekwencji, zakupy papierów wartościowych na rynku wtórnym, nie będą mogły stać się formą pośredniego finansowania budżetu państwa, czy sektora publicznego.”

W czasie rządów Rostowskiego w Ministerstwie Finansów propozycja emitowania przez NBP złotego przez skup polskich obligacji była potraktowana zdawkowo i skrycie, jakby przy pełnej świadomości możliwego sprzeciwu Rostowskiego. Dopiero w czasie, gdy minister tracił stanowisko, idea skorzystania w emisji złotego z polskich, a nie zagranicznych obligacji znalazła pełne rozwinięcie. Ujawniona przez Wprost rozmowa wskazuje na rozłam we władzach państwa. Sienkiewicz i Belka zdają się kierować interesem narodowym przy poszukiwaniu narzędzi walki z grożącym kryzysem gospodarczym. Co do Rostowskiego Belka poczynił uwagę o pochodzeniu ministra z mniejszości wyznaniowej („hrabiemu von Rothfeld-Rostowskiemu” wytłuszczenie moje). Na takie tło wskazuje również natychmiastowa pryncypialna krytyka Sienkiewicza i Belki przez Gazetę Wyborczą: „To złamanie prawa i dyskwalifikacja PO, jako siły politycznej zdolnej do rządzenia krajem - twierdzi prof. Kik. - Jeżeli mamy do czynienia z dogadywaniem się szefa niezależnego banku narodowego z ministrem konstytucyjnym, jeśli dochodzi między nimi do konspiracji, to jest to po prostu złamanie konstytucji - dodaje.” (kliknij tutaj).

28 maja 2014 r. Ministerstwo Finansów przekazało projekt do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (kliknij tutaj). Sekretarz Rady Ministrów Maciej Brek ustalił, że projekt ma być przedmiotem obrad Rządu w dniu 10 czerwca 2014 r. Tego dnia z niejawnych powodów projekt spada z obrad rządu. Jednocześnie dziennikarze Wprost pracują nad przekazanymi im tajnymi nagraniami. Mający kontakty z ludźmi służb współautor artykułu Michał Majewski 11 czerwca sugeruje, że temat kasy Kwaśniewskiego powinien być przykryty.

majewski-o-kwasniewskim.jpg

W nocy z piątku na sobotę Majewski jeszcze pracuje i sugeruje twiterem „sztorm”. W sobotę 14 czerwca rankiem o 7:16 redaktor naczelny Wprost podgrzewa atmosferę: „@MajewskiMichal Teraz poszło do druku :) @BurzynskaAga @Bielakowski”.

latkowski-o-druku.jpg

Ostatecznie założenia do zmiany ustawy o NBP mają trafić na obrady Rady Ministrów we wtorek 17 czerwca (kliknij tutaj). W przeddzień posiedzenia rządu Wprost z aferalną zawartością trafia do sprzedaży.

Mam zastrzeżenia do językowego stylu Sienkiewicza i Belki. Mam zastrzeżenia do braku ochrony kontrwywiadowczej. Mam zastrzeżenia do szczegółów propozycji (ryzyko drukowania przez NBP złotego dla polityków w nieograniczonych ilościach). Ale mam szacunek do bohaterów artykułu Wprost, że poruszyli problem emisji złotego, na który wyjątkowo wrażliwi są bankierzy za granicą i ich pomocnicy w Polsce. Warto zbadać czy decyzje Rostowskiego były zgodne z interesem narodowym Polaków.

Data:
Kategoria: Gospodarka

Tomasz Urbaś

Jak nie wiadomo o co chodzi... - https://www.mpolska24.pl/blog/urbas1

Ekonomista i publicysta.

Pasjonuje się makroekonomią, polityką pieniężną oraz finansami publicznymi i międzynarodowymi. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.

Komentarze 24 skomentuj »

To, że jesteśmy bankrutami wynika ze złego zarządzania państwem, utrata własności, "gierkowskich program infrastrukturalnych", złodziejstwa, korupcji. Kwestia emitowania pieniądza, nijak się ma do wysokich stóp procentowych. Bank |P|KO BP, również pod kuratelą Tuska mógłby rozpocząć grę na ich spadek. Dlatego nie mieszałbym tych dwóch spraw, nawet, jeśli macki międzynarodowej finansjery sięgają tak daleko. Jest kilka kolejnyc h taśm świadczących o korupcji najwyższych władz Polski i tych nie da się wytłumaczyć kwestią emisji pieniądza- o czym może rozmawiać Bieńkowską z Kulczykiem albo Kwiatkowski z Kulczykiem. Z pewnością o tym jak przewalić pieniądze z UE i tak dalej. Zatem nie jest kwestią czy zmiana zasad jest dobra czy zła, chodzi bardziej o państwo jako całość, a one niestety dojechało do momentu, w którym zwyczajnie się wykrzacza. Chuj, doopa i kamieni kupa.

Pełna zgoda. W polityce jest gnój. Artykuł Wprost to granat w ten gnój. Przydałaby się metoda Herkulesa zastosowana w Stajni Augiasza :-)

Na miłość Boską! Tomek Urbaś - czy Ty nie widzisz co się święci?!
UWAGA! To nie jest żadna "walka z banksterami o polską suwerenność" !!! To tylko legalizacja KOLEJNEJ metody DALSZEGO okradania Polaków przez pookrągłostołowy układ władzy!
IIIRP bankrutuje i to jest otwarcie drogi do ostatecznego skoku na kasę w obliczu bankructwa kraju - tak jak pod koniec PRLu - czyli wprowadzenie kolejnego - tym razem doskonałego podatku - podatku emisyjnego czyli DODRUKU PIENIĘDZY PRZEZ NBP !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zawsze jak system się wali - jak już wszystkie sztuczki księgowe nie wystarczają na ukrycie prawdy o stanie państwa - to władza sięga po podatek, którego ludzie nie mogą uniknąć - czyli po DODRUK PIENIĘDZY!!!

PS. A nasze długi i haracz płacony banksterom - czy lichwiarskiej międzynarodówce jak kto woli - przecież od tego NIE ZNIKNĄ!!!
Poprostu bankrutowi się juz więcej nie pożycza - tylko się go przejmuje za długi !!!! Bo to jest ostateczny cel zadłużania kraju !!!
I właśnie zbliżamy się do jego realizacji!
A nasze postkomunistyczne elity IIIRP właśnie przygotowują się do drukowania sobie pieniędzy czyli ostatecznego skoku na kasę bankrutującego państwa!!!

Tomek - nie możesz tego nie dostrzegać!!!

Ktoś kiedyś musi zrobić pierwszy krok. A że sprawa ma charakter bomby atomowej to i efekt jest taki jak we Wprost.

Analiza motywów osób zaangażowanych – być może słuszna, ale nie bardzo widzę, w jaki sposób proponowane zmiany w ustawie o NBP mogą zażegnać kryzys budżetu, poza symbolicznymi oszczędnościami na obsłudze transakcji i %. To czy papiery skupi GoldmanSachs czy NBP nie zmienia stanu wykonania budżetu – politykę wydatkową ogranicza Maastricht i, w dalszej perspektywie – odsuniętej teraz znacznie w czasie przez zamianę aktywów ofe – Konstytucja. Tu leży problem - i nie wiem, czy uczestnicy dyskusji w ogóle to widzą... Ja niestety, widzę w ich działaniach chaos – z jednej strony próby otwarcia perspektywy przywrócenia odpowiedzialności NBP za zobowiązania Państwa (co jest ok), a z drugiej widzimy dokładanie nowych progów ostrożnościowych (chyba, że to tylko na zasadzie PR). Aukcje papierów przebiegały, przebiegają i zapewne jeszcze długo będą odbywać się bez problemów. Inaczej : nic na kształt QE nie oznacza żadnych większych zmian. Nowe zapisy nie oznaczają "suwerennej emisji" - każda "nowa złotówka" będzie i tak notowana jako krok w kierunku progu długu. Tych problemów na dłuższą metę nie da się naprawić z użyciem "taśmy klejącej".
Btw. rozdziały Konstytucji o finansach prawie na pewno wyszły spod ręki Balcerowicza (jest źródło).

Zgadzam się, ale ta "afera" może być pierwszym krokiem.

Prezes NBP po południu potwierdził, że rozmowa z Sienkiewiczem dotyczyła bezpieczeństwa finansowego Polski, a nie handlu głową Rostowskiego. Wskazał, że Rostowski torpedował rozwiązania zwiększające stabilność finansową. Ubolewał za język oraz przeprosił osoby, które uraził.
http://nbp.gov.pl/home.aspx?f=/aktualnosci/wiadomosci_2014/komunikat_2014-06-15.html

Gdyby chodziło o bezpieczeństwo państwa sensowniejszym rozwiązaniem wydaje się „anulowanie” zadłużenia zagranicznego poprzez jego spłacenie z rezerw NBP.
Oczywiście powinno być to skorelowane automatycznie z obniżeniem limitów zadłużenia.
Raz obniżyły by się koszty obsługi długu,dwa pozbylibyśmy się coraz mniej stabilnego $, trzy utrudniłoby to „granie” naszym długiem.
Gdyby przyjąć rozważania za dobrą monetę, należał by założyć wysoką naiwność Peresa NBP co do odpowiedzialności polityków. Mi do niedawna wydawało się ,że Konstytucyjne limity zadłużenia będą barierą dla rządu. Gotów był by za to dać dłoń.
I wspominając nieśmiertelny tekst „Teraz k... nie miał bym ręki”

O takim dealu z zadłużeniem zagranicznym Polski dyskutowałem z Gilowską na zalinkowanej w artykule konferencji w Lublinie.

Brawo. Tomasz Urbas, jakiego lubię czytać.

Chciałbym podzielić się kilkoma uwagami, już mniej emocjonalnymi.

Po pierwsze, szalenie cenię sobie tego typu artykuły nawet, gdy nie zgadzam się z ich głównym przesłaniem. A to dlatego, że w Polsce coś takiego, jak "debata ekonomiczna" praktycznie nie istnieje. Wystarczy spojrzeć na zagadnienie "wejścia do strefy Euro". Jedna strona mówi, że nie "bo ceny wzrosną", druga, że tak, bo "tego oczekuje od nas Europa". Na tym argumenty się wyczerpują (jeśli nie liczyć bełkoty J. Muchy o "koordynacji cykli koniunkturalnych")

Debaty nt kształtu systemu monetarnego III RP, z tego, co wiem, nie było w ogóle.

Jednocześnie (tu również muszę powołać się na źródła z drugiej ręki, ponieważ sam jestem zbyt młody, by to pamiętać), gdy uchwalano Konstytucję w 1997 r., kwestia banku centralnego, a dokładniej jego niezależności, budziła wyjątkowo duże kontrowersje. I w moim przekonaniu to wielkie szczęście, że udało się tę niezależność wzmocnić.

Czy uważa Pan, że Marek Belka, Bartłomiej Sienkiewicz, czy Donald Tusk to osoby, które faktycznie kierowałyby się troską o stan gospodarki, gdyby miały w ręku władzę nad prasą drukarską? Czy powierzyłby im Pan przynajmniej odpowiedzialność za podlewanie kwiatków w czasie Pańskiego urlopu?

Czy chciałby Pan, żeby władzę nad pieniądzem mieli ludzie tacy jak Andrzej Lepper, czy dziś PiS ze swoim programem "zmobilizowanie biliona złotych na inwestycję"?

Jeżeli mamy dziś stabilną sytuację monetarną, to w moim przekonaniu dzieje się to wbrew, a nie dzięki naszej klasie politycznej.

Poza tym śmiem wątpić, czy dla "banksterów" tak wielką różnicę stanowi, w jaki sposób finansowany jest deficyt. Tak czy inaczej nowo wykreowane pieniądze zasilą w końcu bankowe rezerwy i posłużą za podstawę do kreowania nowych kredytów, a o to przecież we współczesnym systemie bankowym chodzi.

3 wątpliwość wiąże się z dosyć mocnymi obwarowaniami konstytucyjnymi, które każą skreślić wspominany przez Pana projekt w przedbiegach. Mamy art. 220 p.2 Konstytucji: Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa. Z pozostałych przepisów Konstytucji, zwłaszcza tych gwarantujących niezależność NBP, również wynika, pośrednio (w drodze wykładni celowościowej i systemowej), że planowany przez Belkę i Sienkiewicza "myk" byłby niekonstytucyjny. Chociaż trzeba oczywiście pamiętać, że na straży praworządności stoi w Polsce Trybunał Konstytucyjny, po którym można spodziewać się wszystkiego. Wszystkiego złego.

Uważam, że jeśli w ogóle realizować projekt waluty fiducjarnej, to powinna ona opierać się na modelu niemieckim, którego głównym trzonem była właśnie niezależność Reichsbanku oraz... presja opinii publicznej. Natomiast waluta kontrolowana przez władzę wykonawczą byłaby w naszych warunkach wstępem do hiperinflacji.

Generalnie zgadzam się z Panem :-) Moje obawy wyraziłem w ostatnim akapicie artykułu.
Kwestia konstytucyjności propozycji z założeń ustawy jest dyskutowana od lat. Pamiętam, że rozmawiając z Gilowską i Kaźmierczakiem, nie mieli pewności, czy jest to rozwiązanie konstytucyjne, czy niekonstytucyjne. Wątpliwości dotyczą nabywania obligacji państwowych na rynku wtórnym. Na rynku pierwotnym jest to zdecydowanie niekonstytucyjne i sprzeczne także z Traktatem Lizbońskim.
Pozdrawiam :-)

Pomijajac sam fakt QE , ktory jest jak najbardziej do dyskusji ale ogolnej ,ta akurat rozmowa dotyczyla jednak konkretnej sprawy parti rzadzaczej to przeczy samej niezaleznosci banku centralnego i osoby Prezesa NBP . Taki byl cel rozmowy i tak nalezy ja rozpatrywac. Pzdr

Rozumiem, że byłoby to zaadaptowanie modelu amerykańskiego? Ale czy właśnie on nie jest w swoich założeniach bardziej inflacyjny, niż model polski, czy nawet model EBC?

Wychodząc poza aferę. Na pewno konieczne są konstytucyjne kotwice.

Ni mozna porownywc sytuacji FED i USA do Polskich realiow to jest utopia .My nie mamy petrodolarow . Jak najbardziej dobrze by bylo ,zeby NBP skupywal aktywa panstwa ale w "cywiizowany "sposob a nie w interesie partyjnym . Tu jest problem !!!
Panowie odnosili sie do konkretnej sytuacji ale w interesie parti rzadzacej , nie zauwazacie panstwo tego drobnego " niuansiku " ??

Państwo stało się partyjne. Konieczna jest rewolucja obywatelska. Główkujemy nad tym:
http://www.mpolska.org/?p=135

Panie Tomaszu, czytając Pański wywód i zwracając uwagę na odnośniki źródłowe do poszczególnych akapitów, miałem wrażenie, jakby Pan zapominał o fundamentalnej konstatacji, którą każdy myślący Polak ma na podorędziu: że wszystkie przejawy dewastacji kraju zrobili zdrajcy, po to, by nasze państwo zlikwidować. Dlatego Pański dywagacje w oparciu o legalistyczne próby uzdrowienia finansów nad Wisłą, rzekomo możliwe do zrobienia przez antypolskich szubrawców (z sukinsynami Belką i Sienkiewiczem pod stołem), którzy knajackim bełkotem i wolapikiem kombinują,co by tu jeszcze dało się razem z Tuskiem ukraść i zdewastować, po prostu wpisują się znakomicie w Lemingrad. Szkoda czasu i atłasu na takie wieści - najpierw rzeź dookolna i rozpierducha wszystkiego, ile się tylko da; wypalenie rewolucyjnym żelazem całej gangreny administracyjnej każdego szczebla, a dopiero potem wkracza Urbaś i spokojnym tonem proponuje Zdrowy System. O Anioła Zagłady i Apokalipsę się trzeba modlić. I o - potem - Polskę-feniksa z popiołów.

Polska jest jednym z krajów europejskich, które zostały zmuszone do finansowania deficytu USA i dlatego właśnie miliardy dolarów wypływają z Polski za granicę i finansują głównie ten rząd. Czy to była właśnie cena za wejście do NATO? Czy stąd takie potem jeszcze dziwne ruchy jak zakup drogich psujących się F16 czy zakup przez LOT za ciężkie pieniądze awaryjnych słabych Boeingów itp. Mam wrażenie, że prawo polskie jest podporządkowane takim właśnie dużym graczom. Kupieni lub przymuszeni innymi metodami polscy politycy utrzymują ten stan rzeczy od wielu lat. Widział Pan Panie Tomaszu jakikolwiek dokument jak załatwiają interesy tzw. kilerzy ekonomiczni, jakimi metodami i po co? Czy dlatego tak długo funkcjonuje w Polsce szkodliwe dla Polski prawo? Przecież tym krajem nie rządzą chyba idioci prawda?

A czy nie grozi to nadmierną inflacją?
Popieram, jednak wielu ekonomistów twierdzi, że nowa ustawa wiązać się będzie z ogromną inflacją i że nastąpi zwykły dodruk pustego pieniądza. Jakimi argumentami odeprzeć te strachy na lachy (?). Prof. Rybiński pisze np. tak: http://www.pb.pl/3737226,1713,rybinski-nowelizacja-ustawy-o-nbp-lamie-konstytucje-i-pozwala-na-niekontrolowany-druk-pieniadza

Profesor Rybiński i bloger opowiadają się za kontynuowaniem zakupów za granicą. Rybiński zagranicznych obligacji. Bloger złota. To jedna partia ;-)
Emisja NBP powinna być konstytucyjnie ograniczona do potrzeb gospodarczych, np. stała dynamika 8 % rocznie na 5 lat.

Jest metoda tylko brak woli. Osiem miesięcy i mamy idealny kraj. Zrozumiałem to w Singapurze.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.