Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Ci odlatują, ci zostają

Jeszcze nie odpadł pył nad bitewnym europolem, a już podnoszą się zeń polityczne zombi i usiłują udowodnić, że nadal rej wodzą na medialno-politycznych salonach.


Mediom w to graj - mdłe zwycięstwo dwóch ugrupowań, a właściwie remis, tłumaczony przez obie strony jako wielki sukces, nie sprzedaje się tak dobrze jak kwilenie i biadolenie oszołomionych klęską niedawnych zagończyków, kąsających od wielu miesięcy na zapleczu potężne wojska, z których kiedyś zdezerterowali.
Wodzowie małych partyjek, poległych w wyborach, rozpaczliwie chwytają się wyciągniętej dziennikarskiej ręki i gorliwie przytakują wizjom niektórych redaktorów, kreujących się na mężów opatrznościowych polskiej polityki, już tworzących nowe koalicje. Porażeni klęską wyborczą niby krowy na pastwisku elektrycznym pastuchem , z wdzięcznością rzucają się na pomysły przygarnięcia przez zwycięzców i ocalenia przed politycznym, a dla niektórych - materialnym niebytem.
Jedni z pokorą -"jeżeli nas przyjmą, to oczywiście" inni z butą wynikającą z zapisanej widać w genach głupoty - "jeśli nas nie przyjmą, to przegrają wybory". 
Jeden z polityków oświadcza, iż utrata pracy ( od zawsze działacz, minister i poseł najpierw w polskim, a ostatnie 10 lat europejskim parlamencie) zwiększy jego społeczną, lewicową wrażliwość, a ja już oczyma duszy widzę, jak ustawia się w kolejce do pośredniaka i z radością przyjmuje propozycję pracy przy sprzątaniu ulic, od czego jego lewicowa wrażliwość urośnie do rozmiarów piramidy Cheopsa.
Inny obraża się na społeczeństwo, które nie dorosło do demokracji i, nieelegancko rzecz ujmując, olało wybory. Grzmi, jak to niedojrzali obywatele zamiast pójść od urn i oddać głos na jego ugrupowanie, woleli grillować, przez co on i jego ludzie nie będą mogli jeść muli w Brukseli.
Obłudni przegrani udają pokorę, oświadczając, iż klęska stała sie dla nich okazją do wielu przemyśleń, planów na przyszłość i nowym początkiem, bla, bla, bla...
A więc kto tak naprawdę wygrał, a kto przegrał?
Wygrali Polacy. Niska frekwencja jest ostrzeżeniem dla klasy politycznej i pogrożeniem palcem " nie bawcie się tak dalej, panowie".
Wygrało społeczeństwo, eliminując z życia politycznego zmieniających jak rękawiczki partie i poglądy karierowiczów; celebrytów nie mających pojęcia nie tylko o polityce, ale także życiu przeciętnych ludzi w naszym kraju oraz zwykłych leni, którzy przebimbali swoją kadencję w Europarlamencie. Oczywiście nie była to selekcja stuprocentowa, ale" nobody is perfect".
Przed nami kolejne wybory i kolejne, i następne, i jeszcze jedne...i nadzieja, że coraz więcej nieudaczników odleci w polityczny niebyt, a pozostaną ci, którzy coś dla nas chcą zrobić.
Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #wybory #do #PE #2014
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.