Prawdziwe wyniki wyborów
Stan demokracji w Polsce - prawdziwe wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego 2014 na podstawie oficjalnego komunikatu Państwowej Komisji Wyborczej.

Tomasz Urbaś
Jak nie wiadomo o co chodzi... - https://www.mpolska24.pl/blog/urbas1
Ekonomista i publicysta.
Pasjonuje się makroekonomią, polityką pieniężną oraz finansami publicznymi i międzynarodowymi. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.
Są już dowody, że wybory sfałszowano. Osoby, które głosowały robiły zdjęcie z dowodem i kartą do głosowania, a po ogłoszeniu wyników okazywało się że ich kandydat ma "0" głosów!
Nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy.
Pytanie czy Narodowcy i Korwin wyprowadza ludzi na ulice, bo to przecież ich oskubano z głosów!
JKM jest konserwatywnym legalistą, który brzydzi się rewolucją.
Narodowcom mogą puścić nerwy, bo:
Po pierwsze mają więcej zwolenników w terenie i bardzo zmobilizowany elektorat, więc wiedzą, że głosów było więcej.
Po drugie bardzo wyraźnie domagają się zmiany.
Po trzecie wszyscy przeciwnicy teraz im dopierdzielają tym 1,5% ;)
A tak na serio, myślę, że jeśli sytuacja powtórzy się w wyborach do Sejmu, to będzie dym.
Kolejne doniesienia o nieprawidłowościach - ambasada RP w Londynie sfałszowano protokół, bo nie wiedziano skąd się wzieły dodatkowe karty do głosowania:
http://naszeblogi.pl/46825-sfalszowano-protokol-z-wyborow-w-ambasadzie-rp-w-londynie
Dodatkowo w komentarzach opisana jest też sytuacja z Brukseli gdzie pojawiło się około 100 kart niewiadomego pochodzenia:
"W klasycznej postaci ten konkretny numer polega na tym, by w nadarzającym się korzystnym momencie wrzucić przygotowane wcześniej karty, z grubsza chociaż odliczone. W kolejnym sposobnym momencie podpisuje się listę za wyborców, którzy nie przyszli głosować; ten moment pojawia się zwykle w godzinie cudów, czyli w ostatniej godzinie pracy komisji plus 15 minut, kiedy to lokal świeci pustkami i ryzyko, że przyjdzie akurat TEN wyborca. Jedyne prawdziwe ryzyko, to zablokowanie dostępu do spisu wyborców. Tak w Brukseli, okręg 13, odnaleziono dodatkowych 98 kart. Ile było w sumie dorzuconych? Być może sporo więcej."
Takie przekręty umożliwia zasada tajności wyborów. Może wybory nie powinny być tajne dla chcących pewności zidentyfikowania swojego głosu. W demokracji partcypacyjnej decyzje na wiecach podejmowano w sposób jawny.
Aż 76,18 % uprawnionych do głosowania Polaków nie chciało uczestniczyć w ostatnim cyrku pt. wybory do Europarlamentu. Wkurzyłem się skalą zawłaszczenia państwa przez mniejszości polityczne w Polsce (PO i PiS zebrały zaledwie po 7,6 % głosów uprawnionych do głosowania).
Szukam sposobu zmiany tej patologicznej sytuacji. Dr hab. M. Cześnik po uznaniu za mało efektywne metod instytucjonalnych (np. głosowanie dwudniowe) w „Partycypacji Wyborczej w Polsce” (2007) napisał: „Drugą metodą zwiększenia frekwencji wyborczej w Polsce jest dogłębna sanacja polskiej polityki. … Polscy obywatele muszą na powrót zaufać demokratycznym procedurom, muszą znów uwierzyć, że od ich głosu w wyborach coś zależy. Tworzona w ramach zreformowanej demokracji polityczna wspólnota musi być maksymalnie inkluzyjna, włączająca w swe instytucje i procedury jak największą liczbę obywateli. „Nowe otwarcie” dawałoby szansę na legitymizację nowo powstałego systemu przez wszystkich obywateli. … W polskim społeczeństwie trudno dostrzec siły, które miałyby ku takiej demokratycznej rewolucji poprowadzić.”.
Co o tym sądzicie?
Niska frekwencja nie przekuwa się bezpośrednio na kondycje demokracji. Wręcz przeciwnie - często wysoka frekwencja jest efektem zachodzących patologii. Poszedlbym w przeciwnym kierunku i nie optowal za pojsciem do urn gdy wyborcy nie są świadomi i przekonani na temat kompetecji osób na które mogą oddać glosy. Parlament Europejski to twór opiniotwórczy bez żadnej mocy, stąd i też male zainteresowanie.
Co zrobić by do wyborów poszli Ci którzy interesują się sprawami publicznymi? pewnie większość idzie, więc zatem w czym problem?
Problem, w tym że w Polsce jest bardzo niski poziom kultury politycznej oraz niska świadomość praw i swobód obywatelskich.
Są wyjątki - chociażby Stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów, które bardzo skutecznie wymaga na wladzach samorządowych zmianę priorytetów, czego upust wyborcy dali podczas referendum:
http://ibikekrakow.com/2014/05/26/rowerow-nie-igrzysk/
#1. Nie ma czegos takiego jak mityczna 'milczaca wiekszosc'.
#2. Prawdopodobnie listy uprawnionych do glosowania nie sa uaktualniane od lat 80-tych, stad te 76.18%.
#3. W Kanadzie (oczywiscie JOW-y) wybory odbywaja sie w poniedzialki - przy nazwisku popieranego kandydate trzeba dopelnic (zamazac olowkiem) brakujaca czesc strzalki. Karta wchodzac do urny jest skanowana - nie ma mozliwosci na dostawienie dodatkowego krzyzyka itp itd
Racibórz - kolejne cuda nad urną:
Racibórz:
- Jestem oburzona – mówi Genowefa Arciemowicz, mieszkanka Raciborza, prezes Fundacji „Polesie Wschód”, która w niedzielę po 20:00 przyszła do SP 15, aby oddać głos w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Członek komisji wyborczej poinformował ją, że… już głosowała.
- Okazało się, że za mnie ktoś zagłosował, bo przy moim nazwisku, przy podpisie, widnieje kilka kreseczek. Wezwano policję, ale nie stwierdzono, że to mój podpis. Ba, pan z komisji wyborczej, który mnie obsługiwał, twierdzi, że to mój podpis i że poznał mnie. Na takie kłamstwo i bezczelne twierdzenie, że mnie poznał - brak słów. Okłamano i pozbawiono mnie prawa do głosowania – mówi rozżalona raciborzanka.
http://www.naszraciborz.pl/site/art/1-aktualnosci/0-/35405-przyszla-na-glosowanie--a-tu----ktos-juz-za-nia-zaglosowal--.html
Gruby przekręt na tych wyborach - wyszło na jaw:
https://www.youtube.com/watch?v=qJq9TSWVJtI#t=139