Polska wybrała swoich oszołomów.
Po raz kolejny polskie elity polityczne pokazały w jak wielkim poważaniu mają swoich wyborców. Równocześnie dały do zrozumienia, że nijak nie rozumieją czym w istocie jest parlament europejski.

Głównym zadaniem Parlamentu Europejskiego jest głosowanie nad wszelkiego rodzaju regulacjami proponowanymi przez Komisję Europejską na życzenie lobbystów. W związku z tym dominacja politycznych celebrytów bez kwalifikacji wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Polacy nie mają prawa dziwić się, że Unia Europejska wprowadza kolejne przepisy uderzające w polski przemysł, skoro w parlamencie nie zasiada ani jeden człowiek, który byłby w stanie zrozumieć głosowane przez niego ustawy. Czy profesor filozofii może rzetelnie ocenić ustawę regulującą poziom substacji szkodliwych w wędzonej kiełbasie? Czy historyk potrafi właściwie zagłosować nad regulacjami dotyczącymi technologii produkcji żarówek? Czy dziennikarz może właściwie ocenić ustawę regulującą przemysł energetyczny? Czy zawodowy działacz samorządowy może rzetelnie ocenić prawo regulujące prawa autorskie? Oczywiście polityk może nas zapewniać, że zatrudni do tego odpowiednich specjalistów. Ale przecież to nie Ci specjaliści będą w efekcie zasiadać w komisjach, będą to robić politycy. Tym samym nie może nas dziwić, że zalewają nas setki absurdów. Takie są konsekwencje sytuacji, w której ludzie zajmują się rzeczami, do których nie mają kompetencji.
Gdyby w Polsce była choć jedna poważna partia polityczna, w minionej kampani wyborczej z plakatów spoglądałyby na nas twarze technologów żywności, specjalistów od prawa autorskiego czy rynków paliw i energii. Polityczni celebryci zapewnialiby nas jedynie, że są to właściwi ludzie do zasiadania w komisjach i oceny wdrażanego prawa. Jestem pewien, że w sytuacji w której na listach wyborczych pierwsze miejsca zajmowaliby specjaliści z zakresu dziedzin, które Unia Europejska stara się regulować, gdyby politycy zrezygnowali z walki o ciepłe posadki unijne na rzecz osób z właściwymi kwalifikacjami wyborcy odpłaciliby się większą frekwencją. Jestem przekonany, że gdyby którakolwiek z partii przedstawiła realny pomysł na to jak Unia wyglądać powinna, wyborcy odwdzięczyliby się wysokim poparciem. Tego niestety nie było. Polskie społeczeństwo po raz kolejny przekonało się, że w polskiej polityce nie chodzi o nas, nie chodzi o interes Polaków i Polski, a jedynie o grubą kasę i okazję do brylowania na salonach i rzucanie głodnych kawałków z ekranu telewizora. Może gdyby było inaczej, nastroje eurosceptyczne nie narastałyby tak szybko. Może polskie społeczeństwo po prostu rozumie, że jej elity polityczne nie dojrzały do czynnego udziału w procesie integracyjnym. Że w obecnej chwili nie ma najmniejszego znaczenia na kogo oddadzą głos. Żadna partia polityczna nie zagwarantuje nam tego, że z polskich stołów nie zniknie kiełbasa wiejska. Jedyna bowiem kiełbasa na której znają się polscy europarlamentarzyści to kiełbasa wyborcza.
Grzegorz Talar
Zapiski spod lasu - https://www.mpolska24.pl/blog/zapiski-spod-lasuNieustannie popełniam zbrodnię samodzielnego myślenia.