Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Eurosceptycyzm czy germanofobia?

Chociaż w Niemczech poziom nieufności względem Unii Europejskiej jest stosunkowo wysoki jest to jedyny kraj w UE, w którym nie ma praktycznie żadnej partii eurosceptycznej mającej jakiekolwiek szanse na sukces wyborczy. Czy to przypadek?

Eurosceptycyzm czy germanofobia?
Nastroje eurosceptyczne narastają w całej Unii. Nawet u dotychczasowego żyranta niemieckiej polityki w UE - Francji triumfuje Front Narodowy. Po najbliższych wyborach może się okazać, że w przypadku zjednoczenia partii eurosceptycznych, eurosceptycy będą stanowić najliczniejszą frakcję w Europarlamencie. No właśnie... jeszcze eurosceptycy, czy już germanofobi?

Nie ulega wątpliwościom, że najwięcej na integracji europejskiej zyskali Niemcy. Bez jednego wystrzału wygrali w ten sposób I Wojnę Światową, a teraz zmierzają wielkimi krokami do zwycięstwa w II. Nie dziwi więc praktyczny brak eurosceptycznych ugrupowań liczących się w niemieckiej polityce. Jedynie "Alternatywa dla Niemiec" ma szanse na reprezentację w europarlamencie, ale i ona nie jest w rzeczywistości eurosceptyczna, a jedynie postuluje wyjście Niemiec ze strefy Euro już teraz, przy równoczesnej dalszej integracji europejskiej. W rzeczywistości wyjście Niemiec ze strefy Euro prędzej czy później i tak nastąpi. Niemcy w tym zakresie prowadzą ryzykowną grę. Im dłużej strefa euro funkcjonuje tym bardziej uzależnione od niemieckiego kapitału będą gospodarki krajów europejskich. Jeśli jednak Niemcy przegapią właściwy moment i oni odczują konsekwencje gwałtownej dewaluacji Euro.

Nie może dziwić postawa Francuzów. Od wieków walczyli oni o hegemonię w Europie z Niemcami i Wielką Brytanią. Unia Europejska miała stanowić rozwiązanie kompromisowe. W praktyce jednak okazało się, że przyjęty model zdecydowanie więcej korzyści przyniósł Niemcom, z Francji czyniąc klasycznego żyranta, który w momencie wyjścia Niemiec ze strefy Euro zapłaci cały rachunek za integrację. Również Włochy i Ruch 5 Gwiazd w sposób zdecydowany zaczęły się sprzeciwiać dalszej integracji. Ta bowiem nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Okazało się bowiem, że zakładane zrównanie poziomu rozwoju północy i południa Włoch, które stanowi główny element racji stanu Włoch odbywa się poprzez zubożanie północy, a nie skok cywilizacyjny południa. Hiszpania, Portugalia i Grecja w sposób bezpośredni obwiniają o swoją obecną tragiczną sytuację Niemców i ich sposób prowadzenia polityki europejskiej. Nawet bogate kraje północy, jak Belgia, Holandia, Dania czy Szwecja zaczynają się borykać z problemami, których bez integracji europejskiej nigdy by nie miały. Silny przemysł popadł w znaczącą zależność od przedsiębiorstw niemieckich, a polityka społeczna UE doprowadziła do sytuacji, w której imigranci zaczęli stanowić bardzo poważny problem dla państw północy.

Narastający eurosceptycyzm Wielkiej Brytanii również w żaden sposób nie powinien zaskakiwać. Niegdyś światowe imperium dzisiaj nie jest nawet cieniem swojej dawnej potęgi. Doszło do tego, że Wielka Brytania musi zacząć liczyć się z problemem, z którym nie miała do czynienia od kilkuset lat, w postaci dążeń separatystycznych Szkotów.

Nawet w nowych krajach członkowskich dotacje przestały skutkować, a germanofobia, zwana przez polityczną poprawność eurosceptycyzmem narasta w sposób wyraźny. Właściwie tylko w Polsce, z racji zabetonowania sceny medialnej przez grupy wpływów czerpiących korzyści z integracji, eurosceptycyzm jest prezentowany jako zjawisko marginalne. Tylko u nas eurosceptyków nie traktuje się poważnie. Może się jednak okazać, że takie podejście okaże się dla rządzącej sitwy błędem kardynalnym. Prawdopodobnie decydenci dostrzegli to, gdyż nawet u nas w ostatnich dniach zmienił się ton, jakim traktuje się eurosceptyków w debacie publicznej na zdecydowanie bardziej poważny.

W takiej to atmosferze przyjdzie nam głosować po raz kolejny i prawdopodobnie przedostatni w wyborach do europarlamentu. W najbliższych latach zapewne będziemy obserwować dalsze zbliżenie Niemiec i Moskwy. Kiedy bowiem Unia Europejska się rozpadnie, cała Europa będzie żądna niemieckiej krwi. Prawdopodobnie jednak, nie będzie w stanie przeprowadzić kolejnej Norymbergi. Europa bowiem już dawno się rozbroiła, Niemiec bronić będzie ruski niedźwiedź, a Stany Zjednoczone z pewnością nie będą chciały angażować się w ten konflikt.
Data:
Kategoria: Świat
Komentarze 1 skomentuj »

Też bym na miejscu Niemców optował za Rosją. Tyle tylko, że znowu lądujemy w nieciekawym układzie. heh

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.