Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Bo nie dostali spadku po Korwinie.

Wyczyny Kowala i Migalskiego mają bardzo proste wytłumaczenie. Chłopaki liczyli na spadek po Korwinie, a jak wiemy ludzie prędzej puszczają w niepamięć śmierć ojca niż stratę ojcowizny.

Bo nie dostali spadku po Korwinie.
Przejście Wiplera do KNP oraz zdecydowana promocja osób wychowanych w tej partii (jak np. Konrad Berkowicz) sprawiły, że Janusz Korwin-Mikke znalazł nowego śmiertelnego wroga. Są nim politycy kanapy Polska Jest Najważniejsza, obecnie kandydujący z listy Polski Razem Jarosława Gowina. Po klasycznej ustawce u Stokrotki, w której rzekomy współpracownik Wojskowych Służb Informacyjnych o pseudonimie "Pallad" na prośbę redaktor (oficer?) prowadzącej wyciągnął starannie przygotowane notatki mające na celu wmówienie publice, że Korwin-Mikke popiera gwałt na kobietach, politycy PJN wytaczają Mikkemu proces w trybie wyborczym, gdyż ten publicznie powiedział rzecz powszechnie znaną od 70 lat, że nie istnieje żaden oficjalny dokument potwierdzający wiedzę Hitlera na temat zagłady Żydów.

Swoją drogą to zabawne, że kobieta o iście męskim poziomie testosteronu (polecam poszukać zdjęć archiwalnych Moniki Olejnik z typowym dla "męskich" kobiet wąsikiem) oraz brat skazanego prawomocnym wyrokiem za pedofilię pouczają publicznie człowieka w kwestiach relacji damsko męskich. Nie będę tutaj rozwodzić się nad słowami Mikkego, ani nad specyfiką kobiecych preferencji seksualnych. Nie zamierzam również rozpisywać się na temat historiografii II Wojny Światowej i Holokaustu.

Przypomnę tylko, że przy okazji poprzednich wyborów parlamentarnych politycy PJN solidaryzowali się publicznie z Januszem Korwin Mikke ubierając publicznie muszki. Jak widać gesty te nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, obecnie bowiem JKM jest dla nich wrogiem numer jeden. Jak powiedział Machiavelli - "Ludzie prędzej puszczają w niepamięć śmierć ojca niż stratę ojcowizny." Jak widać zarówno Kowal jak i Migalski liczyli, że po przejściu Mikkego na publiczną emeryturę (ma już 71 lat, w przeciągu kilku lat zapewne będzie musiał wycofać się z życia publicznego) przejmą po nim sztandar ekscentrycznych bojowników o wolność, który już w chwili obecnej daje całkiem duże szanse na wybór do parlamentu europejskiego, a w najbliższych wyborach parlamentarnych prawdopodobnie zapewni kilka miejsc w sejmie. Janusz Korwin Mikke jednak okazał się całkiem niewrażliwy na umizgi Migalskiego i Kowala. Koalicji partii prawicowych i wolnościowych nie ma, a pan w muszce może mimo to po raz pierwszy od przeszło 20 lat pełnić funkcje publiczne.

To przykre, że naszą rzeczywistość polityczną współtworzą typy takie jak Migalski i Kowal. Mam szczerą nadzieję, że po utracie mandatów europosłów, które pragnę zauważyć otrzymali dzięki przynależności do Prawa i Sprawiedliwości, nie dzięki przymiotom własnym, znikną na zawsze z firmanentu polskiej polityki. Niestety, biorąc pod uwagę życiorys Kowala jest to mało prawdopodobne. Nie po to kończył Collegium Invisibile (podobnie jak Sławomir Sierakowski), nie po to Wojskowe Służby Informacyjne nawiązały z nim współpracę, by w wieku 40 lat przejść na emeryturę.
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.