Warto zawczasu wspomnieć także o niecodziennym sojuszu tzw. niepokornych oraz ich mainstreamowych kolegów. Podział ten można zresztą traktować już tylko z przymrużeniem oka, skoro po obu stronach tej barykady istnieją ogromne zaplecza medialne, z własnymi dziennikami, tygodnikami, telewizjami i potężnymi portalami internetowymi. Coraz wyraźniej widać, że jednych od drugich odróżnia coraz mniej – przede wszystkim chyba literackie umiejętności. Potęguje się wrażenie, że mamy po prostu do czynienia ze sforami, którymi szczuje się polityczną konkurencję i które za okruchy z partyjnych stołów gotowe są poprzeć nawet najbardziej absurdalne pomysły swoich protektorów. Oraz, że także te niepokorne media, poza umiejętnością utrzymywania elektoratu w stanie naprzemiennego świętego oburzenia oraz patriotycznego uniesienia... nie mają do powiedzenia nic. Poza cytowaniem aktualnej linii partii. Na język ciśnie się zdanie zamykające „Folwark Zwierzęcy...”
Z ich „mocodawcami” problem jest jeszcze większy. Żadnej z wielkich partii politycznych nie można przyporządkować ani do konkretnej doktryny, ani nawet jakiegokolwiek nurtu intelektualnego. Nie mówiąc o jakichś myślicielach, których nazwiska można by przywołać, słuchając enuncjacji tego czy innego Reprezentanta Narodu z partyjnego nadania. Jeśli jakiś poseł posiada jakiś spójny system poglądów i, co istotne, przekłada się to na jego sejmową aktywność, to jest to być może Przemysław Wipler**(Brzmi to teraz jak przedwyborcza laurka, ale pisałem te słowa wczoraj, gdy wspomniany nie ogłosił jeszcze wszem i wobec swojego akcesu do KNP. Nie uważam, że powinienem się z tego powodu cenzurować). A pozostali? Polska polityka to dziś królestwo rządzone przez sondażowe słupki i tani koniunkturalizm. A JKM, przy wszystkich swoich przywarach, jest tej postawy przeciwieństwem.
Czy „Korwin” ma więc coś wspólnego z Palikotem? Co najwyżej to, że być może i mu uda się zburzyć bandycki oligopol, na którym oparty jest polski parlamentaryzm i którego dwa filary to obecna ordynacja wyborcza oraz system finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Jednak i tu podobieństwo jest tylko powierzchowne, ponieważ Palikot, zanim ten bandycki oligopol naruszył, sam był jego częścią i swoją popularność budował dzięki pieniądzom zagrabionym podatnikom.
Nie jestem „Korwinistą”, chociaż pewnie i tak zostanę w ten sposób zaklasyfikowany. Korwin-Mikke nigdy nie był dla mnie żadnym autorytetem ani „odskocznią” do poważniejszych refleksji. W pewnym sensie mogę stanowić przeciwieństwo popularnej, ale bezwartościowej w gruncie rzeczy tezy, że „Korwin” może być co najwyżej punktem wyjścia, a skończyć i tak trzeba popierając którąś z „poważnych” sił politycznych. Sam przeszedłem tę drogę w przeciwnym kierunku. W pewnym momencie zorientowałem się, że zabłąkałem się w rejony, w które nie planowałem się z góry zapuszczać, i że z miejsca, w którym jestem, bliżej mi właśnie do Nowej Prawicy, niż do jakiegokolwiek innego środowiska politycznego w Polsce. I to pomimo tego, że z JKM nie zgadzam się o wiele częściej, niż się zgadzam, a niektóre jego sofizmaty, o czym mogą zaświadczyć moi bliscy, doprowadzają mnie do pasji.
Cenię sobie jednak komfort posiadania pewności, że gdy w Europarlamencie przyjdzie czas na rozpatrywanie kolejnej regulacji, ludzie z KNP nie będą roztrząsać, w jakim stopniu są one „potrzebne”, tak jak nie będą rozwodzić się nad tym, czy uniwersalna europejska płaca minimalna powinna być dostosowana do poziomu niemieckiego, polskiego czy też greckiego – będę wiedział, że zawsze zagłosują przeciw. Takie są plusy głosowania na ludzi „2P”: z programem i poglądami. Kolejnym „plusem” jest wyraźnie gęstniejąca ostatnimi czasy „pogoda na wolność” w naszym życiu publicznym, której dobrze zrobiłby wyborczy sukces jednej z wolnościowych partii.
Konserwatywna część mnie dodaje, że sporej uciechy może dostarczyć obserwowanie reakcji pozostałych deputowanych, gdy będą słuchać o „tfu, d***kracji” – bo jeśli na tzw. Zachodzie istnieją jakieś dogmaty przestrzegane zarówno przez przeciwników, jak i zwolenników politycznej poprawności, to jest nim właśnie niepodważalna wartość demokracji. A „Korwin” jest w jej podważaniu tak dobry, jak w niczym innym.
*Reductio ad Palicotum będzie pewnie jeszcze przez dłuższy czas funkcjonować jako spadek po tym indywiduum.
** EDIT: Być może również poseł Tomasz Górski z Solidarnej Polski, którego zapamiętałem z tego, że jako jedyny nie głosował ws. nowelizacji kodeksu karnego i zmiany trybu ścigania przestępstwa zgwałcenia. Jednak jego działalności nie znam zbyt dobrze, a SolPol nie ma przecież jako partia do zaoferowania nic, poza demagogią
Pięknie napisane. Wyciągnięte wszystko co dokładnie stanowi o sile Nowej Prawicy. Sam również nie zgadzam się we wszystkim z Korwinem (szczególnie w kwestiach światopoglądowych i kulturowych) i nie nazwałbym się Korwinistą. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że moje poglądy gospodarcze (te najważniejsze) najbliższe są właśnie tej partii. Wprowadziłbym im trochę poprawek do programu, ale i tak jest nieźle.
Niestety dyskredytowanie dopiero się zaczyna, dopiero za rok się przekonamy jak daleko może się okrągły stół posunąć
Amen