Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Panda po polsku

Emocje uruchamiają z reguły jeden z dwóch mięśni – serca (szybsze bicie) albo zwieracza odbytu (żal d… ściska). Rządowy spot propagandowy miał ruszyć serce, ale wzmaga raczej perystaltykę jelit.

Panda po polsku
Co pokazuje ów film wyprodukowany za milion złotych, który – udając dzieło z okazji 10 lat Polski w UE – jest faktycznie reklamówką partii władzy? Że przed 2004r. Polska była bambustanem na zadupiu, gdzie prąd w drutach zawraca, a asfalt zwijają po zmroku. Dopiero kiedy przyszła Unia, kraj popłynął mlekiem i miodem – normalnie same szczęśliwe milionery tu mieszkają.

Po pierwsze, informuję pana pierwszego sekretarza partii rządzącej, że przed 2004r. Polska nie tylko nie była gospodarczą pustynią, ale wręcz biznes robiło się tutaj łatwiej niż po 2004r. Łatwiej też było się bogacić. A most, który występuje w spocie, stanął w 2002r., a więc jakimś cudem jeszcze w epoce kamienia łupanego.

Po drugie – morze szmalu, jaki popłynął z Unii, to zaledwie 3% polskiego PKB. To oznacza, że bez tego szmalu też dalibyśmy radę. Może nie byłoby aquaparku w każdej gminie i lotniska w każdym powiecie, ale biurokracja liczyłaby o 100 tysięcy mniej urzędników zajmujących się dystrybucją forsy zabranej ludziom w innych krajach UE.

Ale pan premier to wie. Tyle że jest to niezgodne z jego strategią "na pandę". Co to za strategia? W wielu polskich miastach można spotkać żebraków, którzy wyciągają rękę, mówiąc "pan da". Dokładnie na tym samym opiera się filozofia działania pierwszego sekretarza. Trzeba, wzorem dziada proszalnego, pójść do Unii po prośbie, wybłagać wielmożnych panów z Niemiec, żeby co z pańskiego stołu zrzucili, a potem rozdziawić uszczęśliwioną gębę, że państwo sypnęli groszem. Tak zwanemu polskiemu premierowi trudno sobie wyobrazić, że można postępować w inny sposób, bo pan premier chyba nigdy w życiu normalnie nie pracował. Zawsze pracował ktoś na niego.

Spot pokazuje, że jesteśmy razem, szczęśliwi, pełni optymizmu. No po prostu – zwarci. A czuwa nad nami Jego Nieomylność Pan Płemieł, Naczelny Zwieracz Kraju. Zwiera on wszystkie siły europejsko-narodowo-jakieś-tam w wielkiej walce o lepsze jutro – żeby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej. Wytężony wysiłek, jakiemu oddaje się nasz Tytan, odznacza się niejednokrotnie głęboką bruzdą na czole, znamionującą ojcowską troskę i matczyne serce.

Niestety, dla większości Polaków ta bruzda to raczej bruzda wisielcza, a w indywidualnej walce o byt wygrywa strategia ucieczki z Polski, eufemistycznie zwana emigracją. Taki nam raj na ziemi nasz zwieracz zgotował.

Kiedy emocje puszczą, puszczą też mięśnie. I wtedy dopiero zaleje nas fala tego, co skrywa się za blichtrem rządowej propagandy.

pawelbudrewicz.pl

Paweł Budrewicz

Stop Socjalizmowi - https://www.mpolska24.pl/blog/stop-socjalizmowi1

Gospodarka to ludzie. To ludzie tworzą dobrobyt, a nie rząd, giełda czy finansjera.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.