Wszyscy jesteśmy sportowcami, a także ekspertami w dziedzinie sportu. Wiemy wszystko najlepiej w każdym temacie. Nikt nam nie podskoczy. Jesteśmy najmądrzejsi. Wiemy od każdej innej osoby lepiej, ba od Googla, czy Wikipedii. A jaka jest prawda?
Wypowiedź Pana Jerzego Janowicza, bardzo mnie zszokowała. Konferencja zaraz po porażce. Na zadawane pytania Pan Janowicz odpowiada niechętnie. Zaczynają się pytania w ostrzejszej formie, facet nie wytrzymuje i wali prosto z mostu. Wygarnął co mu leży na sercu. Zrobił to w dobrym stylu i poparł argumentami. Komu wygarnął? IV Władzy. Pan Radosław Szymanik też ważny argument podczas tej konferencji podniósł, dotyczący przegrywania finałów. Bardzo celna uwaga.
Widać zabolało. Szybkie komentarze oparte na krytykanctwie, co by tłum wiedział, jakie opinie kopiować. Szybkie wywiady ze sportowcami, którzy będą przychylni mediom, no i słowo Ministra Sportu, w obronie… mediów. A tłum przytakuje. Już został urobiony. Dziwię się ludziom, którzy w takiej sytuacji stają po ich stronie. Też ich to zabolało? Przecież do kibiców nic Pan Janowicz nie ma. Ma do dziennikarzy i do władzy.
Kim jesteśmy aby tak zachowywać się wobec innych? Zarzuty, że nie potrafi przyjąć krytyki? Nie sądzę. Moim zdaniem jest odwrotnie. To Pan Janowicz posłużył się krytyką wobec dziennikarzy, którzy uważają się za najmądrzejszych. Którzy zajmują się krytykanctwem, pluciem na innych i jak tylko nadarzy się okazja to ją wykorzystają z premedytacją. Większość sportowców zdaje sobie sprawę z porażek i wierzę, że to boli, ale tylko u Nas zamiast pomocy, słów pocieszenia można liczyć tylko na dokopanie, oplucie i wbicie w ziemię. IV Władza zasłania się bezczelnie widzami i czytelnikami. Mnie kibica nigdy żaden dziennikarz nie zapytał o moje oczekiwania, co do Naszych sportowców i z tego co się orientuję, to moich znajomych bliższych i dalszych też nie.
Patrząc na polski sport widzę, że doszliśmy do perfekcji w krytykanctwie i obrażania innych. Gdy Pan Kamil Stoch zdobył Kryształową Kulę, czy został Mistrzem Igrzysk Olimpijskich w skokach, media poświęciły jego osobie raptem kilka godzin. Polakom też radość jakoś na wiele dni się nie udzieliła. Gdy jednak Pan Piotr Żyła ma gorszy sezon, no to pastwienie się nad jego osobą to już prawie serial.
Do tego wszystkiego dochodzi polityka i politycy, którzy na fali sukcesów podpinają się pod osiągnięcia sportowców. Wówczas potrafią się chwalić ile to dają i pomagają sportowcom oraz przekonują, że bez nich sukces nie byłby możliwy. Za nic mają wkład rodziców i otoczenia, dzięki którym sportowcy rozwinęli swoją pasję. Wkład włożony w momenty zwątpienia, finansowanie od małego najpierw hobby, które ewoluowało w zawodowstwo, poświęcony czas, często rezygnacja z własnej kariery, kosztem poświęcenia się dziecku. Tego nigdy nikt nie bierze pod uwagę.
Brak słów na głupotę sportowców, którzy w takich chwilach nie jednoczą się tylko występują przeciw tenisiście, którzy nie rozumieją, że właśnie stanął m.in. w ich obronie, że brak jest wsparcia od małego do uprawiania sportów w Naszym kraju, że w każdym sukcesie media i tak dopatrzą się klęski. Natomiast osoba Pana Ministra Sportu według mnie to jakaś pomyłka. Zamiast wykorzystać sytuację i pociągnąć temat o sytuacji w sporcie, podkulił ogon i wystawił tenisistę na pastwę mediów.
Przenosząc to wszystko na codzienny grunt, na moje osobiste doświadczenia zawodowe wiem, że wszelkie potknięcia zostają wykorzystane przeciwko mnie. Pomocy nie uświadczę, a wbijanie w ziemię a i owszem. Natomiast wszelkie sukcesy lepiej ukryć. W najlepszym przypadku nikt tego nie zauważy, a jeżeli już to spotkamy się tylko z zazdrosnymi i zawistnymi spojrzeniami.
„Nie rozmawiaj z innymi o swoich problemach. 20% ludzi ma to w dupie, a 80% cieszy się, że Ci nie wyszło.”
:) I tak najbardziej podoba mi się sentencja końcowa :P