Kontrakt norweski od samego początku był iluzją
Kontrakt norweski podpisano w obecności premierów Polski i Norwegii 3 września 2001 roku, na trzy tygodnie przed wyborami parlamentarnymi w Polsce.
Aby kontrakt wszedł w życie (przynajmniej po stronie polskiej) powinna zatwierdzić go Rada Nadzorcza PGNiG oraz Walne Zgromadzenie PGNiG czyli Minister Skarbu, który był 100% właścicielem PGNiG.
Następnie strona polska powinna te dokumenty przekazać stronie norweskiej. Wszystkich czynności dokonano za rządów Jerzego Buzka, poza jedną ale najbardziej istotną. Nie wysłano dokumentów ratyfikacyjnych do Norwegii i formalnie nie powiadomiono strony norweskiej że kontrakt jest ratyfikowany.
Dlaczego tak się stało i dlaczego Jerzy Buzek nie dokończył swego dzieła, mimo że miał na to czas i zostawił problem (wraz z odpowiedzialnością) swoim następcom?
Dlatego, że zarówno on jak i jego doradcy wiedzieli że projekt jest niemożliwy do zrealizowania z następujących powodów:
- ówczesny stan kontraktów gazowych z Rosją powodował że Polska tylko z tego tytułu była zagrożona koniecznością płacenia za ilości gazu których nie będzie mogła odbierać (rząd Buzka próbował negocjować kontrakty rosyjskie ale bez żadnego efektu, rozważał zatrzymanie wydobycia krajowego!),
- ceny gazu norweskiego byłyby o 30 do 40% wyższe od cen gazu rosyjskiego i praktycznie niemożliwe do zaakceptowania przez odbiorców w kraju,
- budowanie 1000 km pomorskiego gazociągu (wraz duńskim odcinkiem tzw. Baltic Pipe) dla przetłoczenia do Polski zaledwie 5-6 mld m3 gazu było kompletnym absurdem, znacznie większym niż wybudowanie Nord Streamu (który przetłacza ponad 50 mld m3 gazu (na co zwracali uwagę Norwedzy i polscy eksperci np. z wrocławskiego Gazoprojektu),
- ceny rurociągu nie wliczono do kontraktu i nie uzgodniono kto by go budował. Cena podobnego (choć o znacznie większej przepustowości) , zbudowanego, podmorskiego rurociągu Nordstream to ok 8 mld $
- argument, że gazociąg zbudują nam Norwedzy w „prezencie” był wyłącznie propagandowy gdyż koszt budowy byłby skrupulatnie wliczony w ceny gazu, co przy tak małej ilości gazu oraz bardzo wysokich kosztach budowy gazociągu podmorskiego miałoby ogromny wpływ na cenę.
Tak naprawdę nikt tego gazociągu i kontraktu nie chciał. Do pewnego czasu jego przeciwnikiem był nawet Jerzy Steinhoff. Oraz inni najbliżsi współpracownicy Jerzego Buzka, na czele z Waldemarem Kuczyńskim, który budowę tego projektu oprotestował z przyczyn ekonomicznych już wtedy a niedawno ujawnił swoja notatkę do premiera Buzka na ten temat.
Rada Nadzorcza PGNiG początkowo nie zgodziła się na kontrakt a gdy naciski nie poskutkowały po prostu zmieniono jej skład co dał efekt ale ograniczony, gdyż Rada zatwierdziła kontrakt wielkością zaledwie 1 głosu.
Również ówczesny zarząd PGNiG na co najmniej dwóch posiedzeniach większością głosów sprzeciwiał się kontraktowi (protokoły do wglądu). Kontraktu nie chcieli również Norwedzy, zwłaszcza 4 firmy które go podpisały (gwarantując sobie możliwość wycofania się z kontraktu nawet po jego ratyfikowaniu przez stronę polską).
Norwedzy mówili o tym oficjalnie, również w mediach, podkreślając że również i ich politycy (rząd) byli zainteresowani tym kontraktem z powodów wyborczych (też byli przed wyborami).
Myślenie rządu Jerzego Buzka było proste. Po „spektaklu wyborczym” podpisania kontraktu tuż przed wyborami nie dokończymy czynności wprowadzenia kontraktu w życie i poczekamy na wynik wyborów. Jeżeli jakimś cudem wybory wygramy to zobaczymy co dalej z realizacją kontraktu i z kontraktami rosyjskimi. Jeżeli wybory przegramy to zostawimy ten cały bałagan następcom tj rządowi SLD i będziemy przez wiele lat mogli tę partię atakować że nie zrealizowała tego projektu (niemożliwego do zrealizowania).
Na zakończenie. Ostateczne odejście od kontraktu norweskiego nastąpiło z inicjatywy Norwegów a konkretnie firmy Statoil. Firma ta w 2002 i 2003 roku jednoznacznie sygnalizowała (co jest udokumentowane) że jest zainteresowana większymi dostawami gazu do Polski (wtedy kupowaliśmy od Norwegów ok 0,5 mld m3 gazu) ale nie gazociągiem podmorskim a poprzez sieć gazociągów europejskich. W konsekwencji, po rozmowach i negocjacjach, na początku 2004 roku PGNiG i STATOIL podpisały memorandum o następującej treści:
Statoil i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo S.A. informują, że w dniu 19 lutego 2004 r. podpisały Memorandum o Współpracy w zakresie dostaw norweskiego gazu ziemnego do Polski.
W podpisanym dokumencie Strony wyraziły chęć kontynuacji współpracy w zakresie dostaw gazu norweskiego, co pozwolić ma na realizację zasady dywersyfikacji kierunków gazu importowanego przez PGNiG S.A. Strona norweska w Memorandum potwierdziła swoje zainteresowanie udziałem w dywersyfikacji poprzez dostawy gazu. Jednocześnie PGNiG S.A. przedstawił stronie norweskiej zapytanie ofertowe na zakup gazu. W związku z tym Strony rozważą nowe możliwości dostaw gazu przy wykorzystaniu istniejących i alternatywnych gazociągów przesyłowych.
(oczywiście treść memorandum wraz z ustaleniami jest znacznie szersza, powyżej komunikat prasowy)
Aby zapewnić możliwość realizacji tych dostaw jeszcze w 2004 roku PGNiG wraz z niemiecką firmą VNG podpisały stosowne umowy i utworzyły spółkę celową, która miała zbudować gazociąg łączący polski i niemiecki system przesyłu gazu w okolicach Szczecina, mający zdolność przetłoczenia 2 do 3 mld m3 gazu. Uruchomienie gazociągu o długości ok. 150 km i relatywnie niskich kosztach inwestycyjnych planowano na 2007-2008 rok. Jego wybudowanie pozwoliłoby najprawdopodobniej na uniknięcie podwyżki cen gazu ze strony Gazpromu, które zaakceptował rząd Kaczyńskiego.
Niestety rząd Marcinkiewicza i potem Kaczyńskiego zaakceptował zatrzymanie realizacji projektu budowy gazociągu, o którym zdecydował zarząd PGNiG na samym początku 2006 roku