Obecnie jedyna sensowną bazą osobową wydają się być rezerwiści po zasadniczej służbie wojskowej oraz byli żołnierze zawodowi. Innych zasobów do tworzenia w miarę wyszkolonych pododdziałów OT nie ma (trzeba je dopiero wyszkolić). Z nich to w pierwszym okresie należałoby wyłonić ochotników do tworzenia zrębów OT. Co można im zaproponować? Ano poza honorem rezerwistów, możliwością awansów (wirtualnych – bo zdecydowanej większości są one do niczego nie potrzebne) oraz pewnym prestiżem na uroczystościach państwowych – trudno im coś więcej zaproponować.
Zastanówmy się co przeszkadza przy tworzeniu OT? Przede wszystkim idiotyczne (nie wstydźmy się tego słowa) przepisy wojskowe. Przy tworzeniu OT trzeba wyjść poza obecne przepisy wojskowe a przede wszystkim je urealnić. Chodzi aby były one bardziej elastyczne. Dla przykładu np. jeśli na ćwiczeniach żołnierz OT stwierdzi że jego samochód stracił moc silnika to poza zgłoszeniem tego swojemu dowódcy nic nie może zrobić. Nie ma możliwości przyjścia np. w tygodniu i w ramach hobby dokonać jego przeglądu lub remontu poza okresem ćwiczeń. A powinno chodzić o to aby żołnierze OT czuli że to jest JEGO samochód, czołg czy BWP. W ten sposób wojsko zaoszczędzi wiele czasu a i pieniędzy na drobnych remontach.
Koniecznym więc problemem do rozwiązania jest nieskrępowany dostęp do sprzętu przez żołnierzy OT (dotyczy to głównie sprzętu ciężkiego). Pochwalenie się znajomym, żonie, dzieciom że „to jest sprzęt taty, męża, brata” wzmacniałoby prestiż takiego rezerwisty i zachęcało by go do wstąpienia do pododdziałów OT. Po drugie znaczna część rezerwistów zachciałby w weekendy, poza ćwiczeniami przejrzeć sprzęt, dokonać drobnych napraw czy nawet go sprawdzić (np. radiostacje). Obecny system uprawnień w WP (np. do prowadzenia pojazdów) jest anachroniczny i odstający od rzeczywistości. Dochodzi do takich kuriozów (to standardowe kuriozum w WP) że mechanik-szef kompanii nie ma uprawnień i nie może zasiąść za sterami czołgu, BWP czy nawet kierownicą STAR-a, mimo że jest odpowiedzialny za ich remonty i stan techniczny (to nie żart to rzeczywistość tusko – zawodowej armii). Czasami np. po wymianie skrzyni biegów nie ma prawa on sprawdzić jak się ona zachowuje w eksploatacji! Musi szukać kogoś z uprawnieniami. Spotkałem się też z sytuacją gdy rezerwista – zawodowy kierowca TIR nie mógł w WP prowadzić samochodu terenowego, bez obecności dysponenta obok! Jeśli chce się tworzyć wyszkolone OT to trzeba to jak najszybciej zmienić.
Kolejną ważną rzeczą jest stworzenie możliwości sponsoringu pododdziałów OT przez miejscowe społeczeństwo czy przedsiębiorców. Są liczne przypadki że dawni rezerwiści obecnie posiadają własne firmy. Muszą oni mieć możliwość np. sponsorowania dodatkowych strzelań czy przejazdów ciężkim sprzętem (najczęstsze przypadki pytań rezerwistów). A obecnie przepisy tego nie przewidują. Nawet jakby ktoś chciał w ramach OT używać prywatny sprzęt (np. samochód ciężarowy, kład, motocykl) to nie ma takiej możliwości (to nie żart)! Zatem uregulowanie przepisów umożliwiających nazwijmy to partnerstwo cywilno-wojskowe w pododdziałach OT jest podstawą ich utworzenia i popularności w społeczeństwie. Reasumując - im bardziej sprzęt wojskowy będzie dostępny dla żołnierzy OT tym większe będzie zainteresowanie OT. Oczywiście ten dostęp musi być obwarowany przepisami (np. rezerwista musi być w mundurze, zgłaszać dzień wcześniej swoją obecność w JW., itp.) i nie może być zaliczany do czasu ćwiczeń. Im szybciej decydenci to zrozumieją tym lepiej będzie nie tylko dla OT ale dla całego WP.
Wracając do komponentu OT, to jego żołnierze muszą być jednocześnie oswojeni z wojskiem ale też nie może się ono składać li tylko z b. żołnierzy zawodowych. Stąd tworzenie pododdziałów OT musi wyjść od rocznej ochotniczej służby poborowej. Innego wyboru nie ma. Słowem jest KONIECZNOŚĆ powrotu do poboru. Trzeba się tylko zastanowić jak go uczynić OCHOTNICZYM? Ale o tym później. Kwestią zasadniczą dla OT jest przywrócenie MOŻLIWOŚCI odbycia rocznej zasadniczej służby wojskowej oraz uczynienia z niej na tyle atrakcyjnej oferty aby można co roku przyjąć ok. 30-40 tys. mężczyzn. Ta liczba pozwoli w razie mobilizacji powołać ok. 300 tys. żołnierzy OT do pododdziałów bojowych (kompanie zmechanizowane, zmotoryzowane, artyleria, rozpoznanie, itp.) i drugie tyle do pododdziałów tyłowych (logistyka, ochrona itp.). To w zupełności wystarczy, przy dobrej organizacji na wystawienie w pierwszych godzinach wojny ok. 800 tys. WYSZKOLONEGO wojska. A to liczba która musi być brana pod uwagę przez wschodniego sąsiada. I to jest zadaniem OT – odstraszanie.
Tworzenie pododdziałów OT powinno się opierać na zasobach treningowych i sprzętowych istniejących jednostek wojskowych, przede wszystkim brygad wojsk lądowych(ale OT może być w obronie przeciwlotniczej czy marynarce). Obecnie w Polsce jest 11 brygad zmechanizowanych i pancernych, dwie aeromobilne oraz dwie logistyczne. Do tego może dojść ok. 7 szkół wojskowych w większości z zapleczem poligonowym oraz 3 pułki saperów i 3 pułki rozpoznawcze. Można przyjąć założenie że każda brygada czy szkoła wojskowa powinna wyszkolić batalion OT w ciągu roku, zaś każdy pułk jedną kompanię. W razie wybuchu W, jednostki te które by były akurat w trakcie szkolenia w danej jednostce automatycznie by wchodziły w jej skład. W ten sposób dowódcy by nie traktowali żołnierzy OT jako wojska drugiej jakości, jeśli chodzi o wyszkolenie zaś jednostki WO były by automatycznie wzmacniane o dodatkowy komponent wojska na wypadek W.
Kolejną zaletą takiego rozwiązania byłby fakt że żołnierze OT mieliby styczność z weteranami misji wojskowych i mogliby korzystać z ich doświadczenia, ci drudzy zaś byliby automatycznie autorytetem dla szkolonych rekrutów. Ponadto dla żołnierzy zawodowych tworzenie pododdziałów OT przy istniejących jednostkach byłoby okazją do objęcia dodatkowych, wyższych etatów dowódczych.
Po odbyciu służby zasadniczej, żołnierz OT byłby kierowany do swojego macierzystego poddziału na terenie zamieszkania. W ten sposób pododdziały OT składały by się z byłej kadry zawodowej WP oraz żołnierzy po przeszkoleniu w zasadniczej służbie. Bazą techniczną w terenie dla jednostek OT musiały by zostać istniejące JW, jednostki SG i policji. Tam byłby przechowywany sprzęt i uzbrojenie. Do każdej bazy musiał by być przydzielony na pół lub ćwierć etatu jej dowódca, szef oraz ewentualnie szef-mechanik których zadaniem było by dbanie o właściwe użytkowanie i przechowywanie sprzętu i broni. Powinni się oni wywodzić z byłych żołnierzy zawodowych. Baza techniczna danego pododdziału OT była by dostosowana do jego zadań oraz stanów osobowych. Na wypadek W każdy pododdział OT powinien mieć wskazane zasoby i podmioty gospodarcze które byłyby automatycznie mobilizowane na rzecz OT (np. warsztaty samochodowe, kluby lotnicze, jachtowe, motorowe, stacje benzynowe itp.) oraz musiałby być zaznajamiany z ich możliwościami.
W bardzo wielu opracowaniach temat baz technicznych dla OT jest pomijany lub bagatelizowany poprzez wskazywanie że jest to tanie wojsko i takich rzeczy nie potrzebuje. Niestety część kluczowych dla naszej gospodarki obiektów znajduje w znacznej odległości od najbliższych JW. Nie wiem więc jak autorzy dotychczasowych opracowań wyobrażają sobie przeprowadzanie kilkugodzinnych ćwiczeń weekendowych pododdziałów OT gdy do najbliższego magazynu broni będzie np. 100 km? Albo jak mają ćwiczyć jazdę w kolumnie gdy sprzęt będzie w odległości 60 -80 km? Stąd jak już wspomniałem istnieje konieczność powołania baz technicznych dla OT Pozwoli to żołnierzom po pierwsze dbać o sprzęt nawet w wolnych chwilach popołudniowych zwykłego dnia (kto by nie chciał z kolegami „pogrzebać” czasami przy czołgu?), co nie będzie płatne. Po drugie podniesie prestiż WP wśród lokalnej społeczności która będzie miała jego obecność na co dzień i u siebie. Po trzecie ułatwiony dostęp do ciężkiego sprzętu dla żołnierzy OT pozwoli im na lepsze go poznanie i utrzymanie go w lepszym stanie technicznym, gdyż żołnierz będzie wiedział że to jest „jego” sprzęt.
Bazy techniczne jest dosyć łatwo stworzyć, w większości nie rozbudowując obecnej infrastruktury państwowej. Magazyny broni i amunicji byłby na posterunkach policji, SG lub innych służb mundurowych korzystających z broni. Sprzęt byłby przechowywany przy w/w służbach lub też na terenie baz transportu miejskiego lub międzymiastowego.
Mundury oraz znaczna część wyposażenia byłaby przydzielana żołnierzom OT do domu tak aby po pobraniu broni, amunicji i części sprzętu byliby gotowi do działania. Musiały by być też wskazane miejsca pobierania zaopatrzenia i amunicji zarówno na wypadek ćwiczeń jak i W.
Ćwiczenia weekendowe żołnierze OT odbywali by w oparciu o własne bazy techniczne i teren ich stacjonowania. W wypadku ćwiczeń kilkudniowych (lub strzelań) byliby przewożeni do jednostek wojskowych lub na wojskowe poligony.
Tworzenie OT powinno się zacząć od powołania kompanii służby zasadniczej przy każdej z w/w brygad, pułków czy szkół wojskowych. W kolejnym roku powinno się wnieść korekty ad. szkoleń czy doboru rekruta i zwiększyć liczbę do 2 kompani na każdą z w/w JW. W kolejnych dwóch latach powinno dojść się do powoływania batalionu przy każdej do tego wyznaczonej JW.
System szkoleń
Obecnie jedynie funkcjonującym systemem szkoleń rezerw WP jest system NSR. Program NSR trudno traktować poważnie gdyż od momentu narodzin nosił on gen sprzeczności i kolejne jego efemerydy tego nie zmienią. Samo założenie że NSR będzie opierał się o fachowców którzy przejdą tylko przeszkolenie wojskowe jest kwadraturą koła którą wymyśliły czynniki polityczne oderwane od rzeczywistości. Wiadomym jest że fachowość idzie z doświadczeniem i przed 30-stką w zasadzie nie ma fachowców. A po trzydziestce ktoś kto jest dobrym fachowcem zarabia tyle że nie będzie zajmował się jakimś NSR-em (ciekawe że nikt z działaczy partyjnych się nie zgłosił do NSR – czyżby był on tylko z założenia dla szaraczków?). Ponadto samo założenie że NSR nie będzie składać się ze zwartych pododdziałów tylko z pojedynczych fachowców którzy będą uzupełniać szeregi WO było całkowitą pomyłką. Z założenia pododdział WO jest formacją opierającą się na zgraniu i zaufaniu. Jak mieć do kogoś zaufanie kogo widzi się parę razy w roku w niedzielę? Poza tym każdy dowódca WO woli mieć na etacie zawodowego żołnierza, obeznanego z wojskiem niż „niedzielnego wojaka”. Stąd całkowita klęska NSR i postrzeganie go w WP jak piątego koła u wozu.
System szkoleń pododdziałów OT powinien być zbudowany od nowa i nieść bardziej pewne elementy szkoleń dawnej Rezerwy niż NSR. Ale generalnie musi być to zupełnie nowy system szkoleń. Powinien być ściśle powiązany z otrzymywaniem certyfikatów i uprawnień z danych specjalności ważnych także po zakończeniu służby na rynku cywilnym. Pozwoliło by to uważać służbę w WP i OT za kolejny szczebel przysposobienia do zawodu lub nawet cywilnej kariery zawodowej. Stąd ważne jest stworzenie sensownego systemu szkoleń w ramach zasadniczej służby wojskowej, które było by też przydatne w życiu cywilnym. Zatem musi ono być na najwyższym możliwym poziomie. To jest podstawa ekonomiczna sukcesu rocznej OCHOTNICZEJ służby wojskowej. Niestety żaden z decydentów politycznych nigdy w ciągu ostatniego ćwierćwiecza nie zwrócił uwagi na ten zasadniczy aspekt służby wojskowej rekrutów. Świadczy to tylko o całkowitym oderwaniu naszej klasy politycznej od otaczającej jej rzeczywistości.
Szkolenie żołnierzy ochotników zasadniczej służby wojskowej powinno przebiegać z dużą intensywnością z uwzględnieniem zajęć popołudniowych (sugerowane godziny 6.00-18.00) z włączeniem sobót (6.00 – 14.00). MON dla oszczędności musi maksymalnie wykorzystywać czas tych ludzi poświęcony dla odbycia służby wojskowej. Szkolenia powinny mieć cztery fazy: szkolenie unitarne, specjalistyczne, zgrywające (poligon zimowy) oraz udoskonalający i uzupełniający.
Żołnierz poborowy w ciągu pierwszych 3 miesięcy szkoleń unitarnych powinien być zapoznany z podstawowymi czynnościami żołnierza. Po tym okresie powinna nastąpić przysięga wojskowa oraz uroczyste wręczenie broni. Dopiero po złożeniu przysięgi powinny się odbywać pierwsze strzelania. Ważnym jest aby żołnierza już od pierwszego dnia szkolić wg wstępnego zapotrzebowania jego przyszłego przydziału służbowego. Stąd wskazane jest aby broń którą otrzyma w dniu przysięgi „wędrowała” z nim razem z przydziałami służbowymi. Zaś była wymieniana tylko w wypadku zmiany specjalizacji. Pozwoli to na zaoszczędzenie amunicji na szkoleniach. Teraz, to co jednostka to jest żołnierzom Rezerwy przydzielana inna broń, najczęściej nie przestrzelana a czasami z drobnymi wadami. I trzeba się z niej niejako na nowo uczyć strzelać.
Po okresie unitarnym powinien być okres szkolenia specjalistycznego– ok. 2 miesiące. W tym czasie żołnierz powinien poznać swój sprzęt indywidualny i być mistrzem w jego obsłudze (radiotelegrafista, strzelec PPK, itp.) .
Kolejne 2-3 miesiące to zgrywanie pododdziałów (pluton, kompania) na poligonie zimowym nie krótszym niż 40 dni. To minimalny okres aby ocenić psychikę człowieka w ciężkich warunkach polowych oraz aby właściwie ocenić żołnierza przez przełożonych.
Po tym okresie powinna być dalsza specjalizacja żołnierza pod kątem współpracy w ramach batalionu lub z innymi rodzajami wojsk (współpraca z artylerią, lotnictwem, itp.). Te ostanie miesiące to pogłębianie specjalizacji wojskowej oraz szkolenia pod kontem przyszłego przydziału mobilizacyjnego lub też … szkółka podoficerska. W ostatnich miesiącach powinna też być możliwość zdobywania certyfikatów i uprawnień cywilnych będących przydatnych zarówno w wojsku jak i … cywilu (prawa jazdy kat. C, języki obce, ratownik medyczny, itp.). Jest to też okres określenia się poborowych czy chcą związać się dalej z wojskiem i służbą zawodową czy też przechodzą do rezerwy.
Każdy okres szkolenia powinien kończyć się egzaminem przed komisją egzaminacyjną. Egzamin taki powinien określać jakie umiejętności powinien żołnierz posiąść i w jakim stopniu je posiadł. Aby był on obiektywny powinien być przeprowadzany przez oficerów i podoficerów innej brygady lub jednostki niż ta w której odbywa on służbę.
Tak jak wspomniałem powinna być możliwość, w okresie zasadniczej służby wojskowej, zdobywania uprawnień i certyfikatów cywilnych. W tym zakresie wojsko ma bardzo szeroką gamę możliwości. Począwszy od operatora maszyn budowlanych (np. w pułkach saperów), poprzez ratownika medycznego, kierowcy kat. C, mechanika do łącznościowca czy nawet nurka. Dodatkowo powinna być możliwość nauki np. języka obcego, systemów informatycznych czy pływania lub jazdy konnej. Do wielu tego typu udogodnień dla żołnierzy poborowych potrzebna jest zmiana przepisów ale bez niej wszelkie próby stworzenia OT w oparciu o OCHOTNICZY pobór może okazać się trudne.
Ważną rzeczą dla wielu ochotników dla jednorocznej służby będzie możliwość wyboru jednostki wojskowej w której chciałby służyć. Jest to dobra okazja, w przypadku nadmiaru kandydatów, do ich selekcji pod kątem ich ewentualnej przyszłej służby zawodowej, szczególnie dla jednostek specjalnych.
Po zakończeniu zasadniczej służby wojskowej żołnierz miałby prawo podpisać umowę z wybranym pododdziałem OT na okres 1-5 lat oraz przedłużać go o kolejne 1-5 lat aż do limitu wiekowego przewidywanego przez regulamin WP. Szkolenia zgrywające i uzupełniające w ramach OT powinny się odbywać jeden weekend w miesiącu i dwa tygodnie ciągłe w roku. Co cztery lata powinny się odbywać miesięczne ćwiczenia sprawdzające. Koszty szkoleń pokrywałoby wojsko za zasadach dotychczas obowiązujących przy powołaniu Rezerwy na ćwiczenia. Novum by była możliwość przebywania żołnierzy OT na terenie JW lub bazy OT poza wyznaczonym czasem ćwiczeń. Powinni oni mieć możliwość dostępu do sprzętu (lub na teren jednostki) na takiej samej zasadzie jak żołnierze zawodowi z zastrzeżeniem zgłoszenia np. dobę wcześniej chęci wejścia w danym terminie na teren JW. Przyczyniło by to się do ściślejszej współpracy OT z Wojskami Operacyjnymi na zasadzie zwykłego koleżeństwa.
Dlatego też powołanie ochotniczej zasadniczej służby wojskowej oraz OT powinny poprzedzić znaczące zmiany w polskim prawie. O zmianach dotyczących certyfikatów i uprawnień zdobytych podczas służby wojskowej, które automatycznie powinny być uznawana przez cywilne władze już wspomniałem. Jednak Państwo Polskie powinno pójść krok dalej. Nabór do innych służb mundurowych a także możliwość starania się o pracę w administracji państwowej i samorządowej powinno być uzależnione od obycia ochotniczej rocznej służby wojskowej. Chodzi o to aby przywileje wynikające z bycia obywatelem kraju (a takim przywilejem jest niewątpliwie praca na stanowisku państwowym) zrównać z obowiązkami wynikającymi wobec tegoż kraju. A takim jest jego obrona. Ponadto koniecznym wydaje się warunkowanie przystąpienia poszczególnych firm prywatnych do przetargów publicznych zatrudnieniem odpowiedniej liczby lub procenta rezerwistów lub żołnierzy OT. Może być to np. 3-5 %. Bez spełnienia tego warunku firmy prywatne i państwowe nie powinny być dopuszczane do przetargów publicznych.
Podsumowując ostatnie przemyślenia to o ile obecna klasa polityczna jeszcze by przystała na konieczność odbycia służby wojskowej przed złożeniem CV do policji czy innych służb mundurowych to na pewno się nie zgodzi na rozszerzenie tego przepisu na stanowiska w administracji państwowej, gdyż podcięło by to jej egzystencje. No, cóż taki jej patriotyzm – telewizyjny.
Esprit de corps
Ważnym zagadnieniem przy tworzeniu OT jest stworzenie jego Esprit de corps. Trzeba w tym zakresie wrócić do autentycznej tradycji. Jedynym sensownym rozwiązaniem w tym zakresie jest ponowne powołanie do życia Armii Krajowej. Jednostki OT jako Armia Krajowa będą ze sobą nieść historię, tradycję i ideowość. Musi chęć podtrzymywania tej tradycji wychodzić oddolnie od żołnierzy OT a nie być sztucznie narzucana jak jest to w WO. To powinno stać się podwaliną moralną przyszłych oddziałów OT. Nie jestem też przeciwny temu aby dodać do tego zaczynu ciut poczucia swoistego honoru przez byłą Rezerwę – ale tą falową. I nie chodzi tu o samą falę ale o autentyczne poczucie obowiązku i wykonywania rzeczy nie możliwych (ci co byli w wojsku wiedzą o czym mówię – reszta nie musi). To z szacunku dla ludzi którzy poświęcili rok-dwa lata swego życia dla służby dla ojczyzny. Ponadto Rezerwa są to jedyne zasoby ludzkie sensownie przeszkolone które będą stanowić o podwalinach pierwszych tworzonych oddziałów AK (bo innych ludzi przeszkolonych nie ma, jak już pisałem). Trudno będzie więc oczekiwać że nie będą przenoszone jej wzorce. Lepiej więc je z góry „ucywilizować” je niż walczyć z nimi. Choć zdaje sobie sprawę że jest to sprawa mocno kontrowersyjna ale tradycji Rezerwy bym nie demonizował. Wnosiła ona tyle dobrego ile złego i trzeba z niej zostawić to co dobre a wyrugować to co złe.
Program szkolenia z zakresu tradycji i espirt de corps danej jednostki AK trzeba oprzeć na przed wojennych wzorcach (istnieją jeszcze regulaminy), gdyż wszelkie inne nie zdały egzaminu (poza „falą” ale to nie jest dobry przykład). Konieczne tutaj są min. spotkania z weteranami, zbieranie pamiątek, czytanie wspomnień, śpiewanie pieśni czy też oglądanie filmów. Każdy żołnierz AK musi się identyfikować z własną jednostką. Ważnym jest też (tak jak w Rezerwie falowej) pozyskiwanie odpowiednich uprawnień czy to do noszenia „Kotwicy” czy innego emblematu specyficznego danej jednostki. Nie powinno się ich otrzymywać np. automatycznie zaraz po przysiędze, trzeba na nie zasłużyć czy to wyszkoleniem czy też odbyciem odpowiednich poligonów lub uzyskania sprawności. Chciałby być zrozumiany pisząc o Rezerwie falowej mam na myśli pozytywne mechanizmy w niej działające, bo takie były a nie patologie jakie miały miejsce.
Docelowo należałoby starać się uczynić z pododdziałów AK regionalne elitarne kluby. Możliwość odbycia dorocznej defilady wraz z całym sprzętem ciężkim (choćby na błoniach miast) z okazji jednego ze świąt państwowych lub choćby z bronią byłaby jednym z tych wyróżników dla których warto by było wstąpić do AK. Dodatkowo okolicznościowe bale, możliwość pikników na terenach wojskowych lub organizowanie pokazu broni dla rodziny i przyjaciół to elementy które powinny spajać żołnierzy AK.
Kolejną rzeczą jaka powinna być spoiwem pododdziałów AK, są to uroczystości państwowe a przede wszystkim regionalne. Żołnierze AK powinny być traktowane przez władze regionalne priorytetowo. Ich dowódcy powinni zajmować miejsca na trybunach czy lożach honorowych. Także podczas zawodów sportowych czy innych imprez społecznych.
Takie podejście do jednostek AK powinno z jednej strony podnosić prestiż już służących z drugiej strony być zachętą do wstępowania w jej szeregi przez młodsze pokolenia.
Podsumowanie
Liczne opracowania które czytałem na temat OT nigdy nie omawiały wszystkich aspektów tworzenia OT a na pewno nie były to projekty rewolucyjne czy zakładające przystosowanie pododdziałów do oczekiwań społecznych. Nigdy w żadnym opracowaniu nie spotkałem się np. z postulatem współpracy OT z Policją czy SG czy też z sensownym uelastycznieniem sztywnych przepisów wojskowych do potrzeb OT. Najczęściej są to suche wyliczanki zadań, czasu ćwiczeń czy też ukazywanie sztywnych struktur planowanych OT. Dlatego też mam nadzieję że opracowanie to otworzy oczy decydentom na to co jest kluczem do skutecznego utworzenia OT. Choć przyznam się szczerze że nie wierzę aby obecne władze wojskowe i państwowe były w stanie utworzyć skuteczne i dobrze wyszkolone pododdziały OT. A jeżeli coś się uda stworzyć to będzie to efemeryda coś na kształt NSR a nie autentyczny społeczny związek jakim była AK.
Świetne opracowanie, sensowne przemyślenia i wnioski, masz pan talent oraz wyczucie tematu ale kariery byś pan w WP nie zrobił. Tam niepodzielnie króluje myśl tow.gen.dr Kozieja z Pacanowa i jej klony.
Ale wracając do tematu w 80% zgadza się to wszystko z moją wizją nowoczesnej formacji rezerwowej WP - ten sam Duch nas prowadzi. Podsunę tylko jedną sugestię dotyczącą nazwy formacji. Proponuję nie wywarzać otwartych drzwi tylko wziąć to co już zostało wymyślone i sprawdzone w boju z pełnym sukcesem: Armia Ochotnicza WP (założyciel gen. Haller w 1920)
Nie żadne OT ,GW czy AK. Armia Ochotnicza to udany projekt, gotowa wspaniała tradycja i 100% wymierny, niezwykły sukces. Armia Ochotnicza spowodowała gwałtowny napływ ochotników i obroniła Ojczyznę pod Warszawą przed agresją dzikich hord sowieckich w chwili gdy wydawało się ze nie ma żadnej nadziei. Przełomowym epizodem, symbolicznym punktem zwrotnym był kontratak pod Ossowem 1. batalionu 236. pułku piechoty Armii Ochotniczej z udziałem ks. Ignacego Skorupki. Jest także i gotowe piękne motto " W bój na zwycięstwo"