Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Polska jak domek z kart

Nie możemy się dziwić, że Polacy na emigracji nie wracają do domów. Państwo powinno być budowane na mocnych fundamentach, my natomiast mamy zamiast państwa domek z kart.

Polska jak domek z kart
W domku z kart wszystko jest pozorne. Pozorny rząd, pozorne elity, nawet społeczeństwo jest pozorne. Z ekonomicznego punktu widzenia mamy też pozorny dobrobyt. Takie państwo budowane na niby. Mamy opiekę społeczną, na niby. Mamy prawa referendalne, na niby. Mamy czynne i bierne prawa wyborcze, na niby. Mamy wolność, własność i kapitalizm na niby. Nie powinno nas to jednak w żaden sposób dziwić. Domek z kart, który dumnie nazywamy III Rzeczpospolitą jest bowiem efektem, nie przyczyną całokształtu problemów, które toczą nasz kraj.

Debatę publiczną w naszym kraju, obok wszechobecnej propagandy dominują dwa grzechy główne polskiej polityki. Ignorancja i myślenie życzeniowe. Jedni myślą, że wystarczy zmienić ludzi na właściwych i wbrew całemu szeregowi trudności wszystko nagle stanie się lepsze, drudzy natomiast patrzą tylko jakby tu kolejny problem przykryć dywanem. Staje się już jednak całkiem jasne, że wiele więcej pod ten dywan zamieść się zwyczajnie nie da. Niezależnie od tego, kto będzie upychać, domek z kart na takim dywanie prędzej czy później musi się rozsypać.

Najlepszy przykład tego, jak nasze państwo wywiązuje się z obowiązku ochrony życia i zdrowia obywateli mogliśmy zaobserwować ostatnio, przy okazji rozmów premiera z rodzinami najsłabszych członków naszej społeczności. Nie muszę mówić o tym, w jak wielkim stopniu jest to miarą fundamentalnych sukcesów naszego kraju. Mówiąc brutalnie, koncepcja stojąca za transformacją ustrojową okazała się być totalną porażką. Nawet jeśli przymknąć oko na całą złą wolę zawartą w tym planie, całość wypadła zwyczajnie kiepsko. Patrząc na całokształt w sposób cyniczny, można rzec, że nawet okraść społeczeństwa nie udało im się jak należy.

Proces kształtowania elit w społeczeństwie to nie jest jedno pokolenie. To nie są ani dwa, ani trzy pokolenia. Prawdziwe elity kształtuje się przez tysiąclecia. Chora koncepcja magdalenkowa, w myśl której rolę nowych elit obejmą grupy związane z okupacyjnym obozem władzy i "konstruktywną opozycją" dała efekt taki, że premierem kraju, na dwie kadencje został Donald Tusk, najwybitniejszy przedstawiciel naszego, przeszło 40 milionowego (dodając Polonię) narodu.

Niestety nie jest również wyjściem próba odbudowy struktur społecznych sprzed sowieckiej okupacji. Katyń, okres stalinowski, a także konsekwencje ekonomiczne minionego systemu sprawiają, że cień dawnych elit, ich współczesna karykatura jaką zobaczyć możemy pod żyrandolami świadczy o tym najlepiej.

Chociaż mija 25 lat od transformacji ustrojowej, w państwie polskim nie udało się rozwiązać ŻADNEGO znaczącego problemu społecznego. Eksperyment w postaci Okrągłego Stołu się nie udał. Polska zbliża się nieuchronnie ku kolejnym poważnym perturbacjom społecznym. Ich efektem, prędzej czy później będzie kolejna transformacja ustrojowa.

Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Leszek Miller, Piotruś Pan nie rozwiążą problemów, które gnębią polskie społeczeństwo. Nie w tym rzecz, że tego nie potrafią. Narzędzie którym dysponują, aparat państwowy, całkowicie nie nadaje się do tych zadań. Donald zabrał z Lasów Państwowych na drogi lokalne, z dróg lokalnych na opiekę społeczną, ale czy to rozwiązało jakikolwiek problem? W efekcie będziemy mieli zdewastowane lasy, sypiące się drogi, a rodzinom opiekującym się chorymi i tak przyznane środki nie pozwolą godnie żyć.

Pomimo wprowadzenia w Polsce procedur demokratycznych, koncepcja Polski pozostała totalitarna. Samorządność stanowi puste słowo. Nie da się budować elit nie obciążając nikogo odpowiedzialnością. W takiej sytuacji wszystkiemu, zawsze winien będzie premier, ktokolwiek nim jest.

Dość jednak pastwienia się nad tą serią błędów, pomyłek i przekrętów jaka jest efektem rządów okrągłostołowych. Jak sprawić, by Polacy na uchodźstwie (bo emigracją tego nie można nazwać) wrócili do kraju? Co zrobić, by było po co wrócić i było po co zostać?

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Polska potrzebuje bowiem kolejnej, tym razem prawdziwej transformacji ustrojowej. Zmiany paradygmatu myślenia o państwie. W pierwszej kolejności powinniśmy zastanowić się nad zakresem kompetencji naszych umiłowanych władz. Czym się bowiem w tym względzie różni Donald Tusk od Władysława Gomułki? Czego Tuskowi nie wolno, a mógł zrobić Gomułka? Jak wiele wolności odzyskał statystyczny Polak? Prawo zmiany Gomułki na Gierka? Kwaśniewskiego na Komorowskiego czy Kaczyńskiego? Sytuacja, w której premier decyduje o przesunięciu pieniędzy z Lasów Państwowych na pomoc społeczną, świadczy o tym, jak niewiele zmieniło się od czasów PRL. W istocie nadal funkcjonuje centralizm demokratyczny, poszerzony o pozorną, demokratyczną odpowiedzialność władz.

Polacy muszą odzyskać władzę w swoim własnym kraju. Nie chodzi tu o zmianę partii rządzącej, a o metodę rządzenia. W szczególności metodę zarządzania podatkami. Podstawą skutecznego wydawania pieniędzy jest wydawanie swoich pieniędzy na siebie. Centralny budżet w tym względzie jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Aby Polacy chcieli wrócić z uchodźstwa muszą odzyskać władzę na swoimi pieniędzmi i swoim majątkiem. Płacąc podatek, Polak musi mieć wpływ na to, w jaki sposób ten jest pożytkowany. Aby do tego doprowadzić należy podjąć szereg działań, których uzasadnienie wykracza poza możliwość ujęcia w jednym artykule. Samo uzasadnienie dlaczego należy zacząć od likwidacji składki zdrowotnej to temat na osobny tekst. Podobnie jak przekazanie 10% PIT na organizacje pożytku publicznego, całości CIT i reszty PIT gminom i powiatom, a podatków akcyzowych wojewodom. Równocześnie wymaga osobnego omówienia kwestia przekazania pełnego zakresu kompetencji w kwestii edukacji, kultury, opieki społecznej, walki z bezrobociem, obrony terytorialnej etc.etc. samorządom. Pozostawienie w budżecie centralnym wpływów z VAT i dochodów niepodatkowych pozwoliłoby na obsługę systemu emerytalnego, MSW, MSZ, zadłużenia publicznego oraz budowę sił zbrojnych, ale i to wymaga osobnej analizy.

Większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak głębokie zmiany mógłby oznaczać powrót Polaków do kraju. Czy ktokolwiek zadał sobie pytanie, czy koniecznie muszą wracać do tych samych miast i wsi z których wyjechali? Aby zrozumieć istotę tego zjawiska wystarczy sobie uświadomić, że gdyby wszyscy postanowili osiedlić się po powrocie w Radomiu, ten stałby się metropolią większą aniżeli Warszawa. Na emigracji posiadamy w chwili obecnej potencjał demograficzny zdolny zasiedlić kilkaset miasteczek. Pracowników, pracodawców, ale też konsumentów, którzy w sprzyjających okolicznościach mogą stworzyć warunki dla kilkudziesięcio procentowego skoku gospodarczego. W sytuacji, w której samorządy zyskają narzędzia do konkurowania o mieszkańców (w postaci świadczonych usług, wysokości podatków, dostępności gruntów, budynków i szeroko pojętej infrastruktury) taki powrót stanie się zasadny.
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.