Kameleon Tusk szybko przefarbował się więc na miłośnika boksu. Na wczorajszej konwencji PO pojawił się Witalij Kliczko, oklaskiwany przez partyjniaków i obcmokiwany przez Tuska (cytat z „Faktu”): "Szanowny nasz gościu przyjacielu Ukrainy, drogi Witalij, serdecznie cię witamy. Po raz pierwszy na spotkaniu Platformy mamy gościa, który znaczy tyle dla polskiej opinii publicznej i międzynarodowej, i dla Ukrainy i jej wolnościowych oraz europejskich ambicji".
Niestety, "szanowny nasz gościu" wyglądał na nieco znokautowanego jako, że jego uczniowie z Majdanu zaczęli wprowadzać bez rozgrzewki obywatelską demokrację okładając pięściami szefa państwowej telewizji. "Bo zupa była za zimna" (czytaj: bo im się programy nie podobały):
A i sam "szanowny nasz gościu" oberwał wcześniej od swoich na Majdanie rewolucyjną pianą z obywatelskiej gaśnicy, prosto w paszczu. Jak żyć?
"Łączą nas wspólne wartosci" wykrzyknął dzisiaj dumnie Tusk na temat swojego bokserskiego sojuszu z Kliczką. To widać jak na dłoni, jak na dłoni boksera ..
Rozumiemy więc, że pro-europejski rząd Tuska jest gotowy nauczyć naszych braci Ukraińców dobrych europejskich manier. Żadnego tam barbarzyńskiego "dożynania watah" tylko sama braterska miłość. Ukraińska demokracja może się na nas spokojnie wzorować. A my zapraszamy "szanownego naszego gościu" 11 listopada do Warszawy. Niech zobaczy jak faktycznie bliskie sobie są ustroje polski (europejski) i ukraiński (aspirujący podobno do Europy). Do takiej Europy pokoju i miłości chciałoby się wejść od razu, w podskokach i ze śpiewem na ustach.
Rząd Tuska pokaże Ukrainie drogę do europejskiej miłości i demokracji
Polak też potrafi czyli Andrzej Gołota na prezydenta