Poseł Szejnfeld wyskoczył, że od 18lat nie dostały lafiryndy podwyżki. Szkoda, że media zobaczyły to dopiero podczas zadymy z rodzicami, bo sam o tym żali się regularnie.
Rozwiązania tego problemu jest prozaiczne. Polityk w tym kraju traktowany jest jak wszechmocne bóstwo. I nie ma w tym przesady. Jak trwoga to do Boga, niech czyni cuda. Nie ma rzeczy której polityk nie wykona. Potrzebujecie miejsc pracy? Niech tworzą je politycy. Potrzebujecie służby zdrowia. Niech politycy ją ustanowią. Przyszedł kataklizm? Niech się nim zajmą politycy. Najlepiej, żeby je w ogóle wyeliminowali. Najlepsze jest to, że zrobią to tak jak on... słowem, poprzez ustawę.
Tylko, że no niestety. Politycy z bogami nic wspólnego nie mają. W praktyce są niżej od prostytutek. Sprzedają się jak panny lekkich obyczajów. Tylko, że tym przynajmniej w dupach się im nie przewraca. A co najważniejsze to prostytutki mają to jakąś elementarną godność i honor, które reprezentują jakieś zasady. I to one - co smutne - służą społeczeństwu.
Więc do jasnej anielki. Dlaczego politycy to zawód "wyższej rangi społecznej", a prostytutki to dno społeczne?
Jak pisał Sapkowski:
"Myślałem prędzej nierządem się parać i w domy publiczne inwestować. Wśród polityków się obracałem i licznych poznałem. I przekonałem się, że lepiej przestawać z kurwami, bo kurwy mają chociaż jakiś swój honor i jakieś zasady."
"Polityka"
"Polityka"
mPolska24
