Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Anatomia propagandy, czyli kto wywoła III Wojnę Światową.

Badania przeprowadzone na 2 tysiącach czytelników wykazały smutną prawdę. Jak napisał jeden z komentatorów - Polacy propagandę "łykają jak młody pelikan".

Anatomia propagandy, czyli kto wywoła III Wojnę Światową.
W moich dwóch ostatnich tekstach przedstawiłem swego rodzaju wzorce propagandy. "Wzorzec ruskiej propagandy" oraz "Wzorzec bankierskiej propagandy". Ten pierwszy spotkał się z czterokrotnie większym zainteresowaniem, co samo w sobie prowadzi do pewnych wniosków. Nie trzeba budować specjalnie skomplikowanych uzasadnień dla takiego wyniku. Wydarzenia na Ukrainie same z siebie wywołują silne emocje. Niedawne artykuły mówiące o nasileniu rosyjskiej akcji propagandowej dodatkowo wzmacniają efekt. Równocześnie określenie "bankierska propaganda" często nie spotyka się ze zrozumieniem, co poniekąd świadczy o jej skuteczności. Poniżej postaram się omówić podstawowe aspekty funkcjonowania propagandy i zagrożeń z niej wynikających. Wskazane powyżej teksty posłużą jedynie jako pewien punkt odniesienia, prezentujący najbardziej charakterystyczne ich elementy.

Sam podział wprowadzony przeze mnie stanowi swego rodzaju manipulację. Przedstawienie dychotomicznego obrazu wojny informacyjnej jest bowiem nadużyciem i również wpisuje się w tę propagandę. Określenie "bankierska" odnosi się w pewnym zakresie do propagandy amerykańskiej, jednak nawet ta nie jest jednorodna. Co więcej w nurt propagandy bankierskiej wpisuje się również szereg zabiegów medialnych prezentowanych przez instytucje zależne od międzynarodowych grup kapitałowych, ale także pewnych aspektów działalności Unii Europejskiej, Niemiec, Francji, Izraela czy Wielkiej Brytanii. W przypadku "ruskiej propagandy" sytuacja jest prostsza, lecz również niejednoznaczna. Jakkolwiek jako głównego prowodyra takich działań można wskazać Rosję, bardzo często jest ona realizowana przez inne siły, w tym także, o dziwo również międzynarodowe grupy kapitałowe.

Realne poznanie aktualnego rozkładu sił na świecie jest właściwie niemożliwe. Pomimo szeregu źródeł informacji, także tych niezależnych nie mamy możliwości stwierdzenia z pewnością, że uzyskane informacje stanowią prawdę. Jest to efekt wielopokoleniowej działalności rozmaitych grup wpływu, które doprowadziły do sytuacji, w której panuje prawdziwy chaos informacyjny. Istnieją jednak pewne podstawy, argumenty oparte na logice i racjonalnym myśleniu, które pozwalają na budowę przynajmniej częściowo prawdziwego obrazu rzeczywistego kształtu wojny informacyjnej. Swoistej anatomii propagandy.

Głównym celem propagandy jest kształtowanie opinii publicznej. Ilość narzędzi, którymi posługuje się aparat propagandy jest niezliczona. Są jednak pewne kryteria, które pozwalają nam określić strony konfliktu. Pomaga nam w tym znajomość historii, w szczególności tej spoza podręczników, zapisanej w niszowych pozycjach, które z racji wagi poruszanych tematów zostały przemilczane przez media głównego nurtu. Warto w tym miejscu zauważyć, że przemilczenie stanowi jeden z głównych elementów wspólnych dla każdego rodzaju propagandy, niezależny od jej celu, czy źródła. Aby rozjaśnić czytelnikowi jakie pozycje historyczne mam na myśli wskażę kilka tytułów i autorów, które miałem okazję przeczytać. "IG Farben" - Richard Sasuly, "Moskwa na Wall Street" - Eric Laurent, pozycje autorstwa profesora Anthony'ego Suttona, "Tajna dyplomacja Watykanu" - Handsjakob Stehle. O dziwo, "Wojna o pieniądz" - Song Hongbinga już nie wpisuje się w ten schemat. Po pierwsze zyskała ona dużą popularność, po drugie prezentuje jednostronny obraz rzeczywistości, wpisując się tym samym w nurt propagandy.

Jak w każdej wojnie, wojna informacyjna rządzi się pewnymi prawami. Jak nie jesteśmy w stanie przeprowadzić Blitzkriegu nie mając czołgów, serii taktycznych uderzeń na pozycje strategiczne bez lotnictwa i wojsk rakietowych, tak też wojny informacyjnej nie możemy prowadzić bez odpowiedniego zaplecza. W tym wypadku "ruska propaganda" przypomina na swój sposób wojnę partyzancką, lub dla osób pragnących widzieć w Rosji źródło wszelkiego zła - działania terrorystyczne. Podczas gdy świat zachodni (tym hasłem będę określać źródło propagandy bankierskiej, co postaram się uzasadnić poniżej) dysponuje bardzo rozbudowaną infrastrukturą ideologiczą w postaci uznanych na świecie think-tanków, szeregu autorytetów ekonomicznych, politycznych i socjologicznych, Rosja w tym zakresie dopiero raczkuje. Zmasowane działania KGB, mające na celu budowę siatki agenturalnej wśród środowisk naukowych świata zachodniego nie przyniosły należytych efektów. Śmiem przypuszczać, że w niektórych przypadkach przyniosło to efekt odwrotny od zamierzonego. Osobiście uważam, że można przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że wielu sposród zwerbowanych agentów sowieckich, jak również oficerów wywiadu po upadku Związku Radzieckiego zerwało współpracę z rosyjskimi służbami i działa w interesie świata zachodniego. Przykłady takie możemy wskazać na naszym polskim podwórku, z czego wielu czytelników zapewne zdaje sobie sprawę.

Dlaczego używam określenia "bankierska propaganda" w odniesieniu do działań świata zachodniego? W sytuacji gdy współzależne grupy kapitałowe decydują o alokacji kapitału wielokrotnie przekraczającego budżety nawet największych państw, kiedy na świecie funkcjonują takie instytucje jak grupa Bilderberg, Komisja Trójstronna czy Council on Foreign Relations, gdy światowa waluta rezerwowa znajduje się pod kontrolą prywatnego kartelu bankowego niepodobieństwem byłoby pisać o zachodnim świecie jako interesie państw narodowych.

Mówią, że największym sukcesem szatana było to, że ludzie przestali w niego wierzyć. Podobnego określenia możemy użyć względem sieci wpływów światowej finansjery. Przedstawienie ich wpływów jako teorii spiskowej było chyba największym z sukcesów propagandy świata zachodniego. Umożliwiła to między innymi właśnie sieć think-tanków, która potrafiła ustami profesorów wmówić ludziom, że o działaniach światowego kapitału decydują prawa ekonomii, a nie osoby. Trzeba przyznać, że był to prawdziwy majstersztyk. Zgodnie z takim myśleniem prawa ekonomii stały się bowiem pierwszą prawdziwą sztuczną inteligencją na świecie. Tylko bowiem istota inteligentna jest zdolna do świadomego procesu decyzyjnego.

Wróćmy jednak do partyzanckiej wojny informacyjnej. W sytuacji gdy Rosja nie posiada zaplecza intelektualnego (osoby pokroju Dugina nie mogą bowiem być uważane za uznane autorytety) jest zmuszona do podejmowania działań o specyficznym charakterze. Budowa narracji w oparciu o fakty dotyczące wpływów międzynarodowego kapitału jest jednym z nich. Koniecznie trzeba tu podkreślić, że nie leży w interesie rosyjskim zmiana ogólnego odbioru jako teorii spiskowej działań międzynarodowej finansjery. Wiązałoby się to bowiem z szeregiem pytań, na które odpowiedzi całkowicie podważyłyby autorytet Rosji, jako państwa, które walczy z obrazem świata zdominowanego przez finansjerę. Zdecydowanie bardziej na rękę byłoby to chinczykom, co w pewnym sensie uzasadnia popularność "Wojny o pieniądz". W sytuacji takiej ogół faktów przedstawionych w pozycjach Erica Laurenta, Anthony'ego Suttona, czy "Tajnej dyplomacji Watykanu" trafiłby do powszechnej świadomości, całkowicie dyskredytując elity rosyjskie. W związku z tym propagandziści ruscy mają ograniczony zakres możliwości. Równocześnie pozwala to jednak na bardziej agresywne podejście do tematu. Narracja rosyjska może więc nawet ocierać się o absurd. Osoby już wierzące w teorie spiskowe są gotowe przyjąć je jako prawdę. Równocześnie działania ruskiej propagandy nie mają na celu zmiany światopoglądu czytelnika. Ich głównym celem jest wykorzystanie już istniejącego zestawu poglądów dla uzyskania pożądanego efektu. W tym wypadku, efektem tym jest najczęściej budowa autorytetu Wladimira Putina, jako przywódcy stojącego na czele sił walczących z międzynarodowym kapitałem. Jeżeli więc spotykasz się z tekstami, które opisując często rzeczywiste poczynania globalnego kapitału, czy rzeczywistą obecność spadkobierców ideologicznych Bandery na Majdanie, równocześnie wykorzystując to jako uzasadnienie dla poparcia działań rosyjskiego przywódcy, wiedz, że to jest właśnie ruska propaganda. Rosja nie jest w stanie osiągnąć dzięki temu poparcia większości, jednak odpowiednio zdeterminowana mniejszość (a do takiej grupy należy zaliczyć osoby wierzące w spisek finansjery i osoby świadome rzezi wołyńskiej i natury ukraińskiego nacjonalizmu) potrafi często uzyskać więcej aniżeli bierna większość.

Świat zachodni ma większą swobodę w kształtowaniu propagandy. Gigantyczne zaplecze intelektualne, kontrola nad mediami i wieloletnia indoktrynacja, z systemem edukacji włącznie pozwala na stosowanie dużo większej ilości narzędzi. Naciąganie faktów, zabawa semantyką, podpieranie się nauką i autorytetami czy formowanie nieprawdziwych związków frazeologicznych pozwala w szerszym zakresie dotrzeć do odbiorcy. Przykładów takich można wskazać wiele. By nie być gołosłownym przytoczę jeden. Demokratyczna opozycja - magiczny zlepek słów, który często nie posiada żadnych podstaw, a który w umyśle odbiorcy tworzy wizję grupy, popieranej przez większość społeczeństwa. Również naukowe uzasadnienie dla postulowanych reform gospodarczych stanowi przykład, jak szeroki zakres działalności propagandowej posiada świat zachodni. Podczas gdy główne teorie makroekonomiczne całkowicie się wykluczają, dla większości nieposiadającej odpowiedniego przygotowania ekonomicznego nie jest to w żadnym zakresie argument dyskryminujący "naukowość" postulowanych reform. Podobnie rzecz wygląda w przypadku przedstawiania Polski jako kraju wielkiego sukcesu gospodarczego. Oczywiście robiąc zestawienie z Ukrainą faktycznie wypadamy lepiej. Czy jednak można faktycznie mówić o sukcesie w sytuacji ciągłego problemu bezrobocia, deficytu budżetowego, kryzysu emerytalnego czy masowej emigracji zarobkowej?

Oprócz całej serii przemilczanych faktów propagandę ruską z bankierską łączy jeszcze jeden element. Proba wpojenia społeczeństwu dychotomicznej wizji świata. W tym zakresie te dwa rodzaje propagandy ściśle ze sobą współgrają. Putin dobry- Putin zły, kapitał dobry - kapitał zły. W propagandzie nie ma miejsca na trzecią stronę konfliktu. Nie ma też miejsca na neutralność. Przyrównywanie Putina do Hitlera również stanowi ciekawy element układanki. Kiedy spróbujemy sięgnąć do gazet przedwojennych zobaczymy, jak bliska jest to paralela. Hitler, podobnie jak Putin także był początkowo przedstawiany jako nadzieja na rozwiązanie światowych problemów. Podobnie jak Hitler, Putin objął władzę w kraju ogarniętym kryzysem gospodarczym, podobnie jak Hitler postawił gospodarkę na nogi dzięki wsparciu światowych grup kapitałowych i rządów państw demokratycznych. Takich podobieństw jest dużo więcej. Sposób działania w kwestii Gruzji, Ukrainy, a wcześniej Austrii i Czech może wywołać uczucie przerażenia nie tylko u osób zastraszonych zachodnią propagandą. Przed oczami osób znających lepiej historię staje obraz Chin jako nowego Związku Radzieckiego, które w początkowym okresie wspierają Rosję jak ZSRR Niemcy, by następnie doprowadzić do jej upadku i zająć Syberię, pomagając ukształtować nowy porządek świata. Uczucie przerażenia może wywołać sama myśl, że wszystko to co aktualnie się dzieje na świecie stanowi starannie wyreżyserowany scenariusz. Kiedy jeszcze spotykamy się z tekstami takimi jak niedawny George'a Friedmana mówiącymi o nieuniknionej wojnie koszmar zaczyna nabierać realnych kształtów.

Społeczeństwo zawsze stanowi główną ofiarę wojny. Czy jest to konflikt zbrojny, czy wojna ekonomiczna, czy informacyjna, to społeczeństwo zawsze ponosi największe straty. Wojna informacyjna i ekonomiczna często stanowią preludium do konfliktu zbrojnego. Dzisiaj tylko człowiek naiwny może myśleć, że wojen tych nie ma. Czy przekształcą się w globalny konflikt zbrojny czas pokaże. Aby tego uniknąć trzeba mieć świadomość, że propaganda podsycająca nastroje wojenne jest narzędziem samospełniającej się przepowiedni. Straszenie tym, że Putin wywoła III Wojnę Światową, podobnie jak budowa jego autorytetu stanowi dolewanie oliwy do ognia. Oba te działania stanowią sposób na podzielenie światowej opinii publicznej na dwa wrogie obozy. Podsycanie wzajemnej nienawiści prowadzi do sytuacji, w której iskra może doprowadzić do zagłady. Kto wie, czy tym razem znów tą iskrą nie będzie "eksterytorialny" korytarz wiodący do Prus Wschodnich... Okręgu Kaliningradzkiego lecz tym razem na wschód.
Data:
Kategoria: Świat
Komentarze 19 skomentuj »

drugiego z serii nie przeczytalem nawet bo był długi, ale wroce do niego :) ten tez jest dlugi i jeszcze nie przeczytałem :)

Niestety tak już mam, że ciężko mi przychodzi pisanie krótkich tekstów. Wynika to z faktu, że nie lubię niedopowiedzeń i uważam je często za bardziej szkodliwe od przemilczenia.

My Polacy wojnę ekonomiczną prowadzoną od 25-ciu lat już dawno przegraliśmy a negatywne skutki tej przegranej odczuwamy i odczuwać będziemy przez kolejnych kilka pokoleń.Nie mamy już NIC czym prowadzi się jakąkolwiek wojnę i tym samym nic pana nie upoważnia do gdybania jak wielcy tego świata rozegrają najnowszy podział świata,natomiast jak już chce pan pisać to o tym jak my przeciętni Polacy mamy się zachować w tej sytuacji w której nie możemy liczyć na własny rząd nie mający żadnej polityki zagranicznej?

Będąc niepoprawnym sarmatą ideologicznym wyznaję zasadę "nic o nas, nic bez nas". Tym samym czuję się w pełni upoważniony do gdybania jaki los wielcy tego świata pragną mi zgotować. W kwestii sugestii dotyczących zachowania Polaków w obliczu zaistniałych wydarzeń jak słusznie Pan zauważył niewiele można zdziałać. Z całą pewnością warto walczyć z propagandą. Warto namawiać znane nam osoby opiniotwórcze by włączyły się w proces walki z propagandą. Przy odpowiednim nastawieniu opinii publicznej również nasi rządzący będą musieli zweryfikować politykę (czy też jej brak) zagraniczną.

Grzegorz Talar Gdyby demokracja naprawde działała Pana nadzieje były by uzasadnione. Ale spójrzmy na fakty. W PL zadna partia nie realizowala programu jaki pokazywala przed wyborami. Przyjete jest jako norma ze przed wyborami to mowimy rozne rzeczy, ale po wyborach to wszystko sie okazuje ze było na niby a program jest stale ten sam: wysługiwanie sie sponsorom którzy sfinansowali rewolucje 1981-1989. Widzieliscie cos takiego w Niemczech? Okragly stół jest swietoscia, i koniec. Gdyby nie akcja propagandowa Radia Wolna Europa z Monachium i Glosu Ameryki w tamtych czasach mozna by myslec ze to nasze wlasne siły za tym wszystkim stoją, ale poniewaz USA jak w kazdym przewrocie wiodła prym to znaczy ze nie ma znaczenia co my sobie myslimy i co robimy. I mysle ze stad wynika brak buntu, wyjazd Polaków za granicę. Mądrzy Polacy rozumieją ze kopać z koniem sie nie warto, nie warto sie buntować, nic nie warto tylko wypierdzielac byle dalej od tego syfu. Syfu, który tak naprawde potrzebuje naszej kasy do prowadzenia swojej polityki. A moze za chwilę także polskiego miesa armatniego co juz jakiś złamas wspomniał ze stanforda. Głupotą jest pozostawanie tutaj. Jesli Polska kiedyś powstanie z kolan to albo to bedzie np za pomocą Polskiej Armii na wychodźstwie, którą kiedyś rodacy może powołają albo nie wiem jak.

Grzegorz Talar Każda z pańskich propozycji nie może być skuteczna przy układzie politycznym jaki jest teraz w kraju .Opinię publiczną trzeba u nas budować od podstaw bo jej nie ma,a nasi obecnie "rządzący" mogą zredukować ten naród do 30 milionów jak da im to następną kadencję,pan będzie tymczasem gdybał dalej miast pisać jak się zjednoczyć przeciw bezprawiu tu i teraz. Gdybanie jest jednak łatwiejsze.Możni tego świata pewnie mocno się przejmą pana sarmacką zasadą.

Stefan Piszczek Przejąć zapewne się nie przejmą. Jak Pan pisze, opinię publiczną trzeba budować od podstaw. Aby to było możliwe trzeba być w stanie dotrzeć do opinii publicznej. Jeżeli nie ma się na to pieniędzy trzeba mozolnie budować za pośrednictwem internetu. Trzeba zabiegać o czytelnika pisując teksty, które znajdą zainteresowanie. W ten sposób można zbudować autorytet, można zbudować zaplecze by docierać do szerszego grona odbiorców. W chwili obecnej nie posiadam tych atrybutów. Pisując na różne tematy docieram do szerszego grona odbiorców. Buduję kapitał, który będzie można wykorzystać w tych celach o których Pan wspomina. Wiem, że należałoby działać teraz, zaraz. Nie chcę jednak by śpiewano później "poszli chłopcy w bój bez broni".

Jacek Placek "Gdyby demokracja naprawde działała Pana nadzieje były by uzasadnione"
Ale to wina samej "demokracji", czy czegoś w jej obrębie?

"W PL zadna partia nie realizowala programu jaki pokazywala przed wyborami"
A ile osób wybiera partie ze względu na program, a nie retorykę?* :)
Skąd się w ogóle bierze ich program?
Ile jest w ogóle poważnych partii "alternatywnych", a nie dostarczających lolcontentu jak "KNP"?

* jak ludzie w ogóle oceniają "słuszność" danej partii i jej programu.

Cirrus Logic Nie wiem czy to wina demokracji. Chyba nie. Jak mowie, w Niemczech tez jest demokracja ale tam np. kanclerz przed negocjacjami w EU parlamencie przedstawia posłom krajowego bundestagu swoje stanowisko, jest ono uzgadniane, dyskutowane glosowane. A u nas Donald vel Pinokio nikomu nic nie mowi ustala cos, zgadza sie na wszystko co mu podsuną i jestesmy udupieni. Proponuje popatrzec jak dyskutowano ustawę 1066. Zero dyskusji, przeglosowywanie tego co chce PO i koniec. i tak jest z kazda ustawą w tym naszym burdelu. A ze ludzie glosuja za retoryką a nie programem to wg mnie jest tego konsekwencja. Skoro przez 25 lat nikt nie zrealizowal swojego programu to dzis nikt juz na nie nie patrzy bo by musial byc idiotą. Kiedys jeszcze cos tam udawali, jakies umowy koalicyjne spisywali, a teraz? PO i PSL pokątnie ustalają kto gdzie bedzie kradł i to cala umowa. Zobaczcie ile w niemczech trwała dyskusja po wyborach przy tworzeniu koalicji. Bodaj miesiac ustalano co bedzie robione i jak i dogadywane na co ktora strona moze sie zgodzic w ramach kompromisu. Tam demos czyli lud jest traktowany powaznie, bo tam rzadzą Niemcy dla Niemców a u nas jakas szajka uzurpatorów ponad ciemnym ludem dla tych którzy im wiecej wpłacą na konta szwajcarskie.

Jacek Placek Jak widzę jak ktoś pisze Niemcy. To tak zawsze sobie myślę o porównaniu z NRD. RFN to faktycznie Niemcy, a NRD to taka Polsza której 2bln €urosów nie pomogło (z "wyglądu ulic" tak, "mentalnie", nie). Bo jeszcze można pomyśleć, że to taka cecha narodowa (ja tu jeszcze wrócę).
http://swiat.newsweek.pl/joachim-gauck--niemcy-sa-inni-niz-polacy,65608,1,1.html
To na co ludzie nie zwracają uwagi to jest jak dokonujemy sądów. Ok, mamy "wolność" od 25lat. Ale czy to faktycznie nie ma znaczenia? To jest taka durna seria pytań. Czym jest demokracja, czym jest wybór. Ale jak się zastanowić. Jak odpowiadamy na te pytania. Ważne jest, żeby zwrócić uwagę skąd ten człowieczek wziął wiedzę o tym? No, nie z doświadczenia. Bo tego nie było. Tylko mu wmówiono (kto?), że to tak jest. Andarian w tekście przedstawił jak działa mechanizm propagandy. Pierwszym krokiem jest niewiedza. Drugim manipulacja. Jest taki mechanizm zwany heurystyką wydawania sądów. Ona się dzieli na kilka reguł. Ale generalnie opierają się na tym, że to co poznajemy zakotwiczamy na tym co znamy i na takiej podstawie dobieramy osąd.
Więc jak się zapytasz jakiegoś człowieczka czym jest demokracja i czym jest wybór. To ci odpowie w zasadzie tyle ile zdołał naobserwować (mnie w tej chwili też to ogranicza, żeby nie było). Większość i tak pewnie odpowie, że wybierasz jedną partię raz na 4 lata, wola większości, czy może nawet wyskoczy z poszanowaniem mniejszości (zamykanie się w znanych formach). Ale to nie ważne. Ważne jest to, że takie sądownictwo nie daje nic poza tym, co już znasz. A tak na prawdę jak porównać z RFN. To nie wiesz nic. Nie ma pewnej ciągłości doświadczenia którą ma przytoczone przez ciebie RFN. Ale jest ciągłość wyrobiona z PRLu. W tym jest dla mnie problem. Dopiero nabywamy te doświadczenia od zera. Dopiero zaczynamy się uczyć na dobrą sprawę jak siebie organizować, dopiero zaczynamy w ogóle rozmawiać jak powinna wyglądać "demokracja", nawet dopiero zaczynamy szukać odpowiednich argumentów. Ludzie to sobie rożnie próbują tłumaczyć, albo w ogóle tego nie robią. Tak, czy siak nie mając tej wiedzy i doświadczenia można nimi manipulować i przekazywać fałszywe wnioski. Których osobnik nie ma możliwości weryfikacji. Część uzurpatorów właśnie wychodzi i zaczyna ględzić, że to wina naszego "ciemnogrodztwa", czy <wpisz inny powód>. Ale to, że coś niedomaga nie ma innych źródeł niż dyktatura fałszywych elit.
Prawdziwy program partii, to oczekiwania wyborców. A oczekiwania wyborców... no już chyba wiesz o co mi biega.

Cirrus Logic A mogłbys napisac o co ci chodzi? Bo nic nie zrozumiałem, co ma do tego NRD?

Jacek Placek Ech. Rozdziel Niemców na tych RFN i na tych z NRD.
Ci z NRD działają jak My, a nie jak "Niemcy" których przedstawiłeś.
Dałem nawet linka
"Václav Havel mówił krótko po 1989 roku o strachu przed wolnością. Dotyczy to zwłaszcza społeczeństw, które żyły w dyktaturze. Pod dyktaturą nie ćwiczy się cnót i postaw społeczeństwa obywatelskiego. Dlatego w byłej NRD ludzie mniej angażują się społecznie, rzadziej chodzą na wybory. Jeśli spojrzę na miasteczko na zachodzie Niemiec, to uderza, jak wiele jest tam organizacji społecznych, jak bardzo ludzie są aktywni w związkach zawodowych, Kościołach, partiach. Jest różnica, czy ktoś mógł być wolnym związkowcem, dziennikarzem, niezawisłym sędzią przez 60 lat, czy przez 20. Jest różnica, czy dzieci robią prawdziwą gazetkę szkolną, czy narzuconą gazetkę ścienną. Jest różnica, czy związki zawodowe tłumaczą tylko politykę rządu, czy organizują strajki. Dlatego potrzebujemy jeszcze jednego pokolenia, zanim różnice w mentalności się zniwelują."
I to co jest dalej. Swoją drogą, ciekawe jest jego podejście do "grubej kreski".

Cirrus Logic Ja zrozumiałem wszystko i gratuluję prawidłowego osądu rzeczywistości ,nie naezy czekać na któreś pokolenie modzi muszą organizować się od dołu ,bo stracicie ojczyznę ,ciekawe co napiszesz o oligarchii Talara

Ok cirrus, rozumiemo co Ci chodzilo ogolnie rzecz biorąc. ale nie jestem pewien czy tym sie da wytlumaczyć co sie u nas dzieje. moze i tak.

Stefan Piszczek Zawiodę i nic nie napiszę, bo nie mam tam nic do dodania. Co do tego czy stracę ojczyznę. Jestem przekonany, że już straciłem. Dzisiaj się jeszcze w tym upewniłem. Nie zrozum mnie źle. Fajnie mieć własne państwo.
Tylko jak napisałem "w domyśle" wcześniej to co nas kształtuje to kultura, tradycje, obyczaje, wspólnota, sfera duchowa - pewne doświadczenia niematerialne. To, że mówię po polsku, nie znaczy, że wszystkim innym wyrażam to co "polskie". Bo to drugie w większości uleciało między 39-89; zastąpiono socjalistycznym gównem. A co do tego, że się upewniłem. Dzisiaj się w końcu wziąłem się za obejrzenie Bezmienowa (jak napaść na państwo). Zawsze myślałem, że to głupie, aby taką oczywistość sprzedać tak otwarcie.
Na dobrą sprawę nie wiem na ile się pomyliłem, ale dziwię się, że z jednej strony nikt tego jakoś nie poddał pod "analizę", choć z drugiej strony osoby zamknięte w "formach" (tak, ja też - uważałem, że to "głupie"), nie odbiorą tego, bo np uważają, że liberalizm jest dobry, albo "pedalstwo" nie jest szkodliwe, albo jeszcze inny powód sobie znajdą argumentując "nie jest szkodliwe"/coś z tego filmiku źle funkcjonuje (Kościół np). No nie ważne. W pewnym momencie Bezmienow stwierdza jak się przed tą dywersją bronić. Co śmieszne, żadnego warunku już nie spełniamy. Jesteśmy państwem zdestabilizowanym. Nie dziwota w końcu siedzieliśmy w PRLu . Przeszliśmy przez ten cały mechanizm; przechodzimy jeszcze raz. No i teraz cały cud polega na tym, żeby ten mechanizm odkręcić. Podobno jest to nie możliwe. Może tak, może nie. Ale począwszy od pierwszego kroku. Trzeba by wytworzyć nowe zdrowe pokolenie. Które by zastąpiło to "zepsute.". Ale to zajmuje "pokolenia". Jeżeli zamknąć to jeszcze w religii, to wydaje się jeszcze bardziej karkołomne. Jeszcze jest jedno ciekawe clue z tego filmiku. Znowu dostęp do informacji. Co wartościowego "z tego filmiku" lata po necie, a co nie? Prawie... nic.

W tym miejscu zrobię zaległą odpowiedź na Grzegorz Talar odnośnie tekstu o Dukaczewskim.
Ja bym postawił na prezydenta Putina. Co jak co, ale Putin to chyba z doświadczenia wie jak się bronić przed dywersantami :) :< Szkoda tylko, że my jesteśmy w "innym" bloku.

Cirrus Logic Tak, jestesmy w innym bloku. Choc patrzac na komentarze na onecie, interii, wp.pl to w narodzie idea bliskosci z rosją wcale nie zgasła. W brew pozorom są ludzie nie kupujący POPISowej propagandy. Nie wiadomo ilu ich jest. Ale zamykanie tematem ze to oplacani przez moskwe agenci nie tłumaczy niczego. wg mnie tu nie musi Moskwa nic robić. Wielu Polaków czuje kto jest kim w tym bardaku za wschodnia granicą. Tu na dodatek rodzi sie pytanie o Smolensk 2010, czy mogła to zrobić Moskwa? Wg mnie wcale nie koniecznie. Gdyby nie Smolensk o wiele trudniej było by Polskę angazowac w te dziwne interesy jakie opisuje http://www.goodbye-iti.mpolska24.pl/ . Wiec moze ktoś kogoś poświecił w imie wazniejszych spraw niz nam sie wydaje. To są grube spekulacje, wcale nie bez słabych punktów, bo wtenczas Putin zachował by sie chyba inaczej, ale moze na tym etapie musi to tak wygladac. Bezmienowa musze obejzec jeszcze raz bo chyba kiedys widziałem. tak wiec na razie.

Jacek Placek "Putin" był w tym miejscu tylko i wyłącznie formą prowokacji. Jeżeli jesteśmy w innym bloku. To nam nie pomoże tylko będzie nas gotować dalej. Będzie miał za to sprawne narzędzia do "obrony własnej". Smoleńsk w moim wykonaniu jest zamknięty. Nie chcę go poruszać. Jak dla mnie Ruscy tylko wyśmienicie ten temat podgrzali, wykorzystując podział "społeczny". A powód wypadku był tam gdzie "pozamiatano". Jak dla mnie w ogóle nie powinno go być. Tak, a filmik polecę. Zdecydowanej większości rzeczy byłem świadomy, ale facet pomógł to jednak poukładać.

Cirrus Logic Aaa to ten od Jogi w USA i na zachodzie. Tak to cudowny opis metod podboju, szkoda ze takich na zachodzie skruszonych ludków mało, choc John Perkins tez sporo opowiedział.

Fenomenalny - trafny

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.