Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Dziwny świat Szczurka Mateusza.

Podatki w Polsce w 2014 roku najniższe od 20 lat oraz zbyt niska inflacja, czyli druga, ciemna strona ekonomii.

Kiedy Dziennik Gazeta Prawna opublikował wywiad z ministrem finansów Mateuszem Szczurkiem, wielu Polaków było zaskoczonych słowami, które wypowiedział. Słowa "Sam poziom opodatkowania i oskładkowania w Polsce jest niski. W 2014 r. będzie ono najniższe od 20 lat." wywołały u wielu osób konsternację. Podniesiono przecież akcyzę, pozostawiono wyższy VAT, nie wprowadzono nowych ulg, ani nie obniżono żadnych innych danin państwowych. Jak to możliwe, że minister finansów, doktor ekonomii, w takiej sytuacji mógł sformułować takie zdanie? Niektórzy pokusili się nawet o stwierdzenie, że Mateusz Szczurek zwyczajnie oszalał. Podobnie wyglądała kwestia związana z inflacją. Zdanie "Z inflacją, która jest za niska i której NBP nie bardzo potrafi doprowadzić – od dołu – do celu inflacyjnego." w sposób jednoznaczny zasugerowało, że inflacja jest czymś dobrym, a my powinniśmy się martwić, że ceny chleba nie rosną jak oszalałe. W istocie jednak minister finansów dał do zrozumienia, że nie jest zwykłym zjadaczem chleba. Dał do zrozumienia, że nie należy do zwyczajnych ekonomistów, stojących w kolejkach PUPy w poszukiwaniu pracy. Pokazał światu, a w szczególności elitom finansowym, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, że należy do wąskiego grona ekonomistów, którzy nie zmarnowali wielu lat swojego życia na naukę "ekonomii dla ubogich".

Z punktu widzenia "elitarnej ekonomii" minister powiedział prawdę. Co więcej, przekazał bardzo wiele informacji swoim kolegom po fachu. Przekazał takie informacje, że w sytuacji, w której wśród polskiego organu sprawiedliwości znalazłyby się osoby posiadające odpowiednie przygotowanie merytoryczne moglibyśmy poważnie spekulować nad tym, czy minister nie zostanie oskarżony o ujawnienie tajemnic państwowych. Do tego jednak należałoby przetłumaczyć słowa ministra na język zrozumiały dla szerszego grona odbiorców. Tylko wtedy bowiem zrozumieliby, że nie szaleństwo, czy brak wiedzy, a doświadczenie na rynkach finansowych i głębokie zrozumienie mechanizmów rynkowych powodowało naszym nowym ministrem finansów.

Zacznę od kwestii związanej z podatkami. Podczas gdy dla nas poziom podatków to w głównej mierze stawki składki ZUS, akcyza, VAT, CIT i PIT wraz z wszelkimi ulgami, dla ekonomistów elitarnych poziom podatków stanowi ogół wpływów do budżetu państwa. Nie interesują ich takie drobiazki jak procenty na druczkach Urzędu Skarbowego. Minister Szczurek swoimi słowami zasygnalizował, że w 2014 roku możemy się po prostu spodziewać dalszego zmniejszenia wpływów z tytułu VAT, a prawdopodobnie też mniejszych wpływów z podatku dochodowego i składek na ubezpieczenia społeczne. Nie byłoby w tym niczego zaskakującego, gdyby równocześnie minister zapowiadał nadchodzącą recesję. Jednak, chociaż z pewnym dystansem, minister zapowiedział wzrost PKB o 3%. Jak to możliwe, że przy rozwijającej się gospodarce i braku obniżki stawek podatkowych spadają wpływy do budżetu? Zakładając, że minister Szczurek nie przewiduje blisko 10% wzrostu gospodarczego w szarej strefie, co skądinąd wyjaśniłoby przewidywany stan rzeczy, minister zapowiedział szereg zjawisk gospodarczych, które czekają nas w bieżącym roku. Spadek wpływów do ZUS, pomimo podniesienia płacy minimalnej, a także możliwego oskładkowania umów cywilno-prawnych, wynika z faktu, że więcej osób przejdzie na emerytury aniżeli wejdzie aktywnie na rynek pracy. Równocześnie jednak nie nastąpi spadek bezrobocia. Wielu młodych, po zakończeniu edukacji wyjedzie za granicę, a Ci, którzy zostaną w kraju zasilą w głównej mierze rzeszę osób poszukujących pracy. Wielce prawdopodobny brak lub bardzo niewielki wzrost wynagrodzeń oznacza również brak zwiększonych wpływów z tytułu podatku dochodowego. Podniesienie akcyzy z całą pewnością nie przełoży się na wzrost wpływów z jej tytułu, temu tematowi należałoby jednak poświęcić osobny artykuł.

Dużo ciekawiej aniżeli w przypadku ZUS kształtuje się kwestia wpływów z podatku VAT. Już w 2013 roku mogliśmy zaobserwować spadek wpływów do budżetu z tytułu tego podatku. Prawdopodobnie i w tym roku zaobserwujemy spadek, lub wzrost niższy od wzrostu PKB dochodów budżetu z tytułu VAT. Chociaż ograniczenie zwrotów VAT za materiały budowlane oraz podwyżka akcyzy na alkohol i wyroby tytoniowe spowodowały szał zakupów w grudniu, a tym samym wyższe od przewidywanych styczniowe wpływy, z całą pewnością nie przełoży się to na sytuację całoroczną. Stanowi nie lada zachwostkę wytłumaczenie wzrostu PKB przy równoczesnym spadku dochodów budżetu z VAT. Czynniki gospodarcze, które mogą spowodować taką sytuację to wzrost szarej strefy, wzrost eksportu oraz odpływ kapitału zagranicznego. Na duży wzrost szarej strefy, w związku z planowanym uszczelnianiem przez ministra Szczurka systemu podatkowego nie mamy co liczyć. Pozostaje więc kwestia wzrostu eksportu oraz odpływ kapitału. W przypadku tego pierwszego trzeba stwierdzić, że nie ma podstaw ekonomicznych dla prognozowania gwałtownego wzrostu eksportu. Nie oznacza to jednak, że spadek wpływów z VAT z powodu eksportu nie będzie mieć miejsca. Wystarczy, że w ciągu bieżącego roku zaobserwujemy znaczący lecz krótkotrwały spadek kursu złotego połączony ze wzmożonym eksportem w tym okresie, by wpływy z tytułu VAT znacząco spadły. Jest to bardzo prawdopodobny scenariusz, w szczególności gdy zwrócimy uwagę na kwestię odpływu kapitału zagranicznego. Już w minionym roku mieliśmy do czynienia z rekordowym transferem dochodów za granicę naszego kraju, połączonym z rekordowymi dochodami zachodnich koncernów w Polsce. Można przypuszczać, że zjawisko takie nastąpi również w tym roku, w szczególności gdy spojrzymy na wysokość stóp procentowych, która w naturalny sposób wpływa na zaangażowanie obcego kapitału na rynku.

Tym samym dochodzimy do kwestii inflacji. Minister Szczurek zauważył, że NBP nie potrafi doprowadzić do osiągnięcia celu inflacyjnego od dołu. Trzeba przyznać, że jest to swego rodzaju ewenement. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła w 2013 roku stopy procentowe do rekordowo niskich poziomów. W normalnych warunkach, taka polityka luzowania powinna spowodować znaczący wzrost podaży pieniądza oraz w jego wyniku inflację. Okazuje się jednak, że nic takiego nie nastąpiło. Co więcej, pomimo obniżenia stóp procentowych w lipcu ubiegłego roku nie tylko nie spowodowała znaczącego wzrostu podaży pieniądza, ale nawet możemy zaobserwować spadek jego przyrostu. Bazowa stopa oprocentowania jest w chwili obecnej niższa od celu inflacyjnego. Mimo to nie obserwujemy zjawiska boomu kredytowego. Prowadzi to do smutnej konstatacji, że w chwili obecnej sytuacja kredytowa na polskim rynku kształtuje się tak dramatycznie, że nikogo więcej, nawet na najtańsze w historii III RP kredyty zwyczajnie nie stać.

Jak mantra z ust polityków wszystkich ugrupowań pojawia się określenie "pułapka średniego dochodu". Zjawisko obecne w Czechach czy Słowenii w wyraźny sposób zaczyna dotykać i Polski. Chociaż dla jego uzasadnienia ekonomiści używają kolokwialnych określeń, w stylu przegrzania gospodarki, wytłumaczenie tego zjawiska jest banalnie proste. Nasycenie kredytami klasy średniej powoduje zahamowanie procesu powstawania małych i średnich przedsiębiorstw, które stanowią siłę napędową gospodarki. Nie mówię tu o najmłodszych przedsiębiorcach, zaczynających karierę zawodową od założenia działalności gospodarczej w oparciu o dotacje, czy kredyty preferencyjne. W grupie tej bowiem znacząca większość przedsiębiorstw upada po okresie preferencyjnej stawki ZUS, czy wyczerpaniu środków uzyskanych na rozpoczęcie działalności. Mówię tu średniej kadrze managerskiej, która posiadając stabilne, relatywnie wysokie dochody, po uzbieraniu odpowiedniego kapitału, stojąc w obliczu braku możliwości dalszego awansu w firmach, w których są zatrudnieni, decyduje się podjąć działalność na własną rękę. Ta grupa w normalnej gospodarce daje największe szanse na sukces gospodarczy. Niestety, w obliczu sytuacji, w której większość z nich posiada wieloletnie kredyty hipoteczne, pojawia się u nich naturalna awersja do ryzyka. Perspektywa braku dalszych awansów w strukturach korporacyjnych jest mniej odstraszająca aniżeli ryzyko związane z własną działalnością, w szczególności gdy do kosztów stałych muszą doliczyć obciążenia hipoteczne.

Na całokształt sytuacji nakłada się kwestia funduszy unijnych. Większość osób zorientowanych w temacie ma świadomość, że w obecnym roku tych pieniędzy będzie wyjątkowo niewiele. Stare środki już się skończyły, nowe nie zostaną uruchomione wcześniej niż w 2015/2016 roku. Rząd stara się zminimalizować ten wpływ poprzez planowane działania BGK, należy więc przypuszczać, że 3% wzrost PKB nie będzie mieć swego źródła w realnej gospodarce, a właśnie w wydatkach BGK. Tym samym należy się poważnie obawiać tego, czy faktycznym beneficjentem działań BGK będą małe i średnie przedsiębiorstwa. Gdyby tak było przełożyłoby się to nie tylko na wzrost PKB ale również dochodów z tytułu VAT.

Podsumowując. Minister Szczurek dość osobliwymi słowami zapowiedział, że w bieżącym roku czeka nas drenaż gospodarki przez zagraniczne grupy kapitałowe. Zapowiedział również, że nie mamy co liczyć na realny wzrost gospodarczy, a ten który nastąpi formalnie będzie wynikiem przejadania pieniędzy podatników i nowymi formami interwencjonizmu gospodarczego. Zapowiedział również bezwględnie traktowanie podatników przez państwo, a co z tego wynika wzmocnienie aparatu represji. Minister dał również sygnał rynkom finansowym, że żadne zagrożenie ich interesów ze strony polityków nie grozi, a wręcz przeciwnie mogą liczyć na wsparcie swojego kolegi po fachu. Dla nas, przeciętnych zjadaczy chleba, minister nie ma dobrych wiadomości, nie powie nam jednak tego wprost, kto by się bowiem liczył z czymś tak mało znaczącym jako opinia publiczna, gdy w grę wchodzą prawdziwe interesy.
Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.