Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Państwo

Państwo to: 1. Prawo publiczne – czyli władza zwierzchnia, 2. terytorium, 3. zdolność obrony tego prawa i terytorium.

Państwo

Nie ma możliwości by dłuższy czas istniał stan bez państwa na jakimś terytorium. Policja może być prywatna, wojsko może być prywatne, ale nie ma możliwości by istniało tylko i wyłącznie prywatne prawo, a zatem tylko umowy między ludźmi. Prawo musi się dzielić na prywatne i publiczne, a publiczne prawo tworzy państwo, bo prawo publiczne musi być związane z jakimś spójnym terytorium, bo dotyczy ogólnego porządku publicznego i nie jest żadną dwu-, czy wielostronną, umową.

Prawo prywatne to umowy między stronami jakiejś transakcji czy przedsięwzięcia, albo regulamin korzystania z czyjejś własności, a prawo publiczne to zasady rozwiązywania konfliktów w ramach grupy ludzi zamieszkującej jakieś spójne terytorium – grupy tak dużej, sprawnej i zorganizowanej, że jest w stanie bronić militarnie tych swoich publicznych zasad przed innymi podobnymi grupami.

Nie ma żadnej odmiany, czy odłamu, libertarian, którzy uznawaliby zbędność prawa publicznego - taką zbędność uznają tylko anarchiści. Stan anarchii, czyli stan bezpaństwowy, to stan, w którym nie obowiązuje publiczne prawo na danym terytorium - taki stan jest bardzo niestabilny i powoduje ciągłe spory, bitwy i wojny, które muszą doprowadzić do stworzenia co najmniej publicznego prawa, a często prowadzą do powstania tyrani, dyktatury, czy innego zamordyzmu opartego o monopolistyczny aparat przemocy [1].

Jeśli gdzieś będzie choć dwoje ludzi, to oni zawsze będą uzgadniać jakieś ogólne zasady współpracy, współistnienia i korzystania z dóbr, które znajdą, czy zajmą. To co postulują libertarianie to jest wolnościowe państwo, a nie stan anarchii, bo libertariańskie postulaty to postulaty publicznego prawa czyli zasad rozwiązywania konfliktów między ludźmi.

Państwo może składać się z kilkuset obywateli - wtedy nazywa się to stadem czy plemieniem - i w takich państewkach żyli nasi przodkowie w czasach przedcywilizacyjnych. Im bliżej czasów osiedlania się ludzi i przekształcania się z myśliwych i nomadów w mieszczan i rolników, tym te liczebności obywateli państw [2] są większe.

Plemiona osiadłe, a zatem już pełnoprawne państwa, bo oprócz wspólnych zasad mające też stałe terytorium, to już tysiące, setki tysięcy, a nawet miliony osobników. Dziś już jest niemożliwe utrzymanie małych, kilkusetosobowych państewek, uznających wspólne zasady rozwiązywania konfliktów zamieszkujących spójne terytorium zdolnych do jego obrony, bo bronić się muszą przed państwami miliardowymi. Chyba, że takich państewek będzie dużo i będą ze sobą współpracować tworząc wspólne prawo publiczne.

Libertariańskie aksjomaty o nieagresji [3] i samoposiadaniu tworzą prawo publiczne. Ale to nie wszystko – te aksjomaty nie tylko określają jakie prawo publiczne może, czy musi, być, ale też to, jakie zasady nie mogą być prawem publicznym. Jeśli to prawo obowiązuje na jakimś terenie, a zatem większość je uznaje, albo uznająca je mniejszość ma taką siłę propagandową, by to wymusić na reszcie mieszkańców i ma taką siłę militarną opartą o przemoc (być może wynikającą z siły finansowej) by utrzymać to jako prawo publiczne przed próbą zmiany tego przez jakieś okoliczne społeczności, to obszar obowiązywania tego prawa publicznego definiuje państwo.

Ale by istniało państwo wcale nie jest konieczne istnienie monopolistycznej organizacji wykonującej prawo. Takich organizacji może być wiele [4]. Każda z nich będzie mieć zarząd – można to zwać też rządem, radą stanu czy sztabem generalnym. Rząd to po prostu grupa zarządzająca aparatem przemocy. Libertarianie się temu nie sprzeciwiają, nie są przeciwni wszelkim rządom, nie są przeciwni temu, by różne organizacje były zarządzane hierarchicznie i miały swoje kierownictwo z jednym wodzem na czele. Można tego wodza nazwać prezesem, prezydentem lub królem. Ten kierownik może być wybieralny przez udziałowców organizacji, ale może być też dziedzicznym właścicielem.

Prawo publiczne musi być jedno, musi być terytorialnie monopolistyczne, ale może być wiele rządów wykonujących to prawo, bo może być wiele firm militarnych, ochroniarskich czy detektywistycznych. Każda z nich będzie miała zarząd, którym będzie kierował jakiś prezes, premier, prezydent czy król.

W tym wywodzie nie oparłem się o jakąś specyficzną, libertariańską definicję państwa, ale o definicję potoczną, ogólnie uznawaną.

Wikipedia tak definiują państwo: "trwały związek ludzi stale zamieszkujących określone terytorium, podlegających władzy zwierzchniej oraz zdolność do nawiązywania i utrzymywania stosunków dyplomatycznych z innymi państwami.".

To jest dokładnie to, o czym ja piszę. By coś nazwać państwem niezbędne są trzy atrybuty:

  1. Prawo publiczne – czyli władza zwierzchnia,
  2. terytorium,
  3. zdolność obrony tego prawa i terytorium.

Obowiązkowość podatków i monopol aparatu przymusu nie są niezbędnymi atrybutami państwa, bo władza zwierzchnia to może być tylko legislatura, nawet nie jako konkretni ludzie, ale jako procedura ustanawiania praw.

A więc „libertariańskie państwo” to nie jest oksymoron, bo libertarianie to nie anarchiści. Libertarianie nie są przeciwni państwu w ogóle, ale sprzeciwiamy się państwu zamordystycznemu, rozbudowanemu, socjalistycznemu, tworzącemu jakiekolwiek monopole. Jesteśmy za państwem minimalnym i pluralistycznym.

Uważamy, że celem państwa [5] jest tylko i wyłącznie ochrona wolności, własności i życia, ale wcale nie musi być to ochrona monopolistyczna. Ogólnie libertarianie sprzeciwiają się wszelkim monopolom organizacyjnym odgórnie narzuconym. Państwo to prawo publiczne jednolite i spójne na danym terytorium – ale legislatura, judykatura i egzekutywa to może być wiele niezależnych, oddolnych organizacji działających w ramach tego prawa.

Oddolne tworzenie wielu organizacji prywatnych, lokalnych, niezależnych, samorządnych, konkurencyjnych, pluralistycznych, do których przynależność jest dobrowolna, to bardzo charakterystyczna i unikalna cecha naszej cywilizacji. Nasza cywilizacja jest w istocie libertariańska. Wszystkie inne cywilizacja są tożsame z państwami, w których się rozwijały – jedno imperium tworzy tam zazwyczaj jedną cywilizację i na odwrót.

Cywilizacja łacińska [6] zrodziła się w Europie w pluralizmie politycznym - od początku istnienia cywilizację tę tworzyło wiele państewek, księstw, dzielnic, domen prywatnych, zakonów, wolnych miast, autonomii, lig, unii itp…, które ze sobą konkurowały. Wszelkie europejskie próby jednoczenia w imperia czy cesarstwa to były i są głównie wpływy cywilizacji bizantyjskiej [7].

Nie jest więc tak, że libertarianizm to idea nowa, wymyślona, teoretyczna, niepraktyczna, oderwana od rzeczywistości i tradycji, ahistoryczna i sztuczna. Idea wolności, pluralizmu, konkurencji i braku monopolów jest silnie zakorzeniona w naszej cywilizacyjnej tradycji.

Ale niestety nasze europejskie tradycje to nie tylko wolność i pluralizm, nasze tradycje to też ciągłe ścieranie się cywilizacji łacińskiej z bizantyjską, to ścieranie się pluralizmu z centralizmem, tolerancji z cezaropapizmem, liberalizmu z socjalizmem, wolnego rynku z centralnym planowaniem, libertarianizmu z zamordyzmem.

Dziś wygrywa socjalizm, centralizm i totalizm, a zatem bizantynizm. Albo się temu poddamy, aż nas zeżre wielki lewiatan, który zdechnie potem z przejedzenia, albo się temu sprzeciwimy, poprzemy idee libertariańskie wywodzące się z cywilizacji łacińskiej, idee wolności, idee konkurencji, wolnego rynku i pluralizmu politycznego, i pokonamy tego bizantyjskiego lewiatana. Ten lewiatan to Unia Europejska [8] i jej wierna poddana Trzecia Rzeczpospolita czyli Druga Komuna [9].

Grzegorz GPS Świderski



Grzegorz Świderski

Pupilla Libertatis - https://www.mpolska24.pl/blog/gps111

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Komentarze 9 skomentuj »
Krzysztof Maczyński 10 lat 4 miesiące temu
+2

@Grzegorz, mylisz się, że anarchia to brak prawa. Anarchia to brak rządu. A aksjomaty mają charakter filozoficzny. Można na nich opierać prawo. Także w rynkowym wariancie policentrycznym. Jeżeli - a tak np. uważam ja - aksjomaty są zgodne z naturą ludzką, na wolnym rynku usługi stanowienia i egzekwowania prawa doprowadzą do konsensusu będącego jakąś praktyczną realizacją aksjomatów, uzupełnioną normami kulturowymi w obszarach przez nie nieprecyzowanych.

Marcin Racławski 10 lat 4 miesiące temu

Z mojego anarchistycznego doświadczenia wynika ze wygrywalismy bo byliśmy silniejsi ;-)

Grzegorz P. Świderski 10 lat 4 miesiące temu

Większość aksjomatów kulturowych czy cywilizacyjnych, np. libertariańskich, nie jest zgodna z naturą ludzką, czyli w istocie naturą zwierzęcą. Człowiek jest zwierzęciem, ma zwierzęcą naturę, większość tego co jest w człowieku naturalne, większość tego co wynika z biologii i genów, większość tego co jest instynktowne, jest sprzeczne z tym co wynika z kultury i cywilizacji. Dlatego prawo publiczne musi być. Bez prawa publicznego nie ma kultury i cywilizacji - jest anarchia, a zatem zwierzęca natura, naturalne instynkty i wspólnoty pierwotne. Nasza cywilizacja to właśnie taki konsensus kulturowy, to praktyczna realizacja wielu norm kulturowych. Nasza cywilizacja jest wolnościowa, pluralistyczna, tolerancyjna, z rozproszonymi aparatami przemocy - pozwala na wiele kultur i obyczajów, ale spajanych we wspólnych normach cywilizacyjnych tworzących prawo publiczne. Libertarianizm wypływa z zasad cywilizacyjnych, a nie z jakieś ludzkiej czyli zwierzęcej natury. Libertarianizm nie jest naturalny.

Krzysztof Maczyński 10 lat 4 miesiące temu

Grzegorz, platonizujesz, a za mało uwzględniasz perspektywy chrześcijańskiej. Przez to wychodzi Ci libertarianizm nie jako coś uniwersalnego, tylko dobrego dla nas, łacinników, a dla Chińczyków co - może komunizm dobry? No jak, jeśli nie oddolnie, w drodze gry rynkowej, ma być osiągany konsensus co do obowiązywania praw zgodnych z aksjomatami? Odgórnie? Teoretycznie się da, bo libertarianizm nie wymaga anarchokapitalizmu (ani odwrotnie), ale ja nie wierzę w centralne planowanie, nawet na tym rynku.

Grzegorz P. Świderski 10 lat 4 miesiące temu

Konsensus ma być osiągany oddolnie, ale nie dlatego, że to jest naturalne. To nie jest naturalne. Naturalny jest zamordyzm i centralizm. Konsensus ma być osiągany oddolnie dlatego, że taka jest nasza tradycja cywilizacyjna. A ta tradycja nie jest ani oddolna, ani odgórna, ale wsteczna - wypływa z historii.

Grzegorz P. Świderski 10 lat 4 miesiące temu

Marcin Racławski - Byliśmy silniejsi, my, Europejczycy, przedstawiciele cywilizacji zachodniej, dlatego, że mieliśmy lepsze zasady cywilizacyjne, byliśmy tolerancyjni, pluralistyczni i działaliśmy w sposób rozproszony, różnorodny, wielotorowy. Nie byliśmy zcentralizowani i zmonopolizowani, nasza cywilizacja nie była jednym wielkim imperium. To stanowi o naszej sile. Ale pewne zasady cywilizacyjne mamy wspólne, jednolite, odziedziczone po cywilizacjach poprzednich. Co do pewnych nadrzędnych zasad się wszyscy zgadzamy, a różne wyjątki, wyrzutki czy anarchiści buntujący się przeciw tym zasadom tylko im służą, bo pozwalają nam je ciągle rozumieć, znać ich sens i się ich trzymać. Choć z tym jest coraz gorzej. Jak upadnie nasza cywilizacja, to i libertarianizm straci całkowicie sens.

Krzysztof Maczyński 10 lat 4 miesiące temu

Grzegorz, mieszasz porządki. Nie ma takiego kierunku jak wsteczny, gdy chodzi o wpływ na decyzje jednostki, która nie żyła jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Tradycja to pewien zestaw przyjmowanych przez nas zwyczajów i schematów myślowych, które zostały wypracowane i się utrwaliły, a my je kultywujemy, bo uznajemy je za wartościowe. To jest proces oddolny, przy którym możliwa jest np. rewizja tradycji, oczyszczanie jej z elementów nam nieodpowiadających (czy to w dzisiejszych czasach, z powodów praktycznych, czy nawet w ogóle, jak np. przesądy) oraz dodawanie nowych. Powiem więcej: kto próbuje tradycję konserwować odgórnie, działa przeciwskutecznie (przynajmniej na dłuższą metę), bo występuje przeciwko ludzkiej naturze i zawraca Wisłę kijem - dąży mianowicie do zastąpienia motywacji wewnętrznej jakąś motywacją zewnętrzną (kijem lub marchewką ze strony władzy). Owszem, to społeczność przekazuje tradycję jednostce, ale jednostka, żeby dobrowolnie się temu procesowi poddawać, musi uważać przynależność i pozycję w tej społeczności za cenne.

A co jest w wolności nienaturalnego? Czyż to nie Bóg, stwarzając człowieka z jego naturą (i to na podobieństwo własnej), dał wolną wolę?

Twoja odpowiedź Marcinowi nasunęła mi też myśl, że wciąż prawdopodobnie błędnie rozumiesz anarchię. Jako anarchokapitalista, a więc pewien rodzaj anarchisty, odrzucam κράτος, natomiast jako tradycjonalista, a tym bardziej chrześcijanin, przyjmuję to, co w Biblii nazywa się ἐξουσία (tłumaczone na polski też jako władza, ale uważam, że nie chodzi tu bynajmniej, jak lubią to interpretować etatyści, o to, co robią współcześni politycy).

Grzegorz P. Świderski 10 lat 4 miesiące temu

Wolność jest nienaturalna, bo człowiek ze swej natury to drapieżna, stadna, uzbrojona, agresywna, infantylna, skłonna do gwałtów zbiorowych, małpa-zabójca mająca silne instynkty terytorialne. Człowiek w naturze żyje w politycznym stadzie, w którym jest całkowicie podporządkowany samcom dominującym, plemiennym zabobonom i codziennym rytuałom. Wolność to pojęcie wynikające z kultury i cywilizacji, sprzeczne z instynktami, a więc nienaturalne. Polecam to: http://polacy.eu.org/4570/niezwierzecy-liberalizm/

Krzysztof Bronowski 10 lat 4 miesiące temu

Krzysztof, tak jak słusznie powiedział Ludwig von Mises w "Wolność i Własność", w naturze nie ma czegoś takiego jak wolność, w naturze jest tylko zwierzęca, mechaniczna dominacja silniejszego. Wolność zawsze odnosi się do relacji społecznych między ludźmi. Błędnie zakładasz, że intelekt i zdobycze cywilizacji wynikają z jakiejś czystej, cnotliwej natury człowieka, a destrukcja z jej zaprzeczenia.
Grzegorz słusznie mówi, że prawa jakich przestrzegamy są wynikiem cywilizacyjnego spadku, a pojęcie wolności ma dla nas znaczenie nadane mu przez cywilizację w której się wychowaliśmy. Dla Chińczyka czy Japończyka ma ono znaczenie inne i jeśli cywilizacja łacińska przestanie istnieć to libertarianizm(i zaprawdę powiadam - nie tylko on) straci sens.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.