CEZARY KAŹMIERCZAK: Polska najbardziej wolna gospodarczo była
za PRL-u, w jego ostatnim okresie, dzięki uchwaleniu ustawy Wilczka. Po
powstaniu III RP ta wolność była coraz bardziej przykręcana. Aż strach
to mówić, ale to co wprowadził rząd Rakowskiego za sprawą ministra
Wilczka, to konstytucja polskiej wolności gospodarczej. Stworzyła ona 6
mln miejsc pracy i jestem przekonany, że uratowała kraj od bardzo
poważnych perturbacji - padały bowiem państwowe molochy.
Polska znalazła się w dość trudnej sytuacji ekonomicznej. Na świecie istniały 3 drogi wychodzenia z komunizmu. Droga środkowoeuropejska (którą także wybrała Polska), czyli rozbicie zjednoczonego i deregulacja rozproszonego biznesu. Za to w przypadku sektorów skoncentrowanych sprzedanie ich kapitałowi zagranicznemu. Był jeszcze model ukrainsko-rosyjski, polegający na grabieży sektorów skoncentrowanych przez rozmaitych koleżków. No i model Azji Centralnej, gdzie wszystko przejęła rodzina. Błąd Polski polegał na tym, że gdy udało się opanować sytuację w owych wielkich sektorach, polityka gospodarcza państwa nie uległa zmianie. Nadal wspieramy wielkie koncerny i korporacje, co prowadzi do wielu patologii. Powinniśmy z tym skończyć najdalej w 2000 roku, zaprzestając traktowania ich na uprzywilejowanych warunkach, a wspierając polski biznes. Obecnie, prawo uchwalane jest dla 40 tysięcy dużych firm. Mam nadzieje, że to się zmieni. Rządy trochę się uczą - najpierw nie zdają sobie z tego sprawy, potem niby sobie z tego sprawę zdają, ale się nie stosują. I myślę, że dziś nasz rząd jest na tym etapie. Z czasem jednak zacznie się stosować - wpierw pod przymusem, a później już nawykowo.
Najlepszy i najgorszy rząd dla polskich przedsiębiorców w ciągu tych 25 lat?
Przechodzi mi to przez gardło z dużym trudem, ale rząd Leszka Millera. Za nim plasowałbym rząd Jarosława Kaczyńskiego. Rząd Donalda Tuska umieściłbym już w tym mniej chlubnym zestawieniu, choć raczej nie na jego szczycie. Na plus zapisałbym temu rządowi działalność w dwóch obszarach. Deregulacja w ministerstwie sprawiedliwości realizowana przez Jarosława Gowina i zliberalizowanie prawa budowlanego, za które odpowiedzialny jest wielbiciel drogich zegarków Sławomir Nowak. Jednego i drugiego już w rządzie nie ma.
Ostatnim czasem opublikowano po
raz kolejny Indeks Wolności Gospodarczej (partnerem raportu na nasz kraj
było ZPP). Polska awansowała z 57 na 50 miejsce. Nadal jednak zajmuje
zawstydzająco niskie pozycje m.in.w sferze wydatków
publicznych (145. lokata). fiskalizm (114.) czy rynek pracy (97.). Co
należy wykonać, by i w tych obszarach uzyskać awans?
W przypadku wydatków publicznych, oceniane są proporcje dochodów do
wydatków. Polska wydaje jak pijany szewc po wypłacie. Zupełnie brakuje
nam umiaru. Dysproporcje dochodów w stosunku do wydatków są tak duże, że
konieczna jest gruntowna reforma finansów publicznych, prowadząca do
większych oszczędności. Dużym problemem są pozapłacowe koszty
zatrudnienia pracowników. Trzeba je radykalnie obniżyć, a braki z tego
tytułu uzupełnić podatkami konsumpcyjnymi czy kapitałowymi. Są one dużo
mniej szkodliwe niż podatek nakładany za zatrudnianie ludzi.
114. miejsce w dziedzinie fiskalizmu wynika ze skomplikowanego prawa podatkowego. Ranking nie ocenia wysokości opodatkowania, lecz poziom skomplikowania systemu. Dlatego też Polska wypada gorzej od krajów, gdzie podatki są często wyraźnie wyższe, lecz czytelniejsze (np. w Danii czy Szwecji). W Danii pracodawca nie płaci żadnych podatków od zatrudniania pracowników. Jest to jeden z najbardziej wolnych gospodarczo krajów, mimo wysokich podatków.
Prawo w Polsce jest też wyjątkowo mało stabilne. Coś potocznie nazywanego ''biegunką legislacyjną''. Tworzymy prawo na podstawie jednostkowych wydarzeń np. nagłośnionego wypadku drogowego, które później odbijają się na całym społeczeństwie.
ZPP postuluje likwidację podatku CIT i zastąpienie go podatkiem od obrotu. Argumentując, że zwiększyłoby to dochody do budżetu. Jakiego rzędu byłaby to kwota i na jakiej podstawie udało się Państwu do takiego wniosku dojść?
Wzrost byłby dwukrotny. Obecnie do budżetu wpływa 30 mld zł a wpływałoby 60 mld. Obliczenie tego nie było wielkim problemem. Wystarczy zestawić obroty firm, publikowane przez Ministerstwo Finansów, z kwotą podatku jaką owe firmy płacą. Obecnie korporacje płacą w przeliczeniu 0,44% od obrotu, a wiele z nich nie płaci w ogóle żadnych podatków. Google posiada 80% rynku reklamy i nie płaci żadnych podatków. Z supermarketów do budżetu wpłaca coś jedynie Biedronka. Jest to kompletny absurd. Małe firmy dla porównania płacą przeciętnie około 1% od obrotu. Jedynym sposobem aby zmusić korporacje do płacenia podatków byłby zryczałtowany CIT od sprzedaży. Nie jesteśmy im przeciwni, ale nie mogą one być faworyzowane. Tylko idiota może uwierzyć, że przynoszą one rok w rok straty.
W niedawnej debacie w sprawie emerytur nie przyłączył się Pan do chóru obrońców OFE, zachowując jednak spory sceptycyzm wobec rozwiązań rządowych. Czy istnieje jakaś recepta wyjścia z emerytalnej pułapki?
Państwo polskie za 8 lat straci zdolność obsługi systemu emerytalnego. Trzeba wprowadzić emeryturę obywatelską i wyjść z tego systemu niebywałej hojności. Nas bowiem na to po prostu nie stać. Albo zrobimy to dobrowolnie, albo zrobi to za nas matematyka.
A jak ocenia Pan projekt, z
którym miał Pan możliwość się zapoznać, przygotowany przez
Stowarzyszenie KoLiber przy wsparciu Fundacji Sapere Aude, łączący
kwestie emerytalne z demograficznymi?
Jestem przeciwny temu systemowi z jednego podstawowego powodu. Jest on
zbyt skomplikowany żeby go liczyć, a poza tym utrzymuje podatki
dochodowe, który zwalczamy. Podatek dochodowy powinien zostać zastąpiony
podatkiem od Funduszu Płac.
Pojawił się Pan na konwencji inaugurującej działalność Polski Razem Jarosława Gowina. Jakie szanse ma ta formacja? Sondaże zdają się jej nie rozpieszczać - oscylują w okolicach 3%.
Chyba nie są takie złe, czasem 3%, raz
5%. Bardzo trudno mi ocenić. Na pewno teraz nie ma klimatu na
wolnorynkową partię. Opinia publiczna pływa od ściany do ściany. Klimat
takowy miał miejsce w roku 2007 roku i został wykorzystany przez
Platformę Obywatelską. Nic z tym niestety nie zrobiła. Za jakiś czas on
się jednak znów pojawi, może szybciej niż myślimy.
Pan jednak wyklucza zaangażowanie się w ten projekt?
Nie jestem członkiem partii i póki jestem prezesem związku to nim nie będę.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców rozpoczyna czwarty rok swej
działalności. Czy opierając się na swoich doświadczeniach, umiałby Pan
odpowiedzieć na pytanie: czy przedsiębiorcy w naszym kraju potrafią
walczyć o swoje prawa?
Nie umieją. Nie jest to bez wątpienia nasza najmocniejsza strona. Może
to się zmieni, ale póki co wszystkie organizacje pracodawców (włącznie z
naszą) są dość rachityczne. Nam idzie nie najgorzej, ale nasza pozycja
na pewno byłaby inna, gdyby należało do nas kilka tysięcy ludzi, nie
kilkaset.
Ze wszystkim mogę się zgodzić.Nijak nie nie mogę się zgodzić z dyplomatycznym umieszczeniem umieszczeniem PO w środku najgorszych rządów transformacji. Biorąc pod uwagę czas trwania tych rządów i to ile jeszcze może spieprzyć a na pewno spieprzy ,zasługuje na pierwsze miejsce wśród najgorszych, obok kuriozalnych rządów AWS-u.Większym zmartwieniem naszego i nie tylko naszego związku jest małe przekonanie przedsiębiorców do zrzeszania się,a jest to najważniejsza obecnie sprawa w walce o swoje prawa.Myślę iż trzeba dotrzeć i przekonać w pierwszej kolejności tych którzy już skorzystali ,czyli korzystających z abolicji.Poza tym potrzebna jest na dużą skalę kampania informacyjna o korzyściach wypływających ze zrzeszania się,czy zatrudnienie fachowca choćby takiego jak nomen omen Igor OSTACHOWICZ .Jeżeli można to robić skutecznie doprowadzając kraj do ruiny to dlaczego nie można tego odwrócić by z ZPP zrobić silny liczebnie i programowo związek zdolny do poważnej rozmowy z każdym rządem bez względu na barwę.