Kolejna niespodzianka pociąg wjechał na stację o godzinie 8:13 i odjechał, o 8:18 czyli całe siedem minut przed czasem, PKP powinny się uczyć, chociaż akurat nie jestem pewien czy wcześniejszy odjazd to dobry pomysł dla spóźnialskich. Miejsca siedzące zajęte niestety, po środku wagonu ilość rączek na skórzanych paskach porażająca, doliczyłem się 96 sztuk w przejściu, tylu ludzi może wejść w samo przejście pomiędzy siedzeniami. Po obydwu stronach sufitu szereg wentylatorów o średnicy 40 cm, tu doliczyłem się po 15 sztuk na stronę, wprawione w ruch dawały taki podmuch, że praktycznie klimatyzacja wysiada. Podróż ekspresem to tu zaleta, ponieważ nigdzie się nie zatrzymywał dopiero na pierwszym przystanku w Kolombo. Muszę dodać, że w pociągach na Sri lance nie ma „kanarów”, ich funkcję pełnią wartownicy przy bramkach, bez biletu na stację nie wejdziesz, czego oni skrupulatnie pilnują podobnie jak tego byś oddał bilet po wyjściu ze stacji. Zapewne niejednokrotnie widziałeś obrazki z Indii czy Sri lanki z przeładowanym ludźmi wagonami, tutaj to norma.
Socjalistyczna demokratyczne państwo, jakim jest Sri lanka emanuje wolnością obywatela. Jeżeli przyjąć do porównania nasz ustrój to klapa prawie na całej linii. Pierwsza sprawa, podatki VAT - 12%, podatek dochodowy miejski 4,5% i kolejne skale podatkowe bez udziału procentowego a określane kwotami są na tyle sprawiedliwe, że absolutnie nie ma, co się dziwić rodaku, że Lankijczycy są szczęśliwi. Gdyby ktokolwiek chciał dodać że u nas się buduje np. autostrady z podatków,to mu odpowiem że byłem na budowie autostrady budowanej wzdłuż wybrzeża i oni również budują.Nie ma, co się dziwić, że policja to nie restrykcyjna machina urzędnicza, która została stworzona do karania(czyt. pobierania opłat na rzecz skarbu państwa) oni sprawują swoje obowiązki nie zemstę na współbratymcach.Kolorowo nie jest oczywiście, bo jak w wielu państwach Azji tak i tutaj korupcja wszechobecna. Dwa wypady do Kolombo wystarczyły takiemu obserwatorowi jak ja do wyrobienia sobie zdania na temat tutejszych zwyczajów.
O święcie Poya i zakazanym tego dnia alkoholu wspomnę przy okazji, nie mniej podczas kilkugodzinnej biesiady z autochtonami, temat finansów i polityki wyglądał jak wywiad rzeka.
Wracamy do Kolombo, wysiadka po 35 minutach na stacji Kolombo Fort Railroad Station, jako że była niedziela niewielka jak na ten dzień ilość pasażerów zdołała w miarę szybko wyjść z peronu następnie stacji. Przed nami niezwykle ruchliwa ulica, z lewej strony wzdłuż stacji dojście do targu arabskiego, z prawej strony wzdłuż stacji targ owocowy z kolei prawo skos w odległości około 500 metrów targ już nie arabski a lankijski. Znajduje się on na terenie czegoś w rodzaju dworca autobusowego, ludzie spoza Kolombo tutaj wysiadają. Szczerze to przeciętny nie zwyczajny takich kultur Europejczyk odczuje totalny chaos, trzeba być i pobyć, trzeba wiele razy w tym uczestniczyć by dostrzec, że wbrew pozorom, to nie chaos to nieprawdopodobnie ułożony przez siłę wyższą scenariusz naszych ludzkich zachowań.Zapewne niejednego z was to męczy, gwar nawoływania etc. spróbujcie dostrzec w tym stan pierwotnego myślenia człowieka a dostrzeżecie jak nie wiele trzeba by człowiekowi było lepiej. Znacznie lepiej niż w scenariuszu ułożonym przez ludzi dla ludzi a zwanym dupokracją, bo inaczej nie umiem się wyrażać o tym, w jakim systemie przyszło mi żyć. Być może bliżej mi do człeka pierwotnego, jako że mój konserwatywnie nastawiony umysł nie akceptuje ciągłych zmian, nie mniej mi to odpowiada i jest mi z tym dobrze podobnie jak mojej drugiej połowie. Tak, więc by mój wpis nie stał się elaboratem moich przekonań, ceny na targu przynajmniej ubrań tożsame z chińskimi dawniejszymi, nie tymi, z co raz częściej budowanych marketów chińskich w Polsce. Bardzo tanie piękne paski, których jestem fanem, bielizna oraz t-shirty. Równie tanie spodnie, koszule tudzież inna odzież całkiem niezłego sortu i całkiem nie najgorszych materiałów made in Sri Lanka. Małżonka nie omieszkała zakupić pięknych firan delikatnych jak jedwab, zdobienia tutejszych tkanin doceniali nasi królowie, więc i nasze oko cieszy tutejszy ich koloryt jak i wzór.
Warto dodać, że w zasadzie wszystko wokół dworca Kolombo Fort Railroad Station to arabska dzielnica, nie w 100% nie mniej arabów tu bez liku. Wigor tych ze Sri lanki ustępuje nieco tym z półwyspu arabskiego czy północnej Afryki jednak daleko nie odbiegają. Arabowie to oczywiście określenie religii wyznawanej przez tutejszą ludność nie zaś określenie nacji by nie pomylić ich z tymi z półwyspu arabskiego lub co gorsza z północnej Afryki. Lankijczycy podobnie jak spora część Europy i Ameryki nie przepadają za arabami z wiadomych powodów.
Fantastyczną jak dla mnie sprawą jest tutejszy smak jedzenia, wszyscy wiedzą ze od najstarszych czasów wszelkiej maści przyprawy oraz pieprz sprowadzano właśnie z tego regionu. Praktycznie 90% potraw zawiera ostre jak chili przyprawy, popijać to należy w tym klimacie czymkolwiek niegazowanym i najlepszą będzie niegazowana woda mineralna.
Kwestia zwiedzania zabytków w Kolombo to sprawa
dla wycieczek fakultatywnych organizowanych przez biura podróży, mnie nie interesuje taka
forma podróżowania. Oklepane, wyklepane, schodzone i zjeżdżone przez tabuny
turystów, proszę bardzo i nie mam nic przeciwko. Sam uczestniczyłem w tym cyrku
przez kilka lat, temat zakończyłem, na moim blogu czy filmach, co raz rzadziej
znajdziecie takowe zapiski. Owszem są miejsca warte zwiedzenia,tylko dlaczego
akurat ja miałbym powielać to, co robią każdego dnia,miesiąca i roku BP?
Bardzo chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami z wypraw zorganizowanych po
swojemu, zachęcając rodaków do popełnienia podobnie i wzbogacenia swoich
doświadczeń.Filmowa "instrukcja" wyprawy do Kolombo