Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Nie zapominajmy o sześciolatkach!

W minionym roku na nowo rozbrzmiała powszechna dyskusja na temat obniżenia wieku obowiązku szkolnego do lat sześciu. Były emocjonalne wystąpienia, uliczne pikiety a nawet spoty telewizyjne z udziałem znanych aktorów. Jednak cała wrzawa raptownie ucichła, gdy Sejm odrzucił propozycję przeprowadzenia referendum w kontrowersyjnej sprawie. Czy to oznacza, że kwestia sześciolatków nie wymaga dalszej debaty publicznej?

Nie zapominajmy o sześciolatkach!

Dziwi mnie nagły zanik zainteresowania tematem. Jeśli bowiem owa reforma edukacji niesie za sobą poważne zmiany (a co do tego zgadzali się zarówno jej zwolennicy jak i oponenci), to jej zatwierdzenie nie powinno kończyć dyskusji. Wręcz przeciwnie - teraz, kiedy debata przestała być kwestią polityczną, może wreszcie nabrać większej powagi; wznieść się na poziom pozbawiony emocjonalnych i nierzeczowych argumentów.

Polityczne przypieczętowanie reformy nie sprawia, że kwestia sześciolatków stała się mniej istotna. O ile bowiem pytanie o zasadność wprowadzania zmian stało się już nieaktualne, o tyle pytania o konsekwencje przemian wciąż wymagają poszukiwania odpowiedzi.

Fakt, że dyskusji nie można uznać za zakończoną, uwidoczni się jeszcze bardziej, jeśli dostrzeżemy, że dotychczas debata skupiała się na czynnikach ekonomicznych i organizacyjnych. Na te tory kierowali ją zarówno przeciwnicy zmian, którzy w dużej mierze oparli swoje argumenty o raport NIK w sprawie przygotowania szkół dla sześciolatków, jak i odpowiedzialny za reformę rząd, któremu łatwiej było odpierać zarzuty o to, że placówki edukacyjne nie są w stanie przyjąć więcej uczniów, niż przekonywać, że dzieci skorzystają na wcześniejszym pójściu do szkoły. Dużo było rozmów o tym, czy reformę da się przeprowadzić, a mało refleksji nad tym, czy jest sens to robić.

Skoro reforma stała się faktem, to nadszedł właściwy czas, by przestać zajmować się sprawami drugoplanowymi, a zamiast tego skupić się na istocie zmian. Esencją szybszego posłania dzieci do szkół jest przyspieszenie pewnego szczególnego i wyjątkowo ważnego momentu w życiu każdej osoby. Mowa o chwili, w której - po pierwsze - dziecko rozpoczyna edukację formalną, a po drugie - władza wychowawcza nad dzieckiem jest częściowo delegowana z rodziców na szkoły. Wyjątkowo istotne jest dostrzeżenie tej podwójnej istoty reformy. Osobno bowiem trzeba rozważyć wpływ zmian na rozwój dziecka w aspekcie edukacyjnym (wiedza i umiejętności) i osobno na rozwój w aspekcie wychowawczym (charakter, osobowość).

Jeśli chodzi o płaszczyznę edukacyjną, to panuje dość powszechna zgoda co do opinii, że w tym kontekście zmiany mogą przynieść korzyść. Podstawę do takiej oceny dostarczają badania psychologiczno-pedagogiczne, które wskazują, że dziecko w młodym wieku jest bardziej chłonne, szybciej przyswaja wiedzę. Wynika z tego, że posłanie do szkół sześciolatków powinno skutkować zwiększeniem efektywności nauki.

Jednocześnie, współcześnie niewielu jest rodziców, którzy chcą osobiście odpowiadać za edukację swoich dzieci. Rzadko spotyka się sytuacje, kiedy to rodzice sprzeciwiają się posłaniu dzieci do szkół ze względu na aspekt edukacyjny. Ludzie nie uważają już - tak jak to nierzadko miało miejsce dawniej - że są w stanie osobiście wykształcić swoje dzieci; przekazać im odpowiedni zasób wiedzy i zdolności. Zresztą nic w tym dziwnego, bowiem takie rozumowanie było dość racjonalne w czasach, gdy dzieci z reguły podążały tą samą ścieżką zawodową co ich rodzice, ale jest znacznie mniej przekonywujące dziś, kiedy istnieje o wiele większa swoboda wyboru profesji, a rynek pracy jest wyspecjalizowany i dynamiczny.

Jeśli przyjmie się te dwa dość powszechnie akceptowane założenia - że edukacja w młodym wieku jest efektywniejsza oraz że szkoła naucza lepiej niż rodzic - to jasne stanie się, dlaczego w aspekcie edukacyjnym reforma oceniana jest z reguły pozytywnie i rzadko spotyka się z atakami. Warto jednak zauważyć, że mimo pozornej zgody w tym temacie, istnieją kwestie nad którymi należy się zastanowić. Wiele pytań wymaga odpowiedzi. Czy wobec dziecka sześcioletniego nie należy zastosować innych metod nauczania niż wobec siedmiolatka? Jaką wiedzę mu przekazywać, które umiejętności kształcić w tak młodym wieku? Co zrobić, by wraz z rozpoczęciem nauki w szkole nie zanikł wciąż jeszcze bardzo żywy u sześcioletnich dzieci naturalny pociąg do edukacji nieformalnej, będącej rezultatem samodzielnej obserwacji otaczającego świata?

Więcej kontrowersji może dostarczyć dyskusja o wpływie zmian na aspekt wychowawczy. Problem delegacji władzy rodzicielskiej zawsze był tematem szeroko omawianym, a przecież w świetle obecnej reformy staje się on jeszcze bardziej doniosły. Władza wychowawcza jest tym ważniejsza, im młodsze jest dziecko. Z każdym kolejnym dniem socjalizacji osobowość człowieka staje się bardziej uformowana i coraz trudniej jest ją zmienić. Przyspieszenie momentu inicjacji szkolnej o rok oznacza, że rodzice będą mieli trzysta sześćdziesiąt pięć dni mniej na to, by uformować osobowość dziecka w takim stopniu, by było ono dobrze przygotowane do życia w społeczeństwie.

W takich okolicznościach z całą pewnością trzeba się zastanowić nad rolą nauczyciela w procesie wychowania ucznia. Dziecko trafiające do szkoły w wieku lat sześciu jest pod względem psychiki i etyki słabiej od siedmiolatka przygotowane do obecności wśród ludzi. Nauczyciel musi więc wziąć na siebie trud wspomagania rodziców w dalszym wychowywaniu dziecka. Co więcej, pedagog powinien przejąć część obowiązków, które dotychczas spoczywały na rodzicach. Wynika stąd potrzeba zastanowienia się nad kompetencjami nauczyciela, jego uprawnieniami i obowiązkami; sposobie i stopniu w jakim ma wpływać na formowanie charakteru i osobowości człowieka.

Szczególnie ciekawy w tym zakresie może się okazać spór wokół postulatu wprowadzenia szkoły neutralnej światopoglądowo. Zwolennicy takiego rozwiązania dzielą się na dwie grupy. Pierwsi podłoże dla poparcia postulatu znajdują w konserwatyzmie - uznając rodzinę za podstawową komórkę społeczną, żądają od nauczyciela nieingerowania w wychowanie dziecka i pozostawienia tego wyłącznie w ich gestii. Drudzy - zgoła odmiennie - opierają się na liberalizmie. Wierzą że człowiek, nawet dziecko, powinien kształtować swoją osobowość dokonując samodzielnych wyborów, a to ich zdaniem możliwe będzie przy zaistnieniu szkoły neutralnej światopoglądowo. Z kolei przeciwnicy postulatu uznają, iż nauczyciel musi sprawować rolę wychowawcy, gdyż w innym wypadku dziecko zacznie czerpać zasady etyczne ze złych źródeł - od rówieśników, z mediów itp. Spór wokół postulatu szkoły neutralnej światopoglądowo doskonale ilustruje, jak duże są różnice w oczekiwaniach poszczególnych rodziców wobec szkoły.

Refleksji wymaga również to, czy szybsze posłanie dziecka do szkoły modyfikuje zakres zadań wychowawczych po stronie rodziców. Nade wszystko rodzice muszą zastanowić się nad tym, w jaki sposób staranniej kształtować charakter swoich dzieci, tak by posłanie ich do szkoły nie było w stanie “zepsuć” dziecka.

Dalsza dyskusja na temat reformy edukacji w połączeniu z obserwowaniem i reagowaniem na jej konsekwencje może stanowić dobrą drogę do poprawy polskiego systemu oświaty. Szkolnictwo to kwestia tak ważna, że nie można o niej mówić jedynie okazjonalnie. Debata o edukacji powinna mieć charakter ciągły.

Tomasz Moliński

Fundacja Sapere Aude

Data:
Kategoria: Polska

SapereAude

Fundacja Sapere Aude - https://www.mpolska24.pl/blog/sapereaude1

Fundacja Sapere Aude dąży do realizacji następujących celów:
a) rozwoju społeczeństwa obywatelskiego poprzez upowszechnianie i kształtowanie postaw patriotycznych,
b) promowania historycznego wizerunku państwa polskiego,
c) prowadzenia dialogu społecznego na tematy polityczne, kulturalne i naukowe,
d) wspierania działań na rzecz rozwoju gospodarczego Polski, w szczególności poprzez zwiększenie zakresu wolności gospodarczej,
e) promowania, zwłaszcza wśród młodzieży, idei przedsiębiorczości w duchu zasad wolnorynkowych,
f) propagowania idei samorządności,
g) prowadzenia działań na rzecz upowszechniania i ochrony praw konsumentów.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.