Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Przywiązanie chłopa do telewizji publicznej

Opowieści o misyjnej roli telewizji publicznej większość z nas już dawno między bajki włożyła. Moloch z Woronicza, sięgający swymi mackami do szesnastu województw, zatrudniający zbyt dużą liczbę pracowników i obrośnięty niczym jemiołą mnożącymi się związkami zawodowymi programowo upodobnił się do komercyjnych stacji i ściga się z nimi w walce o widza, czyli pieniądze

. O ile jednak komercja w stacjach prywatnych jest sprawą ich właścicieli i oni decydują o tym, czy zatrudniać za prywatne pieniądze ludzi, którzy powinni mieć dożywotni zakaz występowania przed kamerami w roli dziennikarzy czy prowadzących różne programy, o tyle telewizja publiczna wiele lat żyła i budowała swoją potęgę w oparciu o abonament, przez lata karnie płacony przez miliony Polaków. Do abonamentu po wejściu w erę rozbuchanej konsumpcji dołączyły wpływy z reklam i firma, która powinna opływać we wszelkie dostatki jak pączek w maśle okazała się być niereformowalną kobyłą, stanowiącą jednak ciągle łakomy łup dla polityków. Już nie chodziło o to, że kto ma telewizję publiczną, ten wygrywa wybory ( co w większości przypadków i przy dynamicznie rozwijającej się prywatnej konkurencji okazało się mitem), ale o to, że ta wielka państwowa firma generuje tyle posad dla przyjaciół i znajomych króliczka, nie mówiąc już o konfiturach, jakie może zaoferować prywatnym producentom, iż oddać ją w „obce” ręce to wręcz zbrodnia.
No ale pewnego pięknego dnia premier nieopatrznie powiedział Polakom, iż abonamentu płacić się nie powinno, a ci ochoczo w to uwierzyli i nagle telewizja publiczna stanęła w obliczu bankructwa.
Wymyślono wtedy, że należy jednak społeczeństwo zmusić do płacenia tej daniny, nawet jeśli co bardziej światli obywatele nie zniżają się do przełączenia swoich telewizorów na żaden z kanałów publicznej. 
Najpierw więc prowadzono bardzo sprytną piarowska akcję, strasząc ludzi ogromnymi karami za niepłacenie abonamentu, a jak już dobrze przestraszono, to przedstawiono koncepcje nowej publicznej daniny w postaci opłaty audiowizualnej, czyli „mniejszego zła”. Konkurencji, czyli TVN i Polsatowi rzucono kość w postaci obietnicy „odpalenia” 10% z tych wpływów, licząc pewnie na to, że ręki, która karmi, się nie gryzie.
I tak oto będziemy utrzymywać niewydolną firmę, zatrudniającą twórców bez talentu i wykonawców bez iskry bożej oraz całe rzesze prywatnych producentów coraz gorszych chał, których nie będziemy pewnie oglądać, ale już płacić za nie – na pewno. 
I tak oto chce się przywiązać chłopa do telewizji publicznej, czerpiąc wzorce z feudalnego przywiązania do ziemi.

 

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.